Nazwa „Metoda pracy międzyjaźniowej” wibrowała we mnie już długo, ale dopiero teraz skomponowałem odpowiednie opracowania, żeby ją ugruntować, przybliżyć. Od lat pokazuję pracę czy rozmowy z duszami, z monadami / wyższymi jaźniami, które w swojej esencji dopiero od kilku lat przybrały prostszy charakter, powiedziałbym – bardziej „nauczalny” i bliższy każdemu z nas. Wcześniej brak zrozumienia był skutkiem ścieżki lucyferycznej, która wymagała gruntownego uwolnienia, rezygnacji z pewnych pojęć, uwolnienia starych przekonań czy sposobu patrzenia na rzeczywistość. Mimo tego – chyba bardziej z szacunku dla siebie samego, ale również Rudolfa Steinera i teozofów – pewne pojęcia zostawiłem. Dlatego napisałem ważne opracowanie pt. O przekonaniach, różnych badaniach duchowych i wolności[1], bo jeżeli już raz zaczynamy używać pewnych nazw, terminów, ba, używamy ich od prawie dwudziestu lat – zmiana wymaga dopasowania do nich i już istniejących trendów, które przyjęła ludzkość, bo wszystko jest w ciągłym ruchu. Mimo tego, że na początku mojej drogi duchowej, czyli w 2007 roku, nikt nie pisał o duszy, dzisiaj żyjemy w świecie, który się zmienił, dorósł, obudził. Fajnie było w tym uczestniczyć, ale teraz znowu dorzucam małą cegiełkę, żeby przybliżyć pewne pojęcia. Zapraszam.
Budowa subtelna
Dla mnie budowa naszej istoty przedstawia: my fizyczni/eteryczni z uwzględnieniem ciała eterycznego blisko ciała fizycznego (matryca, ciało bioenergetyczne) i ciała właściwego w swojej gęstości – część subtelna (składa się głównie z ciała astralnego, ale przebywa w różnych gęstościach) – dusza / wyższe ja – monada / wyższa jaźń (czasem niektórzy mówią Duch). Monada / wyższa jaźń to poziom adi (dziewiąta gęstość), używając nazw wedyjskich. Proszę pamiętać, że gęstości otaczają nas po kole.
W tym temacie pojawia się kwestia rozróżnienia części subtelnej od duszy / wyższego ja, bo to jest zależne od tego, jak bardzo zindywidualizowana jest cała istota. Przykład odprowadzania mojego pieska Tima (odszedł teraz, 31.12.2023). Jego świadomość i energia uwolniona z ciała fizycznego po śmierci wibrowały jako taka kuleczka w gęstości astralnej. Razem z partnerką położyliśmy się na łóżku, zrelaksowaliśmy się i „podlecieliśmy” mentalnie do niego. Ucieszył się na nasz widok, ale przeżywał smutek pomieszany z radością. Wziąłem go na swoje ręce subtelne i zawołaliśmy jego część subtelną. Na nasze wezwanie pojawił się jaszczur przebrany za chochlika, który udawał jego duszę. Wiedzieliśmy, że część subtelna Tima jest świadoma, bo rozmawialiśmy z nią tydzień wcześniej. Dlatego zaczęliśmy jej szukać. Okazało się, że jest zamknięty w niższej części gęstości mentalnej, przykryty kocami ukrywającymi, całunami, ma wygłuszoną całą energię. Udało nam się go odnaleźć dzięki dwóm rzeczom: pamiętałem wibrację pierwotną swojego towarzysza, bo był mi bliski, oraz rozmawialiśmy z częścią subtelną wcześniej i ta część przypominała właśnie psa, ale stała na dwóch nogach. Kiedy część subtelna wyszła ze skrzynki, kuleczka, którą trzymałem, zaczęła wibrować, uśmiechać się. Wyleciała z moich rąk, popatrzała na mnie, poczułem serce i od razu wleciała do części subtelnej, która ją wchłonęła. Część subtelna urosła, jakby ja z ja lub świadomość ze świadomością połączyła się, i zapytała: „Co dalej?”. Nie wiedziałem, kto planuje jego wcielenia lub jaki jest jego własny cel jako istoty. Dlatego nawykowo zacząłem szukać jego duszy / wyższego ja. Nigdzie jej nie było. Skierowałem się jeszcze wyżej, bo do monad / wyższej jaźni na poziomie adi. Tutaj też nic nie było, ale dlatego, że miałem do czynienia z istotą, której ciało było zindywidualizowane dopiero na poziomie buddycznym (szósta gęstość), lecz osocza wyższych ciał wibrowały już do poziomu adi (dziewiątej gęstości). Kiedy zaczęliśmy rozmawiać z jego monadą / wyższą jaźnią albo właśnie duszą / wyższym ja – bo nazywanie czegoś zależy prawdopodobnie od punktu świadomości i indywidualizacji, etapu ewolucyjnego – usłyszeliśmy: „Część subtelna, ta, która stoi obok was, jest duszą / wyższym ja”. Odpowiedź była zaskakująca, ale w jakiś sposób logiczna. Ruszyliśmy do innej galaktyki i Timi wcielił się w ciało bardziej rozwinięte od ciała człowieka, humanoidalne. On już mógł żyć w ciele człowieka, ale ze względu na mnie wybrał ciało psa, bo inaczej nie mógłby być blisko. Popatrzmy, jak wyglądał przekrój ciał subtelnych Tima podczas odprowadzania:
Gdzie ta dusza?
W 2007 roku napisałem opracowanie pt. W poszukiwaniu duszy[2]. Od początku mojej drogi duchowej ciekawiło mnie, dlaczego w duchowości nie porusza się tematu duszy, nie rozmawia, nie pracuje, nie szuka odpowiedzi na pytania: gdzie ona jest, czym jest, gdzie przebywa, co robi. I to były piękne poszukiwania, ale to, co wtedy nazywałem duszą i pracą z duszą, dzisiaj nazywam częścią subtelną lub pracą z częścią subtelną. Dlaczego tak? Same dusze mają gatunki, formy, rodzaje, np. anioły, smoki, krasnoludy, gnomy, trolle, syreny, feniksy, androidy, zwierzęta, stworzenia mityczne, jaszczury. Rodzajów dusz jest nieskończenie wiele, często w analizie nawet nie podaję gatunku, bo brakuje nazwy. Natomiast części subtelne istot wcielonych na tej planecie przypominają ludzi, są humanoidalne. Stąd to rozróżnienie: część subtelna – dusza. W pracach filozofów, również antycznych, to część subtelna nazywana jest duszą, bo podzielona została ona na części rozumną, emocjonalną i energetyczną, czyli dokładnie odpowiadające temu, jakie wartości przedstawiają nam gęstości, np. gęstość mentalna (rozumna), astralna (emocjonalna), eteryczna (energetyczna). Natomiast Huna pokazała trójpodział istoty: niższe ja, średnie ja, wyższe ja, czyli podświadomość – świadomość – nadświadomość. No, ale brakuje tutaj duszy, jakiegokolwiek odwołania. Nazw, które pochodzą z różnych metod, filozofii, ścieżek, jest naprawdę wiele, dlatego dodałem człon „wyższe ja” do terminu dusza. Stąd zapis „dusza / wyższe ja”, bo to wskazuje na coś wyższego od części subtelnej.
Popatrzmy na przykład mojej rozmowy z duszą Leszka Żądły[3]. Widać w tej rozmowie otwieranie jego krasnoludzkiej duszy (bo takim jest rodzajem) na jego monadę / wyższą jaźń. Z samym Leszkiem jako Leszkiem rozmawiałem, kiedy zapadł w śpiączkę i postanowił nie wracać do ciała fizycznego. Po jego śmierci wibrował właśnie jako część subtelna, która po „załatwieniu” swoich spraw, konsultacji z własną duszą / wyższym ja uwolniła ludzkie ego (formę osobowości) – w ten sposób została czysta świadomość, która podzielona na cztery części (taka technika) skierowała się na cztery różne planety (wcielenia). Natomiast moja praca z duszą / wyższym ja Leszka polegała na odblokowaniu się na własną monadę / wyższą jaźń w gęstości adi. W tym działaniu nie ma nic dziwnego, bo dusze / wyższe ja mogą nie mieć bezpośredniego kontaktu z własną monadą / wyższą jaźnią. Jest to etap ewolucyjny, ale również inwolucyjny, który przechodzą wszystkie istoty. To jest tak, jakby każda jaźń miała lub musiała odkryć samą siebie, zobaczyć, kim jest naprawdę lub skąd pochodzi. Pojawia się pytanie: „Jeśli monady / wyższe jaźnie wibrują w gęstości adi (dziewiąta gęstość), części subtelne w astralnej, mentalnej lub latają wyżej, to gdzie wibrują same dusze / wyższe ja? Gdzie są te smoki, anioły, archanioły, krasnoludy, gnomy, trolle, orki, sukuby, istoty mityczne, humanoidy, androidy, roboty i niezliczona ilość ras i gatunków?”. Kiedy popatrzymy na dzieła teozoficzne do opisu ego w ciele przyczynowym, widzimy stwierdzenia o greckich bogach. Łatwo ulec tutaj takiemu poglądowi, który podczas badań stworzyliśmy, bo zastosowaliśmy całkiem logiczny podział. Popatrzmy. Człowiek to gęstość fizyczna, eteryczna, astralna i mentalna. Dusza to gęstość przyczynowa, buddyczna, atmaniczna i anupadaka. Wyższa jaźń to poziom adi, gęstość tworzenia, istnienia, zaistnienia. Mamy dwanaście gęstości po cztery na każdą jaźń. Jest to logiczne, mamy zastosowaną ekstrapolację wartości niższych gęstości do wyższych, ale jest to błędny podział, bo zakłada liniowość i stałość. Od poziomu anupadaka (ósmej gęstości) w dół – ale nawet po części w wyższej gęstości adi (dziewiątej) – mamy do czynienia z czasem i przestrzenią, samsarą, budową kwantową. Dlatego powyżej tej gęstości nie dostrzega się form, a same monady / wyższe jaźnie przypominają raczej kule. Popatrzmy na budowę subtelną istoty, która ma wszystkie dwanaście ciał zindywidualizowanych. Będzie to niecodzienny rysunek, ale lepiej wyjaśni pewne zależności.
Kiedy badamy ciała subtelne starszych ludzi (istot), widzimy u nich osadzenie świadomości od ciała fizycznego aż do ciała anupadaka. Taki człowiek i jego część subtelna korzystają z właściwości poszczególnych ciał subtelnych, swobodnie się tam poruszają. Wielu mnichów, oświeconych rozpuszcza niższe ciała – osadza niejako swoją świadomość w gęstości atmanicznej lub nawet anupadaka. Natomiast nie mają oni kontaktu z duszą / wyższym ja, bo dusza z jednej strony jest w nich / z nimi, z drugiej strony stanowi osobny byt, który nie musi i często nie przebywa w tych gęstościach subtelnych, a w zupełnie innych wymiarach i przestrzeniach lub tworzy kolejne wcielenia. Dodatkowo sama dusza / wyższe ja wykształca, podobnie jak my sami, ciała w wyższych gęstościach, czyli adi, gęstości tworzenia, istnienia i zaistnienia. Zostaje nam monada / wyższa jaźń, która w naszym przykładzie ma wykształcone swoje ciała subtelne w każdej z gęstości. Jaki jest cel monady / wyższej jaźni? Jest nim doświadczanie różnorodności świata „poniżej”, świata przejawionego w różnej formie, bo to buduje JA, tak następuje wzrost ciał subtelnych monady / wyższej jaźni i tych wibrujących w jeszcze „wyższych” gęstościach. Można powiedzieć, że jest element w gęstościach subtelnych wspólny człowiekowi / części subtelnej i duszy / wyższemu ja, podobnie jak jest element wspólny duszy / wyższego ja i monady / wyższej jaźni. Mimo takiego przedstawienia sprawy (rysunku) wszystko zawiera się w sobie, a jednocześnie potrafi być oddzielone.
Jak badać duszę / wyższe ja? Gdzie jej szukać? Ja zawsze wymagam zdjęcia z widocznymi oczami i twarzą. Nasi przodkowie mówili, że oczy są zwierciadłem duszy. Przez oczy widać bezpośrednio duszę, ale oczu potrzebujemy tylko, żeby „chwycić” czy „wychwycić” unikatową wibrację, emanację. Następnie – ja tak robię – patrzę ciałem mentalnym lub astralnym powyżej gęstości przyczynowej, czyli podświadomie pomijam już część subtelną, bo można tutaj utkwić i pomylić z duszą, i szukam indentu (emanacji, wibracji) wyżej. I teraz – jeżeli chcę zbadać ciała subtelne takiej duszy / wyższego ja, wykorzystuję umysł, czyli interpretatora, bo to, co sami potrafimy nazwać, potrafimy też dostrzec, zmierzyć, policzyć. Korzystamy tu znowu z podziału na cztery gęstości: materialną (forma duszy jest najbardziej widoczna), energetyczną, emocjonalną i umysłową, ale w odniesieniu do duszy. Stąd na moich rysunkach zapisuję np. I, II, III, IV. Gdyby badać, analizować duszę tylko przez „przymocowanie” jej wibracji (emanacji, bytu) do gęstości przyczynowej, buddycznej, atmanicznej, anupadaka, odczyty nie byłyby dokładne, bo mogłyby pokazywać często ciała subtelne człowieka i jego części subtelnej, które oczywiście współgrają/współuczestniczą w istnieniu duszy, bo zawierają się w niej. Ale dusza / wyższe ja jako osobna, samoświadoma jaźń potrafi emanować zupełnie innymi energiami (czytaj: silniejszymi) niż część subtelna w jakiejkolwiek gęstości. Stąd można nawet mieć wrażenie, że nie patrzymy na jedną istotę w różnych gęstościach, ale osobny, bo starszy, byt.
Dalsze poszukiwania
Popatrzmy na przykład dwóch osób, które bardzo szanuję i podziwiam. Ich książki zmieniły wiele w moim postrzeganiu. Jest to Robert Monroe i Bruce Moen. Długo zastanawiało mnie, gdzie jest Ja-Tam czy Wyższe Ja opisywane przez Roberta Monroe’a. Kiedy odprowadzałem swoje wcielenia z Focusa 23 (przestrzenie eteryczno-astralne opisane przez nich), zrozumiałem, że każdy z nas jest zamknięty w różnych ramach, przekonaniach (biases) i one filtrują nasz odbiór rzeczywistości i samo jasnowidzenie, postrzeganie ponadzmysłowe. Byłem przekonany, że Ja-Tam jest jak ego w ciele przyczynowym – jak u teozofów – lub po prostu jest to dusza / wyższe ja, ale okazało się, że nie jest tak do końca, nie zawsze. Popatrzmy. Odzyskałem dwa swoje wcielenia z Focusa 23 – poeta zabity w pojedynku przez rywala i król zabity w zasadzce. Oboje po śmierci wibrowali w świecie stworzonym przez swój umysł. Przypuszczali, że nie żyją, ale niczego nie zmieniali, tylko czekali – jeden na wybrankę życia, a drugi na posiłki. Kiedy wyciągnąłem ich z Focusa 23 i stali obok mojej części subtelnej, byli zaskoczeni, ale nie wiedziałem, co z nimi zrobić. Zawołałem swoją duszę / wyższe ja i pytam się: „Co dalej?”. A ona odpowiedziała: „Wyżej”. Oba wcielenia powędrowały aż do poziomu adi, czyli poza czas i przestrzeń, samsarę. Moja dusza nic nie wchłaniała w siebie, nie scalała, podobnie jak część subtelna. Te wcielenia, a raczej świadomości, wkomponowały się w ciało monady / wyższej jaźni. Były to wcielenia, które nie pracowały nad sobą, ich system wartości był zawieszony na danej epoce, systemie przekonań, dlatego ich budowa wygląda obecnie tak:
Po lewej stronie moja budowa subtelna – Nikodem. Na środku K. – król, P. – poeta, którzy wibrują w monadzie / wyższej jaźni, bo tam ich zaprowadziłem z Focusa 23. Oba wcielenia nie mają ciała fizycznego, eterycznego, astralnego, mentalnego i przyczynowego. Mają za to ciało buddyczne, atmaniczne i anupadaka. Dlaczego? Znając siebie czy swoją istotę, zasadę mamy taką, że każde wcielenie musi samo przejść introspekcję, wyjść ze swoich przekonań (biases), ram. Dlatego ich życie i poprzednie wplecione w ich strukturę subtelną ciała teraz po prostu przerabiają. Co się stanie po wszystkim, po uwolnieniu zawieszenia umysłowego i emocjonalnego? Będą jako aspekty dalej się wcielać dla mojej/naszej istoty lub zostaną wchłonięte jako część monady / wyższej jaźni, ale nigdy duszy / wyższego ja. Pojawia się pytanie: „Ile procent ich doświadczenia, wzorców jest we mnie? Ile z nich jest we mnie?”. Dziesięć procent. To mój przykład, ale nieraz zdarzało się, że kiedy odprowadzaliśmy młode dusze, to właśnie dusza / wyższe ja wchłaniała takie wcielenie (część subtelną) w siebie[4]. To jest interesujące, że w duchowości, ezoteryce nie ma jedynej, prawdziwej zasady dotyczącej istnienia, wcielenia, śmierci, życia. Jest raczej stałe uzmysławianie sobie, jak mało wiemy i jak wielu ramom (przekonaniom) nadaliśmy władzę, która tworzyła naszą kreację, życie, widzenie.
Popatrzmy na ciała subtelne Roberta Monroe’a:
U Roberta Monroe’a widać dużą „rodzinę duchową” lub zbiór Ja-Tam. Dla nas jest to monada / wyższa jaźń i przypomina słój energii, owalny. Nad ciałem adi monady wibrują indywidualne ciała subtelne, mają swoje osocza, mimo że ciało wibruje w zbiorze. Pozostałe aspekty zbioru Roberta mają podobną wibrację, ale nie u wszystkich nastąpiło zindywidualizowanie dwunastu ciał. Sam Robert ma ciała niżej, bo na poziomie anupadaka i atma. Czym są pozostałe zbiory na poziomie adi? To jego grono połączone ze sobą; każda część stanowi o sobie, czyli przedstawia własne cechy indywidualne (osobowe). Co będzie dalej z takim zbiorem? Droga ewolucyjna pokazuje, że nastąpi indywidualizacja wszystkich ciał i rozerwanie polegające na „przebiciu” błony monady zbiorowej. Podaję ten przykład, bo różni się od mojego, gdzie dwa wcielenia – jak na dywaniku u dyrektora – pracują nad sobą. Tutaj mamy do czynienia z całym gronem, zbiorem, który pracuje dla siebie i dla zbioru. Popatrzy na ciała ucznia Roberta Monroe’a:
Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy subtelnie z częścią subtelną Bruce’a na poziomie astralnym, głównie na temat matrixa, karmy, jaszczurów, i był on już ich świadomy. Na poziomie anupadaka i adi wibrują właśnie takie słoje, a od gęstości dziesiątej wibruje zbiór energii jeszcze bez osocza, ale z małymi cząstkami energii. Widzimy, że budowa subtelna każdej istoty jest inna i nie ma wpływu na poziom świadomości czy umiejętności duchowe. Tutaj dochodzimy do tematu: gdzie jest dusza / wyższe ja? Sam Robert oraz jego uczeń Bruce pisali, że można samemu stać się duszą / wyższym ja – i tak też jest w ich przypadku ewolucyjnym. W mojej pracy z ludźmi temat „część subtelna to jednocześnie dusza / wyższe ja” jest bardzo rzadki, bo jest wyraźna różnica między rozmową z częścią subtelną a duszą / wyższym ja. Ale – jak wspomniałem wcześniej czy pokazało nam odprowadzanie mojego pieska, Tima – żyjemy lub istniejemy w takich przestrzeniach, że kilka dusz jest dla jednego ciała, jedna dusza ma dziesiątki wcieleń, oświeceni trwają bez kontaktu z duszą czy monadą – mimo że od niej / z niej pochodzą. Wszystko jest tak odmienne, że nie ma przeniesienia jeden do jednego czy głównej zasady istnienia. Takie podejście, że musi być coś od A do Z, posiadać wzór wpoiła religia z dogmatami, ale mimo mojej pracy, wglądów jest tutaj element ludzki, własnych przekonań, które opierają się również na pracach teozofów, pracach wedyjskich.
Podsumowanie
Popatrzmy na praktyczne zastosowanie pracy międzyjaźniowej.
Przychodzi młoda dziewczyna z problemami: nie może spać (koszmary), czuje się opętana, jakby coś przemawiało przez nią. Wykonuję odczyt jej ciał subtelnych: eterycznego, astralnego i mentalnego. Widać od razu, że w jej przestrzeni na ciele astralnym i mentalnym jest „starodawny byt”. Kontakt z częścią subtelną (ciałem astralnym) nie przynosi żadnego efektu, bo jest ona jakby we mgle, śpi. Żeby się nie szarpać, szukam duszy / wyższego ja klientki. Po chwili pojawia się w gęstości przyczynowej (prawdopodobnie w terminologii Roberta Monroe’a byłby to Focus 34/35). Sprawdzam, czy to jest faktycznie dusza tej osoby, czy jakiś channeling, przebieraniec, hologram. Jest połączenie z ciałem, podobna wewnętrznie wibracja, wpływ na niższe ciała osobowości. Kształtu duszy dokładnie nie widzę, bo częściowo się ona ukryła – szanuję to. Zaczynam rozmawiać z duszą i okazuje się, że byt jest od kilku wcieleń i osobowość (wcielenie) nie jest zupełnie za niego odpowiedzialna, bo to dusza weszła w pakty, śluby, misje wobec bytu, ciągnęła go od świata do świata. Dusza za wszelką cenę broni tego paktu, mimo że widzi, iż osobowość nie może normalnie żyć. Opór duszy jest tak silny, że kierujemy się do monady / wyższej jaźni. Po krótkiej rozmowie duszy z monadą dusza zaczyna uwalniać wzorce, zależności. Po uwolnieniu wracamy do poziomu przyczynowego i dusza unieruchamia byt, wyciąga go, a ja swobodnie mogę podlecieć do części subtelnej. Zaczynam pracę z nią i na jej poziomie. Po wszystkim skierowaliśmy byt do innego świata, do osobnego, własnego ciała eterycznego. Dziewczyna od tego dnia mogła spać normalnie. Moja ścieżka pracy przetarła drogę przez miny, pułapki duchowe, zniekształcenia, plątania się w cudze kreacje do momentu większej świadomości rozróżniającej, zrozumienia pewnych praw, jakim ulegają dusze czy monady. Dodatkowo gdybym pracował tylko z częścią subtelną – byt uwolnilibyśmy dużym nakładem energii, ale zależności duszy mogłyby spowodować powrót bytu. I ten element pokazuje nadrzędność duszy / wyższego ja wobec wcielenia.
Inny przykład. Pracowałem z osobowością i częścią subtelną nad uwalnianiem wzorców typowo zapisanych w ciele i podświadomości, poruszaliśmy poszczególne systemy przekonań. Praca była tak mocna, silna, że kilka godzin po sesji podleciała dusza tej osobowości i zaczęła się burzyć. Dusza powiedziała: „Wcielenie ma cierpieć, przeżywać ból, bo tego chcą strażnicy (drako)”. Dusza była tak przerażona uwolnieniem, że zaraz chciała namieszać w życiu osobowości, ale wzorce z komórek (ciała i podświadomości) zostały uwolnione, całe pole tej osoby zaczęło się zmieniać. Sama osobowość uświadomiła sobie, że coś się stało, bo napisała jakiś czas później, że jakaś jej „część” nie jest zadowolona z pracy, ale ona czuje się szczęśliwa. Dusza nie chciała żadnej pracy i w takim przypadku potrzebna jest właśnie osobowość (wcielenie) razem ze swoją częścią subtelną, które zaczynają pracować nad duszą i jej wartościami, wzorcami, ślubami. Różne nasze zależności osobowe czy części subtelnej z jaszczurami i innymi rasami kosmicznymi to mały kaliber w porównaniu do pracy, której może wymagać dusza / wyższe ja.
Mój przykład.
Poszedłem na dwie sesje do osób związanych z hipnozą. Była tam osoba prowadząca i telepata (osoba wchodząca w hipnozę oprócz mnie). Jedna sesja odbyła się za granicą, druga w naszym kraju. Były to bardzo różne sesje. Pierwsza przez 80 procent czasu była kłótnią między moją duszą / wyższym ja a prowadzącą. Były to tak intelektualne rozmowy, przepychanki, że telepatka, która przepuszczała moją duszę, się zmęczyła. Ostatecznie doszło do porozumienia i praca została wykonana, ale należało znaleźć wspólny język. Druga sesja była bardzo ciekawa, bo z jednej strony odbyła się rozmowa z Arymanem, z drugiej praca dotyczyła mojej części subtelnej. Dwa różne poziomy pracy – jedna metoda. Był taki moment, kiedy telepatka (bardzo dobrze pracowała i rozróżniała) popatrzała ponad ciała Arymana i powiedziała: „Tam jest ktoś wyżej, kto daje mu rozkazy”. W tamtym momencie od razu sam spojrzałem i się uśmiechnąłem, bo to była właśnie monada / wyższa jaźń tej istoty, czyli rozwinięcie duszy / wyższego ja Arymana z którą rozmawiała. Dla telepatki był to inny byt, ktoś większy, starszy, ale osobny, inny, obcy. Podobnie było z teozofami pod pieczą Heleny Bławatskiej. Świetnie jasnowidzieli, kontaktowali się z ego w ciele przyczynowym (duszami), ale nie mieli z nimi realnego kontaktu, nie szukali tam siebie samych. Jak pamiętamy, były to czasy szukania przewodników, opiekunów zamiast poszukiwania kontaktu z samym sobą.
Warto jeszcze pamiętać o jednej istotnej rzeczy.
Część subtelna zawiera w sobie zapis podświadomy wcieleń, ale również zapisy rodowe (rodzinne), przyjętą karmę, czyli część subtelna jest kształtowana do danego systemu wcieleniowego (planety) i planu wcieleniowego. Stąd rezonans niższych ciał subtelnych (eteryczne, astralne i mentalne) z całym polem EM wibrującym wokół Ziemi, egregorami, emocjami – po prostu tutaj się „wrośliśmy”. Z kolei dusza / wyższe ja jest poza tym systemem. Popatrzmy na przykład.
Moja partnerka odzyskała swoje wcielenie z Focusa 23. Po wszystkim stała razem z nim w gęstości astralnej. Wcielenie było silne, władcze i przeżywało „wkurzenie”, że zginęło w tak głupi sposób. Po chwili podleciała dusza / wyższe ja partnerki i zaczęła z ciała astralnego i mentalnego odzyskanego wcielenia wyciągać rdzeń, strukturę ego. W trakcie tego działania wcielenie „zasnęło”, a dusza nadal przebudowywała ciało. Po chwili odzyskane wcielenie obudziło się, rozpoznało nas jako przyjaciół, pamiętało swoje wcielenia jako historię, ale nie miało żadnego utożsamienia, połączenia z ciałem człowieka, ludzką fizycznością czy strukturą osobowości – jaką jeszcze przed chwilą emanowała. Zaraz potem odzyskane wcielenie poleciało do zupełnie innego Wszechświata. Było to mocno uświadamiające doświadczenie, bo różne od mojego, gdzie odzyskane wcielenia „poszybowały” do monady / wyższej jaźni (przypuszczalnie w nazewnictwie Roberta Monroe’a byłyby to Focusy 42–50) i tam pracowały nad sobą, oczyszczały. Tak, odzyskane wcielenie nie poleciało do Focusa 27 – opisywanego przez Bruce’a Moena czy Michaela Newtona w Wędrówce dusz – czyli do części systemu karmicznego, ale do przestrzeni wolnych od oddziaływania systemu, poza matrix i pole reinkarnacyjne.
Wierzę, że temat zainspiruje Cię do poznawania siebie, odkrywania siebie, bo przecież wszyscy jesteśmy badaczami, którzy poszukują tego, co w nas, i tego, co nas otacza. Natomiast kluczowa jest świadomość: część subtelna może czasem zachowywać się głupio, ale rozpoznanie jest, należy po prostu pracować nad sobą z jej uwzględnieniem. Dodatkowo to właśnie w części subtelnej, niższych ciałach subtelnych oraz komórkach i organach są zapisy podświadome (podświadomość). Dusza / wyższe ja również ma swoje wartości, cechy, przekonania, bo przecież została stworzona do samsary, czyli do eksplorowania nieskończonego ciągu światów, ras, wydarzeń, sytuacji, jakości energii, interakcji. W duszy jest zapisana ciekawość, jest w niej również szerszy ogląd, głębszy, jeśli nie oddziałują na nią akurat dane programy, filtry. A monady… no cóż, są sobie i patrzą, jak jej własna dusza i wcielenie błocą się, brudzą, trudzą, ale i doświadczają radości, miłości, przyjemności.
Proszę pamiętać, że to konkretne opracowanie dotyka dosyć skrótowo mojego stylu pracy duchowej, ale nie wspomina zupełnie o pracy z rodem, karmą, pracy z wydarzeniami dnia codziennego. Dziękuję.
Opracowania powiązane:
W poszukiwaniu duszy – część teoretyczna
W poszukiwaniu duszy – część praktyczna
O przekonaniach, różnych badaniach duchowych i wolności
Zafałszowana ewolucja na przykładzie księżniczki piekielnej Lilith – wstęp o indywidualizacji, cz. 1
Nikodem Marszałek
Gdańsk, Polska
08.01.2024 r.
[1]Nikodem Marszałek, O przekonaniach, różnych badaniach duchowych i wolności, 2020.
[2]Nikodem Marszałek, W poszukiwaniu duszy (opracowanie odświeżone i rozbudowane w roku 2022).
[3]Nikodem Marszałek, Rozmowa z duszą Leszka Żądło.
[4]Nikodem Marszałek, Ciemny staw – niebezpieczeństwo dla żywych i zmarłych.