Definicja zaburzenia osobowości brzmi, cytuję: „Zaburzenie osobowości (łac. perturbatio personalitatis, ang. personality disorder) – zaburzenie psychiczne, którego istotnymi cechami są głęboko zakorzenione, trwałe, nieprzystosowawcze wzorce relacji ze środowiskiem, myślenia o nim i postrzegania go, ukonstytuowane tak dalece, że powodują trudności w funkcjonowaniu społecznym i behawioralnym. Wyróżniamy (według DSM-IV) zaburzenia: schizoidalne, schizotypowe, antyspołeczne, zaburzenie osobowości z pogranicza – borderline, histrioniczne, narcystyczne, zaburzenie osobowości unikowej, zależnej, obsesyjno-kompulsyjne”1.
Zaburzeniami osobowości się nie zajmuję, ale przywiązuję dużą wagę do pewnego zestawu wzorców i cech. W mojej książce Poza Dualnością napisałem definicję czarnych i białych wzorców. Cytuję: „Nasz wewnętrzny mechanizm nie określa ani nie ocenia cech i wzorców jako czarnych lub białych, nie został jeszcze wypracowany ten filtr w społeczeństwie. Po prostu działamy, myślimy i pracujemy tak, jak nasi przodkowie i najbliższa społeczność, do której należymy. Jeśli nie selekcjonujemy nacisku zewnętrznego, oczekiwań rodzinnych i społecznych, nasz mózg jak gąbka chłonie wszystkie wzorce, to powoduje w nas pewien rodzaj strachu wobec sprzeciwu, zaznaczenia granicy czy pokazania swojej indywidualnej, odmiennej strony. Chowamy się, nie wyrażamy głośno sprzeciwu, nie pokazujemy siebie do końca czy nie wyrażamy swojego zdania, ponieważ wszystkie te działania mogłyby zostać potraktowane jako „odchylenie” od norm, zaburzenie postawionych przez ogólną masę ludzką lub rodzinną wartości, często właśnie „świętych wartości”. Ludzkość z tym systemem społecznym, genetycznym można nazwać rodziną współuzależnionych. Nieraz słyszymy: „Jak śmiesz”, „Nie kontynuujesz tradycji”, „W głowie ci się poprzewracało”, „To była święta osoba, a ty kim jesteś?”. Niestety, przez ten system myślenia, życia społecznego i rodzinnego, negatywnie oceniamy siebie, bo nie spełniamy lub nie kontynuujemy danych norm czy wartości. Jako ludzkość musimy zrozumieć ten mechanizm, który dzieli i segreguje. A tak naprawdę uśrednia, spłyca, ponieważ hierarchia ważności i norm, nie jest elastyczna, dopasowana do konkretnego momentu, chwili czy poziomu świadomości jednostki.
Naszym zadaniem jest wypracować nie tylko filtry rozróżniające białe i ciemne wzorce, całą grę dualną, ale postawę zapalania „pomarańczowej lampki”. Lampka, która zapala się zawsze, gdy pojawi się ziarno myśli w postaci: nie wypada, nie wychylam się, będę milczał, nie powiem, nie przedstawię, zostanę oceniony, skrytykowany, nie wyjdę przed szereg. Rozwijanie swojej indywidualności jest oparte o zdrowe cechy i postawy, a nie o czarne łamanie i egzekwowanie, przekraczanie granic czy przez białą usłużność, poddanie, bezsilność. Jako istoty duchowe przypominamy sobie o szacunku wobec siebie, swojej różności i inności. Szacunek dla nas samych przez sam fakt naszego istnienia, a nie przez uległość wobec norm, cech przyjmowanych nieświadomie, które nie są częścią naszej duchowej istoty. Wielu z nas o tym prostym fakcie zapomina, bo stapiamy się niezdrowo z daną ścieżką, państwem, kulturą, religią, wierzeniami zapominając, że nasza dusza jest starsza od tych wierzeń, przekonań i systemów religijnych. Jesteśmy tutaj gośćmi, którzy eksplorują różność. Dusze mogą mieć dużo wyższe i głębsze zrozumienie uczuć, miłości, które wykracza poza ogólną skalę poziomu tzw. sumienia społecznego. Sumienie społeczne połączone z poczuciem winy jest sprytnym mechanizmem, który reguluje podświadome zachowanie społeczne. Człowiek często sam zawczasu się karze. Ale reakcja kary nie zawsze była połączoną z poczuciem winy. Wina rozumiana zdrowo, neutralnie, poza wymiarem myślenia dualnego, dwuwymiarowego, liniowego jest oznaką obudzonego serca, ale serca, które nosi niezrozumienie siebie i tego co się stało wewnętrznie i zewnętrznie. Wina w rozumieniu tego świata, wymiaru dualnego, niesie podobną informację, ale kontruje się ją karą. W miejsce pracy nad akceptacją, analizą, samopoznaniem, wybaczeniem od razu jest kara. Proszę pomyśleć, co to za psychopata wymyślił, który w jądrze naszego życia społecznego, psychicznego, emocjonalnego zasiewa ziarna kary i samokarania? Strach myśleć, jak bardzo musiała być zepsuta ta istota.
Kiedy przestajemy odpychać i spychać swoje poglądy, szanować swoje wartości i cechy, to nie tracimy swojej barwy, koloru, tonacji, wibracji. Naszą drogą i naszym celem jest powrót do siebie, nauka korzystania ze swoich zasobów, a nie zasobów przodków, karmy, zbiorników, przydziału karmicznego i astrologicznego. W tym świecie trudno o spełnienie wszystkich tych zdrowych norm. Takie są po prostu zasady tej gry, tego poletka galaktycznego. Przydziałem karmicznym nazywa się to, co dusza może dostać jako zysk na dane wcielenie. Jest to często pamięć znanego poety, umiejętności biznesowe przodków, talent artystyczny – wszystko wypracowane przez kogoś innego, ale wykorzystywane, bo wszczepione, w kształtujące się ciało. Jest druga strona medalu, skoro był przydział karmiczny, czyli zysk, jest i strata rozumiana jako balans. Cały czas bowiem operujemy w rozumieniu dualnym, przeciwnym, wahadłowym. Oczywiście możemy przypuszczać, co spełnia rolę „owego” balansu, wyrównania. Może to być samotność, choroba, śmierć kogoś bliskiego, brak uczuć. Dlatego czy nie lepiej byłoby nauczyć się korzystać z tego, co sami wypracowaliśmy. Zamiast ciągłego zbierania doświadczenia od przodków, kontynuowania ich historii, mierzenia się z ich chorobami, reakcjami, marzeniami, decyzjami? Nie jesteśmy im nic winni. A mimo to psychopatyczne rządy, dziedziczenie w miejsce zdrowego wzrostu – obciąża, uziemia, zapętla na przeszłej historii. Tak dusze grzęzną w białych i czarnych historiach. Mimo tego wszystkiego wzrastamy, podnosimy się z kolan jako inne istoty.
Biali
Skąd wyrazy: białe, biali, białe? Nazwa pochodzi od istoty, której emanacja energetyczna przypominała kolor biały. Ludzie i wiele dusz traktuje tę istotę jako Boga, my natomiast w badaniach nazwaliśmy go Białym. Biały był twórcą hierarchii anielskich, twórcą pierwotnego ciała człowieka. To była taka istota (bo w swojej aktualnej formie, już taką nie jest) zawieszona, jej ciała subtelne miały w sobie: prawa i nakazy, powinności i przymuszenia, sądy i kasacje, wybieranie lepszych, segregowanie, nauka o godności i potępieniu. Pozycja duchowa jaką uzyskała ta istota wynikała z jej starości, ale nie tylko z przeciwności, jaka się rodziła w świecie duchowym. Mówię, oczywiście, nie tylko o historii tego Wszechświata. Przeciwnością Białego był nie tylko Lucyfer, Aryman, Szatan – znani z różnych pism jako Książęta Piekielni, ale przede wszystkim Belial, którego można śmiało potraktować jako połówkę (istotę bliźniaczą) Białego. Obie te istoty tworzyły własne struktury, hierarchie, strefy wpływu, które odciskały w młodych światach, Wszechświatach często je dosłownie asymilując przez istoty im poddane. A więc wiele młodych istot, dusz (esencji), które wcielały się na różnych planetach i były wolne, niezależne, mogło wpaść w ich pułapki. Pułapki polegały na poddawaniu się ideologiom i wartościom odciśniętym przez te istoty, a raczej przez ich apostołów regularnie wcielających się na danej planecie.
Skutkami białej drogi i ścieżki jest powstanie nie tylko nieba, ale pewnego specyficznego sposobu myślenia (niemyślenia) i reakcji. Oto przykłady:
- kryzys związany z podejmowaniem decyzji. Mówimy: „Nie wiem, czy robię dobrze”, „Nie wiem, czy to zostanie zaakceptowane”, „Nie wiem, czy to się sprzeda”;
- zwężenie odbioru świata do bieli i czerni, dobrych i złych;
- wycofanie z życia, sabotowanie własnego sukcesu, zapomnienie kim się jest, czym się dysponuje, co się potrafi;
- wycofanie seksualności i negatywne jej ocenianie;
- szukanie miłości, akceptacji, wybaczenia w grupie, u guru, w systemie, religii, pokucie, u Boga, Stwórcy, Opiekuna, Mesjasza, Archaniołów;
- usilna potrzeba nawracania grzeszników, zmiany innego sposobu myślenia; zabieranie swobody;
- strach przed wolnością, innością, odmiennym sposobem myślenia, które wykracza poza kolektyw, ustalone normy prawne, religijne, społeczne;
- ciągła potrzeba bycia godnym miłości, zasługiwania na miłość;
- strach przed sądem, karą, gniewem, złamaniem prawa;
- brak myślenia o swoich potrzebach, o sobie, stawianie innych ponad siebie;
- zahamowanie zdrowej indywidualności i odmienności;
- tworzenie grup, zbiorów, religii, społeczności, które wykonują rozkazy, realizują prawa odgórne;
- praca w systemie na rzecz dobra ogólnego, które jest nadrzędne wobec swobody i potrzeb jednostki;
- uzależnienie od białych energii, transów, hajów, białej miłości, wsparcia aniołów lub istot podających się za nie;
- czerpanie z bólu, cierpienia, smutku, żalu mocy;
- forma rozwoju oparta o pokutę, poczucie winy, zastraszenie, przepraszanie, błaganie, pomoc potrzebującym, bicie się w pierś (grasice);
- nauka modlenia i proszenia, czekanie na sygnał z góry, z niebios;
- myślenie: czy już jestem warty, godny, potrzebny, czy sobie już zasłużyłem?;
- wieczna wiara w karę, winę, rozgrzeszenie, brak wartości własnej, grzech, karmę;
- wyłączenie umysłu i intelektu na rzecz rozlanej uczuciowości;
- brak samodzielności, czekanie na przydział, misję, realizowanie obcych planów;
- strach wobec woli Białego i jego hierarchów;
- potrzeba brania cierpienia, przewinień innych na siebie.
Czarni
Skąd wyraz: czarne, czarni? Nazwa pochodzi od zestawu wzorców, które są tylko odbiciem albo przekręceniem białych. Biali korzystali z białych energii, więc czarni odwrócili jej wiązkę. Kiedy szuka się genealogii, powstania i zawiązania piekieł, nie jest ona tak do końca jasna, nawet w pamięci mojej istoty. Mówi się o kręgach piekielnych, istotach z niskich wymiarów, ale to jest tak, jakby duża grupa istot współdziałała, tworzyła. Ale to właśnie walki z przeciwnymi grupami oraz przekraczanie tego, co jest możliwe i dostępne – tworzyło podział. Piszę o starych istotach, o wielkich mocach, które dopiero później „zapełniały” poszczególne kręgi istotami i życiem. Wszystko to działo się w idealnym dualnym odbiciu do postaw białych.
Jeżeli po białej stronie grupowano istoty w zbiory, społeczności poddane „nadrzędnym” celom zbiorowym (naprawdę wielkie jest połacie istot z duszami grupowymi, brakiem zindywidualizowanych ciał subtelnych w wyższych gęstościach), to po czarnej stronie wymagano wykazania osobistego i rezultatów. Biała strona pyta: „Co możesz zrobić dla nas?”, „Co jesteś gotów poświęcić?”. Czarnej strony to nie obchodzi, bo pytania brzmią: „Co zdobędziesz dla swojej chwały i ile procent z tego nam oddasz?”, „Jakie ograniczenia osobiste jesteś w stanie pokonać?”. Biała strona skupia na MY, czarna na JA. Biała strona asymiluje owo JA, zlewa je w jedno, czarna to JA indywidualizuje. „Ja” i „My” w jakiś sposób przeplata się od świata do świata – przynajmniej tam, gdzie światy programują te istoty. Niestety, obie te ścieżki, niosą negatywne skutki, które widzimy aż do dzisiejszego dnia w duszach i ludzkim systemie społeczno-zawodowym. Oto przykłady:
- brak zaufania do innych, dusze traktują siebie jako centrum wszechświata;
- nazbyt rozwinięte ego;
- chciwość, ciągłe myślenie o zyskach;
- poczucie skrzywdzenia i odrzucenia, bycia przeklętym, odizolowanym, wymazanym, zapomnianym;
- czerpanie ze złości, furii, nienawiści mocy;
- ciągły brak zadowolenia z siebie i swoich osiągnięć, napięcia wewnętrzne, podważanie siebie;
- potrzeba tworzenia intryg, knucie, rzucanie klątw (również po białej stronie);
- atakowanie i żerowanie na słabszych (również po białej stronie);
- stała presja udowadniania swojej wartości, czerpanie motywacji z rywalizacji;
- zamrażanie uczuć, wszelkiej uczuciowości, zamknięte serce lub jego brak;
- kontrola z poziomu umysłu, rozwój w odcięciu od serca, empatii, patrzenia na drugą istotę;
- brak wybaczenia, błędy traktowane jako poniżenie osobiste;
- ciągły głód posiadania więcej, większej władzy, mocy;
- techniki oparte na „kompulsji” mają skupiać na ranach i porażkach doświadczonych w przeszłości, taka postawa ma dawać siłę i motor do działania;
- wiara w hierarchię siły, zdobyczy i mocy;
- strach wobec Arymana, Beliala, Szatana, Lucyfera, Lewiatana;
- słabszy umiera lub jest pożerany.
Będę powtarzał w książce to kilka razy, ale praca nad białymi wzorcami (Yang) jest dużo trudniejsza niż uwolnienie ciemności, czarnych wzorców (Yin). To zupełnie inna skala, ponieważ budowa społeczna na tej planecie ma biały fundament, białe zachowania są nagradzane społecznie, religijnie, w rodzinach. Dodatkowo krzyż Jezusowy w mniemaniu wielu badaczy uwolnił niewolnictwo, ale przez ciemne siły stworzył on całe rzesze niewolników cierpienia, gloryfikując ból, znój i śmierć. Mamy także działanie buddyjskich bodhisattwów, którzy przez techniki scaleń, połączeń energetycznych, całych siatek – wyciągają niskie energie, emocje z innych ludzi i transformują w swoich ciałach i zbiorach. Człowiek więc nie do końca ponosi konsekwencje swoich czynów. A ci, którzy mogliby się z tego zamkniętego obiegu uwolnić, nie mogą lub nie chcą tego uczynić, bo wierzą, że branie cudzego cierpienia „oświeci ich” i to jest najbardziej szczytny cel istnienia. To jest potęga białych wzorców, które większość ludzkości traktuje jako dobre, szlachetne, wyzwalające. Chociaż z drugiej strony – i to warto dodać – wiele istot świadomych swojej ciemnej historii, odczuwających nawet wpływ ciał podziemnych, ignoruje ten temat, bo nadal czerpie z tego różne korzyści. Mimo że te osoby i dusze mają wyższą świadomość rozróżniającą od przeciętnego człowieka zajmującego się duchowością, to przestawienie się na inny rodzaj energii, zasilania, metod kreacji, uwolnienie starego i konkretne zmierzenie się ze swoim cieniem, nie jest dla każdego celem samym w sobie. Chociaż każda droga w końcu prowadzi do uwolnienia tego, co chce zostać zintegrowane. Nie można bowiem „mieć ciastko i zjeść ciastko”. Ciemne wzorce (Yin) mogą uzależniać, szeptać, że bez nich nic z ciebie nie będzie, nic nie osiągniesz, poczujesz się słabszy. Tyle światów, Wszechświatów budowałeś zasoby energetyczne, zbiorniki mocy – a teraz nagle, co? To właśnie wpływ ciemności, która uzależnia od siebie, a tak naprawdę to skutek:
- nieuwolnionej ofiary (pierwotnej krzywdy);
- wiary, że przez ciemną moc jesteśmy bezpieczniejsi i nikt nas nie zrani;
- braku uwolnionej potrzeby kontroli i władzy.
Moja czternastoletnia droga pokazuje, że ufanie mocom zewnętrznym nie czyni nas wolnymi. Trzymanie zranień zaprasza katów. Zemsta kieruje do zatracenia. Zachowywanie się jak ofiara odbiera moc sprawczą. Świat dualny działa na zasadzie przeciwieństw, ale z precyzją gilotyny. Kiedy jeden dualny wzór jest uruchomiony, ten drugi nie jest aktywny. Co nam to mówi? Ano tyle, że nie możesz zrobić jednocześnie wdechu i wydechu, ale możesz zaakceptować swoją dualność, odchylenia. Popatrz! Kiedy ufasz ciemnym mocom, zbiornikom, dobrze wiesz, że nie do końca ufasz sobie samemu, bo właśnie skierowałeś siłę na zewnątrz siebie. Kiedy trzymasz ranę w sobie, jeszcze ją pielęgnujesz, mówienie, że kochasz bezwarunkowo jest samooszukiwaniem, bo przychodzą istoty, które jeszcze bardziej ranią. Nie można być ofiarą i jednocześnie odczuwać prawdziwej mocy sprawczej. Kiedy nienawidzisz, to w tym momencie nie kochasz. Innymi słowy może być uruchomiony tylko jeden stan, jeden element, wzór: albo narzekasz albo działasz. Kiedy wpadamy w jeden zestaw wzorców, mamy tendencje do reagowania przeciwstawnym. Ale ta książka nauczy Cię, jak znaleźć drogę środka. Dlatego nie próbuj wykonywać wdech i wydech jednocześnie, bo mózg stworzy konflikt schizofreniczny, czyli uruchomi wiele konfliktów biologicznych, psychicznych, emocjonalnych jednocześnie. My, jako ludzie, próbujemy zaprzeczyć jednej reakcji, inną. Jeden wzór wynosimy na piedestał, a drugi dyskredytujemy. Jedną rzecz próbujemy zintegrować, a drugą wymazać, ukryć. Na domiar złego lewą stronę wyrównujemy prawą, białe zrównujemy z czarnym i nazywamy to równowagą, harmonią – a nie o to w tym chodzi, bo to nigdy nie wyjdzie. Na domiar złego często przypomina to tylko odwracanie klepsydry.
Należy zaakceptować zasady dualne, nasz własny dualizm, a następnie rozbić znak yin-yang i odnaleźć swój środek, swoje wnętrze, harmonie bez biało-czarnego podziału, chaosu i porządku, który próbował nas wychować, wmówić że takie są zasady, prawa kosmiczne – że to jest odwieczne tao. Akceptacja zasad jakie panują w przestrzeni uspokaja, ale dzięki tej książce nauczysz się, że tao zaczyna się od nas samych, od naszego wnętrza, które jest wolne od działania zasad wahadła, przeciwstawień, dualizmu, białego i czarnego. Nawet jeśli wszystkie zasady, prawa w tym świecie, ale i całym Wszechświecie wydają się precyzyjne, logiczne, matematyczne, to są i takie, które przeczą temu kim jesteśmy jako istoty, skąd pochodzimy, co nosimy w sobie. Jakby próbowano z nas zrobić idealne dzieci systemu, ale to nie wyszło, co świetnie przedstawiłem w tej książce i swoich poprzednich. Światy dualne nie działają, bo przeczą faktowi, że istnienie jest wieczne i przeciwieństwem istnienia nie jest śmierć ani nieistnienie, bo to pierwsze jest wieczne. Podobnie miłość nie ma przeciwieństwa w postaci nienawiści. Miłość to miłość, ona także jest wieczna. My natomiast żyjąc i istniejąc w takim systemie myślowo-emocjonalnym, w dualistycznym ośrodku wychowawczym, matrixie, mając tak a nie inaczej zaprogramowany nasz Interpretator, czyli umysł – przyjmujemy fałsz za prawdę. Iście to diabelne, powiedzielibyśmy szatańskie, ale dla wielu przecież ludzi, piekło to bajka, wymysł zbiorowej histerii chrześcijańskiej. No cóż, zbadamy ten temat bliżej.”
Zakończenie
Białe wzorce jest naprawdę trudno puścić, ponieważ u większości ludzi mamy nie tylko do czynienia z tematem wzorców psychicznych, obciążeń podświadomych, ale również z wpływem białej energetyki. Biała energia, szczególnie w kościołach, rodzinach, w rodach, również kiedy patrzymy na tych różnych mistrzów Wschodu czy Zachodu, bardzo często programuje naszą podświadomość, tworzy kult wielkości, wzniesienia. Jakby biała energia była nie wiadomo jak doskonała czy perfekcyjna. Biały rodzaj energii wynikającej z białych wzorców osobistych, społecznych, rodzinnych czy religijnych jest uzależniający, bo to jest pierwszy krok do uzależnienia od bólu, cierpienia, krzywdy, straty, niezrozumienia. Dlaczego? Bo wszystkie te postawy generują różne rodzaje energii, o różnej częstotliwości, ale gdzieś w środku jest również biała esencja. Czyli kiedy patrzymy na białe postawy, widzimy nie tylko wzorce, kody, programy, ale właśnie energie, które są dookoła konkretnych osób. Dlatego tak łatwo można ocenić: ten jest biały, ten jest czarny. Ale oczywiście jest to ocena tylko po emanacji energetycznej, aurze, bo zwierciadłem duszy są przecież oczy.
Rozebranie białych wzorców, a tak naprawdę własnego rdzenia subtelnego i osi psychicznej jest trudne i czasem nawet niemożliwe dla jednostki, ponieważ do przebudowy, do zmiany jest bardzo wiele różnych elementów. Od uzależnienia od bólu, cierpienia, krzywdy, po wiarę w zbawienie, oświecenie, jakieś nagrody za przeżyty koszmar. Najtrudniejsze jest uzmysłowienie sobie, że nie jesteśmy ani białym, ani czarnym, że nie jesteśmy tymi wzorcami, tymi programami. Czyli jest to droga do odbudowania swojej niewinności. Im starsza dusza – tym niestety wymaga to więcej pracy.
Weźmy dla przykładu duszę, która ma ciemne obciążenia, a chce przerobić karmę. Co system karmiczny jej zaoferuje? Oczywiście oferuje jej białą rodzinę, w której każdy jest nie na swoim miejscu, wszyscy wyrzekli się swojej mocy, zrezygnowali z marzeń, gloryfikowali cierpienie, biedę i poświęcenie. Dzieje się tak, bo dusza wierzy w odrabianie karmy, czyli wierzy jednocześnie w swoją winę; wierzy także w białe drogi rozwoju, że męka, cokolwiek w niej zmieni. Wiemy, jeśli czytaliśmy moje poprzednie książki, że tak naprawdę nic się nie zmienia w takiej osobie, duszy, bo karma się potęguje, ból nie znika, czujemy się coraz gorzej, słabiej i mamy dość. Szukamy więc rozwiązania, ale nie rozróżniamy od siebie białych i ciemnych wzorców. Nie zadajemy pytania: dlaczego podążamy taką drogę, skąd ona się wzięła, kto ją zapoczątkował? Czemu przyjęliśmy taką białą lub właśnie czarną drogę? Czemu siebie tak kopiemy, za jakie winy prawdziwe czy urojone sobie dowalamy? Czemu jesteśmy uzależnieni od cierpienia, od adrenaliny, od odrzucenia?
Na początku swojej drogi, proponowałbym po prostu obserwować i nazywać: o zajechałem białym, o chyba zaciągam ciemne. Nazywać, bo jak coś zaczniesz nazywać, to znaczy że już to widzisz, a jak widzisz to już możesz coś zmienić.
Nikodem Marszałek
Marzec, 2024 r.
1Za Wiki.