Początek
Usłyszałem dzisiaj takie słowa: „Grasz w grę, która wymaga włożenia pieniędzy. Czego oczekiwałeś? Normalności, humanitarnego zachowania, równości?”. Odpowiedziałem po chwili: „Przecież my wszyscy gramy w grę, tylko nikt nam nie powiedział, co to za gra i jakie są jej reguły. Pokazywali tylko kolorowe obrazki z miastami, widokami, których większość nigdy nie zobaczy na żywo”. Zastanówmy się chwilkę i posłuchajmy pewnej opowieści.
Na Ziemi gra wybrzmiewa słowami: pasożytuj, wykorzystuj, ograbiaj, podbijaj, dominuj, myśl o sobie, narcyzm wskazany, przyjmij krokodyle w ciała subtelne, hipnotyzuj, oczerniaj. Wtedy jesteś wygranym, ba, Twoja dusza jest wygrana, ale jako istota jesteś przegrany, bo system Cię kupił1, zmienił, przekształcił, zrobił idealne dziecko systemu. A sam system odwraca wartości i mówi, że fałsz jest prawdą, a prawda fałszem.
Jeśli żyjemy w systemie pasożytów, ofiar i katów, winy i kary, karmy i grzechu, wybranych i potępionych, gdzie silniejszy zjada słabszego, to czego oczekujemy od siebie i tego systemu, tej planety? Ukarania, ocenienia, obwinienia, odwrócenia kota ogonem, pomylenia przyczyny ze skutkiem? Czy może oczekujemy sprawiedliwości, wyrównania, zrozumienia, przyjęcia czy braku oceny? Jeśli oczekujesz czegokolwiek, to chyba pomyliły Ci się baśnie i wsiadłeś nie do tego pociągu, przepraszam – planety. Albo nie przeczytałeś ulotki i tekstu napisanego małym drukiem! Spokojnie, nikt tego nie czyta.
Wahadło w lewo
Jeśli takie są zasady, taka gra, to gdzie tu miejsce na miłość, brak oceny, rozumiejącego partnera, brak podziału ról, tworzenie i kreowanie bez płacenia daniny, bez tracenia energii? Jak to osiągnąć, jeśli wahadło odchyla się raz w lewo, raz w prawo, a później wali prosto w twarz i to z każdej ze stron? Ludzie w wieku pięćdziesięciu, sześćdziesięciu czy nawet siedemdziesięciu lat noszą „wewnętrzne dzieci” w sobie. Ludzie noszą traumy z dzieciństwa do końca swoich dni. Chcesz awansu, masz nawet rozmowę, ale podlatuje bot karmiczny z systemu karmicznego i blokuje, narzuca siatki, nastawia przeciwko Tobie, odpycha, kieruje więcej energii w konkurencje, bo każdy się zgodził na pewne dodatkowe wyzwania i ograniczenia. I myślisz, że masz awans, ale go nigdy dla Ciebie nie było, to tylko tak, żebyś się obślinił. Ostatecznie oczywiście obwiniasz siebie i majstrujesz prawem przyciągania, ale przez poczucie winy zaczynasz pracować nad sobą, chyba że jesteś na etapie zrzucania winy i szukania kozła ofiarnego – wtedy krzyczysz na innych. Zakładamy, że jednak należysz do tych coraz bardziej licznych i pracujesz nad sobą, dwoisz się i troisz, ale ciągle efekty małe. Zatem wkładasz więcej energii, niż masz korzyści. Potem się okazuje, że ta Twoja całkiem kochana dusza / wyższe ja czy wyższa jaźń blokuje, czyli ogranicza samą siebie w świecie już blokowanym i zdeterminowanym wieloma przeszkodami, utrudnieniami. Nie poddajesz się, bo człowiek ma niezłomną siłę w sobie, to jedna z zalet tego ciała, więc pakujesz jeszcze więcej energii w system i wahadło w końcu się uspokaja, na krótki moment, bo energii potrzeba więcej w systemie. Czujesz się podczas procesu jak mała myszka w labiryncie i nie widzisz wyjścia, ale jaki system, taka gra.
Czego się spodziewałeś od rodziców, którzy nie rozumieli miłości, którzy sami jej nie doświadczyli? Czego oczekujesz od polityków, którzy żeby dostać się na swoją pozycję, wiele świń podłożyli, cyrografów podpisali, w wiele konszachtów powchodzili i nie reprezentują tego, o czym mówią? Czego się spodziewałeś po partnerze, który był bity w domu i poniżany w pracy? Męstwa, osiągnięć w piramidzie hierarchii dominacji2. A może sam chciałeś dominować? Jezus powiedział: „Co siejesz, to i żąć będziesz”. Siejesz na urodzajnej ziemi, masz nawóz, słońce świeci w odpowiednich porach, deszcz pada, kiedy potrzebujesz. No oczywiście, że nie, brak idealnych warunków, ale czy Twoja ziemia w ogóle nadaje się pod uprawę czegokolwiek, czy tylko myślisz, że możesz tam coś zasadzić? Sprawdź, przekonaj się i wyciągnij wnioski. Przestań gdybać i po prostu działaj!
Wahadło w prawo
Największym kłamstwem tej planety oraz naszego życia jest nasze łudzenie, złuda, fałsz, iluzja. Nie ma większego kłamstwa niż samooszukiwanie, niż nasze oczekiwania, że coś będzie inne, niż jest. Popatrzeć trzeźwo i przytomnie na rzeczywistość, ale i na siebie samego, na bliskich, na innych proste nie jest, jest prawie niemożliwe albo przynajmniej jest to najtrudniejsze zadanie osobiste. Popatrzeć bez oczekiwań i złudzeń, że coś jest inne, niż nam się wydaje, też łatwe nie jest, bo przecież my się nigdy nie mylimy. Przy takiej postawie znowu patrzysz gdzieś tam daleko i zgubiłeś kontakt ze sobą i rzeczywistością. W tym stanie nie jesteś tu i teraz, nie patrzysz na rzeczywistość, tylko się łudzisz, czyli oszukujesz. I tak żyjesz do końca swoich dni jako człowiek i jako istota.
Mówisz: mogłem/mogłam nie wychodzić za…, mogłem/mogłam nie zaczynać biznesu z…, mogłem/mogłam kupić bitcoiny, mogłem/mogłam tym się nie objadać, gdybym tylko wiedział/wiedziała wcześniej. Nie, kochany, nic nie mogłeś, wydaje Ci się tylko, że mogłeś i teraz siebie winisz za błędy, które wydawały się do uniknięcia. To szepcze tylko perspektywa czasu, Twoje doświadczenie, ale i chęć dokopania sobie, dowalenia, bo przecież na chwilę wahadło systemu nie uderzyło, więc sam to robisz, jak pies Pawłowa. Znowu się oszukujesz i znowu wracasz do bańki iluzji, do reagowania według nauczania systemu. Znowu zamykasz się na rzeczywistość, która nie jest odwrócona i przekręcona.
Dzięki takiej postawie rzeczywistość wydaje się jeszcze straszniejsza, niż jest. Wydaje się jeszcze trudniejsza, cięższa, gorsza, brutalniejsza. Po jakiego grzyba wracasz do przeszłości? Wybiło Ci wewnętrznym dzieckiem, wyczuwasz drugi głos w sobie, dziwne chcenie – świetnie, pracuj z tym, bo to ciało, Twoje mądre ciało, pokazało i wybiło, czyli masz na tyle świadomości, że czujesz i widzisz, co robić. Ale w innym przypadku przestań wracać do przeszłości, przestań w niej grzebać, bo życie mija, dni mijają i dalej jesteś w tym samym miejscu. Niby więcej wiesz, ale guzik więcej doświadczasz, dotykasz i rozwijasz w sobie samym. Intelekt jest pustką, nie ma znaczenia w ujęciu kosmicznym, Twoja wiedza również nie ma znaczenia, jeśli zbudowana jest na iluzji stałości i Twoim kurczowym trzymaniu się starych ram, tradycji i przekonań. Dodatkowo wszystko to zbudowałeś, stworzyłeś w grze skrajnego cierpienia, grzechu i karmy, winy i kary, zasady oko za oko, wśród istot nierozumiejących wybaczenia, akceptacji i samoakceptacji. Które, tak jak ty, łudzą się, oszukują i szukają poza sobą.
Czego oczekiwałeś po życiu na Ziemi? Czego oczekiwałeś od swoich rodziców? Czego oczekiwałeś od szefa w pracy? Czego oczekiwałeś po swoich przyjaciołach? Czego oczekujesz od rządu? Oczekuje dziecko. Oczekiwanie ma blisko do nadziei, ale nadzieja również potrafi oszukać, przenieść w fantazję. Odleciałeś, oszukałeś siebie i oszukujesz ludzi dookoła siebie. Wszyscy naćpani, pijani i nikomu nie chce się patrzeć na rzeczywistość w sposób trzeźwy. Banda ćpunów. Dotyczy to Ciebie, dotyczy to mnie, każdego, bo opium podaje nam się od urodzenia, ba, jeszcze przed samym wcieleniem (jeśli jesteś duchowy i wierzysz w duszę). Ale widzisz, to, że musisz wierzyć, też mówi o oparach narkotycznych, które przytępiły ludzkie zmysły, percepcje i zamknęły w iluzji oddzielenia.
Zerwane wahadło
Kiedy przestaniesz się oszukiwać, oczekiwać, łudzić, spadniesz na blade dupsko. Będziesz płakał, walił, krzyczał, ale tak przyjmiesz rzeczywistość – ani kolorową, ani brutalną, ani piękną, ani brzydką. I przede wszystkim niczego od tej rzeczywistości nie będziesz wymagał, chciał czy pożądał, bo pożądanie to nie tylko wynik braku w Tobie, to efekt braku, jaki był w Twoich przodkach, rodzicach, którzy chcieli, ale nie mieli, lub oddali albo stracili – i teraz tylko wypełniasz tak naprawdę ich potrzeby, bo Ty sam nie wiesz, czemu akurat to lubisz, a tamtego nienawidzisz, bo nie masz czasu w swoim codziennym życiu się nad tym zastanowić albo zwyczajnie jesteś zmęczony i zbyt stopiony z tymi historiami, które do Ciebie nie należą, ale bierzesz je za swoje. Ty myślisz, że jest dużo Ciebie w Tobie3? Dalej się łudź i sobie tak tłumacz.
Rzeczywistość pokolorowałeś, upiększyłeś w swojej głowie lub obrzydziłeś, zaciemniłeś. Nieważne, co zrobiłeś, jakiego mechanizmu obronnego użyłeś, w jaki rodzaj iluzji wszedłeś. Odpuść, przebij ten napompowany balon oczekiwań własnych i cudzych. Zrób wydech, wydal, pozbądź się tego. Naucz się podstawowej zasady życia: jeśli wchodzisz w jakiekolwiek środowisko, popatrz na jego zasady; popatrz na jego prawa; popatrz na jego marzenia i cele – dzięki temu będziesz wiedział wszystko, czy to jest tożsame z Tobą, czy raczej nie masz tutaj czego szukać. Oczywiście, pojawia się pytanie: czego potrzebuję, co bym chciał? Już o tym mówiliśmy, sam nie wiesz jeszcze do końca, co lubisz, co chcesz: poza milionami, zdrowiem, tysiącem lajków, prawdziwych przyjaciół, zrozumienia dla siebie lub uznania. Te potrzeby i oczekiwania są normalne, bo samo życie w ciele człowieka automatycznie uczy Cię pewnej hierarchii ważności. Nic z tym nie zrobisz, przynajmniej na początku. Dlatego hierarchię ważności człowiek uznaje za normalną, ale dla zwierząt czy nawet istoty kosmicznej, byłaby ona oczywiście nienormalna, odwrócona, spaczona, chora. Żyjesz w ciele człowieka, dlatego wydaje Ci się, że górujesz nad innym środowiskami. Ale co, jeśli spotkasz inne środowiska, światy, istoty o odmiennych przekonaniach, wartościach, wierzeniach, istoty o innym wyglądzie? Będziesz się bał, uciekał czy nawracał? A może, jak istota myśląca, po prostu wyjdziesz z iluzji zajebistości i nauczysz się czegoś nowego?
Coś, co człowiek uznaje za prawdę, jest tylko takie w jego odczuciu. I jak te prawa i zasady narzucać teraz nieśmiertelnym duszom, potężnym monadom, istniejącym w każdym wymiarze i czasie jednocześnie? Ale duszom można narzucić, bo wiele z nich tak bardzo lgnie do ciała ludzkiego, że zaczyna utożsamiać się z tymi prawami, zasadami, przekonaniami, współuzależnieniem, walką z katami, leczeniem ofiar i hierarchią ważności. Robert Monroe miał nazwę dla takich istot – „ludzki ćpun”, czyli istota uzależniona od życia w ciele człowieka, od kolejnych bodźców, jaki ten świat i ciało ludzkie dają. Taka istota nie widzi innej rzeczywistości, innych zasad, praw czy hierarchii ważności. Dusza staje się jak człowiek ziemski, staje się tak samo zależna. Wtedy jest najtrudniej, bo człowiek fizyczny traci to, co w swojej istocie miało być wolne od iluzji, ułudy, oczekiwań, zasad tak skonstruowanych, żeby dół nazwać górą, nienawiść nazywać miłością, cierpienie traktować jako codzienność życia, ból i odrzucenie – jako towarzysza życia, a samotność jako karę.
Jesteś w systemie pasożytów, gdzie zasilasz 5 procent ludzkości na najwyższym szczeblu, jesteś w systemie ofiar, które ściągają do swojego pola niemocy, bólu i obwiniania. Po której stronie jesteś w tym systemie? W tej chorej grze? Na pewno nie jesteś po swojej stronie, bo zamknięty w iluzji, oczekiwaniach oszukujesz siebie, liczysz, że coś się zmieni, że ktoś Ci da, system zacznie wspierać i nieść. Znowu jak dziecko. Aż tak wiele wewnętrznych dzieci masz w sobie. Wstań z tych kolan, przestań błagać, przestać snuć plany i popatrz na siebie, powiedz sobie: „Dobra, oszukiwałem siebie, oszukuję siebie, bo tak mnie boli, bo tak jestem zmęczony, bo tak jestem zrozpaczony. Uciekałem od rzeczywistości dzięki różnym oferowanym na Ziemi środkom, ale nie będę tego dłużej robił. Nie będę tak bardzo ranił siebie, oczekując od kogoś, tego systemu, że mnie zrozumie, że mi da, że mi przyniesie, że ktoś zauważy. Każdy myśli o sobie i ma mnie głęboko w dupie. Ja nie myślę o innych, inni nie myślą o mnie. To jedna z brutalniejszych zasad tej planety, tego show, tego teatru, gdzie reżyserami było kilku psychopatów. Rozumiem”.
Szukasz zrozumienia w duchowości, szukasz miłości i akceptacji w swojej duszy, a może nawet w swojej monadzie. Nie rób tego, bo tak uruchamiasz psychiczne przeniesienie ojca i matki na własne jaźnie, na siebie samego. Po co, jeśli jedno z drugim mogło i było nie raz złamane przez różne siły? Po to jest nałożone systemowe odcięcie od innych4 i jaźni, żebyś stanął na swoich własnych nogach i popatrzał, jak piękny jesteś, jak silny jesteś, jak prawdziwy jesteś. Jeśli sam sobie nie dasz, jak sam nie popatrzysz na siebie w lustrze, jak sam nie zaczniesz sobie dawać, wymagać, przyjmować rzeczywistości takiej, jaka jest, w miejsce czekania, nic, kolego i koleżanko, ale to nic nie przyjdzie i się nie stanie, bo ciągle patrzysz w niebo, ciągle uciekasz od rzeczywistości i tworzysz kolejne iluzje.
Ale może jesteś jeszcze dzieckiem, ciągle szukasz mamy, ciągle szukasz nieobecnego ojca. Dobrze, ale to nie oszukuj siebie i nie wymagaj od innych, którzy nie są Twoimi rodzicami, żeby ich zastępowali i wypełniali Twoje braki. Wiadomo, że nie zrezygnujesz, nie uwolnisz, nie puścisz, bo wtedy musiałbyś przyjąć rzeczywistość i powiedzieć sobie: „nie dostałem, nie otrzymałem od nich i prawdopodobnie nigdy tego nie dostanę, ale może, może, kiedy już nie oczekuję od nich, nie patrzę tam, gdzie nie ma, gdzie są braki, może przyjdzie do mnie, bo zacząłem/zaczęłam od siebie, bo sobie daję i inni weszli w mój ruch, mój ciąg. Już nie kieruję siebie samego w brak, w pustkę, do czarnej dziury, do tych, którzy nigdy nie byli mi przeznaczeni, nigdy nie byli dla mnie, bo tu, gdzie byłem/byłam, sprowadziła mnie pustka we mnie, strata we mnie, ból we mnie, wina we mnie. Chciałem/chciałam tymi emocjami i postawami obłaskawić świat, jak Jezus. Ale czy ktokolwiek mnie o to poprosił?”. Jeśli poprosił, tym bardziej wszedłeś w pole ofiar, współuzależnionych, innych obłąkanych, którzy tylko pasożytują, wyciągają z Ciebie wszystko to, co cenne. Nic nie masz dla siebie, bo żyjesz dla innych. Ziemia zaprasza, lubi takich graczy, pod przykrywką szczytnych idei, wartości, zbawienia, rozgrzeszenia, karmy czy uwolnienia poczucia winy robisz wiele, dajesz wiele, ale zamiast rosnąć, jest coraz mniej Ciebie w Tobie. Nic się nie zmienia poza tymi, których obdarowujesz. Zatrzymaj się, jeźdźcze, następnym razem; kiedy ktoś poprosi o coś, powiedz: „Szukasz nie tam, gdzie trzeba. Jeśli nie czerpiesz z siebie i nie wierzysz w siebie, to oczekujesz od innych. Wtedy ktoś Ci da, znajdziesz w końcu i weźmiesz, ale to dający podtrzyma w Tobie niemoc i uzależni od siebie”5. Wszedłeś w grę współuzależnionych, w grę wyżej i niżej, ofiar i katów, mających i żebrzących. Pewnie dobrze się ustawiłeś w tej grze jako pasożyt tego świata, a może właśnie jako dający ponad miarę bez jakiegokolwiek wyrównania.
Zakończenie
Jeszcze raz. Powiedz czego oczekiwałeś od tego świata? Czego oczekiwałeś od rodziców? Czego oczekiwałeś od najbliższych? I co, jak długo czekasz, jak długo błagasz, jak długo się prosisz, jak długo walczysz o to, co potrzebne, bo jest to dla Ciebie ważne, jest inną hierarchią wartości i ważności niż dla Twoich bliskich? Jesteś zamknięty w fantazji, marzeniu, przeszłości, bańce, iluzji i nie patrzysz trzeźwo na nic dookoła siebie, bo już dawno zrozumiałbyś, że wyprowadziłeś się w pole swoimi oczekiwaniami. Puść to i popatrz na to, co jest teraz, bez filtra dziecka, bez postawy krzywdy, bez oczekiwań. Co się stało? Urosłeś, poczułeś coś, zobaczyłeś od innej strony siebie lub kogoś albo nawet sytuację, w której się zawiesiłeś? Co jeszcze? Odpowiedz na pytania zadane na początku tego akapitu i puść oczekiwania, puść filtry, ból, krzywdę, odrzucenie, niezrozumienie, wyśmianie, poniżenie. Jesteś większy i bardziej sprawczy niż Ci się wydaje, bo mimo życia w takim systemie szukasz miłości w sobie, prawdy, prawdy o sobie, dopuszczasz informacje sprzeczne z własnym wyobrażeniem, ideologią, wartościami i przekonaniami. Nie walczysz z opozycjami, grupami, bo co chcesz w ten sposób osiągnąć oprócz ucieczki od swojego strachu przed nowym, nieznanym?
W tym świecie pewne pola są odwrócone do góry nogami, dlatego wszelkie akty kreacji (przyciągania) działają na zasadach:
- Kiedy działasz, to z przekonaniem wewnętrznym, że to już jest tak, jakbyś już to miał/miała, już to było. Musi to być silne uczucie wewnętrzne, bo sama myśl nie wystarczy, ale od myśli zaczynasz.
- Nie oczekuj, tylko wymagaj, wprowadzaj, angażuj.
- Kiedy dajesz sobie, nagradzasz siebie, to uznajesz siebie za istotę, która ma i może mieć.
- Świat zewnętrzny nie jest żadnym odbiciem Twojego wnętrza, tylko Twoich zaburzeń, iluzji i oczekiwań. Twoje wnętrze jest dużo bogatsze od urojeń umysłu i programów podświadomości (która w większości i tak należy do tej planety i przodków). Dlatego bez strachu patrz na rzeczywistość, bo ona nie jest straszna ani zła, ale również nie jest kolorowa i piękna – to Twoja pogoda ducha ocenia daną rzecz.
- Stałe oszukiwanie siebie (tworzenie własnych wersji wydarzeń), tworzenie oczekiwań (wobec innych, świata), podtrzymywanie iluzji (zniekształceń, starych poglądów, filtrów emocjonalnych i mentalnych) prowadzi ostatecznie do większego bólu, cierpienia i frustracji, niż gdybyśmy od razu popatrzeli prawdzie w oczy i przyznali się przed samym sobą (lub najbliższą nam osobą), że nawaliliśmy, nie widzieliśmy, nie rozumieliśmy, baliśmy się; oszukałem, wykorzystałem, oczerniałem. Dzieje się tak, bo kiedy stale się okłamujemy, musimy swoją historię ciągle powtarzać, bo rzeczywistość ją burzy. Ale poważniejszym wyzwaniem jest fakt, że podczas podtrzymywania iluzji, oczekiwań, złudzeń, mówimy sobie wewnętrznie, że coś nas przerosło, na coś nie zasłużyliśmy. Czyli z jednej strony kłamiemy sobie i innym, z drugiej dobijamy siebie, bo nasza naiwność i niewinność nie mają prawa wyjść na powierzchnie. To są podstawy pod zasadniczo wszelkie – w moim odczuciu – zaburzenia, od tych najmniejszych po te największe, jak narcyzm i psychopatia.
- Jak się skonfrontować z iluzją, kłamstwem w sobie? Potrzebujesz rozmowy z samym sobą, bo Ty dobrze wiesz, co robisz fizycznie, emocjonalnie i subtelnie. Potrzebujesz także rozmowy, pomocy, diagnozy od innych osób, które nie przebywają w Twojej strefie komfortu, które powiedzą prosto z mostu, zdiagnozują, ocenią, ale też wysłuchają empatycznie. Możesz się nie zgadzać, ale będziesz słuchał. Od słuchania każda przemiana wewnętrzna i zewnętrzna się zaczyna.
- To, że żyjesz w takim systemie, a nie innym, nie określa Ciebie. To, że zasady oparte są na tworzeniu nadmiarów u tych, którzy mają, i zabieraniu tym, którzy nie posiadają6, nie oznacza, że masz zabierać, pasożytować, dzielić czy oddawać. To, że są ofiary i kaci, nie oznacza, że masz być ofiarą lub katem, bo pozwalasz im, by żyli zgodnie ze swoimi intencjami. To, że żeruje się na winie i wyrównuje się ją karą, nie oznacza, że system Hammurabiego jest sprawiedliwy. To, że ktoś siebie nie karze, nie obwinia – za wydawałoby się – „ciężkie grzechy”, nie oznacza, że nie ma skruchy czy sumienia, bo może właśnie zrozumiał, co zrobił, co się stało, i poszedł do przodu bez poczucia winy. Zrozum ziemski system i wyjdź poza jego dualizm, czyli wybaczaj, nie oceniaj, akceptuj.
- Bądźmy życzliwi dla przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Bądźmy wdzięczni.
Nikodem Marszałek
kwiecień 2024 r.
PS.
Jeśli artykuł się podobał, udostępnij go w swoich social mediach. Artykuł możesz także przedrukować na swoją stronę z linkiem do strony. Dziękuję.
1 Serial Czarne Lutro (Black Mirror), odcinek drugi pierwszego sezonu, pt. Fifteen Million Merits, platforma Netflix.
2 Nikodem Marszałek – Co robią kobiety, a o czym nie wiedzą mężczyźni – hierarchia dominacji i selekcja seksualna.
3 Nawiązanie do rozpadu ego, id (osobowości) po śmierci. Przykład: Rozmowa z duszą Leszka Żądło.
4 Sesja pt, Ewolucja człowieka do istoty wielowymiarowej – zdjęcie ograniczeń. Uwolnienie przedstawia jedność między nami a innymi oraz systemowe odcięcie (dla mnie uwolnienie było wzruszające).
5 Zasada opisana w książce Poza Dualnością, rozdział O miłości, poświęceniu i współwinie.
6 Odwołanie do wersetu i zasady „Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma”, Biblia, Mt 13, 12.