Przeszłość
Moja aktywna droga rozpoczęła się w 2004 roku, kiedy jako coach zacząłem pomagać prezesom, menedżerom i pracownikom korporacyjnym. Rok później napisałem swoje dwie pierwsze książki: Motywacja bez granic oraz Odrodzenie Feniksa. W 2007 roku zacząłem rozwijać się duchowo, co szczegółowo opisuję w zakładce Metoda/FAQ. Wynikiem tego etapu było napisanie w 2014 roku książki Bądź zawsze sobą, wydanej przez jedno z największych wydawnictw, a rok później całkowicie ezoterycznej publikacji – Energia Miłości.
Pisanie traktowałem zawsze jako sposób podsumowania części swojego życia. Bądź zawsze sobą i Energia Miłości były odzwierciedleniem mojego czasu spędzonego na badaniach duchowych oraz kontynuacji prac Rudolfa Steinera, szczególnie w ich wymiarze duchowym, którym poświęciłem ponad siedem lat swojego życia. Był to okres wyizolowany, ascetyczny, ale ukierunkowany na konkretny cel. W 2017 roku napisałem kolejną książkę, Dbaj o siebie, która podsumowywała moje osobiste badania nad nurtami terapeutycznymi i duchowymi. Każda z tych publikacji była etapem, który pozwalał mi uporządkować wiedzę i doświadczenia, nadając im strukturalną formę i służąc jako pomost do dalszej pracy.
Książki, w moim odczuciu, mają niezwykłą zdolność uchwycenia tego, co szybko przemija – tego, co jest przeszłe i stare, ale jednocześnie dla wielu staje się darem, nowością, czymś odkrywczym i nieznanym. To właśnie dlatego uwielbiam pisać i czytać. Oczywiście, napisanie i wydanie książki wiąże się z dużymi kosztami, ale w samej książce, w jej fizycznej formie, jest coś magicznego i mistycznego. Kiedy ją dotykasz, czujesz tę magię. Moja relacja z książkami jest bardzo silna – sięga czasów, gdy byłem małym chłopcem. Do 2004 roku przeczytałem ponad tysiąc pozycji z różnych gatunków. Bycie czytelnikiem to jedna z moich głównych cech. Druga to bycie zagorzałym badaczem duchowości i uważnym obserwatorem zachowań ludzi, zwierząt i społeczeństw. Dzięki tej umiejętności wielokrotnie udało mi się przewidzieć przyszłe działania oraz osiągnięcia zarówno jednostek, jak i całych społeczności. Wystarczyło uważnie obserwować mowę ciała, zachowanie i sposób wypowiadania słów. Dzisiaj wykorzystuję swoje umiejętności do wykonywania profilu osobowości tylko przez pracę nad miejscem gdzie żyła dana osoba (patrz sesje dom z duszą). Niestety nigdy nie wykorzystałem tej całej wiedzy w nauce tradingu – brakowało mi na to czasu. Każdą wolną chwilę, pomiędzy pisaniem i pracą z ludźmi, poświęcałem na badanie tego, co nieznane. Trochę jak u Moena czy Monroe, dążyłem do zgłębienia tematów, które wydawały się człowiekowi tajemnicze. Tak było w 2007 roku, gdy badałem temat duszy, systemu karmy, hierarchii światła czy przewodników. Wówczas wiele z tego, co publikowałem, wydawało się społeczności dziwne, wręcz abstrakcyjne. Dziś takie już nie jest.
Bycie prekursorem nie jest jednak tak wzniosłe, jak mogłoby się wydawać. Często wiąże się z poczuciem opuszczenia i samotności. Człowiek czuje się jak latarnia, która oświetla statkom drogę, ale te statki wciąż używają przestarzałych technik i zamiast światła poszukują ognia.
Brak zrozumienia w tamtym okresie był zaskakujący i trudny, ale jednocześnie hartujący ducha. Jakie były alternatywy? Powrót do hipnozy, sesji oddechowych, buddyzmu, albo długo, długo nic. Nie było wyboru. Dziś mamy zatrzęsienie metod, prądów i guru – ludzi, którzy, mimo braku duchowej wibracji czy emanacji, przyciągają tłumy. Nie, za moich czasów było kilku nauczycieli na krzyż. Wybór był prostszy, a droga bardziej klarowna. Nie zazdroszczę współczesnym, bo dziś łatwo się pogubić. Nie chodzi tylko o ilość ludzi zajmujących się ezoteryką czy duchowością bez odpowiednich podstaw czy umiejętności. Głównym „złem” – i tak trzeba to nazwać – jest ujednolicone nazewnictwo New Age, które wchłania wszystko jak kolektyw: idee, style, metody. To jedna wielka papka. Ale kto podtrzymuje ogień tej „zupy”? Obserwując kulturę Wschodu, widzimy jasne i klarowne linie przekazu wiedzy. Jednak nawet tam trend ten został przełamany. Człowiek rozwija się duchowo, ale często nie wie, co to jest anupadaka, osłona atomowa czy jak nawiązać kontakt ze swoją duszą. W takiej sytuacji nie mamy do czynienia z rozwojem duchowym, lecz z tłem, dystansem i fatamorganą. Każdy buduje swoje doświadczenie zgodnie ze swoimi potrzebami – i, co istotne, swoimi lękami. Bez prawdziwego zrozumienia, praktyki i fundamentów duchowość staje się jedynie fasadą. Dlatego na swojej drodze postanowiłem nie tylko mówić o fundamencie, ale przede wszystkim go pokazywać, uczyć go i wplatać w każde działanie – nawet w zwykłe, codzienne sesje, a nie tylko w artykuły.
Wystarczy obserwować, jak ludzie reagują na takie tematy jak bioenergoterapia, kroniki Akaszy czy Plejadianie. Te style i szkoły potrafią przyciągnąć niemałe tłumy. Czemu szukasz informacji w Akaszy zamiast w swojej duszy? Czemu znowu szukasz pośrednika? Podobnie w 2004 roku widziałem podejście ludzi do NLP – trenerzy zapełniali sale na tysiące osób. Już wtedy wiedziałem, że to bardziej magia niż nauka, dlatego trzymałem się swojego „pozytywnego myślenia”, czyli prac takich autorów jak Peale, Carnegie czy Ziglar. Podobnie było na mojej drodze duchowej. Od początku trzymałem się na uboczu, z dala od ścieżek oświeceniowych, czyli nurtów opartych na idei „umysłu oświeconego”, bo nic w nich nie budowało prawdziwego kontaktu z duszą. Ta inność wcale nie była łatwa, pozytywna czy budująca szczególną wartość w oczach innych. Wręcz przeciwnie – była przyczyną ogromnej samotności, niezrozumienia i ataków. Zamiast wybierać drogę na skróty – tak postrzegałem główne, popularne nurty – skupiłem się na tworzeniu nowego prądu, własnej ścieżki. To droga bez końca, bo nie jestem w stanie powiedzieć, co jest na jej końcu. Mogę jednak powiedzieć, że sama droga i metoda międzyjaźniowa, która z niej wynikła, po prostu trwa i jest.
Kiedy człowiek nawiąże kontakt ze swoją duszą, a później – bo to kolejny etap – ze swoją monadą, wszystko naprawdę się zmienia. Ale nie, to nie jest świat pełen kolorów i cukierków. Mimo ogromu sił, jakie daje dusza i monada, życie nadal wymaga pracy, lekcji i uwolnień. Jednak wewnętrznie dzieje się coś niezwykłego – człowiek w końcu wie, kim jest, skąd pochodzi i jaki jest jego cel. Może wreszcie odnieść się do siebie, zamiast błądzić po zapomnianych ścieżkach czy szukać w przekazach tego, czego tam nigdy nie znajdzie. Czemu szukasz aniołów na niebie, zamiast nawiązać kontakt ze swoją duszą – z jej istotą, rodzajem, przeżyciami? Nawet jeśli na początku wydaje się to abstrakcyjne, prawdziwym sensem duchowym jest dotarcie do swojej esencji, a nie uciekanie od niej. Już wystarczy. Zatrzymaj się na chwilę. Wsłuchaj się w siebie.
Na co komu oświecenie, jeśli dusza i monada mają własny cel i plan? Wiesz, o czym mówię. Podobnie jest z psychologią, która nawet dzisiaj nie jest jednorodną nauką i ma zaledwie trochę ponad sto lat. Istnieją metody i nurty psychoterapeutyczne, które wzajemnie się wykluczają. Helena Bławatska próbowała stworzyć jedną uniwersalną ścieżkę dla wszystkich odnóg religijnych i duchowych, szukając wspólnego klucza. Jednak w moim odczuciu i doświadczeniu poszukiwanie „pierwszej nogi” czy „pierwszego ziarna” nie ma sensu. Trzeba zaakceptować, że nurt behawioralno-poznawczy różni się od nurtu psychodynamicznego. Nie wszystko da się połączyć – i nie trzeba. Koncepty mają różnych twórców, a każde nowe podejście bywa jedynie ulepszeniem starego, dodaniem kolejnego elementu. Może tak jest, a może nie. To zależy od punktu widzenia. Jedność nie powinna być celem w nurtach czy ścieżkach, ale w nas samych.
Ile razy widziałem uśmiech na twarzy osoby, która po raz pierwszy świadomie poczuła swoją duszę – nawet jak przez mgłę. Ile razy wizerunek własny rósł, gdy ktoś samodzielnie uwolnił strażnika czy kata, który znęcał się nad nim przez tyle wcieleń. A ile rzeczy nadal dociska duszę czy nawet monady? Dużo. To piękny i głęboki temat – pełen odkryć, lekcji i inspiracji, ale też pokory.
Wracając do Rudolfa Steinera, mówił on o wcieleniu się starodawnej istoty znanej jako Aryman. Śp. Jerzy Prokopiuk opisywał Arymana jako siłę uziemiającą, odcinającą ludzi od ducha i duszy. Jeśli przyjmiemy, że to prawda, odpowiedzią na tę siłę może być nauka wyrównująca – praca z duszą, metoda międzyjaźniowa, która zwraca ludziom i ludzkości duszę oraz wiedzę o niej. Wszystko w naturze dąży do równowagi. Odzyskanie prawdziwego kontaktu z duszą – zamiast wyobrażenia o niej – oznacza odzyskanie siebie. A kiedy odzyskasz siebie, świat przestaje mieć granice, bo dusza nie zna ograniczeń. To właśnie ten powrót do świadomości duszy pozwala na pełne doświadczenie życia i odnalezienie wewnętrznej harmonii, nawet w obliczu sił odciągających od duchowości lub takich, które rozmydlają jej istotę, kierując uwagę na rzeczy, które nigdy nie były duchowe, choć próbują się za takie przedstawiać.
Teraźniejszość
Gdyby ktoś mi powiedział, gdy wydawałem swoją pierwszą książkę motywacyjną, że napiszę Poza Dualnością czy Cień bogów, będę mówił i pisał o duszach i monadach, popukałbym się w głowę i zadrwił. To były dla mnie wtedy koncepty abstrakcyjne, obce, a dla większości ludzi – wręcz niedorzeczne. Jaka dusza?! Jaka monada?! Co za bzdury! Jeszcze czakry do tego dodaj, to już w ogóle oszołomstwo. A jednak… jakoś tak wyszło. Przepraszam czytelników moich pierwszych książek za tę zmianę tematyki – z motywacji i osiągania celów dotarłem tu, gdzie jestem. Ale czuję, że właśnie dzięki temu mogę nauczyć cię więcej i lepiej zrozumieć ciebie. To, kim się stałem i co teraz wiem, jest rezultatem drogi, która – choć trudna, często samotna, ascetyczna – była konieczna. Może to właśnie ta droga sprawia, że wierzę w jej sens. Wierzę, że to, co przeszło przez moje życie, przyniesie owoce dla ludzi i ludzkości. Każde doświadczenie prowadziło mnie do podsumowania, do wyciągnięcia wniosków – do mądrości.
Podczas mojej ponad dwudziestoletniej podróży w pracy z ludźmi moje umiejętności nieustannie się rozwijały, a w ostatnich latach nastąpiły wręcz ogromne skoki. Jednak wraz ze wzrostem skuteczności pojawiały się coraz trudniejsze wyzwania. Miałem do czynienia z osobami po wieloletnich terapiach i psychoterapiach, po nieprawidłowych praktykach duchowych i ezoterycznych, pod wpływem sekt, po wypadkach, lekach, a także z osobami borykającymi się z silnymi zaburzeniami osobowości, takimi jak dwubiegunowość, schizofrenia czy mania. W wielu przypadkach zalecałem, aby nie rezygnować z psychoterapii jako klasycznej formy pracy, a jeśli nie przynosiła ona efektów – po prostu zmienić terapeutę lub stosowany nurt. Świetnym uzupełnieniem tego, co prezentuję, są metody takie jak Totalna Biologia, Germańska Medycyna czy praca z ciałem. Szczególnie polecam terapię czaszkowo-krzyżową jako skuteczny sposób na głębsze uwolnienia. Ogromne natężenie bardzo ciężkich „przypadków” przypominało mi, że główną moją cechą charakteru jest – bycie szkoleniowcem, coachem, mentorem. Już w swojej pierwszej książce Motywacja bez granic pokazałem swój potencjał i determinację, aby inspirować innych do działania. Ten sam potencjał pragnę skierować w tematy duchowe. Nauczyć ciebie jak wykonywać analizy. Jak odróżniać duszę od części subtelnej. Jak radzić sobie z ingerentami. Jak otwierać temat monad, przebudów. Jak podchodzić do problemu. Jak widzieć i czuć. I jak się nie poddawać.
Na początku podejście do pracy duchowej i holistycznej bywa trudne, bo wymaga puszczenia oczekiwań, potraktowania procesu z lekkością, jak zabawę. Umysł, będący interpretatorem, często blokuje ten proces. Rozwój ma być przygodą – nie przymusem ani ponagleniem. Musimy pamiętać, że na końcu mamy tylko siebie – siebie, swoją duszę i monadę.
Proszę również pamiętać, że na mojej stronie znajdują się opracowania z różnych okresów mojej pracy – od 2008, przez 2010, 2014, 2018, aż po dzisiejszy dzień. Styl pisania, treść i głębokość wiedzy z tych lat są różne, co pewnie zauważysz. Nie wszystko da się „unowocześnić” czy przelać na nowo z większą mocą albo brak czasu na przeredagowanie. Podobnie traktuję swoje książki Energia Miłości czy Dbaj o siebie. Ich czas już przeminął i nie wróci. Teraz jest moment na nowe. Jeśli wszystko się uda – znajdzie się czas, środki – chciałbym ukończyć Duchowy Matrix i skupić się na promocji Cienia bogów. Najważniejsze to opracowanie szkoleń, czyli mój powrót do korzeni. Taki wyznaczyłem sobie cel.
Nikodem Marszałek
2024