Kiedy mówimy o gęstościach subtelnych i odnosimy ich zrozumienie do dzieł wedyjskich czy teozoficznych widzimy, że gęstość adi jest w tych pracach traktowana jako najwyższa, najstarsza, pierwsza. Mimo tego można współcześnie dostrzec pasma (częstotliwości) powyżej tej gęstości. Sam podział gęstości nie ma większego znaczenia. Natomiast same gęstości mają pewne wartości, które się powtarzają, np. gęstość eteryczna ma właściwości, które występują w gęstości buddycznej, właściwości gęstości astralnej mają dużo głębsze cechy na poziomie gęstości atmanicznej, gęstość mentalna ma wartości dużo szersze w spektrum w gęstości anupadaka. Dlatego dzięki ekstrapolacji można wnioskować, że gęstości powyżej adi niosą podobne, lecz dużo głębsze i szersze, znaczenia niż te w niższych przestrzeniach. Stąd w opracowaniu widzimy podział na dwanaście gęstości subtelnych, a sama Jedność / Źródło wibruje od gęstości trzynastej. Proszę również pamiętać, że opis dotyczący gęstości powyżej dwunastej jest bardzo subiektywny, ponieważ są to wartości wymykające się umysłowi. Wydają się wykraczać poza postrzeganie, a te małe elementy, które zauważamy czy doświadczamy są naprawdę mikroskopijne. Dlatego gdy w tym opracowaniu będę pisał o monadach / wyższych jaźniach czy samych Nadjaźniach wibrujących w Jedności / Źródle, proszę brać pod uwagę element ludzki, który spłyca, upraszcza. Dziękuję.
Wstęp
Temat ewolucji, inwolucji został przeze mnie poruszony w Duchowym Matrixie. Zagadnienie niezmiernie ciekawe, ekscytujące w kontekście takiego tematu jak Jedność / Źródło, monada / wyższa jaźń, dusza / wyższe ja. Zanim zaczniemy, popatrzmy, co mają w tym temacie do powiedzenia inni: „INWERSJA, INWOLUCJA (łac. involutio – angażowanie się, wplątywanie; od: involvere – spowijać, plątać, gmatwać) – różnorodne teorie przemian zachodzących w kierunku przeciwnym do przemian ewolucyjnych; w zależności od dziedziny, w jakiej mówi się o procesach ewolucyjnych rozumianych globalnie lub procesach rozwojowych pojedynczego osobnika, terminowi inwersja przypisuje się różne znaczenia. Należy zwrócić uwagę na podstawową, sięgającą teorii neoplatońskich, teozoficzną koncepcję opisującą przemiany rzeczywistości ujmowane w najszerszej możliwej skali; dotyczy ona sposobu powstania obserwowalnej rzeczywistości, ukrytej natury jej przemian dotychczasowych i przyszłych; zgodnie z nią przyjmuje się, iż istnieją dwie dynamiczne fazy istnienia Bytu absolutnego (nazywanego także: Wszechobecną rzeczywistością, Najwyższym istnieniem, Rzeczywistą ideą). Każda z nich obejmuje kilka etapów. Pierwszą z nich jest faza inwolucji. Można ją uznać za fazę zstępującą przemian Absolutu. W jej trakcie zachodzi sekwencyjne wyłanianie niższych planów rzeczywistości: duszy, umysłu, życia, wreszcie krańca inwersji, jakim jest najprymitywniejsza (gruba) postać materii. Wskutek inwolucji Absolut staje się swoim przeciwieństwem, które w skrajnie małym stopniu jest obdarzone jego podstawowymi atrybutami: aktywnością, życiem, samoświadomością, doskonałością i miłością. Drugą fazą, która z konieczności musi nastąpić, jest ewolucja: jest to faza wstępująca przemian zmierzających od prymitywnej materii ku Absolutowi (proces ten można uznać także za inwersję materii, a więc coraz doskonalsze jej zwijanie się, uwewnętrznianie i poddawanie się kontroli Absolutu). Mimo skrajnego oddalenia od niego, ta najprymitywniejsza materia nie jest jednak całkowicie pasywna, ponieważ obdarzona jest w stopniu szczątkowym wspomnianymi wyżej własnościami. Dzięki temu potencjalnie zawiera w sobie całą przyszłą drogę powrotu do swego stanu przed pierwotnego. Jej droga ewolucyjna, czyli wynikający z zawartych w niej potencjalności proces samoorganizowania, zmierzania do coraz wyższych poziomów doskonałości i samoświadomości, rozpoczyna się bardzo powoli. W miarę osiągania kolejnych pięter doskonałości następuje coraz większe przyspieszanie ewolucji, czemu towarzyszy coraz głębsze przenikanie poziomów niższych ewoluującej rzeczywistości przez poziomy wyższe. Na jednym z jej etapów pojawiają się ludzie. W niektórych spośród nich procesy ewolucyjne osiągają poziom tak dalece zaawansowany, że ludzie osiągają stany bliskie świadomości absolutnej. Cykl przemian zamknie się odtworzeniem się pierwotnego Bytu absolutnego, pierwotnej jedności i doskonałości. Jedno z wyjaśnień przyczyny, dla której zachodzi inwolucja, i odwracająca jej skutki ewolucja podaje Sri Aurobindo. Uważa on, iż Absolut z własnej woli ukrywa się „przed samym sobą”, doznając radości (a w końcowej fazie nawet rozkoszy) w miarę postępów ewolucji i związanego z tym ponownego rozpoznawania siebie”1.
Poruszany przeze mnie temat mimo swojej niezwykłości, zjawiskowości wcale nie został zbadany dzięki inspiracji, miłości, lecz na skutek długotrwałych wpływów zewnętrznych na mnie i moich bliskich. Wpływy zewnętrzne jakimi ulegaliśmy, miały przeróżny charakter, natężenie, wartości, ale wszystkie cechowały skupienie na najsłabszym, w danym momencie, elemencie ciała, psychiki, emocji czy po prostu życia. Cykl tych wpływów zewnętrznych trwał nieprzerwanie kilkanaście lat.
Początek
Nigdy nie pomyślałbym o tym, że moje życie będzie tak wyglądało. Kiedy w 2007 r. przestałem zajmować się motywacją i rozwojem osobistym, było to tuż po napisaniu moich pierwszych dwóch książek, zacząłem żywo interesować się duchowością. Od razu skupiłem się na pracach teozoficznych Bławatskiej, Besant, Powella, Rudolfa Steinera. Niełatwe pozycje, ale bardzo potrzebne w celu zbudowania jakiegokolwiek obrazu rzeczywistości duchowej. Wiemy, że prace tych badaczy opierały się na ścieżkach mistrzów od guru-jogi czerpiących całymi garściami z dorobku indyjskiego. Same przekazy wiedzy indyjskiej szacuje się nawet do 4000 lat przed naszą erą. Dlatego mając na uwadze twój cenny czas oraz chęć zrozumienia, przybliżę teraz nazwy gęstości subtelnych, bo tak lepiej zostaną zrozumiane późniejsze wykresy i odczyty.
Jest to uproszczony, dwuwymiarowy obraz gęstości subtelnych w których przebywamy (nie ma znaczenia, że jest to przejaw części hologramu). Każda gęstość zawiera kolejną, coś na zasadzie rosyjskich lalek Matrioszek. Również w gęstościach występują fazy, przesunięcia, podwymiary. Dlaczego pod gęstością fizyczną (naszą) widzimy gęstości minusowe, jeśli same gęstości przypominają raczej koło, a w samym kosmosie bez oddziaływania grawitacji nie jesteśmy w stanie określić góry lub dołu? Napisałem w „Przebudowy 2019” o kobiecie, z którą pracowaliśmy w roku 2007. Sama praca z częściami subtelnymi, które wówczas nazywaliśmy duszami, przekręcała i odwracała nasze ciała (a raczej ich atomy) do gęstości minusowych. Czyli już po roku pracy z nią, nasz dół traktowaliśmy jako górę, a górę jako dół. Był to pierwszy z przekrętów lucyferycznych, ale nie ma się co dziwić, ponieważ poprzednim wcieleniem tej osoby była sama Alice Bailey. Dlatego kiedy używam rysunku dwuwymiarowego w formie szczebelków, nasz mózg łatwiej wyobraża sobie gęstości minusowe. Nie jest to tylko wyobrażenie, ponieważ odnosi się do naszej rzeczywistości. Kiedy patrzymy subtelnie pod stopy, widzimy kolejne porty i przestrzenie, które różnią się swoją wibracją od tego, co widzimy powyżej głowy. Im kierujemy się niżej, tym bardziej gęsta tworzy się energia. Wszystko, co pod nogami, na dole dotyczy ciał i czakr podziemnych, piekielnych. Natomiast to, co mamy nad głową, to ciała i czakry nadziemne, plusowe. Interesują nas gęstości minusowe, nazywane często piekłami, ciemnymi przestrzeniami, ze względu na ilość istot, które pochodzą z tych miejsc. To, co obserwujemy obecnie wśród wszystkich istot, bez względu na ich pochodzenie, przejawianie, wibracje, to kierunek ewolucji. A on kieruje wszystkie istoty do gęstości plusowych, czyli tych nad nami – używając grawitacji ziemskiej jako kierunkowskazu. Same części subtelne po śmierci czy dusze / wyższe ja mogą przebywać w minusowych gęstościach, to nie stanowi problemu, ale kierunek ewolucji wszystkich istot nie zaniża ich do niższych poziomów, lecz kieruje przez gęstości plusowe do góry.
Wróćmy do tego co nas najbardziej interesuje. A mianowicie temat wydzielania się z Jedności / Źródła poszczególnych cząstek, które ja nazywam Nadjaźniami. Obecnie tylko w skrócie napiszę, bo obszerne opracowanie znajduje się w Duchowym Matriksie. Kiedy poszczególne całe grupy wydzielały się z Jedności / Źródła nie następował jeszcze akt ewolucyjny lub inwolucyjny.
Popatrzmy na istotę numer jeden. Nie znamy czasu wydzielenia się ze Źródła tej istoty, ale widzimy, że już wykształciła, czyli zindywidualizowała swoje dziesięć ciał subtelnych. Następna istota numer dwa, a raczej grupa istot, bo możemy to określić po masie duchowej, wykształciła poszczególne ciała subtelnego do gęstości buddycznej, ale od gęstości atmanicznej przypomina jednolitą masę duchową z ledwo zarysowanymi osoczami w środku. Istota numer trzy przypomina typową grupę duszy zbiorowej z wykształconymi czterema najniższymi ciałami subtelnymi. Z takiego zbioru może wcielać się setki, dziesiątki istot w ciało człowieka, ale on nie będzie rozumiał przyczyn czy bardziej abstrakcyjnych pojęć, bo nie zostało wykształcone jeszcze ciało przyczynowe i wyższe. Co nam to wszystko mówi? Wydzielamy się z Jedności / Miłości po to, żeby dzięki zdobywanym doświadczeniom rosnąć, wzrastać. Jeżeli istota numer dwa lub trzy pokazuje typowy rozwój ewolucyjny, czyli od najniższej materii do najwyższej. Tak istota numer jeden budzi zastanowienie, czy czasem nie jest to istota rozwijająca się inwolucyjnie, czyli wchodzi w niższe gęstości, bo tak również buduje swoje rozróżnienie. Nas interesuje to, co dzieje się kiedy jest wykształconych dwanaście ciał subtelnych w znanych nam (bo skatalogowanych i nazwanych) gęstościach. Pojawia się znowu temat Jedności / Źródła, ale patrzymy na Jedność / Źródło w zupełnie inny sposób, ponieważ posiadamy odpowiednią świadomość i rozróżnienie, które zdobyliśmy istniejąc w niższych gęstościach. Kiedy jeszcze dusza / wyższe ja lub sama monada / wyższa jaźń posiada wyższe swoje ciało zbiorowe, ten kontakt ze sobą na poszczególnych poziomach nie jest tak jednolity, powiedzielibyśmy nawet zbity, pewne elementy wydają się, jakby były za jakąś mgłą, ale zdobywane doświadczenie, praca nad sobą pozwala nam wykształcić poszczególne atomy subtelne i podnosić świadomość.
Wielu badaczy czy jasnowidzów widzi duszę / wyższe ja / ja-tam w różnych gęstościach. Dzieje się tak, bo proces rozwoju (ewolucyjny i inwolucyjny) jest na innym etapie. Pamiętam, gdy odzyskiwałem dwa swoje wcielenia z Focusa 232. Jedno było znanym poetą romantycznym zastrzelonym przez zazdrosnego człowieka. Drugie wcielenie było prawdopodobnie królem Francji, który wpadł w zasadzkę. Jedno wcielenie w Focusie 23 pisało nadal list do swojej kochanki, a drugie czekało na posiłki. Oboje nie wiedzieli, ale przypuszczali, że nie żyją. Moje odprowadzanie tych wcieleń zaprowadziło mnie dokładnie do gęstości adi (dziewiąta gęstość), a nie do Focusa 27/28 jak czytamy u Monroe lub Moen. Dlaczego tak? Dla duszy grupowej (dwa i trzy z naszego wcześniejszego przykładu), odprowadzenie będzie prowadziło do gęstości przyczynowej (piąta gęstość). Podobnie jest ze zrozumieniem Jedności / Źródła, z którego pochodzimy. Dla istoty zindywidualizowanej będzie to gęstość trzynasta, ale dla naszego przykładu istot numer dwa i trzy, odpowiedź nie będzie taka jednoznaczna, bo wszystko w masie duchowej będzie wskazywało, że jest to inna, czytaj niższa, gęstość. Stąd tyle rozbieżności.
Jedność / Źródło i Nadjaźnie
Co dzieje się po wydzieleniu z Jedności / Źródła? Mamy element kształtującej się monady / wyższej jaźni, która wybierze formę duchową dla swojej duszy / wyższego ja, by ta wstępowała, schodziła, oblekała się w materię (niższe gęstości). Mamy również element cząstki, która w tym Źródle / Jedności nadal wibruje. Właśnie tę cząstkę, która przeszła już pewną ewolucję nazywam Nadjaźnią, ponieważ zaczyna ona stanowić element odrębny od Jedności / Źródła, mimo że w nim wibruje. Czyli tak jakby wszystko co niżej wznosiło, wzbogacało najczystszą, najstarszą esencje naszej istoty, która przez podział na jaźnie, przez gęstości, wymiary poznaje siebie samą. Dlatego w książce Poza Dualnością napisałem rozdział Pierwotny konflikt oddzielenia od Źródła i domniemany powrót. Jednak najwięcej niezrozumienia budzi podział naszej istoty ze względu na poszczególnie jaźnie. Samo dzielenie ma w sobie nutkę zakłamania, ukrycia. Najogólniej podział wygląda tak: człowiek /część subtelna – dusza / wyższe ja – monada / wyższa jaźń, każda z tych części wibruje w co raz to wyższych gęstościach. Oczywiście często część subtelna jest nazywana duszą lub wyższe ja nazywane wyższą jaźnią, dlatego stosuję nazwy połączone z dwóch członów, ale w takim rozumieniu musimy zapamiętać o naszej troistości, trójpodziale. Dzieje się tak, ponieważ kiedy wydzielaliśmy się z Jedności / Źródła, cała nasza masa duchowa (potencjał) nie mógł zejść poniżej pewnej granicy w gęstości bez utraty swojej masy (częstotliwości, wibracji). Dlatego poszczególnie jaźnie wydzielają z siebie kolejne, coś na zasadzie sond czy otwierania wspomnianych wcześniej matrioszek. Monada / Wyższa Jaźń wydziela duszę / wyższe ja, dusza / wyższe ja tworzy część subtelną i wcielenie. Są takie przypadki, i warto o tym wspomnieć, gdzie monada / wyższa jaźń jest stopiona z duszą / wyższym ja, stanowi jeden element nierozłączony; są również takie, gdzie dusza / wyższe ja jest stopiona niejako z częścią subtelną, ale w większości przypadków, kiedy dusza / wyższe ja wciela się, choćby na takiej planecie jak ta, poszczególne ciała takie, jak mentalne, astralne, eteryczne zaczynają się formować do ustalonego planu wcieleniowego.
Rozbicie między jaźniami
I tutaj przypomnę kolejny niuansik lucyferyczny. Kiedy w roku 2007 pracowaliśmy z częściami subtelnymi i nazywaliśmy je duszami. Gdy tylko otworzyliśmy własne forum – nie mieliśmy już kontaktu z kobietą, której wcieleniem była Alice Bailey – przestaliśmy pracować z częściami subtelnymi, a same dusze przenieśliśmy (pewnie za pomocą magii swoich już odwróconych ciał) do gęstości przyczynowej. Co się stało? Cała praca na poziomach gęstości eterycznej, astralnej i mentalnej została zablokowana, wycięta, wypleniona, wymazana, a dusze święcie przymocowane do gęstości przyczynowej i wyżej. Był to niesamowity przekręt, ponieważ pozwalał on częściom subtelnym działać w oddzieleniu od osobowości (wcielenia), robić dosłownie wszystko. A jest to niebezpieczne, ponieważ części subtelne mają całe pakiety podświadome wcieleń, są magiczne, nakręcone i często mogą reprezentować niezintegrowane wzorce nieświadomości. Człowiek może pięknie mówić, a jego część subtelna pięknie zniewalać. Problemy, z którymi sobie człowiek nie radzi fizycznie, musi często integrować część subtelna, a co jeśli tego nie robi?! Człowiek żyje w ciele fizycznym i steruje nim mózg automatyczny i podświadomość oraz matryca ciała eterycznego, ale co się dzieje z człowiekiem na poziomie astralno-mentalnym? Wszystkie astralne walki, astralne ingerencje, mentalne wpływy, eteryczne wybicia. Kto to robi jak nie ludzie, a raczej ich części subtelne spuszczone ze smyczy. Kiedy idziesz do teatru, nie oglądasz tylko fizycznymi oczami, ponieważ twoja część subtelna ogląda spektakl grany przez części subtelne aktorów. Gdy idziesz na ustawienia Hellingera, pracujesz nie tylko fizycznie, ale również ustawieniom poddają się części subtelne. Dusze a może właśnie Wyższe Ja faktycznie istnieją w wyższych gęstościach. Mają niezliczone ilości gatunków, rodzajów, ich masa duchowa – co podziwiali również teozofowie, porównując ego w ciele przyczynowym do greckich bogów – jest czasem niesamowicie potężna i piękna, lecz bez świadomości siebie kim jesteśmy na poszczególnych poziomach – rozwój się zatrzymuje. Dotyczy to wszystkich istot, szczególnie ludzi, a co pokazuję na przykładzie księżniczki piekielnej Lilith3.
Odcięcie między jaźniami, przesunięcie duszy kilka gęstości wyżej, czy po po prostu wymazanie części subtelnej ze słownika stworzyło przestrzeń do manipulacji, nadużyć i było dosłownym gwałtem. A co, jeśli części subtelnej pomaga również dusza / wyższe ja, której intencje nie są do końca czyste? Charakter oddziaływania części subtelnej na człowieka, otoczenie ma zupełnie inną moc, bo są używane dużo wyższe energie. A co, jeśli dodamy jeszcze, że takiej istocie pomaga monada / wyższa jaźń? Nikomu nie jest wtedy do śmiechu, bo mamy do czynienia z mieszanką wybuchową, bo istota jest świadoma swojej wielowymiarowości, pochodzenia, ma dostęp do technik wcieleniowych, starych mocy, korzysta z własnych wypracowanych systemów oraz wykorzystuje systemy wplecione na planecie do swoich celów. Tak czasem się dzieje, kiedy rozwój inwolucyjny i ewolucyjny jest w punkcie styczności. Czyli technicznie istota ma wstąpić na linie wznoszącą, plusową, bo jest świadoma siebie samej (pochodzenia, przeszłości, esencji), ale materia nie pozwala. Dzieje się tak, bo ciężar doświadczeń, obciążeń danej istoty jest zbyt traumatyczny oraz pewna suma doświadczeń została w sposób sztuczny przyśpieszona albo wręcz pominięta.
Wola i świadomość istoty żyjącej w najniższej gęstości, pomijając już oczywiste oddziaływanie fizyki kwantowej, ma ogromny wpływ na część subtelną, duszę czy nawet samą monadę w gęstości adi. Często to element najniższy, który przyoblekł się w cały zestaw idei, wartości, programów pochodzących z wyższych gęstości, kiedy mówi dość, nie tak, nie działa – oddziałuje na wyższe wymiary, czyli części subtelne, duszę, monadę. Dusze / wyższe ja mogą bać się oceny swojego wcielenia, np.: bo to nie ten gatunek, co sobie wcielenie wyobraziło, a bo to nie te wibracje czy mądrość, wiek, często mamy również do czynienia z przeniesieniem matki lub ojca na swoją duszę / wyższe ja. Jednak sama dusza w swojej ewolucji kocha siebie samą, swoje wcielenie, chce doświadczać. Rozbicie między jaźniami powoduje przekłamanie, że to człowiek wydzielił się prosto z Jedności / Źródła, człowiek może nawet uwierzyć, że jest oświecony. Sama dusza o nieczystych intencjach może ukrywać siebie przed swoim wcieleniem, może mu pokazywać nierzeczywiste obrazy czy jakieś fantazyjne urywki, np. co robi, czym się zajmuje, nie zdradzając swoich planów w planie. Dusze czy części subtelne tak robią, bo – jeszcze raz powtórzę – osobowość ze swoim mózgiem ma ogromną moc wpływu na nie. Same skutki odcięć między jaźniami są ogromne, ale jak wspomniałem na początku ma to swoje dobre i złe strony. Dobrą lub raczej właściwą jest kompletne zanurzenie się jaźni w danej gęstości bez zbytniego skupiania się na detalach, szukania wsparcia czy pomocy poza sobą lub gdzieś tam wyżej. Istota doświadcza samego siebie bez rozpraszania. Podobnie jest z ewolucją człowieka, gdy ten zaczyna poszukiwać skąd pochodzi, kim jest, czym jest, czym jest jego dusza / wyższe ja/ ja-tam. Charakter, plan takiego człowieka zmienia się, bo jego świadomość zaczyna wznosić się ku górze. Podobnie temat dotyczy samej duszy / wyższego ja/ ego w ciele przyczynowym, kiedy ono samo zaczyna rozumieć i odkrywać kim jest na poziomie adi, monady. Są to piękne procesy ewolucyjne. Gdy jednak mówimy o styku ewolucji z inwolucją, jak w naszym przykładzie, czyli istota jest samoświadoma na każdym poziomie, energie przechodzą swobodnie między gęstościami, procesy wznoszące zostały zainicjowane, nie ma już ucieczki od siebie, bo zmieniają się pewne zasady. Dopóki istota zanurzona jest na swoim poziomie ewolucji, korzysta z zasobów dostępnych w jej przestrzeniach – róbta co chceta. Gdyby nie było pewnych zasad – monady kierujące energie do dusz, a dusze do części subtelnych, roznosiłyby całe galaktyki. Zresztą proszę pomyśleć o mocy kreacji istoty, która wykorzystuje ciała najwyższe.
Sieci
Mamy jeszcze jeden problem, a mianowicie monady / wyższe Jaźnie oraz dusze / wyższe ja bardzo często pasożytują na innych istotach. Wygląda to w ten sposób, że podczepiają się do ich doświadczeń, aktów woli, myśli i je wyciągają traktując jako swoje przemyślenia, myśli, idee, wartości, doświadczenie. Następnie tak zdobyte pakiety procesują w sobie, bo w ten sposób zdobywają świadomość rozróżniającą. Niestety, ale pasożytowanie mentalne, emocjonalne nie buduje masy duchowej, ponieważ poszczególne jaźnie (części) nie zanurzyły się w danej gęstości, nie doświadczyły ich namacalnie. Mimo świadomości (nawet często wysokiej) oraz świadomości rozróżniającej, wiedzy, brak doświadczenia przeciwności, skrajności, całej gamy odczuć nie wytwarza poszczególnych atomów subtelnych w konkretnych gęstościach subtelnych. Szczególnie to widać w rozwoju i indywidualizacji ciał subtelnych Arymana, Lucyfera, Białego i Beliala oraz właśnie Lilith. Ich połączenia z innymi wyglądały często tak:
Oczywiście ilość istot podłączonych w taką sieć może zaskakiwać, ale jak w każdym obiegu zamkniętym następuje: wymiana energii, myśli, emocji, uczuć, doświadczeń. Dodatkowo istota najstarsza (największa) często sama wkłada swoje myśli (emocje, programy, pomysły) w głowy pozostałych podłączonych. Tak zdobyte doświadczenie, przemielona energia, zrealizowany koncept (idea) wraca do istoty. Biały w ten sposób nie musiał się wcielać, bo miał miliony w takiej sieci. U Lilith połączenie było dużo mniejsze, ale zależnych było wiele istot starszych. Jeszcze raz powtórzę. Pasożytowanie na doświadczeniu innych, przyśpiesza wzrost świadomości i świadomości rozróżniającej, ale nie ma integracji z esencją, własnym jądrem, ponieważ jest to tylko sucha informacja bez wytworzenia atomu subtelnego na danym poziomie. Tworzy to luki na poszczególnych ciałach subtelnych. Dodatkowo tworzy przerost ciała mentalnego, anupadaka i ciała dwunastego monady / wyższej jaźni, bo umysł przekracza zdolności niższych ciał.
Zaangażowani w taką sieć spełniają określone role, lecz głównym, podobnym odczuciem dla wszystkich członków jest poczucie bycia wybranym, specjalnym, lepszym. Istoty służące komuś starszemu (większemu, silniejszemu) możemy nazywać kanałami przepływowymi, dojarkami czy dronami, ale najbardziej odpowiednim wyrażeniem jest dziecko bogów. To ważna nazwa, ponieważ dusze czy same wcielenia czerpią profity, bo mają dostęp do większej wiedzy niż posiadają jako jednostka, dostęp do wielu mocy, wpływów, mogą korzystać z doświadczenia starszych, często dużo rzeczy puszczane jest im płazem. Taka opieka wydaje się wspaniała, ale dzieje się najgorsza rzecz dla samej cząstki w Jedności / Źródle oraz samej monady / wyższej jaźni. Popełnianie błędów, ponoszenie konsekwencji swoich czynów, brak porównania do kogoś starszego, czyli to wszystko co wiąże się z codziennym życiem, rozwija najmocniej ciała subtelne, pozwala im się wysubtelnić, zindywidualizować. Połączenia między opiekunem (bogiem, starszą istotą), a członkiem mogą trwać przez niezliczone Wszechświaty, eony. Z jednej strony jest zżycie (co często przypomina zrośnięcie), poczucie bliskości, z drugiej doświadczenie nie jest zbierane ze względu na etap rozwoju i poziom indywidualizacji takiej istoty, bo ona ciągle dostaje rozkazy, misje od swojego boga, który wie lepiej i ma swoje plany.
Przedstawiłem już podstawowe informacje duchowe. Przejdźmy zatem do naszego przykładu przedstawionego w drugiej części.
1 Józef Zon – Inżynieria Genetyczna;
Alicey Bailey, The Consciousness of the Atom, NY 1922, 1993;
tenże, A Treatise on Cosmic Fire, NY 1925, Lo 19525;
Sri Aurobindo, The Life Dinine^ I-II, Ca 1939–1940, Pondicherry 1970;
D. M. Keirsey, I. On the Structure and Process of Existence, w: The Evolution of Complexity, Dor 1999, 45-57.
2 Robert Monroe, Bruce Moen. Poziom zamieszkany przez tych, którzy niedawno opuścili egzystencję fizyczną, lecz nie potrafili rozpoznać i zaakceptować tego stanu rzeczy, albo uwolnić się od ograniczeń Systemu Życia Ziemskiego. Często czują się zagubieni i nie wiedzą gdzie są, a nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że umarli.
3 Pierwotne akadyjskie imię brzmiało „Lilitu”, a tłumaczenie z hebrajskiego brzmi „Lilith”, „Lillith” lub „Lilit”. Lilitu to żeński demon w mitologii babilońsko-asyryjskiej.