Trudno ukryć, że wiele sił działa i oddziałuje w obecnych czasach. Nie mówię o takich potwornościach, jak otwarte portale dookoła planety, o nazistowskich demonach – opisanych przeze mnie choćby tutaj. Ten wpis nie jest o aniołach i demonach, to nie serial Supernatural, Good Omens czy Lost Girl. Żyjemy w dualnym świecie, ale świat to chyba za duże słowo, w dualnej sferze brzmi lepiej. W sferze doskonale akcentującej przeciwności: gdzie zachowanie złe, czarne, egoistyczne jest nazywane dobrym i szlachetnym, wyrażenie swojej opinii niesie sprzeciw ogólnej bezmyślności, a strach stał się bodźcem do podejmowania nieracjonalnych decyzji.
Potencjał człowieka
A ludzkość… ludzkość ma ogromną moc. Moc twórczą, moc, która potrafi wznieść wibracje osobiste, planety na nowy poziom. Wielu ludzi szuka mesjasza, opiekuna, lidera, człowieka, który wolny jest od wpływu korporacji, bogatych rodów, narcystycznych zaburzeń, potrzeb władzy i władania, jest wolny od sił archontycznych i lucyferycznych. Są tacy ludzie wokół nas, jest ich wbrew pozorom wielu. Starzy duchowo, wolni, jednak kiedy mogliby przejąć pałeczkę pierwszeństwa, nie robią tego. Dlaczego? W pewnym momencie bycie przywódcą zmienia swój charakter, bo przybiera on rodzaj siły, dzięki której patrzysz drugiemu człowiekowi szczerze w oczy, patrzysz się z uczuciem w duszy i promieniujesz informacją: w tobie jest moc, w tobie jest mądrość, miłość, zrozumienie. Może teraz się poddałeś, uciekłeś w lenistwo, nie dokształcasz się, przeżywasz mantrę porażki, znajdujesz się w niezrozumiałej dla siebie sytuacji i położeniu. Mimo tego pozwól się swojemu światłu zaświecić, pozwól swojej własnej miłości w tobie wyjść na powierzchnię. Pozwól emocjom być w tobie i pozwól im odejść. Pozwól lękom odejść.
Człowiek od początku powinien być uczony: wiary w siebie, szacunku, akceptacji dla swoich poglądów, sposobu bycia. Wiary w swoją moc sprawczą, we własne energie – nawet jeśli teraz są ciemne, ciężkie, zmętnione trudami życia, a człowiek był tresowany twardą ręką: kary i kata, sądzenia i osądzania, winy i obwiniania, modlenia i błagania, proszenia i oddawania. Zamiast realnie popatrzeć na to, co faktycznie człowiek i jego dusza posiada, czyli na moc i siłę w sobie, wybór i decyzję, umiejętność tworzenia i niszczenia, swój nieśmiertelny pierwiastek, który nie jest ani biały, ani czarny, ani dobry, ani zły – po prostu jest. Teraz, przez wpływ tej sfery, tej przestrzeni umorusał się w czarne i białe wartości, wpływy, ale jak długo można żyć w podziale, w odcięciu od siebie, swojej mądrości, inności, która – jak już nieraz wspominałem – dawno wyszła poza bańkę dualności, yin – yang. To, że zapomnieliśmy o swojej mocy – to jedno; to, że przyjęliśmy problemy przodków, ich emocje, historie i traktujemy to jako swoją karmę – to drugie; to, że zrezygnowaliśmy kompletnie ze swoich energii na potrzeby życia w ciele człowieka czy bycia człowiekiem – to trzecie. Ale kiedy uwierzyliśmy, że to inny człowiek zapewni nam spokój, przetrwanie, ochronę, bezpieczeństwo, zdrowie?
Obca cywilizacja
W zdrowym społeczeństwie żyją ludzie specjalizujący się w swoim fachu. Wyobraźmy sobie teraz, że nagle znikają z naszej planety wszyscy inżynierowie, automatycy, elektronicy. Mówimy, że jesteśmy inteligentni, wybitni, ale jak ta inteligencja przekłada się na stworzenie procesora do komputera? Moc jest w nas, ale moc polega na świadomości swoich ograniczeń. Problem leży gdzie indziej, bo kiedy społeczeństwo posiada ludzi o wybitnych umiejętnościach, a ci służą zamkniętym grupom interesu, wtedy ani twoja, ani moja rodzina, ani żadne społeczeństwo nie ma dostępu do danego zasobu. Pewnie wielu z nas radzi sobie z brakiem dostępu do różnych dóbr, niektórzy akceptują brak, bo często nie jest on traktowany jako strata, ale karty historii pokazują nam, że były społeczności i cywilizacje, które zabijały, byle tylko zdobyć środki, złoża, technologię, bo nie godziły się z brakiem lub niedostępnością czegoś. Co gorsza, tych, których mogliśmy postawić na piedestale, kiedy oddawaliśmy władzę w ich ręce, wierząc, że ich obietnice zapewnią spokój, przetrwanie, lepsze jutro, szczęście – oni również mogą służyć zamkniętym grupom interesu. A więc nie są twoją rodziną, twoją społecznością, są obcą wyizolowaną cywilizacją. Cywilizacją, która daje ci dostęp do pewnych technologii, zasobów, częściowo uzależnia od nich, ale zabrania ci samemu wiele rzeczy wytwarzać, przetwarzać lub ulepszać. A kiedy jakimś cudem w hierarchii dominacji i hierarchii kompetencji stanowisz realną konkurencję dla obcej cywilizacji, jesteś wykupowany, przekupowany, zastraszany lub asymilowany.
Według wybitnego polskiego naukowca Feliksa Konecznego wiele cywilizacji obumiera, kiedy nie ma wyzwań do pokonania. A co jest naszym obecnym wyzwaniem jako cywilizacji i czy na pewno jest to wirus? A może wyzwaniem jest chciwość, chytrość, egoizm, poddanie się, brak sprzeciwu, oddanie własnej mocy sprawczej obcym ludziom, rezygnacja z własnej mocy twórczej i stałego potęgowania kwantów energii strachu i lęku, który potem wraca w postaci energii kreacji dla istot czarnych i białych, które podzieliły ziemski tort. Czarne istoty do perfekcji opanowały zasadę: dziel i rządź, skłócaj i podżegaj, niszcz autorytety i cenne wartości, stwórz problem i podaj dla niego rozwiązanie. Biały rycerz na czarnym koniu, a może czarny rycerz na białym koniu? Bo jednak nie wszystko w tej historii jest przecież czarne? Ile dusz chciałoby się wcielać, gdyby cyklicznie odbywały się wojny, istniałby stale głód, promienie słońca schowane byłyby za toksycznymi oparami, ciało nie miałoby emocji, potrawy pozbawiono by smaku, a natura przypominałaby plastikową lalkę. Dlatego jest odcień koloru i smaku, słońca i nocy, deszczu i śniegu, nieba i gwiazd, możliwości i tajemnic, smutku i radości, cierpienia i ulgi oraz bliskich rozsianych po kontynentach. Dlatego zło odciśnięte w podstawach nie jest zawsze widoczne na pierwszy rzut oka, a to, co: totalitarne, złe, niegodziwe, ohydne, nieludzkie łatwo zgubić w tym szumie, pięknych zachodach słońca, w lesie pełnym życia czy w tafli wody poruszanej podmuchem wiatru. Mimo tego stałego bombardowania trudnymi sytuacjami, niemoralnymi prawami, bezdusznymi postawami, psychopatycznymi liderami, egoistycznymi przywódcami, którzy nie tylko służą obcej cywilizacji, ale swoim interesom, ten świat, ta historia pokazują nam, że każdego dnia to my decydujemy o tym, na co pozwalamy, na czym się skupiamy, co wybieramy. Mówi nam, czy słuchamy siebie, swojego sumienia, intuicji, żyjemy w zgodzie z naturą i wibracją planety oraz to, jak reagujemy na własne problemy i wyzwania, jakie pojawiają się w naszym otoczeniu, pracy, społeczności. Jest to wielki test dla naszego ciała i duszy. Wielki.
Burza na morzu
Człowiek i jego dusza jest jak kapitan statku na nieznanym morzu, ale dla wielu dusz to morze jest już poznane i zdobyte, a więc dla nich zostaje temat misji. Kiedy patrzy się w oczy Nikoli Tesli (szczególnie ten błysk w oku widać pod koniec jego życia), widać w nich duszę „kosmity”, który zszedł tutaj na ziemię, żeby dać ludzkości cenny dar. Ilu było i ile jest takich istot – pożartych, zasymilowanych, zgaszonych, zepchniętych na boczny tor, bo nie wkomponowały się w biało-czarny podział, zasady „silniejszy zjada mniejszego”, istot odmawiających gry w teatrze: umów, zmów, zależności, karmy, grzechu? Pewnie trudno zliczyć, ale czy dla tych istot cenną lekcją nie była lekcja tzw. wyłuskania dobra, szacunku wobec siebie, poznania swojej wartości i życia zgodnie ze sobą, a nie tym, co dyktują możni tego świata i ich biało-czarni ochroniarze, przepraszam, opiekunowie, półbogowie Annunaki i ich archonci.
Ponad czternaście lat temu otrzymałem jako prelegent propozycję kontraktu od międzynarodowej korporacji opiewającego na sumę, której prawdopodobnie cała moja rodzina nie zarobiłaby przez najbliższe sto lat. Jezus był kuszony na pustyni, Budda również. Jest coś takiego w tym świecie, w jego założeniach związanego z kuszeniem – i nie chodzi o Adama i Ewę, o traktowanie pieniędzy jako złych, bo są one przecież neutralne, ale o życie w swoim tempie, zgodnie z rytmem swojego ciała, duszy, o rozwinięcie energii i przepływu, który daje ci to, czego potrzebujesz, bo tak decydujesz, potrafisz, a nie dlatego, że zostało ci to podane na srebrnej tacy, bo jesteś taki piękny, mądry, wykształcony czy z powodu wieku twojej duszy i jej wpływów. Zastanów się nad swoim życiem i poszukaj, co było twoim kuszeniem fizycznym i duchowym? I czy czasem nie zszedłeś ze swojego statku oraz czego symbolem jest twój statek?
Ty jesteś przywódcą
Mimo nacisku wielu sił w obecnym czasie, zapominamy o sobie, swoim spokoju, dbaniu o siebie i własnym interesie. Bo jak my nie zadbamy, to kto to zrobi? Z jednej strony mamy bunt, ludzie walczą, sprzeciwiają się – to ważne, na zło nie wolno się zgadzać i siedzieć cicho, zagryzając paznokcie i licząc po cichu, że wszystko samo zniknie. Edmund Burke powiedział: „Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił”. Z drugiej strony wielu ludzi poddało się naciskom, lękowi, ludzie boją się o siebie, o bliskich. Mamy więc dwa natężenia energii: agresję i lęk, złość i strach. Agresją żywią się czarni, strachem żywią się biali, bunt zasila piekła, bezsilność zasila nieba. Wyjdźmy z tej dualnej, wyuczonej wiekowo, reakcji ciała i duszy. Pytanie brzmi: „Co daje spokój, poczucie wolności i bezpieczeństwa w ciele?”, „Co czyni spokój, poczucie wolności i bezpieczeństwa mimo nacisków obcej cywilizacji?”. Agresja, walka, bunt, lęk, strach zabija ducha, oddala od niego, ale potrafi nakręcić dusze, wzmocnić już odbite w naszej podświadomości i historiach rodowych – wojny, krzywdy, gwałty. Przecież nie cały świat jest DDA.
Wielu ludzi, ezoteryków, ludzi rozwijających się musi ponownie odczepić się od propagandy, od lęku, strachu, buntu, agresji, walki. Trzeba wrócić do spokoju, poczucia bezpieczeństwa w sobie, poczucia wolności w sobie i poczucia miłości wobec siebie, swojego ciała. Ciało chce odpocząć, ale my mu nie pozwalamy, bo wielu czuje, że utraciło kontrolę. Owszem, nad pewnymi aspektami, ale nadal my wybieramy, jak się czujemy, słuchając radia, oglądając tv, przeglądając tablice FB, czytając gazety, rozmawiając z bliskimi. Większość ludzi już płaci cenę, ich dusze drżą, czyli wydzielają energie strachu, niepewności i tak obniżają wibracje ciała energetycznego. Wierzą tym, na których polegać nie można, nie dlatego, że jest to obca cywilizacja daleka od pierwiastka człowieczeństwa, ale dlatego, że jeśli ktoś zaczyna narrację od obniżania twojej mocy sprawczej, mówi Ci, jaki jesteś bezsilny, że nic nie potrafisz, katuje Cię strachem, śmiercią, to tak jakby ponownie faszyści zrzucali bomby na poszczególne miasta na świecie – a to przeżyli nasi przodkowie. Są to jednak bomby z opóźnionym zapłonem, zabijające powoli, niszcząc twojego ducha. A gdybyś usłyszał: ruch to zdrowie, pozytywne myślenie, poradzimy sobie. kochajmy się, wspierajmy, przytulajmy, jakbyś się wtedy poczuł? Czy nie jest to jasne, dobre, właściwe zachowanie, zdrowe, bo nie oparte na toksycznym i dysfunkcyjnym przywództwie. Lider, ale przede wszystkim człowiek, który nie jest oderwany od swoich korzeni, ziemi, po której stąpa, bo jest w kontakcie ze swoim społeczeństwem, wie, że ono potrzebuje wsparcia, zrozumienia, bo to ono jest źródłem życia, dochodu, przepływu – jest jak jeden żywy organizm, każdy jest połączony z każdym, jesteśmy przecież zbudowani z atomów tego Wszechświata. Zdrowy przywódca wspiera swoje, które wykiełkowało z tego miejsca, również tej planety, bo traktuje przedsiębiorstwa, biznesy, innych ludzi, specjalistów jak przedłużenie siebie. W miejsce dialogu medialnego opartego na strachu, nienawiści, manipulacji, izolacji, zastraszaniu, czyli traktowania zasobu, jakim jest każdy człowiek i społeczność, jak bezmyślnej małpy, podchodzisz do drugiego człowieka, jak do kogoś rozumnego i potrzebującego. Jak wiele energii, wibracji osobistej i planety zaczęłoby się generować przez te postawy – i ile istot zostałoby umocnionych? Mimo różnych kryzysów cywilizacyjnych, wyzwań sztucznie wytworzonych, należących do tych naturalnych czy nawet cyklicznych – wiara w osobisty potencjał, a nie cudzą łaskę, zmienia całą cywilizację i uczy tysiąc razy więcej duszę. Miłość rodzi miłość, zrozumienie rodzi zrozumienie, dialog prowadzi do dialogu.
Zakończenie
Nie wiem, skąd w człowieku pojawia się postawa odbierania sobie mocy sprawczej i mentalności niewolniczej, bo płynie ona nie tylko z nauk różnych religii i podświadomości zbiorowej. Może wynika to z bardziej prozaicznych motywów rywalizacji i zawiści, a może nasz mózg uwierzył, że życie w społeczeństwie hierarchicznym, sama bliskość wymaga rezygnacji z pewnych naszych cech, wartości, decyzyjności, zgody na podział alfa i beta? A może to wpływ tego, co zamknął w cytacie Zecharia Sitchin: „Na długo przedtem, nim ludzie poczęli toczyć wojny z ludźmi, walczyli ze sobą bogowie. To wojny bogów zrodziły wojny ludzi”. Bohater imieniem Castiel w serialu Supernatural przez długi czas jako wojowniczy anioł wykonywał ślepo rozkazy, ale przez bliskość z głównymi bohaterami, ludźmi, nauczył się, czym jest wolność, wybór, podejmowanie własnych decyzji i branie za nie odpowiedzialności. Kiedy z kolei Castiel zdobył nieskończoną moc, wszelkie potęgi, zaczął wszystkim dyktować warunki, odebrał wolę i wykosił całą konkurencję. Co mówi zachowanie tego bohatera o nas i skąd potrzeba górowania w miejsce współistnienia? Wszystko jest w nas: tworzenie i zniszczenie, jasność i ciemność, pycha i uniżoność, mądry król i tyran – i przez wpływ i występowanie przeciwności nie można ograniczać prawdziwej, naturalnej ekspresji. Tak jednak chcieliby Anunnaki, biali i czarni, ogniskując w tobie lub w świecie jedną z wartości, uwypuklając zero lub jeden. Największą lekcją nie tylko w tym ciele jest to, że wielu z nas uczy się, jak wielką siłę stanowi wolna wola, pomysłowość i nieskończona kreacja, czyli tworzenie, powoływanie, ulepszanie. Kiedy się nad tym zastanowimy, możemy poczuć, jak wielkim wyrazem naszego ducha jest ten akt. Po co go więc oddawać w cudze ręce, skupiać się na jeden lub zero, czyli oddalać się od swojego wnętrza?
Człowiek potrafi, każdy z nas, bo w nas tkwi siła, moc, zawarte są rozwiązania. One nie płyną z zamkniętych grup, magicznej formuły, lęku, polityki bez skazy ani z napaści, zastraszenia, bo to nie różni się niczym od gwałtu. Ludzie klękali przed kapłanami, a kapłani przed Anunnakimi, ludzie oczekiwali mesjaszów, którzy za pstryknięciem palca mieli uzdrowić świat, ciągle narracja brzmiała: „Ktoś, coś, ale nie ja”. A właśnie to ty. Czas na ciebie, to ty jesteś przywódcą i brak zaplecza w postaci obcej cywilizacji, miliardów kwantów energii, nieskończonej sumy pieniędzy – jest ci na rękę, bo ciągle masz zachowaną swoją wibrację, nie sprzedałeś swojej duszy na rozdrożu. Te istoty mają taki sam potencjał jak ty, a często niższy, bo ich energia jest odbiciem energii zdrowej kreacji, energii jasnej, żywej, świadomej, wolnej, nieskończonej. To twój lęk i skupianie na brakach ich wzmacnia, polaryzuje, a tobie odbiera. Wróć na swój statek, bo twoje ciało tego potrzebuje. Pozwól tym emocjom odejść, pozwól ciału wyrzucić to wszystko, czym nakarmiła cię ta historia, wpływ obcej cywilizacji.
Nikodem Marszałek
styczeń, 2021