Przykłady Patrycji i Alicji są podobne do siebie, bo ich temat dotyczy redagowania przeszłości oraz tłumaczenie i obrona oprawcy i siebie. Sesje różnią się od pozostałych, ponieważ mamy tu do czynienia z silnymi mechanizmami obronnymi. W miejsce mojego dopasowania się do rozmówcy i prowadzenia równego dialogu, prowadzę raczej monolog pozostawiając temat do zastanowienia. Proszę też pamiętać, że już wcześniej znałem temat sesji przez wcześniejszą pracę i diagnozę energii (postaw) w wiadomościach. Kiedy dochodzimy do wstydu, wyparcia i umysłowych tłumaczeń, sytuacja zawsze się komplikuje. Zapraszam.
Pierwszy przykład
Patrycja: Mam takie przypuszczania, że dostałam wszystko to czego chciałam. Chciałam przestać się go bać. I nie boję się. I chciałam zrozumieć dlaczego to tak wyglądało. Jeszcze zanim mnie zdradził to ja zdradziłam jego, bo uwierzyłam innym ludziom, którzy go przedstawiali w złym świetle. Ból i krzywda były po obu stronach. Potem poszła lawina i relacja przerodziła się w toksyczną. On mi nic nie zrobił fizycznie, nikt mi nic nie zrobił (nie pamiętam przynajmniej). Były jakieś incydenty drobne, ale nie, że ktoś mnie zgwałcił. Znęcał się tylko psychicznie, prowokował, szukał słabych punktów i w nie uderzał. I to jest chyba gorsze niż kogoś pobić.
Nie potrafię się odnaleźć w określeniu ofiara. Jak w to weszłam i się z tym utożsamiłam zobaczyłam ile to robi szkody ludziom, którzy tak o sobie myślą. Jak nagle wszystko zaczynasz widzieć z perspektywy ofiary i krzywdy i siebie bez wpływu na sytuację. Nigdy się w życiu tak nie czułam, nawet jak obrywałam od życia czy od kogokolwiek. Rozumiem teraz dlaczego moja siostra ciągle myśli o sobie w taki sposób i nie może się z tego wyplątać. Przez całe swoje życie sobie ze wszystkim radzę, lepiej lub gorzej, ale sobie radzę, nie uchylam się od konsekwencji swoich decyzji, nie uchylam się od odpowiedzialności i nawet jak coś zepsuje to potrafię to przyznać, a jak ktoś mi coś zrobi to oddam albo biorę i idę dalej. Nie oglądam się za siebie i nie rozpaczam, że ten lub tamten mi coś zrobił. Poza tym szybko mija mi złość, szybko zapominam o tym co było złe. Poczułam silną nienawiść do partnera i to było pierwszy raz w życiu. Nigdy do nikogo czegoś takiego nie czułam. Wiem teraz, że była to oznaka wyczerpania tematem i bezsilnością, bo przecież nienawiść pojawia się kiedy jesteś już tak zmęczony próbami wyjścia z sytuacji, ale ciągle nie potrafisz znaleźć drogi wyjścia. Nie potrafisz, bo ciągle robisz te same błędy i nie wiesz co zmienić w sobie, jaki błąd, który ciągle prowadzi w maliny.
Nikodem: Przeczytałem. Nienawiść to już taka „ostateczna broń ciała” żeby uwolnić, odepchnąć, bo było za dużo.
Patrycja: Jak już się wzięliśmy za temat to go skończmy.
Nikodem: Trochę było tłumaczenia partnera.
Patrycja: To źle? Lubię rozumieć co z czego wynika.
Nikodem: Nie ma źle. Bardziej chodzi o to, co my czujemy, bo emocje potrafią napędzać myśli. Nas konstrukt myślowy nie interesuje.
Patrycja: Zauważyłam że kiedy weszłam w postawę ofiary to wszystko widziałam z tej gorszej perspektywy. Nawet ludzi. Każdy człowiek ma jakieś dobre i złe strony. Aż się wystraszyć można. Jeśli ja miałam takie myśli to co dopiero ktoś naprawdę zły.
Ale myśli potrafią przyciągać emocje.
Nikodem: I wtedy jest zapętlenie i każda diagnoza nie ma sensu.
Patrycja: I jak się wychodzi z zapętlenia?
Nikodem: Bo umysłowi się wydaje, że jest wolnym obserwatorem, każda przyczyna i skutek ma sens. Nie ma. A jak mamy zakopaną głęboko zadrę? Wówczas cały myślowy domek nie ma sensu, bo się tka narracje wokół tej emocji.
Patrycja: Miałam kolegę, który był zacięty jak stara płyta, dosłownie zafiksowany. Chyba każdy w jakimś stopniu czegoś takiego doświadcza.
Nikodem: Rozwiązanie proste: trzeba odszukać emocje pierwotną, odpowiedzialną za dany stan (myśl).
Patrycja: Co nie zawsze jest takie proste.
Nikodem: Czyli u ciebie i u byłego partnera jest emocja, która czegoś się domaga.
Patrycja: Po uwolnieniu ostatnim jeden dzień było dobrze i potem znowu coś poczułam, właśnie jakby jego obecność. Ale nie było to takie przytłumione jak wcześniej.
Nikodem: Cebula obrana z paru warstw.
Patrycja: Zanim to się pojawiło poczułam smutek.
Nikodem: Bo on jest głęboko w tobie.
Patrycja: Jakoś znikąd.
Nikodem: Kiedy czytałem twoje tłumaczenie siebie i jego czułem bijący smutek. Smutek to ważna emocja, ale mimo słów, cytuję: „lubię rozumieć co z czego wynika” to jest tylko tłumaczenie. Są widocznie niewyrażone emocje.
Patrycja: Ja tak mam nie tylko z nim, że ich tłumaczę.
Nikodem: Oni nas nie interesują.
Patrycja: OK.
Nikodem: Mamy wpływ na siebie. Są takie proste kroki:
Zaakceptować, że zostałam tak potraktowana ze wszystkim.
Zaakceptować, że w tamtym okresie czasu kochałam, czułam to co czułam.
Patrycja: OK.
Nikodem: Ten cały poprzedni dialog wewnętrzny nazywa się racjonalizacją i polega on na ochronie siebie, tej części, która była otwarta, naiwna, bo wpuściła – jak sama nazwałaś w emailu – mniejsze zło, które robiło co chciało.
Patrycja: Masakra strasznie lubię te rozmowy, ja nie umiem tak obiektywnie na to patrzeć.
Nikodem: A na co pozwoli nam dopuszczenie tej części i przyjęcie jej ze wszystkim? Z uczuciami, miłością, emocjami, poczuciem wykorzystania, ale też gdzieś przecież z poczuciem, że dało się oszukać, wykorzystać, podejść?
Patrycja: Uwolnienie?
Nikodem: Może ta część w tobie odpowie. Ona już ma prawo głosu.
Patrycja: Może w końcu poczuję spokój i nie będzie mnie tak targać wewnętrznie.
Nikodem: Czy ta cześć nie odczuwa gdzieś wstydu, bo chcieliśmy być ważni dla tej osoby, a nie byliśmy; staraliśmy się, ale „spapraliśmy”?
Patrycja: Pewnie też.
Na pewno. Ten wstyd jest zawsze co?
Nikodem: Przemija.
Patrycja: To jakaś kluczowa emocja.
Nikodem: Ale czy też nie ma postawy: powinnam w tamtym okresie być inna, inaczej postąpić?
Patrycja: Z tym myśleniem, które mam teraz pewnie tak, nie wydaje mi się żebym wtedy była w stanie postąpić inaczej niż postąpiłam. Za to nie mam do siebie pretensji. Wiem jak należałoby postąpić, ale wiem że jeśli człowiek umie inaczej postąpić to by postąpił.
Może ja nie umiałam.
Nikodem: Jest akceptacja do siebie z tamtego okresu. Ale w tych zdaniach jest emocja żalu.
Patrycja: Było we mnie wtedy dużo strachu, niepewności. Żal pewnie też jest.
Nikodem: Przydałoby się zejść z głowy do brzucha.
Patrycja: A właśnie poczułam ukłucie w trzecim oku.
Nikodem: Bo tu chodzi o wybaczenie sobie. Kiedy na poziomach subtelnych mówię: „Popatrz na siebie, na brzuch, co tam siedzi?”. To ty odwracasz od tego wzrok. Dlatego tak prowadzę rozmowę.
Patrycja: Ale wydawało mi się że sobie wybaczyłam.
Właśnie ja chce czuć wszystko, nie wiem czemu nie chce. Świadomie to chce.
Nikodem: Umysłowi się wydaje, że coś zrobił. Nas interesują emocje.
Patrycja: To podświadomie może nie chcę.
Nikodem: Bo co by się stało najgorszego, gdybyś tam zajrzała, poczuła, dopuściła?
Patrycja: No właśnie ja chce to wszystko poczuć a nie mogę.
Nikodem: To jaka myśl, emocja chroni Cię przed tym?
Patrycja: Czegoś pewnie się boje.
Nikodem: Wszystko masz idealne poukładane w głowie, wytłumaczone, opisane. Każda sytuacja, przyczyna i skutek.
Patrycja: Ja na serio wolałabym wszystko czuć. Właśnie mnie irytuje ta moja logika i racjonalność. Wcale mi się to nie podoba. Nawet tego nie lubię.
Nikodem: Nie chcesz stracić tego obrazu, bo rzeczywistość i uczucia mogłyby to zmienić.
Już w wiadomościach to się pokazało. Jest obudowane wszystko pięknie, zgrabnie, wytłumaczone, ale w środku, w swojej podstawie jest emocja niepewności, lęku.
Patrycja: Wolałabym być głupia naprawdę. Wolałabym nikogo nie tłumaczyć i nie rozumieć i nie analizować.
Nikodem: Głupia osoba popełnia wciąż te same błędy. Ty je popełniasz? Powtórzyła się historia z poprzednim partnerem?
Patrycja: Nie. On mi się w kółko powtarzał.
Nikodem: Teraz jest miejsce na coś więcej i na kogoś więcej?
Patrycja: Nie, nie czuję się jeszcze na siłach.
Nikodem: Pewne rzeczy podsumowałaś, zrozumiałaś, więc nie jesteś już taka, jaka byłaś w tamtych relacjach.
Patrycja: To na pewno. Zmiana jest we mnie na sto procent. Nawet mi się już nie podobają tacy „chłopacy” jak się kiedyś podobali.
Nikodem: To zaakceptuj zmianę w sobie, że Ty z przeszłości, która była w tamtym związku, jej już nie ma. I jesteś tylko TU i TERAZ, z tym co wiesz.
Patrycja: No tak.
Nikodem: … ale jednocześnie dopuść, że Ty z tamtego związku, Ty delikatna, wrażliwa, kochająca czuje to, co czuje i nie miałaś wpływu na reakcje byłego partnera. Za jego zachowanie nie jesteś odpowiedzialna. Przeczytaj to głośno.
Patrycja: OK. Niby to rozumiem właśnie, ale to zawsze mój problem, że ja wszystko rozumiem.
Nikodem: Ja piszę do tej części wrażliwej. Nie do twojego umysłu.
Patrycja: OK.
Nikodem: Czyli wracamy do początku. Pewne rzeczy już wiesz. Przeczytaj to, cytuję: „Jeszcze zanim mnie zdradził to ja zdradziłam jego, bo uwierzyłam innym ludziom, którzy go przedstawiali w złym świetle. Ból i krzywda były po obu stronach. Potem poszła lawina i relacja przerodziła się w toksyczną. On mi nic nie zrobił fizycznie, nikt mi nic nie zrobił (nie pamiętam przynajmniej). Były jakieś incydenty drobne, ale nie, że ktoś mnie zgwałcił. Znęcał się tylko psychicznie, prowokował, szukał słabych punktów i w nie uderzał. I to jest chyba gorsze niż kogoś pobić. Nie potrafię się odnaleźć w określeniu ofiara”.
Patrycja: Hmm.
Nikodem: Widzisz to lub czujesz?
Patrycja: To tłumaczenie?
Nikodem: Popatrz na to z boku jak obserwator. Nie znasz osoby, ale czytasz to.
Patrycja: No widzę to tłumaczenie.
Nikodem: Cytuję: „Jeszcze zanim mnie zdradził to ja zdradziłam jego, bo uwierzyłam innym ludziom, którzy go przedstawiali w złym świetle” → co tu się dzieje w tej osobie, czemu ona tak to napisała?
Patrycja: To że zwalam winę na siebie i to przeze mnie.
Nikodem: Tłumaczysz, ale też utożsamiasz się z cudzymi postawami, zachowaniami. To, że uwierzyłaś innym ludziom nie oznacza, że go zdradziłaś. A on to zrobił fizycznie.
Patrycja: Hm. Tak. Ja muszę naprawdę nad tym pracować żeby tak nie zwracać uwagi na to, jak ktoś się z czymś czuje tylko bardziej jak ja się czuję.
Nikodem: O tym mówię od początku. Dalej. Cytuję: „On mi nic nie zrobił fizycznie, nikt mi nic nie zrobił (nie pamiętam przynajmniej). Były jakieś incydenty drobne, ale nie, że ktoś mnie zgwałcił. Znęcał się tylko psychicznie, prowokował, szukał słabych punktów i w nie uderzał. I to jest chyba gorsze niż kogoś pobić” → tu prowadzisz ze sobą grę, niebezpieczny dialog wewnętrzny i dopiero na samym końcu sobie odpowiadasz. Widać w tym umysł, ale nie ma emocji.
Patrycja: Yhym.
Nikodem: Zaczynasz od tłumaczenia go, by na samym końcu w paru słowach dodać, ale to chyba gorsze od przemocy fizycznej. Czyli świadomość gdzieś już jest: że było się wykorzystanym, maltretowanym, gwałconym psychicznie, ale jeszcze jakaś część ucieka przed świadomością tego.
Druga rzecz. Jakikolwiek zarzut lub opis w kierunku byłego jest zawsze proporcjonalny do obwinienia siebie samej, czyli czujesz odpowiedzialność za jego zachowania.
Trzecia rzecz. Chronisz w ten sposób siebie, bo dopuszczenie tego i świadomość, że się na to pozwalało i nic się z tym nie zrobiło jest bardzo bolesna.
Patrycja: Hm.
Na pewno.
Nikodem: Cytuję: „Były jakieś incydenty drobne, ale nie, że ktoś mnie zgwałcił”. To jest stopniowanie granicy akceptacji dla patologii.
To teraz odpuść, nie tłumacz, nie broń. Nie patrz jego oczami. Nie ma co brać na siebie odpowiedzialności za cudze czyny, słowa, emocje, postawy.
Patrycja: OK.
Nikodem: Jesteś tylko Ty.
Patrycja: To ciekawe, może dlatego było to trudniejsze, bo czasem na serio widziałam jego oczami.
W sensie dosłownym.
Nikodem: Gdybym zadał pytanie: „Dlaczego on to zrobił?”, „Dlaczego on taki był?” byłoby to pytanie, które prowadzi do projekcji i spekulacji. Twoje pytanie brzmi: „Co wobec niego czuję po tym, co mi zrobił?”. To tak zostawiamy na teraz. Po prostu dialog prowadź w kierunku swoich emocji i uczuć.
Popatrzmy na drugi przykład
Nikodem: Czy dobry człowiek poniża innych, krytykuje, oczernia, podejmuje za niego decyzje?
Alicja: Z tym się nigdy nie spotkałam poza tą sytuacją.
Nikodem: A więc co to za destrukcyjny obraz i głos, co to za dialog?
Alicja: Toksyczny.
Nikodem: Ma cię to zmotywować, wzbudzić gniew?
Alicja: Nie, to raczej smutne wspomnienie do wyrzucenia. Ja sobie sama daję prawo.
Nikodem: Pewnie gdzieś te kulki reakcji siedzą głęboko w głowie, sercu i brzuchu.
Alicja: Dużo wydarzeń przyszło mi do głowy. Wtedy zrozumiałam że ta grupa duchowo – rozwojowa kradnie myśli (pomysły) i energie.
Nikodem: Hm. Jak o tym myślisz to tworzy się taki wir (portal) emocji. Już wciąga w siebie.
Alicja: Czyli od razu wycofywać. Lęk jeszcze się odzywa.
Nikodem: Widocznie jest w Tobie część, która ciągle to przeżywa, ciągle wierci. Trzeba się dostać do tej części Ciebie.
Alicja: Złość, że tak się dałam sama zrobić.
Nikodem: Nie wiem czy dotarłaś do wstydu. Wstydu związanego z bezsilnością, bo ta kobieta ze swoją grupą robiła, co chciała za twoim przyzwoleniem. Podświadomie wzmacniałaś zachowanie tych oprawców, manipulantów, narcyzów, pasożytów.
Alicja: Wstyd bardziej widzę u innych.
Nikodem: Interesuje nas poczucie wstydu w nas samych.
Alicja: Wstydzę się, że niewiele wiem, że ulegam dla świętego spokoju.
Nikodem: Wybaczenie nie jest możliwe bez zobaczenia naszego udziału w tym wszystkim.
Alicja: Bezsilność, bezradność.
Nikodem: Ciebie za bardzo interesuje ojciec, matka, siostra – to jest przeniesienie uwagi, odciąganie.
Alicja: Interesuje mnie, że ktoś jest silniejszy, więcej wie, dostrzega, ma.
Nikodem: Chronisz tego oprawcę, narcyza, dodajesz jej/mu siły. Robisz to wszystko po to, żeby chronić siebie przed prawdą o sobie. Faktem jest, że wpuściłaś złego człowieka do siebie, że sama mu oddałaś pieniądze, energie, kreacje, wolę, pomysły. Prawdą jest, że na tamten moment byłaś słabsza i ta osoba rozdawała karty. Prawdą jest, że ta osoba widziała słabości, wchodziła w słabe punkty i robiła co chciała. I ty dawałaś na to przyzwolenie.
Alicja: Tak. Niestety tak.
Nikodem: Czy to czyni z kogoś boga, proroka, mesjasza, mistrza, guru? Czy to kogoś czyni lepszym?
Alicja: Nie.
Nikodem: Trzeba sobie wybaczyć, że daliśmy się oszukać, wykorzystać. Kiedy sobie wybaczamy przestajemy tłumaczyć drugą stronę, przestajemy ją idealizować, wybielać, chronić.
Alicja: Straciłam zdolność do decydowania.
Nikodem: Nasza własna rola w tym jest ogromna i często część nas, u wielu ogromna część, odpycha, spłyca, racjonalizuje, bo nie potrafi tego zaakceptować.
Alicja: Tak dałam się wykorzystać.
Nikodem: To ten kat, to ten narcyz, psychopata, ale nie my. Właśnie my.
Alicja: I to wielokrotnie w życiu.
Nikodem: Przyznać się przed sobą że było się zaślepionym, wierzyło, oddało się własną wolę w cudze śliskie łapy.. jak może być proste?
Alicja: Tak, jestem na siebie wkurzona, to jest głupie, po prostu głupie.
Nikodem: Zrobiłaś tak, bo może Ci zależało, bo może kochałaś, bo chciałaś być ważna, zauważona, przyjęta w grupie. Jak przyjęcie tego co się chciało i oczekiwało, a okazało się czymś zupełnie innym, ma być proste. Przecież to przywołuje różne emocje i myśli o nas.
Alicja: Po tym wszystkim co przeszłam to nawet to wydaje mi się proste.
Nikodem: Czy twoja reakcja „złością” (powtórzyła się już parę razy) nie jest tylko mechanizmem przykrywającym inną emocje? Jeśli tak, jaka byłaby to emocja? I kiedy – to już do bardzo głębokiego zastanowienia – reagowanie na wszystko wkurzeniem stało się reakcją podstawową? W zamian za co ta reakcja powstała?
Kontakt ze wstydem i wyrażonym żalem przecina subtelne nici, które wiążą z katem, narcyzem, oprawcą.
Alicja: Mogę nie mieć dostępu do emocji, ale gotowość mam. Tak sądzę.
Nikodem: Bo dialog w głowie to tak naprawdę tęsknota za tym co otrzymywałaś. A jest to nadal w tobie, bo jest spłycenie (u niektórych może występować wyolbrzymienie), że nic się nie stało. Trzeba dostać się do tej naiwnej, wrażliwej, prostej, otwartej jak księga części nas samych i poczuć ją.
Alicja: Nie wiem czy uwolniłam, czasami czuję spokój, ale wraca dużo rzeczy.
Czuję się upokorzona. Otworzyłam się i dostałam w twarz i nie tylko.
Nikodem: W końcu przedstawiłaś emocje – tu upokorzenia. Kiedy po raz pierwszy w swoim życiu poczułaś emocję upokorzenia? W jakiej sytuacji?
Wcześniej była postawa spłycenia: nic się nie stało, nie byłam słaba, nie byłam zależna od tej osoby, zachowywałam się fer. To jest syndrom sztokholmski, ale w tym przypadku nie chodzi o chęć przeżycia przez tłumaczenie kata i sympatię z nim, ale jest to próba ochrony siebie i własnego wizerunku własnego, bo przecież: nie mogłam być tak naiwna, tak słaba, dać się tak oszukać.
Alicja: Bo chcę być zaakceptowana.
Nikodem: Dostać w twarz to skutek. Trzeba odnaleźć w sobie to naiwne – i jak już wiemy – upokorzone dziecko czy dorosłą Ja, która poszła, spotkała i wpadła w sidła pajęczej siatki.
Alicja: Tak jestem naiwna. Może to przekonanie, że na siatce można coś osiągnąć, wspiąć się.
Nikodem: To są zyski. Świadomość, że ktoś jest np. bogatszy, silniejszy, bardziej sprawczy, mądrzejszy, przebojowy może być kuszące, pociągające. Przecież możemy zaświecić odbitym światłem obok takiej osoby. Ale świadomość, że ktoś wykorzystał, oszukał, przekroczył wszelkie granice dla naszej wrażliwej części….
Alicja: Jest okropna.
Nikodem: Bolesna. Ale…
Alicja: Prawdziwa.
Nikodem: Uciekamy od tych emocji w myśli. Reagujemy na całą sytuację przeważnie siłą, intelektem lub racjonalizujemy. A więc tłumaczymy całą przeszłość: nie powinnam, co ja zrobiłam, mogłam być silniejsza, mogłam to wcześniej zauważyć. To jest jeden dialog. Drugi to ten przerzucający: to on, to ona, to było tak (redagowanie rzeczywistości i przerzucanie winy).
Alicja: Ja byłam od początku bezsilna.
Nikodem: No tak. Myślimy o sobie z tamtego okresu, że powinniśmy być mądrzejsi, silniejsi. I to myślenie jest kluczowe w wyparciu, ponieważ oceniasz siebie negatywnie, podważasz siebie z tamtego okresu.
Alicja: Chciałam się uczyć, być blisko tak mądrych, oświeconych, posiadających takie zdolności ludzi.
Nikodem: Wyciągnij z tej wrażliwej części, którą trochę traktujesz jak naiwną.
Alicja: Ja w ogóle nie rozumiałam czym są granice.
Nikodem: No bo skąd miałaś wiedzieć, jeśli miałaś takie wychowanie, takich rodziców, żyłaś w takim środowisku. Skąd?
Alicja: Moje zdanie tak naprawdę się nigdy nie liczyło w mojej rodzinie.
Nikodem: I z takimi postawami żyłaś i funkcjonowałaś aż trafiłaś na kogoś, kto to wykorzystał.
Alicja: Dlatego wiem, że to pewnego rodzaju upośledzenie społeczne. Nie umiem ustalać granic.
Nikodem: Ważne jest zrozumienie, że nie chodzi o podważanie siebie, o ocenianie siebie z przeszłości przez dodawanie sobie siły. Tylko o akceptację siebie z przeszłości, z tej danej sytuacji dosłownie takim, jakim się było. Wszystkie myśli np. mam być inna, mogłam być inna, mniej naiwna, bardziej wymagająca to wszystko leci do kosza. Tu jest ten paradoks.
Alicja: Ja to już zaakceptowałam, że z takiego świata wyszłam. Całe życie ktoś mnie wykorzystywał, jeszcze słyszałam że jestem egoistką.
Nikodem: Akceptacja dla siebie, dla tej sytuacji, akceptacja dla swoich zachowań, naiwności, mówi nam: „Taka byłam, tak zrobiłam, ale to dotyczy mojej przeszłości, bo ja już taka nie jestem”. Po akceptacji jest piękna postawa: teraz już wiem, teraz rozumiem.
Alicja: Złamali mnie na początku takim wychowaniem.
Nikodem: Tak, ale przecież nie będziesz zła na społeczeństwo, byłych i rodziców czy na samą siebie.
Alicja: Ale czuję złość.
Nikodem: Złość która dodaje Ci siły, ale ukrywa…..?
Po złości przychodzi żal i smutek.
Alicja: Bo to jest kalectwo i ludzie patrzą jak na frajerkę. Grzeczne dziewczynki lądują w psychiatryku.
Nikodem: Dobrzej. Akceptacja: taka byłam, tak zrobiłam, dałam się nabrać.
Alicja: Tak. Taka byłam.
Nikodem: Teraz uświadomienie: taka byłam, ale teraz już taka nie jestem. Tu rodzi się akceptacja dla siebie samej z przeszłości. To pozwala nie redagować przeszłości (czyli nie zmieniamy tego, co się stało, historii ani nie oceniamy drugiej osoby).
Alicja: Znika wstyd.
Nikodem: Podświadomie tu działa system ochronny wizerunku własnego: jestem słabszy (uległem) to jestem gorszy (ocena, porównanie), a więc coś jest ze mną nie tak (degradacja siebie). Akceptacja dla siebie z przeszłości, z tamtego okresu daje nam siłę, ale dlatego że nie chcesz siebie z tamtego okresu zmienić, bo dlaczego? Dlaczego masz się zmienić przez psychopatę, narcyza, manipulanta? Teraz już rozpoznajesz takich i ich widzisz. A więc to jest twoja mądrość, to jest twoje doświadczenie.
Alicja: Przyszła mi sytuacja z matką, jak płakałam i ona się na mnie wkurzała, że jestem taka wrażliwa i miękka.
Nikodem: W końcu. Płakałam (byłam wrażliwa) i matka (opiekunka) zareagowała złością. Co mała Alicja zrobiła? Oceniła swoje uczucia jako negatywne i przyjęła postawy reakcji rodzica, bo to miało związek z akceptacją. Oddać te reakcje matce. Wycofać plan wcieleniowy na wychowanie „zimnej …”.
Alicja: Ja nie będę udawać, wiem gdzie są przyczyny i jestem wkurwiona na moich rodziców, bo oni teraz się zastanawiają o co mi chodzi.
Nikodem: Oni niczego nie zmienią. Ty możesz zmienić w sobie sposób odpowiedzi na to wszystko.
Alicja: Wiem i zmieniam, ale brak zrozumienia też boli. Jakbyś mówił do ścian.
Nikodem: Warto sobie uświadomić, że jednak miałaś rozróżnienie, jakiś głos intuicji, coś Ci podpowiadało, że coś z tymi osobami nie jest w porządku. A więc chwilowe zamroczenie, nabranie się na sztuczki, krokodyle, magię i pewnie cały system energetyczny (bo nie sprawdzałem tej grupy) było tylko chwilowe. Chodzi znowu o akceptacje dla siebie z tego okresu i z teraz, bo jednak wyszłaś z tej grupy, uświadomiłaś sobie. Mimo tego, że rodzicie nie pokazali, ta mądrość jest w tobie, również wtedy była.
Alicja: Nie podobało mi się kilka zdań i wtedy zapaliła się lampka, ale prawda jest taka, że gdybym nie pracowała wcześniej z Tobą to bym poległa.
Nikodem: Ja często pracuje tylko raz lub dwa razy z kimś i potem nie widzę tego kogoś przez lata. I potem ten ktoś wraca i opowiada swoją historię i mówi: ja nie wiedziałem co ty pokazujesz, czego uczysz.
Alicja: Narcyz się nie kryje za bardzo.
Nikodem: Narcyz nigdy nie wie że jest narcyzem. Psychopata jednak wie, że jest psychopatą.
Powiedz sobie: „Taka byłam, tego doświadczyłam. Wcale nie muszę być inna niż byłam, bo rozumiem, że porażka, poczucie wykorzystania, idealizacja, zamroczenie nie są oznaką mojej słabości. Tylko są oznaką mojej wrażliwości, prostoty. A ja akceptuję swoją wrażliwość i prostotę.
I teraz mam już rozróżnienie. Miałam prawo taka być i mam prawo nadal być tak, jaka jestem. Bo jestem już mądrzejsza, bardziej świadoma”.
Alicja: Prostota źle mi się kojarzy. Może to chęć bycia kimś lepszym.
Nikodem: Kojarzy ci się ze słabością?
Alicja: Z czymś niskim.
Nikodem: A w tej grupie byłaś wysoko, wtajemniczona, obok oświeconych. Pewnie chcieliście naprawić świat i mieliście rozwiązania na wszystkie bolączki (to jest widać globalna gra).
Nie musisz być stale silna, kontrolująca, przewidująca, czujna. Właśnie akceptacja tej części siebie, z tego okresu, mówi Ci: błędy jak błędy, każdy je popełnia, ja wpadłam w sidła, zaufałam komuś, kto na zaufanie nie zasługuje; wierzyłam w kogoś, w kogo wierzyć nie powinnam, podziwiałam kogoś, kto na podziw w żaden sposób nie zasługuje. I jeszcze dopuściłam do swojego życia, otworzyłam siebie. I co? I mimo tego wszystkiego, wszystko jest ze mną w porządku. Nadal jestem wrażliwą, dobrą, mądrą osobą.
Alicja: Jestem. Ale już nie jestem frajerką.
Nikodem: Dałam się wykorzystać, podejść, zmanipulować, ale to nie oznacza że jestem kimś gorszym, słabszym. To jest fałsz. Oznacza że byłam wrażliwa, otwarta, szukająca, ale nie znałam tego rodzaju manipulacji, wpływów subtelnych, zachowań narcyzów i duchowej grupy. Akceptuję że mogłam na kogoś takiego trafić. I mimo tego wszystko jest ze mną w porządku.
Alicja: Rozumiem.
Nikodem. NIE! Nie nazywaj tej części siebie bycia frajerką, bo to jest tak, jakby znowu matka krzyczała na małą Alicję i blokowała jej sposób wyrażania uczuć i potrzeb. Przytul ją, daj jej łagodność, zrozumienie, akceptacje, bo jest to akceptacja dla siebie samej. Słabszy lub ten który został wykorzystany nie oznacza nigdy kogoś gorszego. Jak się rozumie te podstawy wtedy pojawia się wybaczenie, ale takie prawdziwe dla siebie. I czujemy w sobie siłę i moc, radość. Wtedy też widzimy techniki, moce, taktyki jakie oprawca, narcyz, guru czy dominujący rodzic stosował.
Alicja: Całe swoje życie ktoś decydował za mnie tak naprawdę i ja mam tego świadomość. Ja siebie nie krytykuję, tylko mam jeszcze złość w stosunku do siebie że jestem miękka. Coraz mniej tak naprawdę.
Nikodem: W tym procesie chodzi o akceptację dla siebie z całego okresu wpływu np. narcyza, kata, guru, oprawcy, psychopaty, manipulanta. Bo każdy z nas miał z kimś takim do czynienia.
Zobacz. Złość w stosunku do siebie za to że byłaś miękka. To jest właśnie to odwrócenie kota ogonem. Byłam miękka, naiwna to teraz będę silniejsza. I pyk: oprawca i narcyz nadal ma Ciebie w garści. Wszystko to skutek braku akceptacji dla siebie z tego okresu w którym byłaś miękka. Próbujesz zredagować przeszłość po swojemu (czyli tworzysz alternatywną historię) i zmieniasz siebie z teraźniejszości (postanowienie: będę silniejsza). Ten sposób reakcji Ci wmówiła matka. NIE! Bo wtedy walczysz ze sobą i dzieje się to wszystko, o czym mówię od początku. Zapętlenie i brak szacunku do siebie samego.
Chodzi o akceptacje siebie i swojego zachowania z tego okresu. To daje prawdziwą siłę, to mówi nam: „Jestem dobry i jestem wrażliwy, także byłem wrażliwy i byłem naiwny, ale w tej naiwności i braku wiedzy byłem dobrym człowiekiem. Skąd miałem wiedzieć o tym wszystkim, o czym się dowiedziałem i wiem teraz”. W takiej postawie łączysz i scalasz siebie z każdego okresu swojego istnienia. I to pozwala ci nadal być wrażliwym, czułym, empatycznym i mieć trochę z postawy dziecka w sobie. Nie ma tu krytyki wobec siebie, poniżania siebie – jest empatia.
Nie oceniasz tej drugiej strony, bo nie oceniasz i nie krytykujesz siebie.
Nie bronisz drugiej strony, bo nie bronisz siebie.
Nie atakujesz drugiej strony, bo nie atakujesz samego siebie.
Alicja: Akceptuję siebie w pełni z tego okresu i teraz.
Nikodem: Wybaczenie to skonfrontowanie się z prawdą o nas samych.
Alicja: Cały czas się konfrontuję. Mam dzieci i one pokazują mi, co przerobiłam.
To było trudne doświadczenie dla mnie.
Nikodem: Zobacz. W twoim przypadku: rodzice nie nauczyli, odepchnęli, wszystko sama osiągnęłaś.
Alicja: Tak naprawdę odzyskałam wrażliwość.
Nikodem: Mimo wiedzy, siły, mądrości, wykształcenia, wysokiej inteligencji spotkałaś na swojej drodze kogoś sprytniejszego, wydawałoby się mądrzejszego, kto obrobił tyłek i podszedł jak do dziesięciolatka. I podstawowa reakcja polega na walce i obarczaniu tej osoby, na zwiększaniu potencjału, możliwości, mocy tej osoby. Robimy tak, o czym już wspomniałem, bo nie chcemy czuć się kimś gorszym, mniejszym, naiwnym, słabszym. Kiedy rezygnujemy z dodawania sprawcy to i dla nas jest miejsce.
Alicja: Bardziej czuję się zraniona, bo zaufałam.
Nikodem: Bardzo dobrze. Niech to zranienie wychodzi. Zaufałaś…..
Alicja: Bronię się przed tym. Miałam już sen.
Nikodem: Już nie broń. Niech to zranienie i krzywda wyjdą.
Alicja: Już wystarczy dzisiaj w nocy..
Nikodem: Jak pojawią się emocje po prostu się przytul, daj sobie zgodę na siebie.
Alicja: Nikodem, my wybieramy co będziemy doświadczać czy po prostu schodzimy tutaj i decydujemy?
Nikodem: Aha. Czyli temat zostawiamy. Widać potrzebujesz czasu, bo to nie jest łatwy temat. Ba, to jest jeden z trudniejszych tematów. To skończyliśmy.
Alicja: Może to problem dla mnie bo tych katów miałam więcej. Na przykład żeby spotkać takiego kata to skąd taka decyzja?
Nikodem: Pewne rzeczy wybieramy. Ten matriksowy system wcieleniowy jest bezduszny, oni nie wiedzą: co lubisz, co chcesz, co potrzebujesz. Tylko ty wiesz. Tam mogą płynąć sugestie przez algorytmy, AI, ale to jest bez duszy i nie ma nigdy wszystkich danych. Musisz sam wybierać. Jak dusza jest wcielona to potem chodzi o reakcje: co z tym zrobisz, co wybierzesz, jak sobie z tym poradzisz.
Spróbuj to sama poczuć. Czy było to zaplanowane przed twoim wcieleniem czy pochodzi to z teraźniejszości, z możliwości, opcji?
Alicja: Jeżeli we wcześniejszych wcieleniach mnie na coś przygotowywali, bo byłam podpięta do jakiegoś systemu, to teraz to już jest decyzja.
Nikodem: I to by się zgadzało.
Alicja: OK. Czuję przestrzeń, wolność decyzji. Tego nie miałam nigdy. Dziękuję. Jakoś to przetrawię.
Koniec.