Początek
Nikodem: Cześć. Wracając do twoich listów. Kiedy tak bardzo wchodzisz w przeszłe historie zmuszasz umysł do powrotu do różnych momentów, które przeminęły. U ciebie dodatkowo jest bardzo duża skrupulatność, czyli trochę perfekcjonizmu, może to też objaw osobowości kompulsywno-obsesyjnej. Ale kiedy jest taki ładunek emocjonalny, dodatkowo katujesz ciało, programujesz je i przeżywasz na nowo tamte historie.
Moje podejście pokazuje, że patrzenie z poziomu tu i teraz pozwala mieć kontakt faktycznie z tym, co jest gotowe. I nawet jeśli szukam w przeszłości, to znowu, z tu i teraz, ale w konkretnym celu, bo mamy dany skutek na wierzchu, więc szukamy przyczyny. Ciało na to reaguje lepiej, bo kiedy uwalniam, to tak jakbyśmy się obierali z cebuli. Warstwa po warstwie. Tak też jest bezpieczniej w pracy. Dodatkowo stworzyłeś bardzo duży zbiór energetycznych tych listów.
Sebastian: Czyli nurkuję i cofam jak tylko zauważę coś z poziomu tu i teraz. Z tymi kompulsjami to mocno w jedzeniu zauważyłem.
Nikodem: Tak, ale nie zawsze trzeba wracać do przeszłości i szukać tam przyczyn.
Sebastian: Ten zbiór energetyczny czułem po wysłaniu. Dziękuję za tę wiadomość, była bardzo konkretna i stanowcza. Trawiłem ją dobre dwie, trzy godziny.
Nikodem: Ale skąd u ciebie nawyk takiego opisywania? Skąd taka potrzeba, czy przymus?
Sebastian: Trafiłeś z tą terapią, skojarzyłem to z „dobrą” pracą terapeutyczną. Co tydzień pani terapeutce potrafiłem po kilka stron wysyłać. Dostałem prace domową, żeby opisywać jak się czuję to pisałem.
Nikodem: I jak tamta osoba reagowała na to?
Sebastian: Stwierdzała, że jestem „wymagającym” klientem, miałem poczucie wyjątkowości i szczególności, bo przecież tak dużo robię. [prawdopodobnie terapeutka była zaburzona albo sama miała białe wzorce; Sebastian kilka dni wcześniej wysłała prawie 15 stron a4 tekstu]
Nikodem: Ważne jest to, że ty piszesz szczerze, wewnętrznie to bardzo pozytywne i potrzebne.
Dobrze to zdiagnozowałeś. Czyli to angażowanie w swój świat, wciąganie w swój świat wyzwań, problemów, wydarzeń, sytuacji stał się sposobem na…
Sebastian: Akceptację ze strony innych, podziw, przyjęcie.
Nikodem: I to „wymagający” skojarzenie z wyjątkowością.
Sebastian: Widzę tendencję u siebie „im trudniej tym lepiej”.
Nikodem: Mnie zawsze ciekawi takie podejście różnych ludzi. Masz 10 do 20 osób (pacjentów, klientów). Każdy z nich piszę po 10 stron a4 w miesiącu. Jest to fizycznie niemożliwe do przeczytania. Jest też mało możliwe, żeby nie zostać wchłoniętym w ten świat, bo słowa potrafią hipnotyzować, wprowadzać w trans. To nie jest terapia tylko trzymanie w starym.
Sebastian: Wczoraj o tym pomyślałem właśnie, że gdybym sam miał być po drugiej stronie to twardy orzech.
Nikodem: Napisałeś, że pisanie, opisywanie stało się sposobem na: akceptację ze strony innych, podziw, przyjęcie. Ale tu jest coś jeszcze?
Sebastian: Na unikanie konfrontacji z tym co stoi przede mną, pójście dalej.
Nikodem: Dokładnie. Dobra analogia do twojego powrotu do domu rodzinnego. Czemu ten powrót i powroty są takie szczególne?
Sebastian: Dają poczucie bezpieczeństwa, zaopiekowania – skojarzenie z powrotami do domu w trakcie liceum, studiów – dom wysprzątany, przygotowane jedzenie.
Nikodem: Czyli opisywanie swojej przeszłości do sekundy, dnia, każdego wydarzenia to poczucie wysprzątania?
Sebastian: Przecież to może się nigdy nie skończyć! Mam jeszcze sterty papierów i notatek z innego miasta, które wciąż czekają na „ogarniecie”.
Nikodem: Ogarniecie w jaki sposób?
Sebastian: …że znów to przeczytam, wyciągnę wnioski, przeanalizuję, zobaczę jakiś brakujący element, który jest ważny – ale to mało efektywne.
Nikodem: A czy te historie nie przykrywają ciebie, chwili tu i teraz. Nie stworzyły takiego muru? Niby masz z tym kontakt, ze sobą, ale…
Sebastian: Ciągle jestem bombardowany milionem spraw, rozproszeń, non stop coś ubiega się o moją uwagę z wykrzyknikiem „WAŻNE!”, a ja nie mając siebie na pierwszym miejscu latam od sprawy do sprawy myśląc, że podźwignę to wszystko.
Nikodem: Dobrze. I w tym zdaniu jest emocja. Jaka? [jeśli ktoś mocno operuje umysłem zawsze odnosimy do emocji]
Sebastian: Frustracja, przytłoczenie, złość.
Nikodem: Niech wyjdzie z ciała. Powiedz: „Pozwalam wyjść tej frustracji”. Jak masz poduszkę obok, weź kilka, połóż jedną na drugą, złącz ręce razem, ugnij kolana i uderz dłońmi w poduszki.
Sebastian: Zrobione, z barków zeszło.
Nikodem: Co barki trzymały?
Sebastian: Napięcie, przejmowanie się innymi.
Nikodem: A z brzucha coś wyszło?
Sebastian: Nie.
Nikodem: A z głowy?
Sebastian: Nie.
Nikodem: Czym twoja głowa się przejmuje? Co twoja głowa trzyma?
Sebastian: …że inni zwrócą na mnie uwagę, skrytykują, ocenią.
Nikodem: I co się wtedy najgorszego stanie?
Sebastian: Zostanę uznany za dziwaka, odrzucony .
Nikodem: I co się stanie jak zostaniesz uznany za dziwaka i odrzucony?
Sebastian: Nie będę tym kogo stworzyłem w ich oczach, stracę tożsamość.
Nikodem: I to przetwarzanie przeszłości, opisywanie, notatki, przeżywanie ma się do utrzymania tożsamości?
Sebastian: Utraty kontroli, wciąż chcę mieć pod kontrola to co się dookoła mnie dzieje, bo nowe, inne, może skrzywdzić, zniszczyć.
Nikodem: Czyli połóż dłoń na brzuchu i zapytaj się: „Sebastianie, czego się tak boisz?”.
Sebastian: Kara, zostanę ukarany.
Nikodem: Przez kogo i za co?
Sebastian: Mama – za naruszanie norm, ogólnie przyjętych warunków, za wygłupy.
Nikodem: To pozwól na to ukaranie. Zaproś w swojej głowie mamę i powiedz jej: złamałem normy, naruszyłem przyjęte warunki.
Sebastian: Dziwne, bo nic nie mówi, czuję ten wyraz twarzy, groźny – tę groźną ciszę, ale tam jest też strach, ale to nie moje.
Nikodem: Powiedz jej: mamo, czego się boisz?
Sebastian: Gwałt mi przychodzi.
Nikodem: Dalej: mamo, co się stało, powiedz mi, jesteś bezpieczna.
Sebastian: Nie mogła wyrażać siebie, być sobą – przychodzi mi, wspomnienie, że jest leworęczna, ale w szkole kazali jej pisać prawą.
Nikodem: Powiedz: mamo rozumiem, że nie mogłaś być sobą i przejawiać się w pełni. Zwracam ci to uczucie, bo nie jestem ci nic winny. Mogę być sobą, mogę być inny, różny. tak jak i ty. Dziękuję.
Sebastian: Lekko, lżej na głowie, więcej swobody, tata w brzuchu został, bo tam były kary za to, że akurat się trafiłem – byłem słabszy nie miałem siły, by się przeciwstawić i wyładował agresję na mnie.
Nikodem: To jest twój nawyk, cytuję: „tata w brzuchu został, bo tam były kary za to, że akurat się trafiłem – byłem słabszy, nie miałem siły, by się przeciwstawić i wyładował agresję na mnie” → to jest myślenie przyczynowo-skutkowe oparte na twoich przemyśleniach i może wzmocnione przemyśleniami innych. Odrzucamy, bo nie zawsze „A” prowadzi do „B” lub coś jest „B” i doprowadzi do „C”. Nie w pracy z wzorcami. Chciałbym żebyś tutaj się zastanowił gdzie u ciebie powstają takie przemyślenia np. „Tata to i to, bo ja to i tamto”?
To: „tata w brzuchu został, bo tam były kary za to, że akurat się trafiłem: → nie musi brać się z „byłem słabszy, nie miałem siły, by się przeciwstawić i wyładował agresję na mnie”. To daje bardzo dużo uwolnienie, że to nasze myślenie logiczne, przyczynowo-skutkowe, które tak naprawdę jest myśleniem opartym o krzywdę, ego i własne wyobrażenie, bo przecież nie wiadomo co było w głowie drugiego człowieka – to domysły. Taka postawa w pracy nad sobą, takie przemyślenia są bardzo niebezpieczne.
Bo wyrażanie złości doprowadziłoby do…
Sebastian: Zniszczenia, rozpadu
Nikodem: Rozpadu czego?
Sebastian: Mnie , rodziny, struktury..
Nikodem: Bo…
Sebastian: Muszę robić tak jak inni mi powiedzieli, moje nie jest warte tego, by to pokazywać, dzielić się być zadowolonym i prezentować światu jako moje.
Nikodem: Czyli postanowiłeś tłumić na rzecz dobra rodziny. Ale twoi rodzice wyrażali gniew?
Sebastian: Tak, na rzecz dobra rodziny, bo „jestem taki jak babcia”.
Nikodem: To połóż dłoń na brzuch i powiedz: pozwalam pojawić się w mojej głowie/przestrzeni tacie.
Sebastian: Mam. Tata stoi wyżej. [ważna informacja]
Nikodem: To powiedz mu: dotknij ziemi.
Sebastian: Jakiś mały jest. [ważne dla psychiki Sebastiana, bo to pozwala nam zrobić kolejny krok]
Nikodem: Zapytaj go: czemu się mnie bałeś?
Sebastian: …że zrobisz to czego ja balem się dokonać, że Tobie się uda.
Łzy.
[chwilka]
Nikodem: Dalej: to czemu mi zabrałeś to, co do mnie należało?
Sebastian: Zazdrościłem Ci.
Nikodem: Ale ojcze ja pochodzę od ciebie, mój sukces jest twoim sukcesem.
Sebastian: Mówi, że nie mogę robić po swojemu.
Nikodem: Powiedz mu: tato, ty w swojej przestrzeni możesz robić co tam chcesz. Podobnie jak i ja. Odbieram Ci teraz prawo mówienia mi co mogę, a czego nie mogę.
Sebastian: Poszło.
Nikodem: Teraz co ten Sebastian jeszcze chce mu powiedzieć, bo on czeka.
Sebastian: Tato, oddaję Ci Twoje życie w Twoje ręce, już nie biorę na siebie Twojego bałaganu, Twoich spraw, przestaję dźwigać Twoje troski, Twoje zachowania, one nie są moje tylko Twoje , ja mam swoje życie i swoje sprawy do załatwienia, pomagam tylko tyle ile mogę i mam przestrzeni i energii. Dziękuję Ci za wszystko co od Ciebie dostałem to pozwoliło mi dojść do miejsca, w którym jestem, ale dalej idę już sam tak jak ja zdecyduję i to ja wezmę za to odpowiedzialność. [grzecznie napisane, ale my szukamy emocji]
Nikodem: A gdybyś miał to powiedzieć w jednym zdaniu z emocją?
Sebastian: Wyjdź z mojej przestrzeni! [napisane z mocą, ze złością]
Nikodem: [tutaj wykonujemy technikę wycofania z własnej przestrzeni wewnętrznej]
Zapytaj go: czemu on tak nienawidzi?
Sebastian: Bo nie mógł wyrazić siebie, pozwolił, żeby mu dyktowali co i jak ma żyć, zmarnowane szanse.
Nikodem: Powiedz sobie: tato, te przekonania należą do ciebie, cała ta frustracja należy i tobie ją oddaje. Natomiast sobie teraz zwracam prawo do życia, samospełnienia i przejawiania, zdobywania świata i budowania swojej kariery. Ja już mogę, bo twoje należy do ciebie, a ja nie jestem Ci nic winny.
Sebastian: Serce się odezwało, brzuch jakby rozjaśniał.
Nikodem: Pięknie. Jeszcze raz: ojcze nie jestem ci nic winny, bo to był twój wybór. Ja jako twój syn mam prawo do swobodnego przejawiania, życia i działania.
Sebastian: A mi się ciałko ożywiło.
Nikodem: Brawo. Gratuluję. Bardzo dobra praca.
Sebastian: Czas podziałać ze swoimi sprawami.
Nikodem: Czyli teraz akceptujesz to, co się stało, co czujesz. I do następnej sesji nie opisujesz nic z przeszłości. Tylko obserwujesz siebie, ale obserwujesz z serdecznością.
Sebastian: Tak jest.
Nikodem: Właśnie o to chodzi w pracy nad sobą. Nie rozwodzimy się, nie przeciągamy.
Sebastian: Rozumiem, że dalej ciało astralne i mentalne obserwuję.
Nikodem: Nie. Siebie samego, bo ty masz wpływ na tamte ciała przez swoje ciało fizyczne.
Sebastian: Dobrze.
Nikodem: Teraz umacniamy ciebie, budujemy fundament. Potem będziemy pracować z wyższymi ciałami. Na nic nam praca „wyżej”, jak nie zrobione rzeczy „niżej”.
Sebastian: Jasne! Dzięki, ruszam. Dobrego dnia.