Kiedy w 2007 roku napisałem pierwszy artykuł o Systemie Karmicznym wiele osób się zdumiało, bo środowisko duchowo-ezoteryczne traktowało karmę i temat odrabiania karmy jak świętą krowę. Mówili: „Los twój taki, jak karma twoja”, „Przeżywasz to wszystko, bo przecież chcesz szybko osiągnąć oświecenie”. Na każde zdanie, rysunek, wykres pojawiała się kontra. Kiedy pisaliśmy o „świetlistym tunelu” po śmierci, którego zadaniem jest wyciągnięcie przez owinięcie energii podświadomej z człowieka (dokładnie atomu permanentnego, ponieważ cechą atomu permanentnego jest jego rozpad przez swoją wibrację i cechę), słyszeliśmy w zamian o dobrych przewodnikach duchowych i doskonałości wyższych wymiarów. A tunel służył do ordynarnego dźwigania i podnoszenia wibracji atomu (podświadomości) do poziomu przyczynowego (gęstość pięć) i wyższego, aby aplikować duszom (wyższym ja) z powrotem ten atom jako karmę, czyli przeszłość. A śmierć i wszystko, co się z nią wiążę zawsze polegała na uwolnieniu wszelkich emocji, traum, niezgody, przywiązania osadzonych w ciałach subtelnych pętających świadomość – jak siatka pająka.
Mało osób wie, że stare dusze wcielały się zawsze z postawą: „Co zostaje na dole (w niższych gęstościach), zostaje na dole”. Było także takie proste prawo wśród starych dusz: „Masz konflikt na swoim poziomie, którego rozwiązać nie potrafisz. Zejdź niżej, wciel się, tam spróbuj go zweryfikować jeszcze raz”. Wszystko to było czynione z miłością, szacunkiem, poszanowaniem i przede wszystkim akceptacją. Nikt nikogo nie przekonywał do swoich prawd, praw, bo chodziło zawsze o wzrost świadomości, o pilnowanie – co de facto jest najważniejsze – aby nie tworzyły się zgrubienia emocjonalne i zatory myślowe, czyli przekonania blokujące przepływ energii między poszczególnymi ciałami subtelnymi i jaźniami. Pytanie: „Dlaczego zatem jesteśmy tutaj, w świecie odciętym od wielu wydawałoby się rozwiązań już znanych i stosowanych gdzie indziej?”.
Systemy dla podświadomości, czyli przeszłości
System Karmiczny, Hierarchia Światła jako systemy nadrzędne wobec wpływu niższych sił archontycznych (mówię tu o jaszczurach, drako, szarakach) są traktowane niemal jak wyrocznie, które kształtują los. U Anunnaków nazywało się to „tabliczką przeznaczeń”, która miała moc określenia świata. Baza tego działania opiera się na założeniach, że przeszłość stanowi o przyszłości i teraźniejszości, ale żeby nie zapomnieć o marchewce dla ludu, mówi się: „Pracuj, uwalniaj, oczyszczaj podświadomość i wtedy twój los się zmieni. Może nawet się oświecisz (kolejna marchewka)”. Dodatkowo człowiek i jego dusza uwierzyli, że podświadomość i ego (to jest struktura połączona) to jest właśnie ON, to jest jego JA i co najważniejsze, to jest WŁASNA przeszłość. A przecież to nie jest prawda.
Twórcą podświadomości jest Aryman i pierwsze atomy permanentne powstały właśnie w piekłach. Ilość istot dzikich, nieobliczalnych, z różnych dusz grupowych była astronomiczna i wcale nie malała. Atom permanentny miał być fundamentem dla tych istot. Starsze istoty pozwalały sczytywać np. mądrość, reakcje, odpowiedzi, wzorce myślowe i tworzyć za ich pomocą siatki reakcji. Kiedy taka młoda, nieobliczalna istota wcielała się w niższych gęstościach, gdzie bodźce dodatkowo były spotęgowane, nie reagowała już w sposób nieobliczalny, ale odnosiła się do tego, co przyjęła jako swój atom. Pierwotnie ten pomysł nie był ani głupi, ani niepotrzebny, ponieważ wychowywał i prowadził istoty piekielne, o bardzo niskiej świadomości. Znowu pojawia się pytanie: Dlaczego żyjemy na planecie w której podświadomość razem z mózgiem automatycznym i ego jako zarządcą odgrywają kluczową rolę? Czy jesteśmy istotami nieobliczalnymi, nie ufamy sobie, czy jest to tylko wynik naiwności, wiary w karmę i odrabianie?.
Zacznijmy od dwóch rzeczy
Po pierwsze musimy odczepić się od identyfikacji z przeszłością i myśleniu o sobie w kategoriach: dobre – złe, przerobione – nieprzerobione, wina – kara, wcielenia – złe wcielenia, białe – czarne, świadomość – podświadomość.
Problemem nie jest to, że byłeś kimś w danym życiu lub byłeś nikim. Nie chodzi o to, co zrobiłeś, co zostawiłeś, co i komu zabrałeś, bo zawsze liczyło się to, co czułeś. Tak było od początku tworzenia się gęstości subtelnych i niższych światów. Co do jasnej ciasnej czułeś? – to jest podstawowe pytanie w temacie karmy. Jaka to była emocja, w reakcji na co, co ona spowodowała, do czego cię doprowadziła. W mojej pamięci jest właśnie taka praca z istotami. Na Ziemi i we wszystkich Wszechświatach poddanych Systemowi Karmicznemu i Hierarchii Światła narracja jest zupełnie inna, ale jest szalenie sprytna, przebiegła, ubrana w doniosłe i białe, świetliste teorie i praktyki o ewolucji. Zapamiętaj: Co czujesz? i Co czułeś? Zaobserwuj, czyli zauważ i nazwij, zrozum i uwolnij, wybacz. Taka postawa pozwala zrozumieć swoje ukryte intencje, nieświadome wzorce i przede wszystkim poszerza twoją świadomość. Prostolinijność życia, działania, istnienia jest przerażająca prosta. Skąd zatem pomysł żeby życie i istnienie ulepszyć, a raczej skomplikować? Czy to tylko duma Anunnakich i ich tworów duchowych i fizycznych?
System ma swoich apostołów. Pierwszy był Enlil/JHWE/Metatron ze swoimi tabliczkami, Białym Bractwem, Fioletowym Płomieniem, Jam Jest, Merkabą i nadzorem, żeby karma się zawsze zgadzała. Ziarna zasiały także apostołki Lucyfera, czyli Alicey Bailey i Annie Besant ze swoimi pracami na temat traktowania karmy i odrabiania karmy. Sprytnie odbiło się to we współczesnej duchowości i pladze New Age. Niedaleko jednak spadły od jabłoni prace Łazariewa, które są ciężkie, karzące, zmuszające i przede wszystkim warunkujące nie mniej niż dziesięć przykazań JHWE. Jeśli zrozumiemy, że w danej przestrzenni, siatce, wibracji można ustalać i dowolnie kształtować dane wartości, prawa energetyczne, zrozumiemy, że to, co traktujemy jako np. boskie prawo kosmiczne, prawdę karmiczną, wcale nie jest takie samo w innym Wszechświecie, gęstości czy wymiarze. W tym ustaleniu hologramowym, astrologicznym, warunki i ciągi przyczynowo-skutkowe wydają się idealne, matematyczne, precyzyjne, logiczne. Przecież sam nasz umysł, ale nie świadomość, jest wynikiem wpływu tychże sił, sam zaś umysł łakomi się na wszystko, co jest takie precyzyjne, przemyślane. Niestety to jest tylko lep na dusze, które nie widzą plastiku i odpadającego tynku w budowli zbudowanej na piasku, ale zauważają piękną złotą kopułę i przemyślaną architekturę.
Po drugie musimy odczepić się od wpływu przodków i dziedziczenia rodowego. To jest najtrudniejsze i często prawie w całości niewykonalne. Według Systemu Karmicznego dziedziczenie jest odzwierciedleniem planu wcieleniowego duszy lub karmy (nie zawsze jest to tożsame, bo większość istot na tej planecie zbiera dopiero doświadczenie). Kiedy dusza wykształca kolejną jaźń, tu osobową, przyobleka się w niższe ciała subtelne np. mentalne, astralne, eteryczne i fizyczne. Jak to wygląda? Dusza sobie przylatuje do tego systemu, patrzy tam niżej i mówi: „Kurde, ile ziomów, sukcesu, pieniędzy, sławy. Nie znam tych wibracji, odczuć. Marzy mi się to, chcę tego doświadczyć”. Dusza dostaje w przydziale ciało, zgadza się na wymazanie pamięci, doświadcza tego życia i wraca znowu do punktu wyjściowego. Popatrzmy na rysunek:
Po lewej stronie – kiedy umiejscawiamy System na środku – widzimy proces po śmierci ciała. Wygląda to dobrze, ale ciało generuje pragnienia, pamięta zranienia, które odbijają się w ciałach subtelnych (na rysunku po lewej stronie: atom, zbiór energii). Mechanizm ego i podświadomości bardzo silnie oblepia świadomość, czasem tak mocno, że uwolnienie identyfikacji z wpływami dziedziczenia rodowego, ziemskiego jest trudne. Teraz dodajmy biały przyciągający tunel, który czasem dosłownie odrywa całą pamięć, przeżycia, emocje, myśli, marzenia i dźwiga do swojego poziomu i Systemu, który to przetwarza (patrz artykuł System Karmiczny). Ciała subtelne jeszcze się nie wyzwoliły z wibracji ziemskich, świadomość człowieka (albo raczej człowiek w formie już ducha) jeszcze nie pożegnał się z bliskimi, nie uwolnił emocji, nie odczepił od planetarnego czy płynącego z samego ciała fizycznego myślenia, a tu już gwałt w energiach, bo światełko, aniołki i kody, że wcieliłeś się w ciało człowieka, więc zostaw coś ludzkości i tej zbiorowości w formie swoich energii, talentów. Ludzie obecnie wiedzą o tunelu, świetle i całej bajce opisanej u Michaela Newtona Wędrówka dusz. Dlatego powstały (zresztą one zawsze były) tzw. „Boty”. Jak widzimy na rysunku, Bot odczytuje atom, skanuje ciała subtelne i zapisuje informacje w podświadomości zbiorowej i jej podsystemach. Tak zbiór całej zbiorowości wzrasta, bo jego zadaniem – a często wmawiano duszom odwrotnie, że ich praca i misja uleczy świat, ludzi, bliskich, posegreguje chaos, napięcie się zmniejszy w tym zbiorze. Nie, ten zbiór stale wzrasta i on jest właśnie taką anteną, która przyciąga dusze.
A co się dzieje w ujęciu wewnętrznym, osobistym? Widzimy to po prawej stronie wykresu. Dusza przyobleka się w ciała subtelne, ale osadzone na atomie permanentnym, który stanowi wzór, oś, rdzeń. Na każdym szczeblu gęstości dusza przyjmuje różne programy np. karma przodków (rodu), karma społeczna, osobista, narodowa, planetarna. Oś psychiczna tworzy się wokół takich struktur, jak: ego, podświadomość i superego. Wszystko to zlewa się w całość i traktowane jest jako własne. Przez wiele młodych dusz proceder nie jest zauważany, dopiero rozumieją cały proces, kiedy ich wibracje są coraz cięższe, niższe i w miejsce pomniejszania, dźwigania energii, ciągle energii przybywa. W jaki sposób to działa? Ponieważ nie tylko świadomość, ale często właśnie cały atom oblepiony wzorcami narodowymi, społecznymi, rodowymi razem z mechanizmem ego jest scalany przez dusze jako własne. Wspomniałem już wcześniej: naturalnym procesem energetycznym dla podświadomości i atomu jest jego rozpad. Im wyżej w gęstości, tym mniejsze jego działanie i oddziaływanie.
Obce emocje i historie, których nie ma
Wyprowadzałem się od dziewczyny. Kiedy wychodziłem z klatki nagle torba z Ikei się wysypała na ziemię. Wyleciały skarpetki, klawiatura, myszka, długopisy, papiery. Popatrzałem na to i nagle poczułem głęboki wstyd. Gdy tylko pojawiła się ta emocja, usiadłem na chodniku i od razu zadałem pytanie: Skąd we mnie poczucie wstydu? Skąd pochodzi ten wstyd? Po kilku chwilach pojawiła się we mnie świadomość, skąd odczucie wstydu. Emocja pochodziła od najstarszego brata mojego ojca, który podobnie jak ja, był pierworodnym. Został on wyrzucony z domu przez swoją macochę (matkę mojego ojca). Zachowanie byłej dziewczyny musiało być bardzo podobne do zachowania babci: szybko, nagle, niespodziewanie, zerwanie więzi klanowych, stąd mózg uruchomił odpowiedzi, bazując na przeszłych skojarzeniach. Skojarzenia nie płynęły z poprzedniego wcielenia tylko z przeżycia przodka osadzonego na siatce rodowej. W jaki sposób jego emocja ma cokolwiek wspólnego z przeżyciem klanu czy rozwojem ludzkości? Nie ma żadnego i większość takich emocji, historii, marzeń, urojeń i reakcji chorobowych dziedziczą ludzie jako domniemaną karmę. A tak naprawdę polega to tylko na generowaniu i pralkowaniu emocji oraz skupianiu osobowości, jak i duszy na przeszłości.
Pomocne pytania w każdej sytuacji brzmią: Kto przeżył taką historię? Czyją historię powtarzam? Kto odczuwał w rodzie to, co ja teraz? Wielu ludzi nie zadaje takich pytań, ponieważ ich utożsamianie się z emocjami, odruchami, reakcjami nawet myślami jest tak silne – tu mechanizm ego – że traktują każdą reakcję, myśl, odczucie jak swoje własne. Na początku rozwoju, istnienia nie jest to złe, ale powiedzielibyśmy, że jest to trochę śliskie nawet już dla średnio zaawansowanych dusz. Dlatego z pomocą przyszły tu wszystkie techniki mindfulness, bycia w teraźniejszości, medytacji i obserwacji samego siebie: co pochodzi ode mnie, co z umysłu, co z rodu (przeszłości). Również takie techniki pracy, jak: Germańska Medycyna, Totalna Biologia czy Ustawienia Systemowe. Wszystko to w jakiś sposób próbuje poruszyć, rozruszać, złamać szyfr z lepszym lub gorszym skutkiem. Musimy zrozumieć, że my jako my, ale trzeba też zastanowić się, co oznacza naprawdę „my” i „ja”, stanowimy mały procent tego naczynia, że nie trzymamy stale kierownicy w swoim pojeździe. Oczywiście zaraz ego się odezwie, że ono tu rządzi lub mocno zaangażowana dusza w życie swojego wcielenia zacznie tupać. Oczywiście dla młodej duszy odziedziczona pamięć sukcesu, talentu, fachu, wartości, którego dusza nigdy sama nie wypracowała, jest bardzo kusząca. Atom razem z duszą są ustawione na zbieranie doświadczeń, kumulowanie emocji, przeżyć. Po śmierci ciała cały ten zbiór wypełni duszę zbiorową swoim doświadczeniem i rozpocznie się proces indywidualizacji wyższych ciał subtelnych. Druga strona medalu pokazuje: korzystaj z tego, co przodkowie wypracowali, ale oprócz tego będzie połączony ich ból, cierpienie, choroby, reakcje emocjonalne na dane wydarzenia. Dlatego warto wiedzieć o dziedziczeniu rodowym opartym na atomie permanentnym, o temacie w psychologii nazywanym psychogenealogią, o pracy z psychoterapeutą nad ego stanowiącym strukturę osobowości, o biologicznej realizacji planów, wzorców i chorób przodków. Pytanie brzmi: Ile jest nas, w nas samych? Co znaczy „ja”?
Wracając do podświadomości i wcieleń. Jeśli wcielenia są tak ważne, takie istotne, jak to się promuje (bo grunt to mieć dobry PR), to po co jest tak silne, wzmocnione wpływem elementali, Botów i strażników karmicznych dziedziczenie po przodkach? Ponieważ ciebie z przeszłości już nie ma, nigdy nie będzie drugiego takiego, jak ty. Nie ma ciebie: króla, prostytutki, kapłana, jogina, mnicha, bogacza, polityka, matki, ojca, imperatora, włóczęgi, mesjasza, kłamcy. Nie tylko przez wpływ czasu, ale także przez oddziaływanie przodków, systemu społecznego, systemu energetycznego a przede wszystkim zasad przyczynowo-skutkowych, które w każdym świecie i Wszechświecie są inne. Co zatem zrobił System Karmiczny pięknie podzielony przez siły Białego, Arymana, Lucyfera i Metatrona, a zarządzany przez humanoidalne boty i wiele istot przypominających ludzi o których wspominał Robert Monroe i Bruce Moen? Przez działanie białego tunelu, systemu kopiującego emocje, myśli; nakazu Anunnakich do noszenia i instalowania atomu permanentnego w ciele i duszy (u duszy nazywa się to rdzeń) wszystko to służyło do skupiania duszy i wcieleń na przeszłości, zapętlaniu na niej. Ale, jak przekonano dusze do wiary w bezduszny system i podświadomość? Twoja wina, jesteś zły, jesteś czarny, tutaj wszelkie długi zostaną unieważnione lub nigdy takich wrażeń nie znajdziesz, największy lunapark w kosmosie. I cyk, atom, czyli karma. To tak, jakby grupka starych, ciągle upadających istot, przestała szanować swoją prywatność, inność, odmienność i zechciała skopiować siebie, łączyć (zlewać) ze sobą innych i upodabniać DO SIEBIE. Brawo.
Prostota jest najważniejsza
Poniższe przykłady są spisane z sesji wcieleniowych i mojej własnej analizy procesu wcielania. Każdy z przykładów ma pobudzić świadomość i pamięć, bo zablokowanie pamięci pozwala wierzyć, że nie ma innej rzeczywistości czy rozwiązania. Popatrzmy na inne światy, w których dusza przyobleka się w ciało.
Przykład 1:
Widzimy tworzenie się naczynia, które ostatecznie przyjmie formę kuli. Ciało osobowe (fizyczne) nie rodzi się tak, jak dzieje się to na Ziemi. Informacje genetyczne łączą się z niższym ciałem subtelnym. Sama budowa ciał subtelnych wokół wibracji planety nie jest w żaden sposób szczebelkowa, podzielona czy zainicjowana.
Przykład 2:
Świat w którym cenioną wartością jest doświadczenie duszy. Ciało jest zainicjowane przez członka społeczności (świata), który przenosi informacje fizyczne i biologiczne, ale to dusza musi zmaterializować ciało (czy je zwyczajnie utrzymać do czasu wykształcenia). W tych dwóch światach (przykład 1 i 2) powszechną formą jest – nie wiem nawet jak to nazwać – wykluwanie z takich kul energetycznych. I te kule podtrzymuje jedna z istot, cała społeczność tam żyjąca lub sama dusza.
Kolejny przykład jest bardziej ludzki.
Przykład 3:
Dusza wytwarza własne niższe ciała subtelne, ale przez ciekawość, chęć nauki pobiera informacje (materiał) z ciał subtelnych ojca i matki. Ale ten główny materiał (plan, intencje, wartości znane i nowe) dusza sama wkłada czy osadza jako plan na wcielenie w ciałach rodziców. Czasem dusza nie ma żadnych preferencji co do profilu siebie w formie fizycznej, więc cały proces odbywa się w energiach (intencjach, potrzebach) rodziców, które ona spełnia (wypełnia sobą).
Dajmy sobie chwilkę na pooglądanie rysunków i spróbujmy poczuć różnice w energetyce obecnego systemu i tych zaprezentowanych.
We wczesnych światach przepływ między jaźniami (osobowość – dusza) był prosty, jasny, bezpośredni. Kontakt jednak w gęstościach niższych, podziemnych, materialnych był często zaburzany przez procesy, które wówczas nie nazywały się podświadomymi, psychicznymi. Bardziej pokazywały skutki magii pieczętującej, walk, odcięć, pozostawiania swojej energii, rozbicia ich. Dusze nie nazywały ciała przyczynowego (gęstość piąta), przyczynowym (nazwa pochodzi z sanskryckiego karana sarira, przy czym karana oznacza przyczynę). To było ciało duchowe, wielowymiarowe, było pośrednikiem, środkiem między górą i dołem, pomostem między czasem i przestrzenią, warunkami ustalonymi a tym, co jeszcze nieznane. Jednak wraz ze wzrostem, natłokiem ilości dusz, wszystko zostało obniżone w gęstościach, jak i również dźwignięte – choćby do poziomu Adi (gęstość dziewiąta, patrz artykuł Hierarchia Światła i pulpit).
Zakończenie
Trzeba wrócić do podstaw, do tego, co zawsze mieliśmy i kim zawsze byliśmy jako istoty wielowymiarowe. Uwolnić pranie mózgu dotyczące rozwoju polegającego na grzebaniu w przeszłości za pomocą nieskończonych się sesji past-life regres, ciągłego wygrzebywania z podświadomości kolejnych historii. Pytanie brzmi: „Czy twoja świadomość i świadomość rozróżniająca wzrosła podczas tych sesji? Czy jednak nadal myślisz tak samo, robisz to samo, odczuwasz tak samo?”. Owszem, są sytuacje z poprzednich wcieleń, które potrafią rzutować na obecne życie, są to np. gwałt, brutalna śmierć, utopienie, które wpływają na ciało i stany lękowe. Jednak przeważająca ilość wzorców, zachowań i cech płynie z twojego rodu, od mamy i taty, babć i dziadków, a nawet pradziadków. W Biblii wiele napisano o dziedziczeniu rodowym i nawet trzymano się pierwotnie planu dziedziczenia do siedmiu pokoleń wstecz.
Wiele razy podczas pracy z klientem spotkałem się z zachowaniem duszy, która mówiła: „To jest moja podświadomość. To jest mój pakiet energii. Pomóż mi go przerobić”. Czasem taka postawa to skutek nieprawidłowej metody (pomijam nazwy), w której następowało odczepienie lub podzielenie własnej energii i danie jej terapeucie, mistrzowi, nauczycielowi. Odpowiadałem zawsze: „To jest twoja energia. Nie wiem, co z nią zrobiłeś, ale ona powinna być w tobie. Nigdy więc jej nie dawaj, nie oddawaj, nie rozdzielaj”. Bardzo często takie energie nawet nie pochodzą od tych dusz, ponieważ – jak już wspomniałem w innych opracowaniach – są one zwyczajnie replikowane, kopiowanie i powielane i wciskane jako karma, pakiet do przerobienia. A dusza, widząc swoje wibracje w tych pakietach, przyjmuje bez myślenia jako swoje.
Najwięcej zmienia się kiedy przeanalizujemy swoje życie z kimś zaufanym, świadomym, ale podczas tego procesu nie wygrzebujemy niepotrzebnie historii o zdradzie, bólu, cierpieniu, pozostawianiu. Przestajemy taplać się w błocie, krzywdzie zadanej lub otrzymanej, bo jeśli teraz dobrze się czujesz, dlaczego wracasz do krzywdy, która była – i jak widać – nie zostawiła śladu w twoim ciele? Wiele terapeutów specjalnie wygrzebuje, rozgrzebuje, bo taki mają kolejny temat pracy: zobacz, jakie to było wielkie, zobacz jaką ci tu krzywdę zrobił. Nie, to nie ma nic wspólnego z pracą. Także musimy przestać zapętlać się na wiecznej analizie przyczyn i skutków, bo analizowanie przyczyn w oparciu o mechanizm ego – zawsze prowadzi na manowce. Zostawiamy pewne rzeczy i zaczynamy żyć. Dużo więcej zyskujemy jako istoty, kiedy zaczynamy obserwować siebie, swoje myśli, reakcje. Nie musimy ich blokować, po prostu bądźmy świadomi siebie i tego, co robimy, co mówimy. Każda jedna reakcja życiowa, sytuacja życiowa potrafi całkowicie zmienić nasze postrzeganie czy reakcje ciała. A o to właśnie chodzi. Życie jest największym nauczycielem, a nie grzebanie w podświadomości i praca z poziomu ego nad wzorcami, które ego wydają się niepotrzebne. Strasznie sprytny mechanizm, bo z jednej strony: rozwijaj się, pracuj, bo karma, bo podświadomość, z drugiej człowiek czyni to z poziomu ego, czyli zmiany są pozorne, ponieważ tylko zastępujemy jeden mechanizm, drugim. Tak się nic nie zmienia, bo świadomość nadal jest uwięziona na tym samym poziomie. A ile samych metod duchowych polega tylko i wyłączenie na oddawaniu energii lub jej pralkowaniu (czyszczeniu)? Każda sesja, praca, jaką się wykonuje na sobie i ze sobą, wymaga: nauczenia się czegoś nowego, zobaczenia innej perspektywy, skonfrontowania z wyparciem czy zrozumieniem mechanizmu obronnego, który blokuje dostęp do emocji. W pracy kluczowe są pytania i konfrontacja, a nie sugestie. Wówczas całym sobą możemy powiedzieć: good work, ciało czuje się lżej, świadomość wzrosła. Tak budujemy zdrowe podstawy, bo jesteśmy w teraźniejszości. Nie ma przeszłości, nie żyj więc w przeszłości ani nie żyj przeszłością, nie analizuj jej, nie rozbieraj, nie łataj, nie cofaj, bo tak tylko nadpisujesz i interpretujesz przez umysł. Chyba, że ciało i życie pokazują inaczej, bo ból emocjonalny lub organ w ciele na skutek stresu, szoku daje o sobie znać, bo nosisz przeszłość w teraźniejszości. Działaj.
Wolna wola i świadomość nie jest niebezpieczna, nie trzeba jej więzić, obudowywać, nadawać podświadomości wartości tkających i regulujących rzeczywistość (jak w tym świecie). Świadomość i wolna wola potrafi kreować, tworzyć, wymyślać nieskończone formy bez ram, substytutów, podziału. Nie trzeba się tego bać, bo przecież każdy ma moc tworzenia i niszczenia. Człowiek jednak w swoim powstaniu, zamyśle miał chyba inne priorytety, zadania. I największym nie powiem, że przekrętem jest wmówienie ludziom, istotom, duszom i duchom, że potrzebują tego, bez czego świetnie radziły sobie wcześniej.
Nikodem Marszałek
czerwiec, 2021 r
PS.
Artykuł pochodzi z cyklu o systemach i podświadomości
O podświadomości i jak uwolnić atom permanentny (lub w książce Energia Miłości)
O Systemie Karmicznym (lub w książce Energia Miłości)
O Hierarchii Światła (lub w książce Energia Miłości)
Mentalność strażników i wcielenie nowej duszy
Wykład Robert Monroe o byciu „ludzkim ćpunem” (warto zobaczyć wszystkie dziewięć części i wrócić do tego opracowania):
Kolejne części: Cz.2 Cz.3 Cz.4 Cz.5 Cz.6 Cz.7 Cz.8 Cz.9