Pracuję z różnymi osobami na szczeblu menadżerskim, z właścicielami biznesów, firm, z aktorami, muzykami. Często są to sesje mieszane: coaching z duchowością, zastój z wpływem własnej postawy na innych i biznes, zlecenia, jak radzić sobie z emocjami. Takich sesji nie publikuję, bo często odbywają się na żywo. Jednak w poniższej sesji praca odbyła się z młodym chłopakiem przez internet (chłopak, który dopiero wszedł w okres pełnoletności). Temat dotyczył właśnie: celów, szacunku, samorealizacji. Zadaję tu wiele pytań na które warto sobie samemu odpowiedzieć. Zapraszam.
Początek
Nikodem: Ostatnio dużo wypisałeś: co cię wkurza, drażni, co irytuje.
Patryk: Tak, ale to wynika z braku realizacji (samorealizacji).
Nikodem: A realizacja byłaby gdyby?
Patryk: Mam obraz siebie jaki chcę być, ale nie idzie mi za bardzo realizacja tego. [nie wiemy czego ten obraz dotyczy, skąd on jest]
Nikodem: Czyli jest obraz, jakiś cel, ale się nie spełnia?
Patryk: Ogólnie moje lenistwo mi w tym przeszkadza, ale to potrzeba pracy nad sobą. [postawa wyuczona: że coś trzeba, brak impulsu wewnętrznego; narzucone]
Nikodem: Czyli co, cel i realizacja nie idzie do przodu nawet o milimetr?
Patryk: Tak.
Nikodem: Lenistwo, ale teraz masz wakacje. Czy twój cel jest długoterminowy, co to jest?
Co jest „realizacją” siebie?
Patryk: Ciągle coś chcę zrobić, ale ostatecznie łapie się na tym, że tego nie robię.
Nikodem: Teraz rozumiem. Nic nie robisz żeby to zdobyć. Czemu? [słowem „teraz rozumiem” daję Patrykowi akceptację do tego, że nie osiąga, nie zdobywa, wyłączam jego wewnętrznego krytyka]
Patryk: No właśnie sam się zastanawiam. [dał sobie przyzwolenie]
Nikodem: To inne pytanie. A co by się stało gdybyś jakiś cel zrealizował? Co byś poczuł?
Patryk: … że go zrealizowałem? [zaskoczenie]
Nikodem: I co wtedy stałoby się fizycznie i emocjonalnie? [drugi raz szukam emocji, odniesienia do emocji]
Patryk: Hm. Nie wiem. [brak retrospekcji]
Nikodem: Cel zdobyty, ale co by się zmieniło dookoła? [..dlatego kieruję na zewnątrz]
Patryk: Nie wiem, bo nie miałem jeszcze takiej sytuacji. [mechanizm obronny, wyłączona wyobraźnia]
Nikodem: Uwierzyłbyś bardziej w siebie, w swoje możliwości? [podaję przykłady, rozbudzam umysł, wyobraźnie]
[tutaj przez dłuższy moment brak odpowiedni, dlatego piszę dalej]
A kiedy nie ma realizacji, czy to nie tworzy postawy obarczającej innych np. nie udało mi się to przez ciebie; ten lub tamten jest winny? Czyli uruchamia się postawa obarczania, zrzucania winy, odpowiedzialności.
Patryk: Tak, że jest się totalnym zerem życiowym. Często tak mam. [mentalne stwierdzenie, aktywne odcięcie, trauma]
Nikodem: Pytanie: „To po co podtrzymujesz ten brak samorealizacji czy realizacji celów mniejszych lub większych?”. [tym pytaniem zwracam moc sprawczą]
Patryk: Nie wiem. Ciężko jest to wytłumaczyć komuś. [mechanizm obronny, bezradność]
Nikodem: Spróbuj, bo brak osiągnięcia czegoś daje (rodzi) odczucie i postawę: „jestem totalne zero życiowe”. A osiągnięcie, realizacja najmniejszego celu, planu?
Patryk: Choćby zrobienie lekcji.
Nikodem: .. ale w końcu je robisz, odrabiasz? [wzmacniam pozytywne działanie]
Patryk: Na ostatnią chwilę. Co jest złe i stresujące. [samokrytyka w słowach „złe, stresujące”; postawa: ciągle mało, ciągle źle, a taka postawa nigdy nie jest zrodzona przez dziecko tylko przez wpływ rodziców]
Nikodem: Czyli jest realizacja czegoś, ale nie idzie Ci realizacja przez lenistwo? [potwierdzam swoje „jest realizacja” (bo lekcje są odrobione, cele są zdobywane) i potwierdzam przekonanie Patryka „nie idzie realizacja”, bo to odnosi się do jego wyobraźni, jak coś ma zostać zrobione; kolejne narzucenie zewnętrzne]
Patryk: Tak.
Nikodem: A jak ktoś wyznaczy Ci cel, powie: „Rób, działaj, wykonaj, idź tam”? Co się wtedy dzieje? [sprawdzam jak mózg uruchamia motywacje, jakiego bodźca potrzebuje; czy mózg nie nauczył się czekać na cele z zewnątrz]
Patryk: I wtedy właśnie się okazuje że go nie robię.
Hm. Robię, robię i potem nagle zaczynam coś innego. [pytanie: gdybym skończył, co by się stało najgorszego?]
Nikodem: Nie kończysz. Czyli nie ważny jest cel osobisty, czy ktoś mówi, że trzeba coś zrobić. Po prostu robisz i nie kończysz. I za to głównie obrywasz? [słowem „obrywam” sprawdzam czy nie ma karania z zewnątrz, bo samokrytyk jest silny]
Patryk: Tak.
Nikodem: I wizerunek własny maleje, wiara w siebie maleje. A było coś, co osiągnąłeś własnego, własny cel?
Patryk: Nie no, nie wiem właśnie. [reakcja osoby zdominowanej, zależnej]
Nikodem: Wcześniej wyznaczali inni Twoje cele. A co Ty chciałbyś osiągnąć, mieć, kim być? [tworzę potwierdzenie dla tego, co się tutaj powiedziało niewerbalnie, podświadomie]
Patryk: Osobą która wie dużo. Hm. Jak to wyjaśnić [czuć motywację, podekscytowanie]
Nikodem: Osoba mądra, oczytana? [zachęcam]
Patryk: Tak.
Nikodem: Ale mądrość bierze się też z doświadczenia, czyli przeżycia czegoś. [rozbudowuję myślenie i buduję skojarzenia: mądrość=doświadczenie, doświadczenie=działanie; innymi słowy buduję dźwignie]
Patryk: Tak.
Nikodem: I na co ta mądrość pozwala?
Patryk: Na możliwości weryfikacji informacji, przewidywania faktów, możliwość znalezienia w wyjścia z sytuacji, szacunek. [widać tutaj nutkę badacza, naukowca, analizowania informacji]
Nikodem: Szacunek, czyli szukasz szacunku, bo co on daje? Czym jest dla Ciebie? [bardzo ciekawe skojarzenie z szacunkiem, ale pamiętamy o zasadach dualnych (patrz: Poza Dualnością), bo mówi to nam o braku godności, poczucia bycia mało wartościowym; zasada: potrzeba często bierze się z braku]
Patryk: Osoby, które są szanowane. No, inni muszą liczyć się z jej zdaniem, inaczej się ludzie do tej osoby odnoszą. [pokazuje brak]
Nikodem: Czyli skończyłoby się nagabywanie, kpienie, poniżanie, wyśmiewanie? [zarzucam drugi raz haczyk dotyczący oceny poniżającej z zewnątrz]
Patryk: Chyba tak. [potwierdzenie]
Nikodem: A jak możesz to osiągnąć inaczej, szybciej? [nastawiam na cel, buduje cel]
Patryk: Hm. [jakby mózg czeka na informacje]
Nikodem: Bo mądrość będziesz nabywał przez całe życie. [buduje podest]
Patryk: Tak, to wiem, że wraz z doświadczeniem.
Nikodem: A teraz?
Patryk: Przez czyny i decyzje jakie podejmuję.
Nikodem: Szacunek przychodzi nie tylko w momencie posiadania mądrości czyli doświadczenia, wiedzy, pozycji, majątku. Bo są ludzie majętni, mądrzy, wykształceni, z sukcesami, ale nie mają szacunku. Przykład. Milioner, CEO jest poniżany przez żonę. Naukowiec nie dostaje grantów na badania, które mogą być przełomowe itd. Tych ludzi cechuje jedna podoba rzecz, jaka? [zmuszam do myślenia abstrakcyjnego, rozwijającego ciało przyczynowe]
Patryk: Hm. W senie status społeczny?
Nikodem: Coś wewnętrznego w nich samych. Mogą mieć status, ale nadal brak szacunku.
Dzieje się tak, bo sami siebie nie szanują, siebie sami w jakiś sposób karzą. Sami sobie nie pozwalają na coś, żeby mieć. Ten biznesmen w firmie ma szacunek, ale w domu już nie.
Naukowiec ma rozum i geniusz, ale nikt tego nie widzi albo nie potrafi się sprzedać dobrze.
Szacunek do siebie można budować i on się buduje latami, podobnie jak mądrość. Ale to MY SAMI sobie musimy pokazywać, że: potrafimy, rozumiemy, wiemy, działamy, wstajemy po błędach, analizujemy swoje błędy, upadki. My dzięki życiu, działaniu, pokazujemy sobie, że szanujemy siebie, bo sami sobie ten szacunek dajemy.
Kiedy mamy postawę „będzie szacunek gdy będę mądry”, to jest zależność od czegoś, od kiedyś tam. Doskonale to wyjaśniłem w swoich książkach Motywacja bez Granic i Odrodzenie Feniksa, ale szczególnie w Bądź zawsze sobą.
Jeśli teraz nie ma samorealizacji, to znaczy, że brak również dyscypliny, determinacji. Czyli u Ciebie do zastanowienia jest determinacja i dyscyplina. A żeby one były, jako takie siły, musi się nam chcieć, a żeby nam się chciało, cel musi być wart uwagi. Lekcje pewnie nie są warte uwagi, siedzenia, ale z perspektywy czasu wnoszą wartość, rozwijają. Lenistwo nie jest problemem. Tylko mało elektryzujący, ekscytujący cel lub brak własnego celu.
Mam takie osobiste podejście. Dla mnie każdy dzień jest poniedziałkiem. W moim kalendarzu nie ma innego dnia.
Patryk: Nawet nie wiem co to znaczy być zdeterminowanym.
Nikodem: Byłeś zdeterminowany kiedy zdawałeś maturę. Kiedy chciałeś dostać się na prestiżową uczelnię. Wszyscy w Twoim otoczeniu byli zdeterminowani.
Twoim zadaniem teraz jest wyznaczyć sobie cel pośredni. Nie jakiś odległy, ale np.:
a) przeczytam 30 stron książki;
b) przejdę 5 kilometrów dziennie;
c) przestanę wchodzić na social media 50 razy dziennie tylko 3 razy;
d) zwinę swoje łóżko i posprzątam pokój;
e) popatrzę w lustrze i powiem: lubię siebie, jesteś spoko gość.
W tym procesie obserwujesz siebie, swoje „chcenia”, brak motywacji, wymówki, jak ciało się zachowuje. Po prostu obserwujesz! Tak stajesz się samoświadomy siebie, swoich reakcji, zachowań i uczysz się siebie samego. Kiedy zauważysz coś związanego z zastojem, niechęć, lenia, mówisz od razu do siebie: „Hej, chłopie, miałeś przeczytać, a brakuje Ci jeszcze 29 stron. Siadaj i czytaj!” To mówisz sam do siebie. Nagle zorientujesz się, że siedzisz na social mediach i Cię „wchłonęło”. Samo zauważenie tego już jest progresem, bo możesz coś z tym zrobić. Ludzie tkwią w schematach i nie wiedzą o tym, bo dane działanie zamieniło się u nich w nawyk, stopiło z nimi.
Jaki mógłbyś wyznaczyć cel? Małe kroki prowadzą do większych, a to rodzi szacunek już teraz.
Patryk: Hm. Ale właśnie mam brak motywacji i chęci do czegokolwiek. To jest trudne do przezwyciężenia, bo ze samym sobą trzeba walczyć.
Nikodem: Nie walczysz ze sobą. Po prostu „masz chcenie”, ale twój cel nie budzi ekscytacji, żaru, ognia. Czyli znowu weryfikacja celów, pragnień: dokąd zmierzam, gdzie idę? [u Patryka od urodzenia działa program w mózgu: kiedy podejmuje sam decyzje (tu przedwczesny poród) nie wychodzi to najlepiej dla mnie, ktoś potem musi o mnie walczyć; dodatkowo faza porodu, przynajmniej z punktu widzenia psychiki, jakby jeszcze się nie odbyła]
Ja w twoim wieku miałem na ścianach kilkadziesiąt cytatów różnych ludzi. Kiedy mi się odechciewało, to czytałem po prostu, patrzałem na ścianę. Bo zasada jest taka: „Jeśli teraz nic nie zmienisz. Nie przyjdzie nic nowego”. Ciągle będzie brak szacunku, ale też brak szacunku do siebie, takie poniżanie siebie. Czemu miałbyś się tak karać? Za co?
Życie w pewnym momencie przeskakuje na tryb: „Jeśli nie wyznaczyłem celu, to życie i inni wybiorą kierunek/cel za mnie. I będę zmuszony podążać tam, gdzie mi powiedzą”. A to podświadomie budzi jeszcze większe obrzydzenie do siebie, czyli znowu szacunek ucieka.
Dlatego trzeba ciało przyzwyczajać i wyznaczać małe cele, bo one pozwalają wytworzyć nawyki i wiarę, takie przeświadczenie: „Ja sobie poradziłem. Ja to zrobiłem”. Dalej rodzi się myśl: „To może mogę osiągnąć większe rzeczy?”. Tak budzi się wiara w siebie i swoje możliwości.
Teraz twoim zadaniem jest wyznaczyć jakieś mniejsze cele, mogą być takie, jak podałem wcześniej w podpunktach: a), b), c), d). Wieczorem w notesie: zrobiłem to, tamto, tego mi się nie udało. I analizujesz: czemu mi się nie udało? co mnie odepchnęło? Tak stajesz się właśnie mądrym człowiekiem, który poznaje swoje granice, który jest zdyscyplinowany. Nam musi zależeć na nas samych, bo jak inaczej?
Możesz nosić wzór w sobie, że jak nic nie będę robił, nie będę kończył to będę bardziej kochany. Lub odwrotnie: nic nie zaczynam, nie kończę, bo kiedy bym coś zaczął swojego, skończył to mogłoby zmienić relacje z bliskimi, ukochanymi, coś bym im zabrał. Dodatkowo ciągle widać w postawie, że realizujesz jakieś cele/plany, ale podświadomie walczysz z nimi, sabotujesz je, ciągle coś z tymi celami/planami nie wychodzi. To znowu jest plan/cel biologiczny, poród: urodzę się – nie urodzę, za wcześnie – za późno, ja chcę to – mama chcę tamto. Szarpanie, przeciąganie liny.
Dodatkowo brak pracy ze słowem „moje” (jest w książce Poza Dualnością). Ale… te pytania i przemyślenia są do zastanowienia w wolnej chwili. Zadanie masz.
Patryk: Mam.
Nikodem: Następnym razem chcę zobaczyć zapiski i podsumowania.