Uwolnienie przeprowadziłem w sposób klasyczny, z uwzględnieniem ciała, biologii i mechanizmów podświadomych. O depresji oraz zaburzeniu dwubiegunowym afektywnym napisano i powiedziano już wiele. Jednak w większości opracowań, być może przez odcięcie człowieka od ducha, duchowości, zasad panujących w poszczególnych gęstościach subtelnych i ich relacji na materię, pomija się wpływ drugiej siły (świadomości) na nasze zachowanie.
To konkretne uwolnienie było wyjątkowe. Pokazuje, że może stanowić model – przynajmniej diagnostyczny lub rozpoznawczy. Czy wpływ na mózg, zaburzenie dwubiegunowe lub depresję może leżeć w obecności drugiej siły w człowieku, często od urodzenia? Tego rodzaju praca otwiera drzwi do szerszego spojrzenia na relacje między duchowością, subtelnością gęstości a fizycznością naszego ciała i zdrowiem psychicznym.
Zapraszam do refleksji nad tym podejściem.
Początek
Nikodem: Co u ciebie?
Kaja: Dzięki, że odpisałeś na maila. Zrobię tak, jak pisałeś. Generalnie bez zmian… czuję się słaba, zmęczona, bez życia, itd.
Nikodem: Podobnie, bo książka w redakcji, bo doszły nowe rozdziały. Zaraz skład.
Kaja: Czekam na książkę. Jeśli chodzi o depresję, to sądzę, że mam endogenną, egzogenną, a czasami może nawet zaburzenia dwubiegunowe, tylko bez typowej manii. Nie lubię psychiatrów, ale pójdę… umówiłam się. Normalnie sama bym sobie wdrożyła leki, bo wiem, co mi pomaga. [Tutaj Kaja odpowiedziała na mój email, bo zastanawiałem się nad rodzajem depresji u niej.]
Nikodem: Najważniejsze to diagnoza.
Kaja: Ale oni sami nie wiedzą. Każdy mówi co innego. Byłam kilka lat temu u trzech.
Nikodem: Bo energetycznie zaburzenie afektywne byłoby fizyczne, bo ja go nie widzę w ciałach subtelnych. Idź do psychoterapeuty, obojętnie – chodzi o diagnozę. Takie stany mogą być wynikiem zaburzeń tarczycy, choćby.
Kaja: Tak, tarczyca zdrowa, przebadałam się. Nawet USG robiłam.
Nikodem: To świetnie.
Kaja: Ogólnie, ze względu na pracę i pewnie tę świadomość, badam się raz w roku.
Nikodem: Zostaje więc pamięć komórkowa. To terapia czaszkowo-krzyżowa. A co z mieszkaniem? Pisałaś, że lepiej. [Pracowaliśmy w temacie domu z duszą, czyli pracy nad energetyką mieszkania i mieszkańców.]
Kaja: Lepiej. Przez ostatni tydzień nie było jednej z córek i męża, a po ich powrocie widzę, że córki lepiej się dogadują. Ani jednej kłótni jeszcze nie było, rozmawiają ze sobą. Bardzo mnie to cieszy.
Nikodem: Ooo! Jak wytrzymają 21 dni, to nawyk powstanie.
Kaja: To dziwne, ale ta szafa w korytarzu, która często się psuła… teraz, zupełnie nieświadomie, zaczęłam lepiej się z nią obchodzić, delikatniej. Jakoś tak spokojnie i przyjemnie jest. Nawet termomiks dwa razy już chodził. [To, co mówię: „Wszystko ma duszę”.]
Nikodem: No, miałem pytać o maszynę.
Kaja: A pisałeś o ruchu… Chodzę od dwóch miesięcy na pilates, cztery razy w tygodniu. Zmuszam się, ale chodzę.
Nikodem: Pilates jest bardzo ważny. Wzmacnia ciało.
Kaja: Staram się też coś w kuchni zrobić, ja albo córka. Ale przy tym braku energii nie jest łatwo.
Nikodem: Podaj mi jeszcze raz swoją datę urodzenia, mamy, jeśli masz. Twoja mama miała siostry? [Tutaj zaczynam szukać powodu zmęczenia i tego zachowania, które wpływa na pracę mózgu.]
Kaja: Mama miała siostrę i brata. Urodziła się x.xx.1960. Siostra młodsza, brat starszy.
Nikodem: A kiedy zaczął się ten brak energii, woli życia?
Kaja: Pierwsze objawy lekkiej depresji wiązały się z arachnofobią, która pojawiła się, gdy poszłam do pierwszej klasy. Natomiast, mając dwadzieścia kilka lat, lekarz powiedział, że to lekka depresja. Później myślę, że pogarszało się po urodzeniu dzieci, bo chyba, gdy miały 4 lata, już była bardzo głęboka depresja. Ale to się pogarszało latami…
Nikodem: Tak, bo to są chroniczne zmiany w mózgu.
Kaja: Biorę leki, jest lepiej, odstawiam – parę miesięcy jest ok i znowu wraca.
Nikodem: No, leki tłumią, to wiemy. Ale nie leczą.
Kaja: Miałam terapię przez dwa lata.
Nikodem: I co zdiagnozowała?
Kaja: Głęboką depresję. Ale przez te dwa lata brałam już maksymalne dawki kilku leków i generalnie nie było poprawy, więc zmieniłam lekarza. Kolejny powiedział, że to choroba dwubiegunowa, ale bez manii. Ten okres niby „normalny” to właśnie hipomania. A kolejny lekarz nic już nie mówił, tylko starał się dobrać leki, żeby pomogły.
Nikodem: Czyli wszystko i nic.
Kaja: Ciężko znaleźć naprawdę kogoś mądrego.
Nikodem: Dieta jedynie.
Kaja: Jak czytałam opinie na znanym lekarzu, to ręce opadają: „miły i sympatyczny”, „empatyczne podejście”, „miła wizyta”…
Nikodem: Tak to wygląda. Pogaduszki przy kawie, szukanie przyjaciela zamiast fachowca i przejścia przez konkretną pracę. Ludzie „nie lubią” psychoterapeuty, więc nie pójdą. A przecież tu nigdy nie chodziło o lubienie, tylko o podejście, konkretne pytania, plan działania. Ale mechanizmy obronne ludzi tak działają – trwają w tym, co stare, albo chodzą do osób, które im słodzą.
Kaja: No, dietę mam słabą, to wiem.
Nikodem: Przejdź na niskie węgle lub od razu na keto. To chyba jedyny szybki sposób na wpłynięcie na mózg. Ja robiłem tak: trzy dni głodówki – w drugim dniu już ketony są w ciele, a potem dieta keto. U mnie keto nie działa długoterminowo, ale mój brat chwali. Wyszedł z wielu rzeczy. Leczy się tak nawet ADHD. I jest to badaniami potwierdzone na dużej próbie.
Kaja: Spróbuję. Generalnie odstawiłam mięso.
Nikodem: Tylko temat keto jest szeroki i głęboki. Ważne, żeby pewnej ilości węgli nie przekraczać i tego się trzymać.
Kaja: Nie jem cukru, chyba że naprawdę mam jakiś napad na cukier.
Nikodem: Ale cukier masz w węglach. A mięso, jak wołowina, ma więcej tłuszczów i białka.
Kaja: Mówię o takim przetworzonym cukrze.
Nikodem: A, ok. Rozumiem. Patrzę jeszcze na twoją głowę, bo ten temat jest ciekawy.
Kaja: Czuję się teraz jak taki obiekt badań, hihi.
Nikodem: Ale głowa to dla mnie splot. Splot to głowa. A splot to emocje. Co by było, gdyby skontaktować się z twoim ciałem i zapytać: czemu ono robi to, co robi? [Już wychodzimy z miłych pogaduszek i zaczynamy konkretną pracę.]
Kaja: Tzn. ono nic nie robi… Jak się nie zmuszę, to nic nie zrobi. Jest słabe.
Nikodem: Tak, jest słabe, takie wiotkie. Ciało Kaji, czemu robisz to, co robisz? (cisza) Czego masz deficyt? [Tutaj zadaje konkretne pytanie ciału fizycznemu, a raczej powłoce eterycznej sprzężonej z ciałem fizycznym.]
Ciało: Zielone, coś zielone, dużo zielonego. [Odpowiedź czego potrzebuje, jakich składników.]
Nikodem: Co trzymasz w sobie?
Ciało: Takie żółte coś. (Pęcherzyk żółciowy i coś jeszcze, drugi organ, który żółcią się zajmuje, ale nie pamiętam konkretnie).
Nikodem: Co jest z głową?
Ciało: Nie myśli, nie pracuje.
Nikodem: Czyli układ nerwowy. Do tego kręgi szyjne. A jak przebiegł twój poród?
Kaja: Nie mam pojęcia.
Nikodem: Ciężki był. Nigdy nikt nie mówił o tym?
Kaja: Nie.
Nikodem: Cykl biologiczny się odpalił po urodzeniu dziewczynek. To już uderzyło pełną parą. [Dodaję kolejne informacje.]
Kaja: A poczekaj…
Nikodem: A twoja mama, jaka była po urodzeniu ciebie? [Intuicyjnie i przez doświadczenie już wiem, w co i gdzie uderzyć, ale zbieram więcej informacji.]
Kaja: Nie wiem, nigdy nikt o tym nie mówił.
Nikodem: Zabezpieczenie ciała, natura tak działa. A teraz pytanie: czemu nie mogłaś zajść w ciążę? Pytamy ciało: czemu ciało nie mogło zajść w ciążę? [Tutaj miałem dodatkową informację przez wcześniejszą pracę w innym temacie. Po prostu pamiętam wzorce, historie ludzi z którymi pracuję.]
Ciało: Pokazują się ciemne punkty – sakra, jajniki i jeszcze jeden organ.
Nikodem: Czemu tak?
Ciało: Bo dzieci doprowadzają do śmierci. Poród prowadzi do śmierci, dzieci i poród prowadzą do straty, niebezpieczeństwa. [Bardzo ważna informacja odczytana z ciała.]
Bo w temacie depresji poporodowej nauka wciąż szuka – że hormony, że presja społeczna. A teraz pytanie dla ciebie: gdybym nie miała dzieci, to…?
Kaja: Pierwsza myśl: to nie miałabym depresji. [Widać połączenie z matką.]
Nikodem: Tak. Dalej: gdybym nie urodziła dzieci, to…?
Kaja: Nie byłabym tak psychicznie obciążona, mogłabym skupić się na sobie, na własnym rozwoju. Ale też byłabym samotna.
Nikodem: Dalej: czemu moja mama chciała skupić się na sobie i nie chciała nas jako dzieci? [Odbijam przeniesienie i oddajemy matce; proces oddzielenia.]
Kaja: Ja chciałam mieć dzieci, po to te starania. Moja mama… nie wiem. Tam była na pewno presja. [Mechanizm obronny.]
Nikodem: Była presja społeczna. Wyobraź sobie mamę i powiedz: „Mamo, czemu miałaś dzieci, jeśli ich nie chciałaś?”
Kaja: Jej brat miał już dwoje dzieci, zanim mnie urodziła.
Nikodem: To też musiała mieć dwójkę? I ty też masz dwójkę. [Tutaj mamy informacje szalenie ważną, bo coś wychodzi z cienia dużego.]
Kaja: Ja tak czułam, że będzie ciężko, więc najlepiej dwójka od razu i z głowy. A dwójka dlatego, żeby dzieci miały rodzeństwo. [Wyrażenie „z głowy” mówi o lojalności wobec rodu, tu matki i jej brata.]
Nikodem: Ale kto wam nakazuje mieć dwójkę? Skąd te dwa?
Kaja: Ja nie czuję, żeby to był nakaz.
Nikodem: Nie? A co to jest?
Kaja: Jak masz rodzeństwo, to masz kogoś bliskiego, na kim możesz polegać. Rodzice umrą, a rodzeństwo zostanie. [Silne spojenie.]
Nikodem: Powiedz: „Droga mamo, polegałaś na swoim rodzeństwie?”.
Kaja: No, mama nie. Zero wsparcia.
Nikodem: Tutaj pojawia się taki przymus rodzenia, wręcz zmuszanie do rodzenia. A to jest jak gwałt. Powiedz sobie: „Gdybym nie czuła presji do rodzenia, gdyby moja mama nie miała brata, a ja nie miałabym brata, co bym robiła jako człowiek?”.
Kaja: Pewnie poszłabym do wojska. [Ta odpowiedź to jest hit.]
Nikodem: Jeszcze lepiej. Robi się ciekawie. Co jeszcze? [Tutaj czułem ekscytację, bo już wiedziałem, co będzie dalej.]
Kaja: Gdybym nie planowała założenia rodziny… Takie myśli miałam w liceum, ale poznałam męża. Chciałam iść do wojska i być pilotem myśliwca. Ale to nie robota dla matki z dziećmi, tylko dla singla. [Zostało to napisane „w męskich” energiach.]
Nikodem: A tu rodzina, dom, dzieci. Czyli życie cudzym życiem. Powiedz: to czyim życiem żyję? [Tutaj mamy szach i mat, mistrzostwo świata.]
Kaja: Singla? Nie wiem, matki?
Nikodem: Jakiego mężczyzny w rodzie? Pierwsza myśl: wujka, dziadka, kochanka matki? Czyim życiem żyjesz?
Kaja: Kurde, mam totalną pustkę w głowie. [Szok, mechanizm obronny.]
Nikodem: OK. Nazwij tę pustkę i tego mężczyznę w sobie. Nadaj mu imię.
Kaja: Nie wiem… Ten kochanek matki (kimkolwiek był) jakoś zwraca moją uwagę.
Nikodem: Nadaj tej pustce i temu mężczyźnie w sobie imię. [Ponawiam i naciskam.]
Kaja: Krzysztof. Ale mój teść to Krzysztof.
Nikodem: Gdzie jest ten Krzysztof w tobie? [Tutaj moje energie się zmieniły, bo zacząłem informować pole Kaji, że już wiemy o gościu.]
Kaja: Tak w ogóle, on to lekarz wojskowy… Nie wiem gdzie. [Mechanizm obronny: wyparcie, spłycenie.]
Nikodem: Prawa część mózgu czy lewa? Góra czy dół? Górna część ciała czy dolna część ciała?
Kaja: Lewa, góra? Może brzuch, miednica? Pojęcia nie mam. [Dalej przeżywany szok.]
Nikodem: Powiedz mu, żeby wyszedł z ciebie i stanął subtelnie przed tobą.
Kaja: Jest?
[po chwili]
Nikodem: Popatrz, poczuj. Pozwól sobie. Czemu twoje ciało poczuło się lżej?
Kaja: On mnie obciążał… energetycznie.
Nikodem: Czy twoja matka poroniła przed urodzeniem ciebie? Straciła dziecko? [Szukamy, skąd wzięła się druga świadomość w ciele Kaji; sprawdzamy również, czy mogą istnieć podświadome wzorce związane z innym dzieckiem, które zmarło.]
Kaja: Nic mi o tym nie wiadomo.
Nikodem: Powiedz: „Krzysztofie, do kogo ty należysz?”.
Kaja: Coś odpowiada, ale nie wiem co. [Działa ciągle mechanizm obronny i wyparcie oraz szok dlatego trudno jest nawiązać relacje z czymś, co traktowało się przez całe życie jako swoje.]
Nikodem: Pozwól sobie. Jego myśli nie są twoimi. Jego słowa nie są twoimi. Jego plany nie są twoimi. Krzysztofie, do kogo należysz?
Kaja: Coś pokazuje za sobą. Nie wiem, czy on nie jest podpięty do jakiejś linki… [Tutaj Kaja powtórzyła to, co napisałem. Kiedy wszystkie ciała subtelne zaczynają rezonować wolą czy decyzją jaką podjęła osobowość, druga świadomość – w tym przypadku Krzysztofa – musiała ustąpić i szukać drogi ucieczki.]
Nikodem: Niech idzie tam, gdzie należy. Śmiało. Zagnieździł się w twoim brzuchu i traktuje go jako swój. To nie jest jego życie. On ma swoje.
Kaja: Poszedł?
Nikodem: Pochodź po mieszkaniu i wróć. Poczuj ciało.
Kaja: OK. Czuję, że przydałby mi się spacer. Zrobię sobie mały w pracy. Tak przyjemnie się zrobiło. [Zaczyna docierać do mózgu, co się stało.]
Nikodem: OK. Powiedz: „Krzysztofie, odprowadzam Cię do światła ze wszystkimi Twoimi marzeniami, celami, ambicjami. Ja przestaję je spełniać i bić się w pierś, że chciałam inne życie. Nie. To życie należało do Ciebie, a nie do mnie. Oddaję Ci teraz twoje życie w swoim ciele i możesz je spełnić gdziekolwiek chcesz w ciele lub bez niego.” [Duża energia mężczyzny odeszła.]
Kaja: Już.
Nikodem: Jak się czujesz?
Kaja: Lepiej.
Nikodem: No, teraz nawet ten jeden wyraz napisałaś PEŁNIEJ. Ten Krzysztof to była taka mała świadomość otoczona frustracjami, złością, poczuciem niemocy i braku kontroli. I ona z dziecka urosła do dorosłego faceta. Chciał żyć, ale nie dano mu było. Nie odszedł, więc znalazł rozwiązanie. Znalazł Ciebie, czyli w rodzinie była śmierć, małe dziecko urodzone lub usunięte, ale miało swoje marzenia, cele i płeć.
Kaja: Kolejne obciążenie znalazłeś…
Nikodem: Twoje ciało je pokazało. Ja tylko rozmawiałem z Twoim ciałem. Powiedz sobie, że teraz wypełniasz miejsca po nim – sobą samą. A co to znaczy teraz „sobą samą”? Abstrakcja. Więc powiedz: tym, co lubisz jako Kaja – jako kobieta, jako człowiek.
Kaja: Lubię tańczyć, chodzić po górach, czytać, nawet gotować.
Nikodem: Zrobiła się taka cisza. Też to czujesz? [Wcześniej od Kaji bardzo silna energia emanowała.]
Kaja: Tak. Taki naprawdę spokój. Ja miałam wciąż gonitwę myśli, taką nie do zniesienia.
Nikodem: Dwubiegunowe afektywne. Gratuluję.
Kaja: Przeskakiwałam z tematu na temat, te myśli mnie atakowały wręcz.
Nikodem: Ta cisza jest bezpieczna. Ten spokój jest bezpieczny i właściwy, naturalny. [Tutaj należy przyzwyczaić mózg do nowej jakości.]
Kaja: Mam nadzieję, że tak już będzie cały czas. Ale odczuwam napięcie na twarzy.
Nikodem: Teraz kwestia wpłynięcia na chemię mózgu, bo tam pewne odruchy myśli zostały odbite. Przecież to trwa całe życie u ciebie.
Kaja: W sumie od kilku dni. Teraz znowu poczułam.
Nikodem: Pomasuj sobie twarz teraz palcami, tam całe napięcie jest.
Kaja: Myślałam, że to stres przez pracę. Dosłownie bolą mnie mięśnie twarzy. [Ciało, kiedy może już wyrzucać napięcie, zaczyna to robić.]
Nikodem: Bardzo dobrze. Napięcie może wyjść. Wspominałem wcześniej: znajdź kogoś od terapii czaszkowo-krzyżowej albo zwykłego masażystę. Niech skupi się na mięśniach twarzy.
Kaja: Poszukam.
Nikodem: Nie skupiaj się umysłem, że to wróci, bo już część mózgu/umysłu szuka, boi się. Jest tu i teraz. Zaakceptuj, że tak to się żyje, tak jest i to jest naturalne. To jest twoja wibracja, częstotliwość. Dotykaj swojego ciała, przyzwyczaj się. Jedna świadomość, jedna myśl, jedna wola. [Tutaj ciągle byłem w kontakcie, bo obserwowałem reakcje ciała i ciał subtelnych Kaji. Automatyczny odruch podświadomości, poprzez mózg, uruchomił strach ciała subtelnego – lęk, że ten stan szczęścia, spokoju i ciszy zaraz się skończy. Tak właśnie wygląda proces uwolnienia z ingerencji. Na tym etapie pojawia się konieczność obserwacji starych nawyków ciała i odruchów, które są bardziej fantomami niż realnymi obrazami czy odczuciami. Jeśli człowiek po uwolnieniu z opętania czy ingerencji, zacznie nadawać swoim obrazom, historiom energię – wszystko wróci na własne zaproszenie.]
Kaja: Będę nad tym pracować… bo jak całe życie było inaczej, to jest trochę szok.
Nikodem: Tam, gdzie szok, tam i strach. To normalne, bo to nowe. Ciało ma swoją mądrość. Wyrówna i zbalansuje sobie wszystko. Gratuluję.
Kaja: Nie ma czego, ale dziękuję. Dziękuję za pomoc.
Nikodem: Nie ma czego? To uwolnienie jest gigantyczne, a ty sobie z nim poradziłaś. Weszłaś w proces. To wymaga wielkiej odwagi i uwagi. Pewnie, że jest czego. Gratuluję tobie.
Kaja: Cieszę się bardzo.
Nikodem: Pamiętaj: To moje ciało, to moje wibracje, to moje myśli, to moje odczucia. Kocham je i akceptuję.
PS.
Stan ciszy i spokoju myśli już pozostał. W rzeczywistości, dzięki usunięciu wpływu obcej częstotliwości świadomości i wzorców, pozostała tylko własna, naturalna wibracja Kaji. Często wzmożony szum w umyśle może pochodzić od obcych myśli, istot, a nawet pasożytów, które zakłócają nasz wewnętrzny balans.