Jest to trudna sesja nie tylko przez ataki, wybicia, przekierowania, ale ze względu na temat, który dotykał samej esencji Zofii. Jakby jej wnętrze było przesiąknięte białymi postawami bólu, cierpienia, oddawania ostatniej dobrej koszuli, ratowania wszystkich. Uwolnienie ważne, bo ono szczególnie dotyka nas, Polaków. Więcej o postawie bodhisattwów i białych wzorcach znajdziesz w książce Poza Dualnością. Zapraszam.
Początek
Zofia: Aż się zaśmiałam na to. Ciągle wraca mi to, co napisałeś o tym programie rozdawania, dzielenia się. [Zofia po naszej wspólnej pracy czuła się lżej, cieplej, spokojniej, ale ciągle skupiała się na różnych wydarzeniach rodzinnych]
Nikodem: I co?
Zofia: No, że u mnie to jest takie rozdawanie siebie i jakoś trudno mi poczuć granicę. Już mnie bark lewy zaczął boleć. Znowu coś biorę na siebie.
Nikodem: A skąd przymus dawania lepszego, dobrej nowiny? Czy nie ma również strachu przed posiadaniem pełni, szczęścia, radości w sobie?
Zofia: Czuję oba, aż bark boli. Plus to bycie ubogim, takie pokościelne. Ubodzy duchem, uboga stajenka, ubogie życie, skromne. Ty nawet nie wiesz, jaki ja ma problem z tym, że zaczęłam chodzić do manikiurzystki, bo to już jest „za dużo”, zbędne. Dwa pytania i już mnie bark zaczyna boleć.
Nikodem: Ciało daje sygnał, że jest gotowość.
Zofia: Żeby puścić. No chyba czas, bo mi łzy lecą.
Nikodem: Daje innym to, co mam najlepsze, dobre, żeby…
Zofia: Im było dobrze też. Nie tylko dlatego. Oddaje innym, bo mi nie wolno tego mieć.
Nikodem: Właśnie. Nie wolno mi mieć. Kiedy byłaś mała posiadałaś swoje zabawki?
Zofia: Tak. Raczej tak.
Nikodem: W piaskownicy przychodzili i zabierali?
Zofia: Rodzicie się starali, żebyśmy miały zabawek po równo.
Nikodem: Sama oddawałaś?
Zofia: Ale rodzeństwo często z kuzynami było. A ja sama i mi zabierali. [ważna informacja, stąd moje wcześniejsze pytania].
Nikodem: Zabierali i co wtedy czuło to dziecko?
Zofia: No właśnie, że mi wolno mieć. Nawet jak ja sobie, sobie zrobiłam zorganizowałam, Myśmy budowali tak zwane domki i ja zawsze miałam na to pomysł, umiałam to zrobić i zaczynaliśmy razem, a oni mnie wyganiali i robiłam sama. I sama robiłam coś lepszego. Oni mnie wyganiali z tego, co zrobiłam sama. Z zabawami też dosyć często tak było.
Nikodem: Czyli za każdym traciłaś. Moje – oddaje, moje – zabierają.
Zofia: Tak.
Nikodem: Czyli teraz masz i…
Zofia: Też oddaje.
Nikodem: Zawczasu.
Zofia: Bo i tak zabiorą, świat zabierze, inni. Nie wolno za bardzo się cieszyć, nie wolno pokazywać, że jest mi w jakiś sposób dobrze.
Nikodem: Nie możesz posiadać. A powiedz mi co posiadasz na własność, co masz i nikt nie zabrał?
Zofia: Mieszkanie wspólne, samochód na partnera.
Nikodem: Coś, co tylko należy do ciebie.
Zofia: Chciałam napisać „siebie”, ale ja nie mam siebie dla siebie tylko. Mój środek, wnętrze, tam gdzie nikt inny nie może zajrzeć tylko ja. To jest moje, moje.
Nikodem: Jednak rozdajesz to „dobro”, „szczęście”. Skąd potrzeba dawania im oprócz tego pozbywania się tego, co w tobie? Kiedy nie masz nic to…?
Zofia: Nic nie mogą już zabrać. Już nie muszę się bać, że coś stracę. Lepiej nic nie mieć niż ciągle się bać, że zabiorą, że będę musiała oddać. Więc nie warto mieć, bo gdy tracisz to rodzi, to cierpienie, żal, poczucie krzywdy. Tak jak u brata teraz po kradzieży auta.
Nikodem: Czyli jak asceta, mnich nie jesteś przywiązana do niczego ani pożądania żadnego nie ma.
Zofia: Bingo, ja się nie przywiązuje do rzeczy.
Nikodem: I nic nie masz na siebie.
Zofia: No.
Nikodem: Czyli twój mózg/pś wyszykuje, kto nie ma, komu brakuje i dajesz, rozdajesz, zalewasz, wlewasz w nich swoje szczęście, zmiany, przemiany.
Zofia: On nie wyszukuje, on jest przekonany, że wszystkim brakuje i każdy potrzebuje.
Nikodem: Ale głównym motywem jest pozbywanie, wyzbywanie się.
Zofia: To wychodzi po raz pierwszy, analizuję. Tak na to nie patrzyłam.
Nikodem: Można to uwolnić na kilka sposobów. To jest esencja białych wzorców to pozbywanie, wyzbywanie. Praca ze słowem MOJE.
Zofia: To jest nowe spojrzenie na to, co się zadziewa.
Nikodem: Po to jest ta praca.
Zofia: Mocne to jest i jakieś takie chytre. Nasilił mi się ból w tym lewym barku.
Nikodem: To jest buddyjskie, chrześcijańskie, mnisie, zakonne, oświeceniowe. Samsara więzi, bodźce np. rzeczy, kolory, zapachy, przeżycia wiążą z materią, mamią, więc wypracowuje się techniki pozbywania, wyzbywanie, obrzydzenia. Bo z jednej strony ty się pozbywasz, wyrzucasz z siebie, ale nie może być próżni, pustki, więc co wraca, czym wypełniasz ciało?
Zofia: Pierwsze słowo, które przyszło to: bólem, żalem, poczuciem straty, ale i ciężarem. Dziwne, jak ciężar, jak się pozbywam!?! Wtf. [czuć szok]
Nikodem: Czyli tak naprawdę lekką energię zamieniasz na ciężką, szarą?
Zofia: No właśnie coś takiego mi przyszło.
Nikodem: Czyli to nie jest nic, pustka.
Zofia: …że jakbym takie lekkie coś zamieniała na kamienie.
Nikodem: Tak. Przypomnij sobie teraz dni po sesji ostatniej lub przedostatniej ze mną. Jak się czułaś i ten nagły nawyk: a zobaczę co u rodziny, a co się u nich dzieje. Wróć do tej chwili.
Zofia: Kojarzy mi się rozmowa z siostrą, że mi było lekko, u niej było ciężko i od razu było, że to niesprawiedliwe, że mi nie wolno, jeśli jej jest ciężko.
Nikodem: Lojalność rozumiana jako miłość. Ale jest tutaj ten biały kod wpleciony w lojalność, bo rozumiana jest jako obowiązek, wyrównanie. I popatrz lub poczuj, gdzie energia z ciebie się ulotniła, z których punktów.
Zofia: Z brzucha i serca, z serca bardziej. Kuło mnie serce. Tydzień temu, jak byliśmy nawet rozmawiałam o tym z mamą, bo jakaś była sytuacja i ja się tak złapałam za serce i mama zapytała.
Nikodem: Połóż dłoń na środek klatki piersiowej. I powiedz: jakie techniki bodhisattwowie tutaj noszę.
Zofia: Poczułam coś jak tarcze, taki okrągły mechanizm.
Nikodem: Wyciągnij i do ognia. Co tam jeszcze jest w sercu?
Zbierasz na kupkę ich emocje i w co się zamieniają, jaką formę w czakrze serca przyjmują?
Zofia: Czarne piramidki.
Nikodem: Pięknie. I one tak kują w sercu?
Zofia: Tak trochę jak korona cierniowa, bo je w takim kręgu zobaczyłam.
Nikodem: Otocz je i wyciągnij wszystkie. Powiedz: koniec z noszeniem jak Jezus cierpienia innych ludzi. Jezus sam powiedział, że on wystarczy. Wystarczył jeden krzyż!
Zofia: A nawet już jak siatka, bo tego dużo jest, siatka z kolcami.
Nikodem: Oczywiście, że siatka. Bodhisattwowe techniki jak i krzyża jezusowego oplatają szczególnie ciało eteryczne.
Zofia: Zdjęłam i do ognia.
Nikodem: Teraz, gdzie jest mechanizm „zasysania” smutku, bólu, cierpienia z otoczenia?
Zofia: Poczułam tył głowy, ale i brzuch.
Nikodem: Czyli tył czakr.
Zofia: To jakby takie lejki, w ciele.
Nikodem: Czy na tych czakrach są specjalne znaki, mechanizmy?
Zofia: Coś czarnego, jak grzyb, pleśń. Na krawędziach.
Nikodem: Dobrze. I jaki kod to podtrzymuje, pieczęć? Co mówi? Idź w świat, zbawiaj świat, lecz świat? Pomóż ludziom, bądź, jak Jezus, Budda?
Zofia: Tak.
Nikodem: To teraz dłoń na poszczególne czakry i mów: cofam ten ślub, te pieczęcie z siebie, rozpuszczam ten grzyb, pleśń, siatkę. Od korony, aż do podstawy. [takie coś możesz sam uwolnić, po prostu razem ze swoją częścią subtelną kładź dłonie na poszczególnych czakrach, myśl co chcesz uwolnić]
[po chwili]
Zofia: Zrobione.
Nikodem: Twoja podstawa była przyczepiona siatką do takiego zbioru ogromnego pod nogami.
To są zbiory bodhisattwów do transformacji niskiej energii w wyższą.
Zofia: Nie do przerobienia…
Nikodem: Powiedz: „Dziękuję sobie za to doświadczenie, ale świat musi sobie poradzić beze mnie i mojego prania i brania niskiej energii”.
Zofia: Stąd to poczucie było, że zawsze robię „za mało”. I że ile bym z siebie nie dała to nie starczy. Zawsze trzeba więcej. Dziękuje sobie za to doświadczenie, ale świat musi sobie poradzić beze mnie i moje prania i brania niskiej energii.
Coś tu jeszcze trzyma. Takie „kto – kto jeśli nie ty”.
Nikodem: Oczywiście, że to nie takie proste. Bo przyczyną wejścia na ścieżki buddyjskie, chrześcijańskie, mnisie to nie tylko „chęć” oświecenia czy zbawienia, ale przede wszystkim POCZUCIE WINY.
Zofia: O tak. Poczucie winy wybija co rusz.
Nikodem: Trzeba popatrzeć jak korporacja, sprzedawca. Ma ktoś potrzebę pozbycia się „poczucia winy”, zrobienia czegoś z nim. Ktoś oferuje Ci rozwiązanie, tu w postaci pokut, cierpienia, pomocy, altruizmu wyniszczającego. Więc przyczyną jest poczucie winy, jakieś silne poczucie winy związane z czymś. A poczucie winy to brak zrozumienia, brak wybaczenia, akceptacji. Ale żeby była akceptacja musi być zrozumienie. Więc odpowiedz pierwszym skojarzeniem. Weszłam na ścieżkę bodhisattwów, bo…
Zofia: Byłam zła, jakaś ocena siebie była, bycia złą.
Nikodem: Tutaj nie trzeba nic dodawać. Ale przekonanie o „byciu złym” też musiało jakoś powstać, ktoś musiał ocenić. Czyli znowu dłoń na serce i pomyśl o pierwotnej ocenie „byciu złą”. Kreacja – zniszczenie to dualizm.
Zofia: Pierwsza myśl to, że krzywda, skrzywdzenie kogoś, mimo że niecelowe, bez świadomości, że się krzywdę zrobi. Potem mi, tak jakby ta moja cząstka szukała i przeszła z głowy do serca, potem do brzucha, pokrążyła po brzuchu i wróciła do serca i tu się zatrzymała.
Ocena miłości, tak to odczytałam.
Nikodem: Ocena miłości?
Zofia: Tak jakby moja miłość została źle oceniona. To, że ja obdarzyłam miłością było złe? Albo ja oceniłam siebie źle, że moja miłość jest zła, bo może doprowadzić do krzywdy, cierpienia kogoś innego.
Nikodem: To zawsze jest ocena siebie, ale nie było świadomości siebie, rozróżnienia. Jeśli masz pamięć tego już… to powiedz, że pozwalasz tej emocji wyjść, skontaktować się z ciałem.
Zofia: Nic. Jakby blokada była. [potrzeba jest pomoc części subtelnej]
Nikodem: No to z innej strony pukamy.
Zofia: Próbowałam zwolnić blokadę. Najpierw jak zawleczka, a potem poczułam ukłucie w prawym obojczyku.
Nikodem: Uruchamiamy twoją część subtelną. Połóż dłoń na sercu i powiedz: dziewczyno, robimy pierwotną ocenę.
Zofia: Jakby mi tam ktoś zastrzyk wbił. [strażnicy zaczęli latać, czyli ruszyliśmy temat]
Nie wiem, co jest, ale się pustka zrobiła. Trzymam dłonie na sercu i powtarzam: dziewczyno robimy pierwotną ocenę.
Nikodem: Od nitki do kłębka.
Zofia: Mam wrażenie, jakbym martwa była w środku.
Nikodem: Niech sobie będzie to takie. Powiedz: „Wszystko, co lata dookoła mnie staje naprzeciwko mnie. Wszystko, co się podłączyło do mnie teraz. Staje naprzeciwko mnie”.
Zofia: Już.
Nikodem: Oświetl swoją przestrzeń. Przerwali ci w ważnym momencie. Powiedz: zatrzymuje czas w swojej przestrzeni. I teraz zamykam w klatkach swoich strażników karmicznych, którzy pasożytowali na moich postawach i poczuciu winy. [tutaj mogę sobie pozwolić na takie bezpośrednie działania, bo pracowaliśmy wcześniej i Zofia nauczyła się pracować subtelnie]
Zofia: Zatrzymuje czas w swojej przestrzeni. Zamykam w klatkach moich strażników karmicznych, którzy pasożytowali na moich postawach i poczuciu winy.
Nikodem: Dobrze. Co widzisz?
Zofia: Ci skrzydlaci to trochę jak takie nietoperze. Jak powiedziałeś żeby oświetlić, to jakbym była w jaskini, a tam pełno takich.
Nikodem: Wyciągnij rękę i zbadaj ich dna.
Zofia: To takie wampiry.
Nikodem: Dobrze, ale co tam jest twojego, jaka emocja, postawa, energia?
Zofia: Strach, ale pierwsze co mi przyszło te, że niewinność/czystość.
Nikodem: To powiedz, że wycofujesz strach, cofasz go z całej tej przestrzeni, tak jak wszystkie swoje energie.
Zofia: Przyszło mi, że to, tak jak rzuca się niewinną ofiarę na pożarcie.
Nikodem: Powiedz, że razem z częścią subtelną cofacie z tej kreacji/pamięci całą swoją energię.
Zofia: Ale tam, jakby też jest moja zgoda na to. Cofam.
Nikodem: Podtrzymywała to, bo…
Zofia: Bo było jakieś uznanie, że ta kara mi się należała. Że była „słuszna”.
Nikodem: Gdzie jest zapis tego „uznania”?
Zofia: Serce mnie zaczęło kłuć już chwile wcześniej.
Nikodem: Wyciągnij [samo wyrażenie „wyciągnij” sugeruje przedmiot, to daje podświadomości sygnał]
Zofia: Taki długi pręt, który godził w serce. Mnie to ciągle wraca ta ocena miłości, że miłość jest zła, ja jestem zła.
Nikodem: Dłoń na środek klatki piersiowej i powiedz, że razem z częścią subtelną wycofujecie wszystko ze słowem „zły/zła”, każde ziarno. Miłość to miłość. Zło to zło. Ty jesteś zła jako osoba, istota, wcielenie? Twoje reakcja na coś była zła? Trzeba oddzielić.
Zofia: Ja sobie w środku tłumaczę, że miłość, ta „moja” jest jak jest, jest miłością. [batalia wewnętrzna, czyli osobowość wpływa na część subtelną]
Nikodem: Czyniłaś zło w oczach innych, ale dla danej grupy to nie było złe? Zabiłaś bo lubiłaś zabijać, byłaś psychopatą, czy zabiłaś w obronie?
Zofia: Wiesz to jakby nie chodzi o ocenę jakiegoś działania. Tylko samej miłości, że to ona jest zła.
Nikodem:
Ja: Co się dzieje, masz zwis?
S: Ale ja naprawdę byłam zła.
Ja: Kim jesteś teraz?
S: [nie wie, co odpowiedzieć]
Ja: Co robisz teraz?
S: Kajam się, białe uwalniamy, całe to brzemię ze mnie schodzi.
Ja: To poszukaj siebie bez oceny na dobro – zło, białe – czarne.
S: Nie mam takiego zapisu, może wyższe ja lub monada.
Ja: To wołaj, ściągaj, komunikuj się.
S: No już.
Ja: I teraz poszukaj w sobie części, która nie została oceniona przez nikogo, nawet przez ciebie.
S: Mam.
Ja: Teraz skontruj to wobec ziarna zła, miłość to zła, ja jestem zła.
S: Mam to zderzyć?
Ja: Poczuj te dwie siły, dwie postawy.
S: Walczy, cała JA walczy.
Ja: Rozumiem to, bo ten rodzaj pracy wymaga przebudowy ciebie/części subtelnej. Ale pozwól na to na razie. Masz po prostu bardzo dużo ciemnego i bardzo dużo białego. To się miesza w tobie.
S: Ale mam jasne niepoddane ocenie.
Ja: To teraz wypełnij ciało tym i serce. Rozpuszczaj resztkę siatek bodhisattwów.
S: Wtedy przestanę istnieć, taki jest kod. [bardzo ważna informacja, która hamowała dalsze uwalnianie]
Ja: To tylko kod. Uwalniaj.
S: Splot? Tutaj czasem i rośnie taka gula.
Ja: Bo zbierasz. Ziarno i wycofuj.
[po chwili]
S: No tak, chyba pierwszy raz poczułam, że nie muszę, nie muszę reagować na emocje, krzyki, piski, braki u innych. Że mogę być w sobie i mogę mieć lepiej.
Ja: Nie lepiej, bo lepiej to już porównanie. Możesz być w sobie, w swoim dobrostanie, w swojej przestrzeni. Przecież jak ściągają dusze do tej planety? Mówią: bo ty kochasz siebie za bardzo, bo ty masz, bo ty to, bo ty tamto, oni nie mają, ludzkość ciebie potrzebuje.
S: Rozumiem. Mogę mieć i to nikogo nie obchodzi.
Ja: Mniej więcej. Tak.
S: W sercu mam najwięcej, że nie potrafię kochać i nie rozumiem miłości.
Ja: Dlatego monada była potrzebna i dusza / wyższe ja. Rezonans włącz i uruchom pamięć bez podziału, bo tu masz nawalone w samej esencji swojej.
S: Działamy. Pozwalam sobie.
Ja: Tak.
Co ty czujesz?
Zofia: Buzia mi się cieszy. I wzruszenie. Teraz widzę jak ciężkie rzeczy to były. Cieszę się, że to puszcza.
Nikodem: Teraz też widzisz jak łatwo się zawiesić podczas pracy, zablokować. Dlatego rusza się „wyższy” poziom. Potem jak jest mocniejsza blokada, to trzeba dusze / wyższe ja ruszyć, a potem znowu blokada i znowu monadę. A „Przebudowy 2019” pokazały, że i czasem trzeba i jeszcze wyżej szukać.
Zofia: W głowie mnie lekko coś ćmi. Tak Bez tego „wyżej” się utyka. Pustka.
Nikodem:
Ja: Wyciągaj te jezusowe energie, buddy, świętych, złote energie. Do ognia.
S: Bardzo dużo tego mam.
Ja: Bez sentymentów. To są obce, ingerujące energie. Może było ci to potrzebne, kiedy wychodziłaś z mroku, ale teraz już nie potrzebujesz.
S: Tak. Ooo.
Ja: I teraz powiedz, że przyjmujesz swoją pamięć miłości, bez podziału na egoistyczne – altruistyczne, czarne – białe.
S: Osadza się.
Ja: Teraz gardło, głowa i ciało mentalne. Powiedz, że ma się zaświecić wszystko związane z bodhisattwą i umniejszaniem. Każda wiązka – kwantowo. [tu pokazuję subtelnie]
S: Aha, wiem jak. OK.
Dużo tego, cała struktura myślowa.
Ja: Dlatego powiedziałem, to jest ten rodzaj pracy, który kończy się potem przebudową całej ciebie (czyli niższych ciał). Ja w ciągu tego życia takich przebudów miałem chyba z siedem, osiem. Po prostu bez tego nie pójdziesz dalej.
S: Rozumiem, ale to cieszy. Bo to całe białe badziewie zduszało.
Ja: Wyciągaj.
S: To takie wątpienie w siebie, brak samodzielności, nie być samodzielnym, podważać siebie.
Ja: I wtedy przychodzą biali lub ciemni zbawcy, którzy tylko przez ich moce, krokodyle, inicjacje, magię ciebie przekonują (twoją podświadomość), bo są TACY PEWNI SIEBIE, tak mądrze gadają, bo coś widzą.
S: [śmiech] Mam siebie postawić na pierwszym miejscu.
Ja: A na którym jeśli ty to ty, jest miejsce tylko na jedną świadomość. Po prostu twoja lekcja polega na zrozumieniu, że do każdego czynu, działania, decyzji miałaś prawo, była zgoda Wszechświata.
S: Ale ja w sobie nie mam zgody, mam poczucie winy.
Ja: Bo nie masz akceptacji, bo poddałaś się w ocenę, bo zwątpiłaś w siebie i postawiłaś kogoś na piedestale. Dlatego jesteś tam, gdzie jesteś i masz co masz. Znaczy nic.
S: Brutalne.
Ja: Albo ty, albo oni, którzy przychodzą i robią sobie, co tam chcą. A ogólnie robią burdel. Bo biały ci wmówi poczucie winy, a ciemny „za nie” pociągnie. I będzie ciągnął, aż do śmierci i jeszcze dłużej, przez wcielenia.
S: A. Hm.
Ja: Ziemia ze swoim systemem politycznym, społecznym, zawodowym, pasożytniczym jest esencją patologii. Tu wszystko jest do góry nogami. Ale dzięki temu, możesz zobaczyć, co jest w tobie do góry nogami, ile fałszu w sobie.
Teraz twoje zadanie. Połóż dłoń na sercu i je poczuj. Co ono mówi?
Zofia: Że niezły burdel z tym wszystkim jest i połapać się tu w tym to kurcze level high.
Nikodem: To bardzo niski poziom, dzieci to rozumieją.
Zofia: Hehe.
Nikodem: Miłość to miłość i nie ma dyskusji. Nie ma tu nic więcej. Wszystko, co jest dodane, co doszło jest kłamstwem, który my podtrzymujemy.
Zofia: To może dlatego moja córka od kilku tygodniu mówi, że nie chce być dorosła.
Nikodem: To powiedz jej: możesz być dorosła i być sobą. Mieć to dziecko w sobie. Jezus też mówił bądźcie jak dzieci.
Zofia: Tak, też mi to przyszło, że Jezus tak mówił.
Nikodem: Dzieci mają prostotę i elastyczność.
Zofia: Ta część subtelna, jej sposób wypowiedzi – bardzo mi bliski. Takie zabawne odczucie w sobie o sobie.
Skoro dzieci, to rozumieją to, co najbardziej blokuje nas, dorosłych?
Nikodem: Nie. Co ciebie blokuje. Ciebie interesuje TYLKO TY, tylko co W TOBIE.
Zofia: To co Ty dostrzegasz że mnie blokuje najbardziej? [wywałka]
Nikodem: Nie.
Zofia: W moim poczuciu te kościelne rzeczy, białe. [wywałka]
Nikodem: Co ty czujesz, że ciebie akurat w tym momencie blokuje, ogranicza. Nie, co jeden z drugim ci powie, że blokuje.
Zofia: To mi wybija najbardziej w tym życiu.
Nikodem: Tak wychodzisz z hierarchicznego myślenia. Część subtelna musi sobie to poukładać. One, jakby lubią układać.
Zofia: OK. Dziękuję. Teraz relaks, moje to moje, innych to innych. Oni sobie poradzą.
Nikodem: Tak.
Po sesji
Sampoczucie dobre, lekkie. Ze snu coś mi się tylko kołacze, że planowałam wyjazdy wypoczynkowe. I to było takie oczywiste, że jadę czy sama, czy rodzinnie, Taka lekkość w tym była, bez troski, czy o środki, czy, że może nie wypada, gdy inni gdzieś w rodzinie nie mają na taki wyjazd. W tym śnie w ogóle się ten wątek nie pojawił i zapamiętałam ten moment, gdy przyszło mi takie uświadomienie, że to tak po prostu można. Bez tego „męczenia” się. Coraz więcej czuje też lekkości w relacji z partnerem. Odbudowuje się komunikacja. Wraca zaufanie, otwartość. Widzę, też tą większa otwartość na siebie nawzajem między dziećmi. Zwłaszcza najstarszy. Nadal zamknięty w pokoju, ale jak wyjdzie do spędza z nami dłuższy czas. Jest zmiana w relacja z młodszą córką. Większa akceptacja. Więcej rozmów.
Bardzo dobrze zmetabolizowała podświadomość pracę, cytuję: „wyjazd, odpoczynek, jadę sama czy z rodziną nie ma znaczenia”. Mega!