Zanim zanurkujesz do tego opracowania zapraszam serdecznie do przeczytania pierwszej części pt. O podświadomości, części subtelnej człowieka i jego duszy – część teoretyczna.
Pracowałem z młodym chłopakiem i jego mamą na żywo. Skupiliśmy się głównie na pracy fizycznej (podświadomej). W kolejnej części pracowałem duchowo z jego częścią subtelną (z nim samym na poziomie subtelnym) oraz jego duszą. W takiej pracy nie jest potrzebna obecność drugiej osoby, bo pracujemy subtelnie. Tak wyglądało połączenie, wykres:

Ja – Nikodem
S – część subtelna
D – dusza
Początek
Ja: Cześć. Poznajesz mnie?
S: Tak. Co robisz?
Ja: Co ty robisz teraz?
S: Badam coś.
Ja: Pokażesz mi co?
S: Takie ciekawe rzeczy.
Ja: Świeci się. I co to robi?
S: Jeszcze nie wiem.
Ja: A skąd to masz?
S: Też takie chcesz?
Ja: Nie, po co mi to. Masz kontakt z duszą?
S: Tam wyżej?
Ja: Tam głębiej, ale to zależy od dominującego zmysłu.
S: Czasami, ale bardziej zajęty jestem życiem (ciałem).
Ja: Jak ci się żyje?
S: Dobrze. Trudno, ale dobrze.
Ja: Mam porozmawiać z twoją duszą?
S: A po co?
Ja: Bo obiecałem jak się spotkaliśmy.
S: Nie, ona nie będzie zadowolona.
Ja: Dlaczego?
S: Bo nie robię tego, co ona chce.
Ja: A co ona chce?
S: To samo, co mama.
Ja: A co mama chce?
S: Rozwoju, takiej walki z tym wszystkim, rozwoju, uwalniania.
Ja: A ty co?
S: Mnie tak jest dobrze, zajmuje się swoimi sprawami, nikt mi nie przeszkadza.
Ja: A gdybyś uwolnił te różne rzeczy, to byś się nie mógł zajmować swoimi sprawami?
S: Nie daliby mi spokoju.
Ja: Czyli dopóki „jest jak jest”, to masz spokój?
S: Tak. Dopóki nie ruszam to jest spokój.
Ja: A rozwój, uwalnianie to walka?
S: Tak.
Ja: Prosiłbym cię też, żebyś podczas naszej rozmowy nie wpinał się w czakram sakralny. Cofnij to teraz. [to działanie jest również znakiem, że rozmawiam z częścią dużo bardziej świadomą, nie tak bezwolną jak podświadomość]
S: OK.
Ja: Pozwolisz, że sprawdzę twoją duszę, czyli jeśli rozmawiam teraz z tobą na poziomie astralnym, to zacznę rozmawiać z tobą na „wyższych” poziomach.
S: Rozumiem to po rozmowie ostatniej z tobą.
Ja: OK. To się cofnę z twojej przestrzeni na chwilę.
Tutaj przerwę. Proszę zobaczyć na jakość merytoryczną tej rozmowy i jej energetykę. Ona będzie się bardzo różnić od dalszej rozmowy. Możesz w tym poniższym zapisie zamienić wyrażenie „dusza” na słowo „wyższe ja”. Sprawdź w jaki sposób czyta ci się ten zapis.
Ja: Rozmawiałem z twoim wcieleniem.
D: I?
Ja: Jakoś się ciebie boi chyba?
D: [dusza mówi w takim dziwnym języku, dialekcie]
Ja: Mów normalnie, bo inaczej nie zrozumiem.
D: On się bawi.
Ja: Chcesz żeby pracował, rozwijał się?
D: Tak.
Ja: A czy to nie jest potrzebny okres w jego życiu, ta zabawa?
D: Zabawa to strata czasu.
Ja: Może to nie jest strata czasu, tylko potrzebny okres w twoim istnieniu. Czy nie jest tak, że ty ciągle na te misje, ciągle walka – a on (wcielenie) ci pokazuje, że już ma dość. Czemu jako dusza się nie przyglądasz jego zachowaniu i go nie analizujesz, przecież on ci bardzo dużo pokazuje.
D: Nie myślałam tak. Ma robić, co zaplanowane. [forma: myślałam/myślałem często jest moim skrótem, bo dusze rzadko używają form związanych z płcią, brak identyfikacji, chociaż mają preferencje/lubią się wcielać w daną płeć]
Ja: I wiesz, że przez takie zachowanie ludzkość jest odcięta od świadomości dusz, bo dusze często tak traktują osobowość.
D: Jak?
Ja: Twardo, jak narzędzie do misji, dronę, robota. A przecież człowiek ma uczucia.
D: Mam uczucia!
Ja: A ile tych uczuć masz do swojej osobowości?
D: Hm. [chwila zastanowienia]
D: Nie rozumiem.
Ja: Podczas naszej pracy na żywo, kiedy przyjechaliście, wyszedł temat generała z Wietnamu, straty żołnierzy, walki z Amerykanami. Oni (biali) po przegranej walce cię pochwycili.
D: Nikt mnie nie trzyma teraz.
Ja: Bo co się stało?
D: Bo pracowałem z tobą i twoją duszą.
Ja: Ale….
D: Nie mam uczuć do siebie? [dobra samoanaliza]
Ja: Do swojego aspektu. Co cię w nim denerwuje? [skupiam duszę na wcieleniu swoim]
D: Słabość, nic nie robi, bawi się pierdołami. Choroba i zaburzenia miały motywować, miała się obudzić siła. [dusza wyrzuca, co się nie sprawdziło w jej założeniach wcieleniowych]
Ja: I co?
D: Nic [czuć wkurzenie, rozdrażnienie]
Ja: Dobra, ale jaka jest lekcja teraz dla ciebie?
D: Stoję, tracę czas, nic się nie dzieje niżej. [niżej w sensie w fizyczności, wcielenie niczym się nie zajmuje]
Ja: Zobacz, bo nam wychodzi sesja. Powiedziałaś: „ Nie mam uczuć do siebie” i „ Słabość, nic nie robi, bawi się pierdołami”. Widzisz to?
D: Nie pozwalam na zabawę?
Ja: Co zabawa robi?
D: Traci się czas.
Ja: Dobra jesteś i uparta. Jeszcze raz. Zabawa pozwala na relaks, odprężenie. Ja się tego uczę od 42 lat i słabo mi to wychodzi.
D: Ale rozumiesz ten temat widać.
Ja: Rozumieć a stosować to dwie różne rzeczy. Co przychodzi kiedy jest relaks, odprężenie?
D: Gotowość, jakieś miejsce na coś.
Ja: Zobacz. Zacząłem rozmawiać z twoim wcieleniem, częścią subtelną i ona od razu zareagowała „Dusza nie będzie zadowolona”. Daj akceptację do tego, co robi twoje wcielenie, czym się zajmuje, bo jeśli wcielenie jest częścią ciebie, to przecież w końcu zacznie coś robić, czymś się zajmować.
D: Hm. Jest to logiczne.
[chwila przerwy, bo dusza myśli]
D: Dać mu zgodę, zesłać zgodę, akceptację?
Ja: Dokładnie tak i patrz jak ciała subtelne się odprężają. Ja od 2015 zacząłem przerabiać białe wzorce, choroby. Potem po Przebudowach w 2019, bo działaniu Lucyfera i Yavanny, od tego okresu non stop jaszczury, szaraki, obce cywilizacje atakują, żerują, szukają czegoś, spowalniają.
D: Dajesz sobie radę, mocny jesteś. Nawet jedną cywilizację od nas uwolniłeś i ich przegoniłeś z Ziemi.
Ja: Nie rozumiesz, co do ciebie mówię. [wcześniej sprawdzałem swoją opowieścią tak naprawdę poziom indywidualizacji ciała atmanicznego i anupadaka, jak będzie rezonować]
D: ….
Ja: Ty musisz nauczyć ciało tematu zabawy i pracy, odpoczynku i działania, równowagi. Przemęczysz ciało i padnie, bo tak zrobiła moja dusza ze mną. Mój miesiąc życia to jak lata innych ludzi (i to często kilku jednocześnie). Wszystko przyśpieszone, skompresowane, intensywne.
D: Masz z tego zysk. [swoim przykładem uderzyłem i pokazałem bezsens tego działania, ale też jaki koszt się ponosi]
Ja: Ale jakie ty masz ciało teraz? [odwołuję do samooceny, rewizji siebie]
D: Osłabione.
Ja: No właśnie, a nadal ciśniesz, wymagasz. Znajdź jako dusza to, co możesz z tym ciałem zrobić, z tym swoim aspektem siebie, ale nie idź po starych wzorcach. [jeszcze bardziej zmuszam do myślenia, samoanalizy i wyciągnięcia wniosków]
D: Czyli nawet w tej sytuacji mogę coś wyciągnąć, czegoś się nauczyć? [dusza zaskoczyła, że w sytuacji w której ona nie widziała sensu, jest ziarno mądrości]
Ja: Tak. Czego? [sprawdzam, jakie wnioski wyciągnęła]
D: [myśli] Zachęcać przez zabawę, zainteresowania. Wchodzić w interakcję astralną i mentalną ze swoim wcieleniem i „bawić” się z nim, pytać, posyłać coś.
Ja: Tak. Co jeszcze?
D: Ale inni mi uciekną. [wybiło znowu stratą, że coś traci przez nowe zachowanie]
Ja: Boże skąd to się bierze. Życie, istnienie nie ma startu ani mety, nie ma początku i nie ma końca. Istnienie jest jednym nieskończonym cyklem. Głupotę palnąłem w Energii Miłości pisząc o jakiejś pierwszej fali, która tak naprawdę była bandą, która podbijała kolejne Wszechświaty. Tu są znani jako Anunnaki, biali i czarni, panowie tego świata! Rozumiesz, że każdy organizm ma swój rytm, jest poddany cyklom?
D: Tak. To rozumiem.
Ja: To wsłuchaj się w ciało swojego wcielenia, w jego rytm. Co czujesz i widzisz? [sprawdzam połączenie między nimi, jak siebie czują]
D: Jest dychotomia.
Ja: Co z tym zrobisz? [od razu mobilizuje do działania, zasada: nic nie zostawiać na później]
D: Chyba połączę te aspekty, zaakceptuję.
Ja: I co wtedy się zmieni? [inspiruję do szukania nowych korzyści]
D: Nie wiem.
Ja: No właśnie, czyli wychodzisz ze strefy komfortu, ze swoich fiksacji myślowych, z rywalizacji: więcej, mocniej, szybciej. Zastosuj to teraz, a ja porozmawiam z twoim wcieleniem. OK?
D: Tak.
Ja: Patrzyłeś na moją rozmowę?
S: Tak. Duża jest dusza, dużo ma wiązek. Ty je szybko czytasz, ja tak nie potrafię.
Ja: 17 lat praktyki. Możesz poczuć duszę w sobie. [inspiruję ciało, żeby jednak wchodziło w siebie, w serce, w miejsce „patrzenia w górę”]
S: Nie będzie już krzyku i nakazu? [wychodzi strach przed sobą]
Ja: Nie.
S: Mogę się rozglądać po świecie, tak jak potrzebuję i chcę? [sprawdza osobowość czy nie straci swoich celów/planów kiedy będzie współpracować z duszą]
Ja: Tak.
S: Nie będzie mi przeszkadzać?
Ja: Ma współpracować. Ale musisz się nauczyć rozróżniać, czuć siebie. [tutaj osobowość i dusza muszą zrobić dwa kroki do przodu i wyjść ze swoich fiksacji i strachów]
S: Mogę to zrobić.
Ja: To róbcie. Obserwuję.
[kilka minut później]
Ja: Co się zmieniło.
S: Więcej rzeczy do zbadania, więcej ciekawości. [wokół ciała astralnego osobowości było dużo rzeczy zesłanych przez duszę]
Ja: A ty duszo, jak to czujesz teraz?
D: Rozgląda się, bada. Boję się, że się w tym zanurzy, zatraci.
Ja: Zauważ, że tak naprawdę sama to badasz duszo, tylko z innego poziomu, tu swojej osobowości. Tak naprawdę rozwijasz jego zmysły, jego ciało mentalne, astralne, zdolności. Nie musisz mieć świata do tego ani wcielać się fizycznie przecież.
D: Wiem to po rozmowie z twoją duszą. A jak go zachęcić do zaangażowania większego w ciele fizycznym?
Ja: A co mu zaplanowałaś? I czemu rozmawiasz ze mną bez zaangażowania siebie na tym poziomie? [zareagowałem na wyrażenie „jego zachęcić”, bo znowu jest oddzielenie, co lata temu nazwaliśmy „odcięciem między jaźniami”]
D: Rozumiem. Będziesz „słyszał” naszą rozmowę wewnętrzną?
Ja: Rozdziel na dwie wiązki po prostu. Ten sam strumień.
D: OK.
[po chwili]
Ja: Twoje wcielenie odwraca wzrok.
D: Porozmawiaj z nim.
Ja: Co zrobiła dusza teraz z tobą?
S: Skupiła mnie na pewnych wydarzeniach życiowych, które mają się „odbyć”, mam tego doświadczyć.
Ja: I co?
S: Przeraziło mnie to.
Ja: Czyli nawykowo uciekasz od tego?
S: Chyba od tego nie ucieknę, bo to się i tak stanie, spotkam, doświadczę. [widać tutaj mądrość]
Ja: Ale czy to naprawdę będzie takie straszne?
S: Nie wiem.
Ja: Poczuj to z duszy, to uczucie, potrzebę, po co wam to doświadczenie, te wydarzenia?
Zobacz jaka to jest szansa. Człowiek przez tyle tysięcy lat był nieświadomie prowadzony przez duszę, to znaczy był prowadzony przez podświadomość (wzorce rodowe, rodzinne, instynkty), ale to dusza decydowała o pewnych rzeczach, a człowiek przez brak świadomości duszy tylko realizował wzmacniając tylko ego, ja, ważność ja jestem. Teraz ty świadomie konsultujesz ze swoją duszą, można nawet powiedzieć: negocjujesz z samym sobą, bo pewne plany, założenia, idee duszy są błędne, one się nie sprawdzają w tym świecie, bo są oparte o niepoprawne przekonania lub brak doświadczenia, wiedzy. W miejsce realizacji jednego, starego planu wcieleniowego (on i tak przez strukturę materii musi „biec”), zmieniasz i modyfikujesz to, co zmienić można. Rozumiesz?
S: Mam wybór. Moje słowo jest ważne. [część subtelna zrozumiała]
Ja: Właśnie. I to pokazuję od tylu lat. Kiedy człowiek zaczyna chwytać i rozumieć to rozróżnienie, ten cały fałsz duchowy, podział – to wszystko się zmienia.
D: Odzyskał moc sprawczą.
Ja: Dokładnie tak, bo go tego pozbawiłaś.
S: Czyli to ja kieruję życiem. [tutaj czuć takie napełnienie, poczucie mocy, wpływu]
Ja: Razem z duszą i niestety podświadomością, która jest takim autopilotem.
S: Podświadomości da się pozbyć? [już osobowość bada, szuka, zastanawia się]
Ja: Nie, bo jak dusza cię tworzyła i zagęszczały ci się ciała: mentalne, astralne, eteryczne (to szczególnie, bo te wyższe ciała mogłeś mieć wcześniej już), to podświadomość wibruje nie tylko w komórkach, organach, ciele i mózgu, ale atomach poszczególnych ciał subtelnych. To jest ta pułapka arymaniczna z jednej strony i AI lucyferyczne z drugiej.
S: Co mogę z tym zrobić?
Ja: Jak ci się zmieniły energie. Łał. Brawo. Puszczać stare, to, co ja robię i pokazuję: łączyć terapię klasyczną z duchową, pracę z podświadomością łączymy z pracą duchową. Potrzebowałem – jeszcze raz powtórzę – siedemnastu lat, żeby to zrozumieć. Nie ma drogi na skróty, skróty powodują największe obciążenia. Trzaskasz sesje dopóki coś w mózgu się nie przestawi, a w ciałach się nie wysubtelni. Nagle jest takie „pyk”, ale po jednej sesji czy kilku marne szanse na to. Miałem w tym okresie parę osób, które nic, jak beton, stal – nic nie czuły, nic nie widziały. Jechaliśmy z sesjami dwa razy, czasem nawet cztery razy w miesiącu przez pół roku. Nagle pyk, jak walnęło. Można sobie przeplatać sesje: raz na swoje rzeczy, raz na duszę, ale nie wolno pomijać duszy, mimo że sprawy fizyczne mogą przytłaczać.
S: Czyli jeśli coś znajdę to wycofuję, rezygnuję z tego…
Ja: I zapisujesz nową informacją ze względu na podświadomość, bo nie może być próżni.
Ja: OK. Zostawiam was tak. Zobaczymy, jak to będzie pracowało dla was. Pewnie ciało będzie musiało się przespać, żeby wszystko się ułożyło. A jak ty duszo?
D: Dziękuję. [czuć takie szczęście od nich (wcielenia i duszy); nowy cel, plan, żadna jaźń nie walczy ze sobą]
Podsumowanie
Widać, że rozmowy prowadzę już nawykowo w tonie sesji, terapii. Jednak to, co rzuca się w oczy to temat „odcięcia między jaźniami” – przynajmniej tak nazwaliśmy ten temat. Odcięcie między jaźniami oznacza brak jednolitego pomysłu na życie, tą samą perspektywę, jedność, realizację wspólnego planu. Dusza w tym opracowaniu „burka”, że pewne jej założenia się nie sprawdziły, coś nie działa, ale zamiast coś zmienić, odpuścić, podsumować – narzeka. Dusza, ale podobnie ma człowiek – ma coś, co ją popycha, napędza, tworzy dziwny głód, ciekawość, takie: więcej, mocniej, szybciej. W tym temacie nauki Tolle czy nauki Wschodu mają jak najlepsze pole do popisu, bo „tonują” człowieka, odrywają go od zauroczenia światem. Jednak żeby nie uciekać w nurt umysłu oświeconego, a wypracować podejście współpracy między nami, a naszą duszą – to zupełnie inna para kaloszy. Na początku nie szukałbym na siłę kontaktu z duszą, czy broń boże szukał technik na taki kontakt, bo ich nie ma i nigdy nie będzie. Kontakt z duszą, to kontakt z nami samymi, jest on bardziej wewnętrzny, mniej umysłowy przez głowę.
Są takie trzy stałe na początku nauki rozróżniania:
- Nie wiem czy rozmawiam ze strażnikiem, podświadomością lub wcieleniem, jakąś istotą.
- Rozmawiam ze sobą, ale wszystko jest takie dziwne, inne, nie rozumiem. Boję się, że wyzwania duszy mnie przytłoczą.
- Boję się tego tematu chociaż on mnie ciekawi.
Na pewnym etapie swojego istnienia, ewolucji (chociaż nie wiem czy ewolucja to dobre słowo) nie da się uciec od tego tematu, ponieważ są rzeczy, które możemy przepracować na poziomie rodowym, podświadomości i wcieleń, swojego ciała, psychiki. Są także rzeczy, które możemy przepracować pracując ze swoją energetyką, ciałami subtelnymi, ale są i takie, które dotykają naszych dusz, a nawet jak pokazuję, samych wyższych jaźni. To jest bardzo, ale to bardzo głęboki temat, ale fascynujący, bo nie raz widziałem jak ktoś sam odkrywał gatunek swojej duszy, czy nagle „dziwna nawykowa siła” zniknęła w jego życiu, bo pod „tą siłą” kryła się zwykła chęć realizacji jakiejś totalnej głupoty przez duszę, bo dusza wierzyła jeszcze w karmę i system karmiczny. Czyli pokazała się zależność osobowość – dusza.
Pamiętam, kiedy w 2008 roku na cudownymportalu ktoś skrytykował skalę oświeceniową Leszka Żądło. Użytkownik miał nick „mojrzesz73”. Napisał on: „Leszek, jeśli twoja skala ERD od 0 do 36 pokazuje poziom złączenia świadomości (średnie ja) z nadświadomością (wyższe ja i oczyszczeni niższego ja (podświadomości), co dla ciebie oznacza poziom oświecenia, to co się zmienia kiedy to wyższe ja ciągle się rozwija, bo nie jest doskonałe, jak twierdzisz?” Było to uderzenie w punkt, ponieważ każde nasze ciało subtelne, każda nasza jaźń (my, dusza/wyższe ja, wyższa jaźń) ciągle się rozwijamy, bo rozwój pozwala na indywidualizację poszczególnych (wyższych, ale też w niektórych przypadkach właśnie niższych) ciał subtelnych. Dlatego zamiast dwoić się i troić, szukać nie wiadomo jakich technik, po prostu skupmy się na tym, co zrobić możemy. Z duszą czy bez duszy, z widzeniem czy brakiem jakiegokolwiek widzenia – zawsze coś zrobić możemy, zawsze czegoś się nauczyć możemy.
Do 2007 jeszcze jako prelegent motywacyjny byłem ślepy subtelnie, głuchy, nieczuły na jakiekolwiek energie, ale swoją ciężką pracą, zaangażowaniem, wyćwiczyłem poszczególne zdolności, bo jest to dostępne dla każdego. Ale trzeba temu poświęcić czas, środki, bo nie ma drogi na skróty, bo cokolwiek teraz zrobimy, to będzie pracować zawsze dla całej naszej obecnej i przyszłej istoty. Dodatkowo przez lata pracy z ludźmi wypracowałem podejście dopasowane do danej osoby, jej gotowości psycho-fizycznej, ale pojawia się tu wniosek. Jest potrzebna cykliczna praca, bo wspólna praca otwiera, przybliża, po prostu uczy, bo trening zawsze tworzył nowe nawyki. Nawet dwie sesje w miesiącu przez pewien czas – pozwalają lepiej operować w gęstościach subtelnych, uczą rozróżnienia, wysubtelniają ciało, bo to my musimy się obrać z cebuli, dopuścić pewne bodźce, które przez nauki materialistyczne zostały obcięte, zmrożone czy wyłączone. Przez siedemnaście lat napisałem ponad 300 darmowych artykułów, które później rozbudowane przerodziły się w trzy książki; prowadziłem kilka szkoleń, ale artykuł czy książka nawet szkolenie jest niewystarczające, jest często teorią dla drugiej osoby, nie praktyką jak wielu myśli. Trzeba na własnym przykładzie pracować, czyli trzeba trzaskać sesje, ćwiczyć, konfrontować się, pracować nad swoimi życiowymi rzeczami, ale i tematami duszy, przeplatać jedno z drugim.
Słyszałem historie ludzi, którzy wydawali dwadzieścia, trzydzieści nawet pięćdziesiąt tysięcy w ciągu dwóch, trzech lat na – jak to nazywali – rozwój duchowy. Kiedy przyszło zrobić coś praktycznie, skonfrontować się z daną istotą, strażnikiem czy nawet uwolnić na poziomie subtelnym coś, co wydawało się trywialne – kiedy pracujemy z rodzicami i ich dziećmi, dzieci uwalniają to w kilka chwil – byli zmrożeni, wyłączeni. Traktujmy rozwój, swoje istnienie i życie jako takie etapy, poszczególne kroki, bo nie można się zawieszać na jednym sposobie pracy, mentalności czy nurcie – trzeba sprawdzać, ale kiedy w końcu ta świadomość duszy czy nawet wyższej jaźni zagości, zmienia się w nas samych coś bardzo istotnego, bo przychodzi spokój. I nie, praca z duszą czy nawet wyższą jaźnią nie tworzy kolorowych odczuć, nie tworzy sukcesu z dnia na dzień, trzeba nad pewnymi aspektami, tematami pracować w różnych metodach i ścieżkach – taka jest złożoność naszej istoty. Ale świadomość tego, że jest dusza, istnieje, robi coś, uwalnia, jest owa jedność między jaźniami, tworzy coś, czego buddyzm niestety nie mógł dać, a wręcz przez swoje przekierowania dosłownie zabrał. Rodzi się bowiem w nas inny rodzaj spokoju, wyciszenia, bo wiesz, gdzie jest twój dom, kim jesteś, jaki jesteś. A to jest chyba – przynajmniej w moim odczuciu – najważniejsze i tego nie może dać żadna metoda, nurt, ścieżka, tylko właśnie ty sam przez poznanie siebie.
Nikodem Marszałek
listopad 2022