Chciałbym żebyś polubił lub nawet pokochał pytania, jakie zadaję nie tylko podczas tej sesji. Bez pytań nie ma żadnej terapii, więc jeśli przychodzisz do kogoś po pomoc, wgląd, uwolnienie i od razu jesteś wkładany w ramy praktyki, metody, techniki – już wiesz, że nie następuje żadne uświadomienie. Uwolnienie może tak, ale nie uświadomienie. Pytania, trudne pytania, wnikliwe są esencją pracy nad sobą, rozbijania mechanizmów obronnych i odbudowy naszego zdrowego, lekkiego podejścia do siebie i świata.
Sesja dla Doroty nie była prosta, ale czy katharsis zawsze przychodzi od tak, bez żadnej konfrontacji z własnymi słabościami, demonami, samooszukiwaniem, usłyszeniem tego, co nie bardzo chcemy widzieć, słyszeć lub czuć?
Proszę też pamiętać, że sesja przeprowadzana z daną osobą, ma pewien ton energetyczny, przepływ informacji subtelny, i niestety nie jest on odzwierciedlony w samym zapisie. Brakuje w publikacji tego ducha, owej siły, ale mimo wszystko umysł, my sami powinniśmy być zainspirowani. Zapraszam do tej przygody.
Początek
Dorota: Zacznę od snów. Miałam dwa. Jeden: stacje, pociągi, rozjazdy i babcia, która wyszła z łazienki szkolnej w mojej podstawówce. Drugi w szkole na ławce stoi posąg Buddy czerwony, średniej wielkości. Jest partner i ma taką ogromną ropną krostę na twarzy. Ten posąg jest w takim przeźroczystym śluzie, i takie serce/dłoń z niego wystaje też w śluzie. Ja go dotykam a to spływa po podłodze taki glut żywy. Łapię go w pudełko i idę umyć ręce do łazienki i myślę trzeba go włożyć do foliowego worka żeby nie wylazł.
Nikodem: Hoho.
Dorota: I się obudziłam. Partner zaczął chodzić na terapię do psychologa.
Nikodem: I jak terapia?
Dorota: Chyba się jeszcze badają, ale przychodzi po tym spotkaniu spokojniejszy. Potem mu gniew wywala, a ja z tymi wzorcami ofiary – rollercoaster. Furia i płacz na przemian. Dziecko u ojca nie odbiera telefonów ode mnie i się jeszcze tym chwali mojej mamie, która mnie poucza. Cyrk.
Nikodem: Ja to nazywam: Earth.
Dorota: Dobre.
Teraz przed sesją na prawej nodze nad kostką poczułam takie „owinięcie”. Ogród rośnie, pielimy. Chciałabym wreszcie ruszyć i zarabiać własną kasę, męczy mnie bycie zależnym. Wczoraj rozmawialiśmy z partnerem, że luzu nam brakuje w życiu, ciągłe napięcie.
Nikodem: Sztywność.
Dorota: Te kleszcze to zabijam setkami, ale pies przynosi. Dostaje co miesiąc tabletkę to usychają na nim jak się wbiją. Czułam, że już idę we właściwym kierunku. Mam kilka rzeczy pozaczynanych i nie doprowadzonych do końca. To mnie męczy.
Nikodem: Ale w emailu był natłok i strach o syna, że idzie „twoją drogą”.
Dorota: Wczoraj to się snułam po domu.
Tak, ale to falami przychodzi, jak zobaczyłam te zbieżności dat to mnie to trochę przeraziło. Nie chcę żeby brał na siebie te choroby. Odczuwam to jako karę dla mnie, że moje dziecko cierpi przeze mnie. Poczucie winy, że cierpi za moje grzechy. Tak mi przychodzi.
Nikodem: Hm.
Dorota: Doszłam do tego, że sobie romansu nie wybaczyłam i rozbicia rodziny.
Nikodem: I…
Dorota: A tamten facet to wydaje mi się że miał pajęczą duszę. Poczułam obrzydzenie do siebie, że się dałam nabrać.
Nikodem: Hm. Zawsze masz myśli tak rozbiegane? [pierwsza ocena aktualnego stano psycho-fizycznego Doroty]
Dorota: Ostatnio tak.
Nikodem: A co jest stałego w tobie?
Dorota: Wiara że sobie jednak poradzę, że wreszcie wyjdę z tego.
Czuję się zagubiona w tym wszystkim. Dużo mi się odkleiło z tą osobowością zależną.
Nikodem: Wiarę że sobie poradzisz? Czy świadomość, że sobie radzisz? [szukam czasu w którym jest 'zawieszona’ psychika]
Dorota: Może to drugie. Ale ten stan nie jest dla mnie stanem docelowym. [zastanowienie pokazuje, że zachowanie-czas-wzorzec jest stopiony z osobowością]
Nikodem: A do czego dążysz?
Dorota: Spokój, brak napięcia. Trochę jakby bezpieczniki wywaliły.
Nikodem: A czemu teraz nie masz spokoju, a jest napięcie?
Dorota: Głównie przez brak kasy.
Nikodem: Czyli znowu przyczyna poza tobą.
Dorota: Być może na ten moment jest mi wygodnie. [w tej krótkiej rozmowie zaszło bardzo wiele; dodatkowo wiemy, że nie chodzi o 'brak kasy’]
Nikodem: OK. A kto wasze kłótnie inicjuje? [zmieniam temat, bo wzorzec plus rozchwianie by przejął kontrolę nad rozmową]
Dorota: Czyje kłótnie?
Nikodem: Napisałaś, cytuję: „Przychodzi po tym spotkaniu spokojniejszy. Potem mu gniew wywala, a ja z tymi wzorcami ofiary – rollercoaster. Furia i płacz na przemian”.
Płacz na co?
Gniew za co/przez co?
Dorota: Płacz, że nie potrafię sobie tak dobrze poradzić, że nie mam tyle energii. [tutaj wyczuwam już wewnętrzne dziecko]
Gniew, bo każdy się zwyczajnie wpierdala i poucza. [wpis i energia pokazuje aktywną złość, która w każdej chwili może 'wywalić’]
Nikodem: To inne pytanie: „Czy wszystko, co sobie tam myślisz, że potrzebujesz, czy ty to potrzebujesz naprawdę?”.
Dorota: Czuję obojętność.
Nikodem: No właśnie. Czuć było to już w słowach, cytuję:
N: A czemu teraz nie masz spokoju, a jest napięcie?
Ty: Głównie przez brak kasy.
N: Czyli znowu przyczyna poza tobą
Ty: być może na ten moment jest mi wygodnie.
Dorota: Chciałam wziąć dotację na termomodernizację, to są duże pieniądze, ale napisałeś w artykule o ofiarach że nie brać ponad miarę.
Nikodem: To jest ponad miarę. Miarę czego? [wcześniej pokazał się wzorzec braku filtra, granic, dlatego kontruję]
Dorota: Weszłam w jakieś żebractwo. Tyle rzeczy próbowałam i nic mi się nie udało. [mechanizm obronny: zaprzeczenie]
Nikodem: Ale chwila. Stój. Stop.
Zatrzymaj umysł. Zatrzymaj głowę.
Ty jesteś w kilku miejscach jednocześnie. W kilku historiach jednocześnie. W kilku problemach jednocześnie.
Dorota: Tak, to prawda.
Nikodem: Zadałem pytanie: „To jest ponad miarę, miarę czego?”.
Dorota: Miarę tego, co sama mogę zarobić, włożyć. Czuję się bezwartościowa.
Nikodem: Czyli to jest twoje przekonanie, rama. [budzę odpowiedzialność i wskazuję zależność: osoba-wzorzec]
Dorota: Zrobił się bigos, poszatkowane.
Nikodem: A czy to twoje rozproszenie w czasie, miejscu, energiach, emocjach, myślach. Czy to nie jest……? [zmuszam do retrospekcji, samozastanowienia]
Dorota: Ucieczka?
Nikodem: Tak. I czym to jeszcze jest?
Dorota: Chęć dogodzenia wszystkim.
Nikodem: Bo kiedy dogadzasz innym, to co się dzieje?
Dorota: Nie mam czasu dla siebie i swoje sprawy.
Nikodem: I kiedy nie masz czasu dla siebie i na swoje sprawy, to wtedy co dostajesz w zamian?
Dorota: Nic dla siebie.
Nikodem: Jakiś zysk tutaj masz. Jaki?
Dorota: Chwała. Tak mi przyszło. [’tak mi przyszło’ mówi o aktywnym wzorcu, wewnętrznym dziecku]
Nikodem: Jaka chwała?
Dorota: Jaka to ja dobra jestem. Ale inni i tak mają to gdzieś, bo cały czas są nowe wymysły i oczekiwania.
Nikodem: Napisałaś, że dziecko się nie odzywa, kłótnia z partnerem, matka poucza, czyli twoja postawa, technika, metoda jakoś słabo się sprawdza? [pokazuje brak zysku z podtrzymywania dalszej postawy, wzorca]
Dorota: Nie jestem w stanie ich zmusić, żeby się zachowywali inaczej.
Nikodem: Ale ONI zmusili ciebie, żebyś ty się rozbiła, zadowoliła wszystkich, pokazywała się każdemu tak, jak chcą ciebie widzieć! Potem ciało wyrzuca emocje, raz płacz, raz gniew, ale to rozbicie, roztrzaskanie i podawanie siebie na tacy całej rodzinie, partnerowi, dziecku powoduje więcej frustracji niż miłości. [wskazuje skutek, koszt]
Dorota: Tak to widzisz w energiach? [reakcja szoku, pierwsze odbicie, ale pokazuje skuteczność podejścia]
Nikodem: Tutaj nie trzeba energii widzieć.
Dorota: Bo do mnie nie dociera.
Nikodem: No, nie może to docierać, bo jesteś we wzorcu. To jest tak stopione z tobą, że tego nie widzisz. Dlatego jest potrzebna pomoc drugiej osoby. Jak można pracować z czymś, co jest stopione z nami, z naszą psychiką. Nie jest to możliwe.
Dorota: Jestem w tym momencie uzależniona finansowo od partnera i mamy [mechanizm obronny: wyparcie, odmowa]
Nikodem: Pytanie: „A gdybym była skupiona na jednym problemie, celu, uczuciu, to co wtedy?”. [nie wchodzę w polemikę, skupiam na celu i dalszej pracy]
Dorota: To bym pchnęła to do przodu.
Nikodem: I co wtedy by się zmieniło? Co by się stało najgorszego?
Dorota: Przestaliby finansować dawać.
Nikodem: A widzisz. Czyli jest zysk z tego rozbicia, rozproszenia, pouczania, odcinania, karania ciebie.
Dorota: A ja chcę przyjmować od nich. [energia dziecka, regresja]
Nikodem: Pięknie.
Czyli bycie w tej postawie ma duży zysk dla ciebie. [umacniam, pochwalam, bo jest silna duma z tej postawy; zasada małych kroków]
Dorota: Partner się mną opiekuje i to mi odpowiada. Jemu podświadomie chyba też. [zgadywanie, wkładanie swoich myśli w cudzą głowę]
Nikodem: I to widać w twojej postawie.
Dorota: Mama czuje że może pouczać. [regresja, cofnięcie do wieku dziecięcego]
Nikodem: Czyli grasz taką pokrzywdzoną ofiarę.
Dorota: A syn ignoruje.
Nikodem: Czyli grasz taką: poszatkowaną, rozproszoną, w wielu miejscach jednocześnie. [robię krok do przodu, do zmierzenia się z wzorcem, postawą]
Dorota: Jemu to wszystko weszło przez poczucie winy. [zgadywanie, wkładanie swoich myśli w cudzą głowę, czyli to pokazuje myślenie życzeniowe – w tym przypadku ma wzmocnić postawę ofiary]
Nikodem: On nas nie interesuje. Tylko ty. To jest twoja chwila.
Skąd przekonanie, że kiedy jesteś scalona, silna, dążysz do celów. Nagle nie ma miłości, opieki innych, jesteś sama?
Dorota: Gdyby jednak tak do końca mi to odpowiadało, to bym sobie w tym siedziała. [pierwsze, ważne uzmysłowienie, powtórzenie sobie]
[po chwili]
Po rozwodzie, jak dostałam pieniądze i odzyskałam wolność wszyscy się ode mnie odwrócili. [mamy to]
Nikodem: Ciebie męczy, ale tak wewnętrznie, że miałaś cele, marzenia, ale z nich zrezygnowałaś. Zrezygnowałaś z siebie.
Dorota: Tak, zgadzam się.
Weszłam w rolę. Taką wygodną dla innych.
Nikodem: Cytuję: „Po rozwodzie, jak dostałam pieniądze i odzyskałam wolność wszyscy się ode mnie odwrócili” → to jest wzorzec, który ciebie zakodował. Teraz nie chcesz pieniędzy, zawodu, samospełnienia, bo będziesz sama. Nie chcesz, bo ciało nie chce z powrotem przeżywać separacji, odrzucenia. Więc znalazłaś sposób, rozbiłaś się na dziesiątki kawałków, skupiasz na wielu rzeczach, problemach, emocjach, mózg wynajduje ciągle nowe tematy, sprawy, rzeczy. Jesteś wszędzie, ale jak wiemy, wtedy nie ma ciebie nigdzie.
Pytanie: „Weszłaś w rolę, ale czy przyszło to, czego tak bardzo pragniesz od innych? Czy oni już ci to dali? Czy już się nasyciłaś?”. [piszę tak naprawdę z tonem/energią, który komunikuje się z tym wewnętrznym dzieckiem]
Dorota: Czuję pustkę. Po prostu. [czuć ogromną ulgę]
I wiem, że ciągnąć tak dalej nie ma sensu.
Nikodem: Ale to tylko słowa, żadna Twoja postawa ani energia nigdzie się nie wybiera, poza to podwórko pełne nadziei. [podkreślenie faktu, że trzeba zrobić coś więcej niż powiedzieć; dodatkowo nawiązanie do podwórka, które się pieli oraz do marzeń – napisane metaforycznie żeby pobudzić podświadomość]
[po chwili]
Masz wybór. Dwa.
Dorota: Jaki jest ten wybór według Ciebie?
Mogę sprzedać dom i wyjechać. Mogę zostać i pracować tak jak chcę.
Nikodem:
- Akceptujesz ten stan rzeczy, który jest. Czyli postawa ofiary, rezygnacji z siebie, rozczłonkowania na milion kawałków. Dalej nie ma miłości, atencji, dobrych słów od bliskich. Akceptujesz tutaj, że odczuwasz pustkę, brak siebie, rezygnacje z celów, marzeń, działania i swojej siły. Czyli godzisz się, że zrezygnowałaś z siebie.
- Nie akceptujesz tego stanu rzeczy i tego, co sama sobie zrobiłaś, że dla ochłapów ciepła, miłości, którego i tak nie dostajesz – rezygnujesz, ciągle rezygnujesz dla chwilowej ulgi. Nie ma zgody, więc przestajesz samej sobie umniejszać, grać kogoś, kim nie jesteś. I zaczynasz działać, czyli scalasz swoje energie wszelkie, zaznaczasz granice i jedziesz z tym koksem.
Wrócić do życia… to wcale nie jest takie proste.
Tylko u ciebie już powstał nawyk, już zmieniła się chemia mózgu, która wchodzi w różne emocje, problemy, analizuje bez końca, szuka, skacze jak polny konik. Ale ostatecznie to do niczego nie prowadzi. Wakacje są fajne, ale przez jak długi czas? I jak długo będziesz jeszcze szukać miłości i atencji matki, jeśli przez ponad 40 lat jej nie dostałaś lub dostałaś, ale bardzo mało?
Dorota: Atencja jest i kontrola. [widać połączenie w rodzinie: kontrola to opieka, a jak opieka to miłość; negatywne skojarzenia z miłością; plus brak odniesienia do tego, co zostało napisane z pewną siłą – mechanizm wyparcia]
Nikodem: Wystarczy ci tylko tyle? Tak mało ci wystarczy? [jadę dalej]
Dorota: Nie. Ja już jestem zmęczona rozstaniami.
Nikodem: Ale to nie ty odchodzisz kiedy realizujesz siebie. A oni. A jeśli oni to robią, to znaczy że nie kochają i nie rozumieją miłości. Więc w czym ty tkwisz? I w czym oni tkwią, bo miłością to nie jest.
Dorota: Matka, ojciec, syn to na pewno chcą mnie kontrolować.
Nikodem: Nie. Nie ważne, co oni chcą. Pytanie brzmi: „Czemu ty na to pozwalasz i co Tobie to daje. Na co Tobie to pozwala!”.
Dorota: Na wakacje od życia. [mamy to]
Nikodem: I teraz mówisz prawdę w końcu.
Dorota: Ja sobie do końca nie zdawałam jak mnie to wszystko rozbiło. Rozwód, potem manipulacje dzieckiem, brak wsparcia i zazdrość rodziców, aż doszłam tutaj.
Wiem że partnerowi ta sytuacja ciąży już. [jest zmiana myślenia, wcześniej sytuacja była inaczej oceniona]
Nikodem: Ta dziewczynka w tobie, które obraca się za domem rodzinnym, swoim dawnym życiem. Ona musi popatrzeć przed siebie, docenić co ma teraz. I budować z tego, co ma teraz.
Po prostu: fajnie być dorosłym, samodzielnym człowiekiem, który sobie daje i dba o siebie w miejsce czekania aż dostanie podane na tacy. Tak myśli dziecko.
Dorota: Zrozumiałam już to, tylko myślę co mam zrobić.
Nikodem: Być sobą i przestać grać kogoś, kim nie jesteś. [przypominam, że wcześniej Dorota zrezygnowała z siebie, kariery, celów, czyli podważyła siebie, swoją naturę]
Dorota: Myślałam o tym jak nawyki stają się naszą osobowością.
Nikodem: Zaakceptować, że to nie twoja natura odrzuca innych, twoja postawa, działanie, siła. Ale to przeraża tych ludzi, bliskich, rodzinę, matkę, bo oni też mają siłę w sobie, ale sami zrezygnowali z niej, by być częścią, chorej, ziemskiej rodziny i miłości opartej na współuzależnieniu. Miłość pozwala ci być, tym kim jesteś, jaka jesteś. Nie ocenia tego, nie określa, nie warunkuje.
Dorota: Zrezygnowałam z siebie, żeby ich nie zawstydzać. [uświadomienie skutku, dotarło]
Nikodem: Ale tak naprawdę zawstydziłaś i poniżyłaś, bo każdy rodzic, członek rodu daje ci to, co potrzebne do sukcesu. Mimo bagażu, rodzice chcą żeby dziecku się powodziło, miało lepiej niż oni sami. I co z tym darem zrobiłaś? [przypominam o skutku, że rezygnacja z siebie kosztuje dużo więcej i dotyka wszystkich dookoła nas]
Dorota: Obraziłam się na ród. [mechanizm obronny: regresja, wyparcie]
Nikodem: Tak naprawdę na siebie samą. Ród jest za tobą. Rodzina jest za tobą. W twoim polu jesteś tylko Ty. Masz talenty, masz umiejętności, masz siłę. Ja bym siebie samego nie trzymał dłużej w piwnicy. Oni chcą być dumni z Ciebie. Dziecko chce widzieć mamę sukcesu.
Dorota: Najwyższy czas.
Nikodem: I przełamanie rodowych wzorców, to nowe wzorce dla nowych pokoleń.
Dorota: Tyle mi dokopali, że trudno mi w to uwierzyć, ale z dzieckiem to prawda. [powrót do krzywdy, zatrzymanie na wzorcu]
Nikodem: Tego już nie ma. Wybacz. Zaakceptuj i idź dalej.
Dorota: Mam problem z akceptacją.
Nikodem: Bo akceptacja odkryłaby, że w tobie były intencje, myśli, wzorce podświadome, które chciały tego, co oni zrobili lub w tobie były zachowania, które dały na to zgodę. A już tak długo sobie dokopujesz, że odkrycie tego byłoby przytłaczające. Nie oni. Ale my! Tak wychodzisz z wzorców ofiary. [piszę jak do dorosłego, który jest odpowiedzialny]
Dorota: Tak byłoby przytłaczające.
Nikodem: Ale już nie możesz od świadomości tego uciec, bo już wiesz. [odbijam wcześniejsze mechanizmy wyparcia]
Możesz mieć jedną siłę uruchomioną w ciele: siłę lub słabość, możesz obarczać lub wziąć odpowiedzialność, możesz niszczyć lub kreować. Ale uruchomić dwie siły jednocześnie, to możesz filozoficznie, ale nie biologicznie. To jest twój wybór. Ty wybrałaś rozbicie, rozczłonkowanie, pamięć krzywdy, wypominanie. Bo to nieuwolniona krzywda nakazuje ci kierować się do rodziców, matki. I co, może mamie uruchomi się sumienie, będzie odczuwać poczucie winy, przeprosi. I co? Poczujesz się lepiej? Będzie to szczere? A może to w tobie jest siła żeby wybaczyć, zaakceptować: było, minęło, moja lekcja, ich lekcja, już nie ma zgody we mnie na to. Krzywda jest zgodą.
Dorota: Mi jest ciężko 5 minut z nimi wytrzymać, no chyba że biorę kasę.
Jestem szczera do bólu.
Nikodem: Ty jesteś szczera do bólu, czy to twój nieuwolniony ból w tobie jest szczery z ich ofiarami i poczuciem winy w nich?
Dorota: Chciałabym go wyjąć. Ten ból na zawsze. [brak odniesienia, retrospekcji]
Nikodem: Raczej na teraz jest to mało możliwe, cierpienie jest wtopione w ciebie. Czerpiesz z krzywdy i bólu energie. Jakby to był cały sens egzystencji. Krzywdy nie ma, bo jest pamięć krzywdy. Krzywdy na ten moment nie ma żadnej przecież. Ból potrafi odejść. Jest i mija. Podobnie jak smutek. Ale trzymanie pamięci bólu, krzywdy, cierpienia, to już jest intencjonalne i ma w sobie chęć zemsty, okaleczania siebie. Więc to rozczłonkowanie w tobie, rozproszenie jest też mechanizmem obronnym, który pozwala ci nie skrzywdzić siebie i bliskich.
Wiesz, że to czego podświadomie oczekujesz od rodziców, matki, to już nie przyjdzie, bo sobie tego nie dałaś już jako dorosła osoba, samoświadoma. A noszona krzywda przynosi/przyciąga krzywdę.
Dorota: Nie dałam, znaczy już nie dam?
Nikodem: Wszystko możesz zmienić. Czasem nawet jak za pstryknięciem palca. Ale ta narastająca nienawiść w tobie… ma swoją cenę.
Dorota: Co przez to rozumiesz? [tutaj już odczuwam, że za dużo, ego i część subtelna zaczyna się wycofywać, walczyć, ale 15 minut wcześniej zacząłem przyciskać]
Nikodem: Noszona krzywda. Nic ci nie da. Ukrywany żal wobec rodziców. Nic ci nie da. Ból otrzymany ze strony bliskich. No cóż. Nic ci nie da. Ale to wszystko wżarło się w ciebie i z tego czerpiesz energie, to jest twoja esencja, coś bardzo fundamentalnego. Jakby życie=cierpienie. [pokazuje koszt i przypominam o braku zysku z dalszego działania w ten sposób]
Dorota: No to super.
Nikodem: Nie wiem czy super. To twoja budowla. I ty ją zasilasz. [przypominam o odpowiedzialności, własnej kreacji]
Dorota: To był sarkazm.
Nikodem: Jedno się zmieniło od początku naszej rozmowy. Jesteś uspokojona. Skupiona.
Jak się z tym czujesz? [pokazuje zysk z dopuszczenia informacji do siebie, ale odczuwam, że ego chciałoby walczyć, bo zostało obnażone]
Dorota: Wiesz Nikodem ze mną trzeba rozmawiać wprost, ale przyznam że jak czytam to wszystko i artykuły to czuję się bardzo złym człowiekiem, istotą bez perspektyw. [i mamy cały arsenał ego, czyli kilka mechanizmów obronnych jednocześnie: racjonalizacja, przeniesienie (projekcja), fiksacja]
Nikodem: Nie. Teraz odbijasz. Mechanizm obronny. I zwalasz winę.
Dorota: Nie.
Nikodem: Moje pytanie brzmiało: „Jak się czujesz z tym, że jesteś spokojna i uspokojona?” [ego nie może pozwolić na rozluźnienie, spokój, bo to oznaczałoby, że osobowość przełamie wzorzec, czyli tak naprawdę solidną konstrukcję psychiczną]
Dorota: Tak się czuję. [potwierdzenie zmiany i od razu nastąpiło jeszcze większe uspokojenie, bo nie daliśmy pożywki; tutaj łatwo w pracy/terapii wpaść w pułapkę i wejść w grę z drugim człowiekiem, a tak naprawdę z jego wzorcem, wywałką]
[po chwili]
Byłam mega krytykowana, może dlatego to tak odbieram, ale według mnie to nie jest odbicie, tylko wyrażenie tego co czuję.
Nikodem: To teraz jeszcze jedno. Ważna lekcja. Na poziomie ciała czuć złość.
Wszystko rozumiesz, co napisałem. Bo każdy wpis dotyczył jakiejś części ciebie i twojego zachowania, mechanizmów obronnych. [nie uciekamy, ale wzmacniamy słowami: rozumiesz, twoje zachowanie, część ciebie; większość osób nie odróżnia ego/wzorca od świadomości, siebie samego, bo wszystko to jest zlane w jedną masę, dlatego odczuwają wstyd, atak na siebie, stąd właśnie takie rzeczy, jak mechanizmy obronne, które wypierają]
Nam chodziło o złość. Ale teraz zamiast atakować mnie (przeniesienie), wyrzuć złość z siebie na to wszystko, co ciebie spotkało. Na to, że doprowadziło cię do takiej sytuacji życiowej, że pomimo swojej siły, wybrałaś słabość.
Dorota: Czy nie jest tak, że przyjmując to co napisałeś, to nie ma perspektyw na zmianę, bo to moja esencja. [odpowiedź i sposób myślenia jest skutkiem braku retrospekcji, odpowiadania na moje pytania podczas sesji tylko mechanizmy wyparcia; dodatkowo widzimy dlaczego uruchomił się atak; cały wpis to bardzo dobry znak, bo wzorzec nie przejął, nie opętał]
Ja długo wszystko bez krytycznie przyjmowałam. [chcemy takiej reakcji, sprzeciwu, ale trzeba skierować we właściwe miejsce; gdyby były aktywne wzorce bodhisattwy, białe wzorce, obrywa druga osoba, tu pomagająca]
Nikodem: Stój. Idziesz teraz na dwór, poszukaj badyla długiego. I zacznij nim uderzać o ziemię. Teraz. Ja poczekam. Wyrzucaj podczas tej złości całą frustrację, poczucie niemocy.
Dorota: OK.
[po chwili]
Dorota: Tak to Ty prowadzisz sesję.
Nikodem: I co, już?
Dorota: Tak, ramiona nie bolą.
Nikodem: Co wyszło, jak uderzałaś?
Dorota: …że muszę myśleć samodzielnie. To jest mój fundament. [brawo, w końcu, ale potrzebna była złość]
[po chwili]
Ja to przemyślałam i dużo czytałam.
Nikodem: Jaka decyzja:
- Akceptujesz ten stan rzeczy, który jest. Czyli postawa ofiary, rezygnacji z siebie, rozczłonkowania na milion kawałków. Dalej nie ma miłości, atencji, dobrych słów od bliskich. Akceptujesz tutaj, że odczuwasz pustkę, brak siebie, rezygnacje z celów, marzeń, działania i swojej siły. Czyli godzisz się, że zrezygnowałaś z siebie.
- Nie akceptujesz tego stanu rzeczy i tego, co sama sobie zrobiłaś, że dla ochłapów ciepła, miłości, którego i tak nie dostajesz – rezygnujesz, ciągle rezygnujesz dla chwilowej ulgi. Nie ma zgody, więc przestajesz samej sobie umniejszać, grać kogoś, kim nie jesteś. I zaczynasz działać, czyli scalasz swoje energie wszelkie, zaznaczasz granice i jedziesz z tym koksem.
Dorota: Ja musiałam być cały czas posłuszna. Dokończę i wybiorę. [mimo osobowości zależnej, zlepionego ego z rodziną, matką; czuć tutaj oderwanie, sprzeciw, takie tupnięcie nogą; tylko trzeba było przyciskać, być samemu katalizatorem]
Ale ja wcale taka potulna nie jestem, to była po prostu strategia przetrwania jak wiele innych.
Nikodem: Zgadza się.
Dorota: Oczywiście, że dwa.
2
2
2
Nigdy nie było innego.
Nikodem: Ale trzeba było obrać fałsz, zdjąć iluzję, to samooszukiwanie, to całe rozbicie, roztrzepanie.
Dorota: To trwało jakiś ostatni miesiąc. Twoje artykuły mi pomogły, dziękuję.
Nikodem: To, co boli najbardziej podczas takiego katharsis, to wyjaśnianie, opisywanie naszego działania, ale działania podświadomego do którego nie chcemy się przyznać, a które niestety przejęło kontrolę i władzę nad nami, stało się nami. Więc po takiej rozmowie nie jest tak, że my czujemy się ocenieni, czy nasz wizerunek samoidealny został naruszony. Czuję się tak ego, wzorzec, który jest jak pasożyt.
Dorota: Ale ta moja bezkrytyczność odeszła do historii. [tutaj trzymam kciuki, bo z obcymi ludźmi, silnymi jednostkami to jedno, a w rodzinie, rodzie, to drugie]
Nikodem: …bo ten pasożyt chce przetrwać. Ty często pisałaś tak: „wszystko bez krytycznie przyjmowałam” i „nie dałam, znaczy już nie dam?” → ale nie ma czegoś takiego, jak nie dasz rady, nie możesz, to jest tylko tak lub owak! To ty zasilasz daną strukturę, formę przekonania i ona się realizuje. Nawet system etyczny, wartości są przekonaniami. Ten potencjał tak naprawdę, ten nasz, on nie ma końca. Tylko to my nadajemy ramy.
Dorota: Deszcz pada. Woda mnie obmyła troszkę.
Nikodem: Kiedy będziesz czytać to uwolnienie za jakiś czas, zobaczysz tutaj coś jeszcze. Jakby obdzieranie z iluzji, takiej folii. I będę dwie reakcje: zadowolenie, radość, poczucie lekkości lub walka, bunt. Tak to działa.
Dorota: Ja zawsze wybierałam bunt, nawet cichy, ale sprzeciw.
Nikodem: W tym akurat przypadku bunt to jest element wzorca, który podtrzymuje.
Dorota: Czyli jak to usunąć?
Nikodem: Jeśli się pojawi, to zapisać: na co ta walka, z czym tu walczę? Czyli jaka informacja uderzyła mnie? A potem: a co, jeśli to prawda, po co to w takim razie trzymam w sobie? I TYLE. To bardzo proste.
Dorota: Ja tak sobie myślę, że ja to wszystko z premedytacją robię. Takie wyrachowanie życiowe trochę. [jest uświadomienie; czuć już czas przeszły]
Nikodem: Ale to każdy sobie coś takiego robi. Tylko u każdego to ma inną formę. Ty już znasz swoją i ją nazwałaś.
Takiego rodzaju sesji, w formie katharsis nie stosuje często, ale czasem nie ma wyjścia, bo chemia mózgu zmieniona, kryzys w życiu, wszystko się wali i zastój. Trzeba to wtedy zmyć, ale przez obnażenie.
Dorota: Wiem, ale miałeś ode mnie pozwolenie na to.
Nikodem: Gratuluję.
Dorota: Ja już nie chciałam się dłużej oszukiwać, taka wisienka na torcie. Dzięki.
Teraz muszę się zastanowić co mam zrobić, działać.
Nikodem: Dlatego w artykule o Echo Chamber napisałem, że trzeba rozmawiać z innymi ludźmi, konfrontować się. Napisałem tam: sprawdź mnie, co o tym myślisz, jak to widzisz, czy tu błąd, jak można było inaczej. Konfrontacja. Ludzie nie chcą i nie lubią konfrontacji ze sobą, bo się boją oceny, ale oceniony jest wzorzec, a nie oni sami. Dlatego samooszukiwanie w ogólnie rozumianym samorozwoju wygrywa, bo rozwijają się mechanizmy ego, zamiast zdrowe, neutralne reakcje.
Dorota: Earth.
Nikodem: Ha. Właśnie. Earth. Dokładnie. To jest dobra nazwa na to zachowanie spotykane tylko tutaj.
Po słowie
Był to trudny rodzaj sesji i wymagał szybkiego „połapania” się w postawie Doroty. Nie mam takiego komfortu psychicznego jak psychoterapeuci klasyczni, którzy prowadzą terapie z pacjentem przez wiele miesięcy lub lat. Już na pierwszym spotkaniu trzeba bardzo balansować między: poznaniem, nauczeniem się mechanizmów obronnych, postawą energetyczną, a realną pracą, pokierowaniem do zrozumienia czy uwolnienia. Dla mnie praca z drugim człowiekiem przypomina taniec, który wymaga stałej uważności i planowania kilku ruchów do przodu. W tym przypadku – i na całe szczęście – znałem mechanizmy Doroty, bo pracowaliśmy wcześniej, ale pierwsze 15 minut jej postawy mnie zaskoczyło. Stąd szybka reakcja, bo w tym chaosie można byłoby się zgubić. Pasuje tutaj myśl Junga.
Życie w pełni sobą oznacza bycie swym własnym zadaniem. Nie mów nigdy, że jest to przyjemne przedsięwzięcie. Nie przyniesie ci ono radości, ale długie cierpienie, jako że musisz stać się swym własnym stwórcą. A jeżeli chcesz stworzyć samego siebie, nie możesz zaczynać od tego, co najwspanialsze i najwyższe, ale od tego, co najgorsze i najgłębsze. Dlatego przyznać się musisz, że jesteś niechętnym życiu w pełni sobie.
Pytanie do nas: „Kiedy my ostatnio przeszliśmy zdejmowanie masek, weryfikacje, zdiagnozowanie, oczyszczenie, konfrontacje?”. A jeśli nawet nigdy lub dawno, to kiedy ostatni raz zostaliśmy naprawdę wysłuchani ze zrozumieniem i empatią? Earth.