Jeśli nie czytałeś jeszcze poprzedniej części opracowania pt. O komunikacji i etapach zakochania i miłości to zapraszam. Poruszyłem tam temat hormonów i ich wpływu na nasze reakcje psychofizyczne podczas fazy zakochania. Co się jednak dzieje, kiedy zamiast zakochania przeżywamy rozstanie, porzucenie, rozpacz po stracie kogoś bliskiego?
Neurobiologia rozstania
Podczas rozstania lub porzucenia uruchamia się ten sam mechanizm, który odpowiadał za fazę zakochania. Wszystkie związki chemiczne, które wcześniej wzmacniały przywiązanie i bliskość, mobilizują organizm do odzyskania partnera, który był źródłem miłości, ciepła i bezpieczeństwa. To naturalna reakcja organizmu – faza walki o utraconą relację oraz bunt wobec nowej rzeczywistości, wynikający z braku akceptacji sytuacji.
Kluczową rolę odgrywa tutaj dopamina, która dodaje energii i motywacji do działania. Gdy próby odzyskania partnera okazują się nieskuteczne, neurony nadal produkują dopaminę, co prowadzi do zwiększonej aktywności i dalszej mobilizacji. Jednak jednocześnie dochodzi do wzrostu poziomu niepokoju i strachu.
Im większe uwolnienie dopaminy, tym bardziej obniża się poziom serotoniny – neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za poczucie satysfakcji, spokoju i równowagi. Spadek serotoniny może prowadzić do pogorszenia nastroju, a nawet pojawienia się stanów depresyjnych. W konsekwencji uwalnia się również agresja, jako emocjonalna odpowiedź na utratę więzi. To zjawisko prowadzi do paradoksalnej sytuacji – z jednej strony pojawia się pustka, załamanie i ból emocjonalny, z drugiej – wzrasta skłonność do gniewu i nienawiści wobec osoby, która była obiektem miłości.
Skąd nienawiść do kogoś, kogo się kochało?
Antropologiczne teorie sugerują, że mechanizm ten ewoluował jako sposób na ochronę jednostki po utracie bliskiej więzi. Nienawiść mogła pomagać przodkom zerwać toksyczne relacje, skoncentrować się na przetrwaniu, zadbać o potomstwo i przyspieszyć proces gojenia emocjonalnych ran
Etapy separacji, straty i odrzucenia
Proces przechodzenia przez stratę i odrzucenie składa się z kilku etapów, które odzwierciedlają naturalne mechanizmy emocjonalnego przystosowania:
- Szok i zaprzeczanie – początkowa reakcja na utratę, charakteryzująca się niedowierzaniem i próbą wyparcia rzeczywistości.
- Żal i tęsknota – intensywne emocje związane z pragnieniem odzyskania utraconej relacji.
- Rozpacz – głębokie przygnębienie wynikające z poczucia straty i pustki.
- Gniew i złość – pojawienie się frustracji, poczucia niesprawiedliwości i chęci znalezienia winnego.
- Zwątpienie w siebie – okres refleksji nad własną wartością i wpływem na zaistniałą sytuację.
- Poszukiwanie sensu – próba zrozumienia doświadczenia oraz wyciągania wniosków na przyszłość.
- Stopniowa reorganizacja życia – dostosowywanie się do nowej rzeczywistości i odbudowywanie równowagi.
- Akceptacja i pogodzenie się ze stratą – odnalezienie spokoju, otwartość na przyszłość i nowe możliwości.
Pierwsze etapy (szok, żal, gniew) mogą wywoływać różne reakcje – od buntu, konfrontacji i walki, po unikanie, wycofanie się, obwinianie innych lub siebie. Towarzyszy im pełne spektrum emocji: smutek, niepokój, tęsknota, strach, irytacja czy gniew.
Dwa ostatnie etapy (reorganizacja i akceptacja) przynoszą natomiast ukojenie, spokój oraz postawę większej otwartości i zaufania do przyszłości. Proces ten nie zawsze przebiega liniowo – emocje mogą się przeplatać, a powrót do wcześniejszych etapów jest naturalną częścią gojenia emocjonalnych ran.
Odrzucenie i rozstanie – pierwsza reakcja i jej wpływ na postrzeganie miłości
W obliczu rozstania i odrzucenia pojawia się kluczowe pytanie: „Co czujemy, gdy zostajemy odepchnięci, pozostawieni, odrzuceni?” Czy jest to złość, smutek, bunt? Jak wygląda nasza pierwotna reakcja na utratę bliskiej osoby?
Dla niektórych osób odrzucenie staje się dominującym doświadczeniem emocjonalnym – do tego stopnia, że zaczyna definiować ich postrzeganie miłości. Może się zdarzyć, że bardziej niż na budowaniu bliskości, koncentrują się na samym uczuciu odrzucenia, ponieważ miłość w ich doświadczeniu została powiązana z bólem, żalem i samotnością. Aby lepiej zrozumieć ten mechanizm, warto wrócić pamięcią do pierwszego doświadczenia straty – momentu, gdy ktoś bliski odszedł. Jakie były pierwsze emocje? Jak wyglądała reakcja organizmu?
Świadome uwolnienie się od tego schematu jest kluczowe. Miłość jako uczucie nie jest powiązana ani semantycznie, ani energetycznie z bólem, smutkiem czy gniewem. To wyuczone skojarzenia, które można zmienić. Odrzucenie nie definiuje wartości człowieka ani jego zdolności do kochania i bycia kochanym – to tylko etap, który można przepracować i pozostawić za sobą.
Miłość ma swoje miejsce
Popatrzmy na przykład podczas fazy zakochania:

Energie z czakramu sakralnego (na żółto), splotu słonecznego (na pomarańczowo) i serca (na zielono) kierują się do głowy. Mówimy tu o budowaniu stanu zakochania. Na wykresie jest to silny stan zakochania, ponieważ mamy aż trzy ośrodki, które kierują energie do głowy. U każdego stan ten ma różną siłę, np. mniej ośrodków. Nauka materialistyczna mówi, że to mózg „odpala” hormony. Jednak pierwsze działają energie subtelne, na które mózg odpowiada. U niektórych osób oddziałuje tylko sakra (seks, bliskość, ciało), u innych splot słoneczny (emocje, adrenalina, odczuwanie siły, przepływu) lub serce (uczucia, miłość, bliskość). Zobaczmy na wykres poniżej:

Energia z trzech ośrodków kieruje się do głowy, ale na poziomie gardła zaczynamy ją „przerywać”, lekko odcinać. Stan zakochania oczywiście przeżywamy, ale jest on dużo słabszy, umysł jest bardziej świadomy.
Kiedy jesteśmy w kontakcie z własnym ciałem, to natężeniu energii uczuć pozwalamy po prostu być, bo dajemy zgodę na piękne odczucia zakochania. Są jednak sytuacje, w których podświadomość płata nam figla, coś dzieje się karmicznie, a wtedy poziom gardła zaczyna regulować przepływ (góra – dół, dół – góra).
Jeśli powyższy przykład pokazał, w jaki sposób narasta stan zakochania, to jak ludzie radzą sobie z rozstaniem i odrzuceniem, kiedy wcześniej kochali i byli pokochani? Postawy i techniki energetyczne są różne, ale w głównej mierze opierają się o proste „trzy zasady wyparcia”:
- Rozpraszanie cząstek serca.
- Dosłowne wyciąganie energii serca z danym uczuciem i jego zakopywanie.
- Dewaluacja związku (przypisywanie partnerowi więcej złych cech niż dobrych).
Dewaluacja po rozstaniu – mechanizmy i konsekwencje
W relacjach międzyludzkich często zdarza się, że po rozstaniu zmienia się sposób postrzegania byłego partnera. To, co wcześniej było oczywiste, może nagle ulec przekształceniu. Niekiedy, w procesie dystansowania się od relacji, pojawia się zdziwienie wobec cech, które wcześniej nie były zauważane lub które wydają się zupełnie nowe. Zmiany te wynikają z rozpuszczania fałszywych obrazów i emocji, które wcześniej mogły zostać zmanipulowane przez różne czynniki – zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
Jednym z najczęstszych mechanizmów obronnych po rozstaniu jest dewaluacja – proces mający na celu obniżenie wartości byłego partnera i samego związku. Często przybiera formę obwiniania drugiej strony, potęgowania negatywnych historii, zatrzymywania się na bolesnych sytuacjach i nieustannego powracania do nich w rozmowach z bliskimi. Powtarzające się frazy: „Taki przecież był”, „Tak się zachował”, „Ona mnie zraniła” – mogą utrzymywać w stanie zaprzeczenia i nieświadomego pielęgnowania emocjonalnych urazów. W rzeczywistości jednak każdy związek jest interakcją dwóch osób, a emocje, które nie zostaną przepracowane, mogą powrócić w kolejnych relacjach w innej formie.
Pytanie nie powinno brzmieć: „Co on/ona mi zrobił/a?”, ale: „Co jego/jej zachowanie pokazało mi o mnie samym?”
Dewaluacja jako próba odcięcia się od emocji
Mechanizm dewaluacji jest próbą stworzenia przeciwwagi dla miłości – mózg zostaje przekonany, że uczucie nigdy nie istniało lub już całkowicie zanikło. Oprócz mentalnego umniejszania wartości partnera, niektórzy sięgają również po techniki energetyczne, takie jak rozpraszanie cząstek serca czy próby „rozmydlenia” uczuć.
Jednak żadne z tych działań nie prowadzi do autentycznego uwolnienia emocji. Kiedy opadają emocje i znika wsparcie otoczenia, racjonalizacje oraz mechanizmy obronne okazują się niewystarczające. Pojawia się wewnętrzna pustka i brak równowagi. Ostatecznie to nie próba zaprzeczania uczuciom przynosi ulgę, lecz ich pełna akceptacja. Miłość, jako wewnętrzna emocja, pozostaje częścią doświadczenia – nie trzeba z niej rezygnować ani jej zaprzeczać, aby iść dalej.
Mity dotyczące „odkochiwania się”
Popularne stwierdzenie: „Musisz się odkochać” sugeruje, że istnieje możliwość całkowitego wymazania uczucia. Próba oszukania siebie poprzez narzucenie fałszywych przekonań – takich jak: „To nigdy nie było prawdziwe”, „Ten człowiek mnie nie kochał”, „Był narcyzem, wykorzystywał mnie” – nie tylko nie przynosi ulgi, ale prowadzi do wewnętrznego chaosu.
Pytanie, jakie warto sobie zadać, brzmi: „Jeśli tak długo byłem w tej relacji, co to mówi o mnie samym?” Gdzie prowadzi ciągłe wzmacnianie negatywnych narracji na temat związku?
Świadome podejście do emocji po rozstaniu
Zamiast oceniać i umniejszać rolę byłego partnera, lepiej skupić się na introspekcji. Warto zastanowić się:
Jakie emocje zostały uruchomione przez tę relację?
Jakie wzorce wyniesione z przeszłości wpłynęły na sposób budowania tej więzi?
Czy partner rzeczywiście był winny wszystkiemu, czy może jego zachowanie odzwierciedlało moje własne schematy?
Im więcej negatywnych myśli pielęgnuje się w umyśle, tym bardziej emocje te umacniają się i zaczynają kierować przyszłymi relacjami. Obrazy krzywd, zranień i pretensji mogą stać się energetycznym wzorcem, który przyciągnie podobne doświadczenia w przyszłości.
Praca nad uwolnieniem emocji
Dobrą praktyką jest wycofanie wszystkich negatywnych wyobrażeń i emocjonalnych obciążeń, które zostały przypisane byłemu partnerowi. Można to zrobić poprzez świadome uwolnienie emocji, zamiast utrwalać fałszywe obrazy w myślokształtach przeszłości. Jedną z metod jest zapisanie na kartce refleksji związanych z rozstaniem, np.:
„W tej sytuacji mogłem/mogłam przesadzić”
„Tu nadal odczuwam złość, ale pozwalam jej odejść”
„Nie otrzymałem/otrzymałam tego, czego chciałem/chciałam, ale być może nie pozwoliłem/pozwoliłam sobie na to”
Spalenie takiej kartki może symbolicznie zakończyć emocjonalne więzy i pozwolić na świadome zamknięcie relacji.
Były partner był taki, jaki był – nie chodzi o ocenianie i reinterpretowanie jego zachowania, lecz o zrozumienie własnych emocji i ich wpływu na dalsze życie.
Konsekwencje negatywnych narracji
Oczernianie i obwinianie byłego partnera jest w rzeczywistości oczernianiem i obwinianiem samego siebie. Negatywna energia, skierowana w jego stronę, powraca i wpływa na dalsze relacje. W miejsce złości warto wprowadzić akceptację, wdzięczność i zrozumienie – nie dla samego partnera, ale dla doświadczenia, które pozwoliło na wzrost i rozwój.
Świadomość własnych emocji, zamiast ich tłumienia czy racjonalizowania, pozwala na prawdziwe uzdrowienie. Ostatecznie to nie przeszłość definiuje przyszłość, lecz sposób, w jaki zostaje przepracowana i zrozumiana.
Miłość jako ulotne uczucie?
Jednym z najczęstszych błędów w postrzeganiu miłości jest traktowanie jej jako ulotnego uczucia – romantycznej ballady, która pojawia się i znika. W takim wyobrażeniu miłość wydaje się nietrwała, jak tlen, który w każdej chwili może się ulotnić. W rzeczywistości jednak miłość jest najtrwalszym spoiwem i jedną z największych sił w ludzkim życiu. Często błędnie zakłada się, że miłość istnieje w partnerze – że to on jest źródłem uczucia. Tymczasem miłość pochodzi z wnętrza jednostki i promieniuje na zewnątrz. Partner jedynie ją odbija. Jeśli w kimś nie ma miłości, nie może jej również doświadczyć w relacji.
Wielu ludzi unika tej prawdy, wierząc, że zakochanie, stan euforii i działanie hormonów naprawią wszystko – że miłość wróci, jeśli tylko pojawi się odpowiedni partner. Jednak jeśli wcześniej wytworzyła się emocjonalna pustka, jeśli doszło do zaprzeczenia własnym uczuciom, to każda nowa relacja jedynie ujawni ten brak.
Eva-Maria Zurhorst ujęła to w słowach: „Niezależnie od tego, kogo spotkasz, zawsze spotykasz tylko siebie”.
Dlaczego wyparcie wydaje się kuszące?
Mechanizmy wyparcia, choć negatywnie wpływają na psychikę, są często stosowane, ponieważ pozwalają uniknąć głębszej konfrontacji z własnymi emocjami. Dają złudzenie szybkiego rozwiązania – pozwalają uciec od bólu, uniknąć analizy siebie i swoich reakcji. Jednak gdy początkowa euforia nowej relacji mija, niewypełniona luka powraca.
Ciało i serce mają swoją mądrość – nawet jeśli umysł oszukuje się poprzez racjonalizację czy wypieranie uczuć, emocjonalna prawda pozostaje w ciele. Dlatego kluczowe jest, aby w obliczu rozstania nie zaprzeczać swoim uczuciom i nie umniejszać doświadczonej miłości. Bez względu na to, jak trudne jest przeżywanie straty czy odrzucenia, warto pozostać w zgodzie z własnym uczuciem – akceptować je, szanować jego obecność i pozwolić mu naturalnie przekształcać się w dojrzałe doświadczenie. Może to być bolesne, ale tylko wtedy możliwe jest autentyczne uzdrowienie i rozwój emocjonalny.
Moja koleżanka Martyna, powiedziała:
„Jeśli zaistniała miłość, to wytworzyła się fala, która pozostaje na wieczność (światło). Zaprzeczanie jej istnieniu, negowanie, nie wymaże miłości, tylko powoła do życia kolejną falę (cienia)”.
Inna koleżanka, Sylwia, napisała: „Nie jesteśmy w stanie zaprzeczać temu, co nas uskrzydlało, bo po prostu uskrzydlało. I te obrazy, przeżycia są wciąż żywe”.
Podsumowanie
- Relacja to interakcja, nie jednostka – w związku działały obie strony, a jego dynamika nie była jednostronna.
- Skupianie się na winie drugiej osoby to ucieczka – próba przypisania wszystkiego partnerowi oznacza zapomnienie o własnej odpowiedzialności, działaniach i podświadomych schematach.
- Partner nie był przyczyną problemów, lecz lustrem – jego zachowanie uwypuklało to, co domagało się uzdrowienia i zaakceptowania w nas samych.
- Wdzięczność daje siłę, a obwinianie ją odbiera – zmiana narracji z „to przez niego/nią” na „dzięki temu doświadczeniu dostrzegłem/am…” pozwala odzyskać sprawczość.
- Gniew często maskuje naszą własną winę – niechęć do przyznania się do wyrządzonej krzywdy może prowadzić do agresji wobec byłego partnera.
- Wdzięczność za wspólne doświadczenia otwiera na przyszłość – relacja, choć zakończona, pozostaje częścią osobistej historii i wpływa na dalszy rozwój.
- Rozstanie to nie koniec, lecz przekształcenie – życie to ciągły ruch i zmiana, a każde doświadczenie kształtuje kolejne etapy rozwoju.
Nikodem Marszałek
Katowice, Polska
05.2015 r. / 08.2021 r.