Chyba każdy z nas zadawał sobie pytanie: „Jak znaleźć kogoś właściwego, najlepszego dla siebie?”. Dużo poradników podpowiada, jak, ale ja chciałbym odpowiedzieć na przeciwstawne pytanie: „Dlaczego wielu z nas spotyka nieodpowiednich ludzi, którym daleko do miana partnera w miłości, za to zawsze jest to partner w bólu, kłótniach, niedopasowaniu, karmie?”.
Mówimy o losie, szczęściu, układzie gwiazd, działaniu karmy, magicznej radzie. Jednak pod całym zewnętrznym kloszem przyczyn i skutków jest coś dużo głębszego – to my i nasze wzorce. Kiedy mówię o wzorcach, mam na myśli to, jakie mamy nieuświadomione postawy w sobie, co myślimy o sobie, świecie, co lubimy i czego się boimy. Ilu z nas kochali rodzice, tak naprawdę, szczerze, głęboko? Ilu z nas rodzice dotykali policzkiem o policzek, brali na ramiona, głaskali na dobranoc, czytali bajki? Ilu z nas miało świetne relacje ze swoim rodzeństwem, miało pełno przyjaciół, chwalących i przyjmujących nauczycieli? Abstrakcja trochę, bo nieraz spędzaliśmy całe dnie sami, przyjaciele wykorzystywali nas, matka lub ojciec pili alkohol, w domu panowała przemoc, jedno z rodzeństwa było faworyzowane, nauczyciele poniżali. Nasze oczy widziały tak wiele zachowań odbiegających od miłości i bliskości, nasze ciało tak wiele odczuło przemocy, walki, że nasz mózg zepchnął własne cechy delikatności, wrażliwości, potrzeby bycia blisko na krańce podświadomości. Żeby tylko przeżyć, dał coś w zamian: gruby pancerz wokół ciała, zimny, odcinający intelekt, szyderstwo, kpinę lub nadbudował sztuczne cechy osobowości, takie jak myślenie typu: „jaki jestem fajny”, „jaki jestem ładny”, „co to nie ja”, „kim to ja nie jestem”.
Z takim zachowaniem wychodzimy w świat. Jesteśmy DDA, DDTR, zachowujemy się jak ofiara, cierpimy, przyjmujemy przemoc, odrzucenie, poniżenie. Marzymy o miłości, gdzieś tam w sercu tak bardzo jej pragniemy i kiedy się w końcu pojawia, robimy wszystko, żeby nie stracić tego promyka, tej cząstki bliskości, której tak bardzo pragniemy. Niestety bliskość w naszym mózgu została skojarzona z nieobecnym rodzicem, podniesionym głosem taty, zaś ciepły dotyk kojarzymy z szarpaniem za rękę. Niektórzy z nas już szczelnie zamknęli się na ludzi, dlatego kiedy ktoś się pojawia, odczuwamy paraliżujący strach – przecież zaraz coś się stanie, zostanę ponownie skrzywdzony. Mózg i podświadomość grają naszym życiem, igrają każdym dniem. Myślimy o własnej wolnej woli, o miłości, a nic się nie dzieje poza odtwarzaniem tego samego: wciąż i od nowa samotność, lęk, strach, zamknięcie, pustka, poczucie niemocy, jak i przecież silna potrzeba nawiązania głębszej relacji. Nie ma innej rady, jak zacząć szukać w sobie: „Co takiego sprawia, że jesteśmy sami lub spotykamy takich, a nie innych ludzi?” oraz „Dlaczego reagujemy na bliskość w jakiś określony sposób?”.
I. Dla chłopczyka i dziewczynki – psychologicznie
Pamiętam szczególnie jeden dzień. Siedziałem sobie wówczas z koleżanką, bardzo mi się podobała (nadal tak jest), jednak po chwili coś mnie tknęło, żeby popatrzeć jej głęboko w oczy i nagle ogarnęła mnie myśl: „Chłopie, co ty tutaj robisz, przecież nie ma tu miejsca dla ciebie”. Nie wiedziałem, że to wypowiedziane zdanie stanie się patykiem włożonym w mrowisko, w kopiec wzorców, przekonań, blokad podświadomych i karmicznych; i jak cała sytuacja wpłynie na mnie i mój sposób pracy. W tamtym dniu wyszedłem bez pożegnania i usiadłem naprzeciwko Teatru Wyspiańskiego w Katowicach, tam wyciągnąłem zeszyt, który zawsze noszę przy sobie i zapisałem swoje przemyślenia:
1. Czemu zależy mi na dziewczynach, które nie dają mi zwrotu, nie reagują na mnie?
2. Czemu pcham się do świata, w którym nie ma dla mnie miejsca?
3. Nie czuję, że ta dziewczyna chce mnie poznać bliżej, otworzyć się na mnie.
4. Nie czuję od tej dziewczyny inicjatywy czy choćby bliższych pytań dotyczących mnie samego.
5. Mój flirt jest niewidoczny.
Dopiero po zapisaniu własnych odczuć, myśli, pytań uzmysłowiłem sobie konflikt z mamą oraz problem z urodzeniem. Nieraz w kawiarniach dziewczyny zostawiały swoje numery telefonów, pytały o mój, zagadywały, uśmiechały się nieśmiało lub bezpretensjonalnie wabiły seksualnie. Mimo tego mój mózg nie reagował. Pojawiają się logiczne pytania:
1. Dlaczego mózg nie reaguje na partnera zainteresowanego?
2. Dlaczego mózg reaguje na partnera niezainteresowanego, zamkniętego?
Przyczyna takiej reakcji jest prozaicznie prosta: u kobiet jest to zawsze nieuzdrowiona relacja z tatą, u mężczyzn jest to zawsze nieuzdrowiona relacja z mamą. Rodzice są pierwszymi wzorami (wzorcami): męskości i kobiecości, bycia mężczyzną i bycia kobietą, energii męskich i żeńskich, tego, jak relacja damsko-męska ma wyglądać. Pytanie wspierające brzmi: „Czy mój dostęp do mamy/taty nie był utrudniony?”.
Szukając odpowiedzi na te pytania, zobaczyłem rocznego Nikodema: dopiero wstał niezdarnie z nocnika, jeszcze nic nie mówi, nie chodzi, szuka mamy, ale jej nie ma, bo opiekuje się o rok młodszym bratem z problemami zdrowotnymi (celiakia). Nikogo nie ma, więc siadam z powrotem na nocniku i nucę coś pod nosem. Ogarnia mnie wewnętrzny płacz: dosłownie czuję to wewnętrzne dziecko, jego emocje, potrzeby, te wyciągnięte ręce w stronę mamy i niezdarne słowa: „Mamo, chodź”.
Mój mózg zakodował informacje: pierwsza kobieta życia (mama) (u ciebie może być: pierwszy mężczyzna życia (tata)) jest niedostępna, nie jest w zasięgu ręki, bo jest skupiona na kimś innym, żyje gdzieś indziej, nie zajmuje się mną. Teraz staramy się z całych sił, zabiegamy o uwagę, o miłość, ale nic nie wraca do nas lub jest tego mało – a więc bardziej tęsknimy, niż kochamy, bardziej pragniemy, niż dostajemy. Mózg zapamiętuje odczucie tęsknoty, pragnienie bliskości, a ponieważ przeżyliśmy ten okres, staje się on naszym wzorcem zachowania i potęguje się w przyszłości. A więc – jak w moim przypadku – trudne, niedostępne, niezainteresowane kobiety miały wzmagać odczucie tęsknoty, bo ono kojarzyło się z miłością, a potencjalny otwarty partner, wrażliwy, zainteresowany i tak by odszedł do kogoś bardziej „potrzebującego”, tak jak mama do brata.
Odkodowanie jakiegokolwiek wzorca w naszym mózgu polega nie tylko na przypomnieniu sobie sytuacji programującej, warunkującej, w czym zawsze pomagam podczas sesji, co na zapisaniu całej historii od nowa, detal po detalu, odczucie po odczuciu, klatka po klatce, by ostatecznie scalić to wewnętrzne dziecko, cały jego zapis z nowymi wartościami.
Każdy z nas ma takich chłopczyków lub takie dziewczynki w sobie: tęsknią, wyciągają rączki, aplikując sobie ciągle to, co znają, a nie to, czego potrzebują. Mimo że praktycznie wszystko jest na wyciągniecie spełnionej ręki.
II. Dla chłopaka i dziewczyny – energetyczne porządkowanie rodu
W odzyskiwaniu dalszego dostępu do rodziców (mamy lub taty) musimy odpowiedzieć sobie na inne pytanie: „Czy moich rodziców albo tylko jednego z nich nie zastępował dziadek lub babcia, wujek lub ciotka, brat lub siostra, a może był to ktoś spoza rodziny? Kto to był, kogo postawiłbyś najbliżej siebie? Kto stoi pomiędzy tobą, a mamą/tatą? Czemu ta osoba tam stoi? Jaką rolę spełnia i od kiedy tak jest?”. Oczywiście na pytania odpowiedz teraz lub po przeczytaniu całego opracowania.
Dostępu do mamy w moim przypadku broniła babcia – stała energetycznie pomiędzy mną, a mamą, zaś sama mama miała po obu stronach – jak w obstawie – moich braci. Ruch energii, uczuć, bliskości nie był możliwy z żadnej ze stron. Na taki wzór przepływu energii, odcisku podświadomego, zachowania psychicznego złożyło się wiele, bo babcia przychodziła do nas codziennie, niszcząc wrażliwą mamę, deprecjonując jej pracę, wkład czy wpływając na sposób, w jaki nas wychowywała. Tata, nieobecny w domu, nie reagował, stale wywyższając zasługi swojej matki. Pamiętam, jak pewnego razu rzuciłem zabawkę na balkon, babcia poszła po nią, to była okazja, by ją zamknąć na wiele godzin. Krzyczała, szantażowała, a mały Nikodem mówił: „To nie twój dom, idź stąd, jesteś żmiją”. Nic to nie pomogło, wrócił tata, otworzył balkon, babcia z furią wyskoczyła i zlała pasem. Dzieci wiedzą i dzieci czują – to niesamowite, że my jako dorośli ich nie słuchamy.
Jeśli któreś z dziadków, wujków, obcych zastępuje lub deprecjonuje na naszych oczach rodzica – najbliższy nam wzór miłości (mamę dla chłopaka, tatę dla dziewczyny), który jest naszym pociągającym wzorcem kobiecości lub męskości – automatycznie staje się naszym wzorcem opiekuna. A jeśli – jak w moim przypadku – jeden z rodziców jest nieobecny w naszym życiu, czyli jest postawiony na niedostępnym piedestale, wpadamy w pułapkę walki o miłość, nietrwałych związków, odrzuceń, samotności, wiecznej tęsknoty.
W takich sytuacjach najlepszym modelem działania jest wkluczenie i uporządkowanie energii rodu – wiele moich sesji i konsultacji polega właśnie na tym działaniu. Podczas sesji zabetonowana karmiczna energia babci została uwolniona i ona sama mogła zostać wkluczona do jej męża, mojego dziadka; dalej, po zwolnieniu działania braci i uporządkowaniu kolejności według urodzenia, poczułem w końcu bliskość mamy. Wiele ukrytych w cieniu wewnętrznych dzieci (mnie) mogło się w końcu nasycić, poczuć: „Oto jest mama, mama jest na wyciągnięcie ręki, zawsze miałeś i masz do niej dostęp, mama jest, tylko pomaga bratu”. Uwolnienie energii rodu, energii karmicznej i zapętlonych wzorców zachowania – według których reagujemy mimowolnie każdego dnia – pozwoliło odczarować moje zachowanie, ale nie tylko, zaczęło również wpływać na całą moją rodzinę i na kobiety wokół mnie.
Oprócz tego, tej nowej przestrzeni, pojawił się także wzór podświadomy, który zakodowała moja babcia. Wzorzec brzmiał: „Mężczyzna musi być posłuszny w domu, jak mój tata, oddawać silniejszej samicy alfa swoje energie, wszystko, co posiada, bo to ona utrzymuje dom. Mężczyzna musi służyć kobiecie, bo wtedy dom przeżyje! A więc kobiety wrażliwe, czułe, jak moja mama, są za słabe by żyć w rodzinie i trzeba od nich odchodzić albo same odejdą i zostaną zastąpione samicą alfa”. Po uzmysłowieniu sobie tego wzorca zacząłem się śmiać, co często oznacza uświadomienie i uwolnienia do rdzenia. Musimy zapamiętać: nasz mózg zrobi wszystko, żeby zapewnić nam przeżycie, dlatego nieraz aplikuje nam to, co znamy, zamiast tego, czego chcemy, bo to znane, mimo że nieprzyjemne, bolesne, jest poznane i w przeszłości zapewniło przeżycie.
Ciekawym potwierdzeniem tego, że dobieramy się według przeciwstawnych cech, jest model mojej byłej dziewczyny. Jej dostępu do wrażliwego ojca energetycznie broniła mama, przez wiele lat go deprecjonując jako mężczyznę; zaś samego ojca zastępował twardy dziadek, który ją wychowywał. Po uporządkowaniu energii rodu, czyli zwolnieniu karmicznych programów całej linii matki (babki, prababki), misji wobec kolejnego żeńskiego potomka w rodzinie, wkluczeniu matki na swoje miejsce, dziadka na pierwotne miejsce, moja była dziewczyna odzyskała dostęp do ojca – nawiązała się głębsza relacja. Niesamowite było, ile dni po uwolnieniu odchodziły z niej całe pakiety (połacie) karmy żeńskiej linii walczącej z mężczyznami oraz programów męskości samego dziadka, które jednak nie miały nic wspólnego z czułym i wrażliwym ojcem biologicznym. Główny naruszony wzorzec zachowania, który brzmiał: „Czuli mężczyźni, jak mój ojciec, i tak odejdą i są dla mnie niedostępni”, rozpuścił się, więc mózg przestał aplikować skrajności: niedostępnych czułych chłopaków lub dostępnych, ale nieempatycznych, niemiłych, ze skłonnościami do alkoholu (jak u dziadka).
Podsumowanie
Zamiast powtarzać w kółko dekrety, afirmacje, wierzyć w samotność, los i karmę, najlepiej zakasać rękawy i wziąć się do pracy nad sobą. Do pracy wielowymiarowej, związanej z psychiką i ciałem, energiami i karmą, no i w końcu też z duszą – tak jak to prezentuję i tego uczę. Bo nieważne, ile mamy lat, jakie mamy wykształcenie, co osiągnęliśmy lub co zamierzamy – rozwój polega na byciu w stałym kontakcie z sobą samym, w konfrontowaniu się z tym, co wymaga uzdrowienia, przyjęcia, aby to, co ukryte w cieniu, wyszło na światło dzienne i pięknie zaświeciło. Inaczej zawsze będziemy poddani nieuświadomionym wzorcom w nas samych: emocjom i przekonaniom naszych przodków, wdrukowanej na tej bazie karmie w naszych ciałach subtelnych, i to one będę podtrzymywały niski wizerunek własny, zależność, współzależność, zastój, poczucie niemocy; przyciągały do nas takich ludzi, a nie innych; pchały nas do takiej pracy, a nie lepszej.
Kiedy coś zrozumiesz, uświadomisz sobie, uwolnisz z przeszłości, przestaje to mieć władzę nad tobą, a twoja świadomość wzrasta, więcej dostrzegasz, głębiej czujesz, masz też zdrowy szacunek do siebie i płyniesz – tak jak płynąć zawsze chciałeś. Wyciągnij rączki do przodu i powiedz: „Chcę i przyjmuję”.
Nikodem Marszałek
maj 2018