Sesja trwała trzy godziny. Mimo że w tekście tego nie widać, praca była bardzo wymagająca i trudna, ponieważ musiało zostać połączonych kilka elementów: energia, ciało i psychika.
Nawet gdybym chciał oddzielić pracę z energiami domu (mieszkania, pokoju) od pracy z jego mieszkańcami, nie potrafiłbym tego uczynić. Dla mnie dom to jego mieszkańcy i wszystko jest ze sobą połączone. Stąd tak duża wartość tej pracy.
Wstęp
Bogusia: Pokoje dzieci zostały.
Nikodem: Zaczniemy od najmłodszego syna. Zaraz wkleję rysunek. Na pomarańczowo będą zaznaczone wpływy.
Bogusia: Dusza syna, wiem, że jest uwikłana w białe.
Nikodem: Jest dużo energii lęku o przyszłość, dużo energii braku pewności siebie.
Bogusia: Syn jest mocno tym przesiąknięty. Mówi, że jest taki i owaki.
Nikodem: Nie zna swojego miejsca w świecie, zadaje pytania: gdzie jest moje miejsce, po co ja tu jestem, co ja tu robię.
Bogusia: Dokładnie takie pytania wyraża na głos. [zaskoczenie]
Nikodem: Ja to odczytuję z jego pokoju. On ma wielkość w sobie, ale szuka nie tam, gdzie trzeba, jeszcze tego nie widzi. Ale to przez wiek i taką karmę. Myślę, co tu można zrobić, bo to nie jest zwykłe oczyszczenie pokoju.
Bogusia: Oczyszczanie pokoju pomoże mu pewnie trochę lepiej sobie z tym radzić?
Nikodem: Też jest jakiś brak wzorców męskich, coś mu się nie zgadza wewnętrznie, szuka.
Bogusia: Bo mąż nie daje wzorca. Odwraca się od niego.
Nikodem: Twój partner jest sprawny finansowo, ale jego miejsce pracy pokazało, że ma wzorce autodestrukcji, takiego ciągnięcia w dół. Nie tego szuka syn. On szuka kogoś bardziej dopasowanego do siebie.
Bogusia: Znajduje to w moim rodzeństwie.
Nikodem: Widzę, że czyta mangi. Ja właśnie nabyłem 40 tomów Berserka. Zrobimy tak. Zaczniemy cofać to, co zaznaczyłem na pomarańczowo, koło biurka.
Bogusia: To nie jego książki. Dobra.
Nikodem: Technicznie musi zacząć czytać. Może jakieś książki rozwojowe typu Napoleon Hill, Dale Carnegie.
Bogusia: Tego to ja nawet nie znam, ale mogę mu kupić i zaproponować.
Nikodem: Czyli on nie ma swojej biblioteki. Waszym zadaniem jest mu taką stworzyć.
Bogusia: No nieźle.
Nikodem: To są książki, które Laurze kupiłem.
Bogusia: Dziękuję. To bardzo pomocne jest.
Nikodem: To jest podstawa. Uwalniam.
Bogusia: Kupię.
Nikodem: Nie można wysłać dziecka w życie bez tych lektur. Szkoła daje mało narzędzi. Dlatego on jest taki zawieszony, pomiędzy światami. Skupia się na wyglądzie, ciele, a nie na głowie.
Bogusia: Czyli ta biblioteczka będzie dla wszystkich dzieci.
Nikodem: W jego pokoju powinna być. Chodzi o emanację tych książek.
Bogusia: Tak. On bardzo się skupia na wyglądzie. [znowu zaskoczenie]
Nikodem: Zwalniam. Odchodzą takie białe kasety, programy, misje. Chyba z poprzednich wcieleń. I też schodzi z jego barków, bo coś go dociskało. Powinny mu się też sny zmienić, bo zamykamy portal nad jego głową. Ta szafa duża, no nie wiem, zostawiamy. Nie nam oceniać.
Bogusia: A co tam jest? Jego jakieś rzeczy? Czy lepiej nie pytać…
Nikodem: To jest białe, broń, jakieś takie posążki, kulki buddyjskie, naszyjniki. Nie wiem po co mu, ale to wcieleniowe. Zostawiamy. Gdyby coś z tego założył, to pewnie by mu się „odpaliło” stare.
Bogusia: Schowek.
Nikodem: Tylko to ma wymiar bardziej osobisty.
Bogusia: Ja też takie coś jeszcze trzymam gdzieś? Czy poszło wszystko jak pracowaliśmy nad moim pomieszczeniem?
Nikodem: Siebie zapytaj. [Tutaj ignoruję, bo jestem całkowicie skupiony na tym pokoju]
Bogusia: He, dobre.
Nikodem: Tutaj jest mniej do uwolnienia, ale więcej do napisania. Damy informacje, inspiracje, takie poczucie wiary w siebie.
Bogusia: W sumie, kto ma wiedzieć lepiej jak nie ja.
Nikodem: Idziemy dalej.
Bogusia: Pokój córki.
Nikodem: Hm. Tu jest gorzej niż wcześniej. Czy ona ma imię lub drugie imię po babci?
Bogusia: Może, jeśli już, to jakieś odległej.
Nikodem: Czyli po tobie ma. Tutaj jest przeniesienie cudzego, wlane i traktowane jako swoje.
Bogusia: Ale jej imię to panieńskie mojej prababci. Teraz skojarzyłam.
Nikodem: Ona targa za sobą jakiś wór, nie swoje życie. Patrzę na ten pokój i nie widzę dziecka, tylko babcię. Ona kompletnie nie swoim życiem żyje.
Bogusia: Moje życie targa?
Nikodem: Też.
Bogusia: O kurczę.
Nikodem: Widzisz, wychodzi dużo więcej niż samo oczyszczanie mieszkania. Patrzę całościowo. Pokazuję jej części subtelnej pokój i pytam się o zbiór energii, który jest obok jej „kącika piękności”.
Bogusia: Płakać mi się chce… Jak mogę to odebrać od niej, ten wór. Jej starczy tego, co ma swojego. Moje jest moje. Jej jest jej.
Nikodem: Po babci trzyma. Wzór wzięła plus przeniesienie, albo podwójne przesunięcie się zrobiło (to tak technicznie). Czyli subtelnie to już robimy. Nie nazywać dzieci swoimi imionami lub imionami przodków. To samo na drugie. Nigdy. Wymyślać nowe. Ale to nie tylko babcia jest, jeszcze ktoś, faktycznie prababcia. Twoja córka subtelnie mówi: to ja! Zadaję jej pytanie: Co chcesz zrealizować? Coś z modą. Jakie ona ma zainteresowania?
Bogusia: Ostatnio zaczęła bardziej dbać o siebie, patrzeć na ubrania itp.
Nikodem: Kiedy się pytam: czy by nie zrezygnowała z tego, to ona mówi, że nie, że to fajne, bo przeszłe. Czyli drugie dziecko, które ma dużo, dużo przeszłości w sobie, nosi ją, ubiera się w nią. Ciekawe. Ona to robi bardzo świadomie.
Zostawiamy i wracam do pokoju. To, co wzmocnimy, to rzeczy kobiece, dziewczęce. Zdejmiemy przekleństwa, zazdrość i walkę o mężczyznę, bo tak ma zapisane, że dwie kobiety o jednego mężczyznę.
Bogusia: Z tymi imionami teraz to trochę za późno.
Nikodem: Jest również bardzo seksualna. Tutaj zrobimy odblokowanie, bo wcześniej wchodziły białe energie, nie filtrowała ich, czyli stare (babci, prababci) z jej się mieszały. To wytwarzało białą energię, mulistą.
Zrobione. Idziemy dalej. Kolejny pokój.
Bogusia: Córka.
Nikodem: Tu jest jakoś dziwnie. Ona jest blisko męża? [Tutaj zaczyna się rzeźnia]
Bogusia: No, bardzo.
Nikodem: Bo jego trzeba usunąć z tego miejsca. I to mówię, ograniczając siebie. Ona myśli, że jest jego żoną.
Bogusia: O matko. Przecież mąż postawił córkę (imię) na moim miejscu. To jego „xxx” do uwielbiania.
Nikodem: Tutaj się zaczyna, ale też subtelnie ich zawołam. To jest makabra, bo jej łóżko pokazuje gwałconą osobę.
Bogusia: Czyli dobrze to czułam, że on ma ją za żonę, a nie mnie.
Nikodem: Biurko pokazuje „zabawę w starszą damę”. Tutaj nie ma nic z dziecka.
Bogusia: Ale to subtelnie czy fizycznie?
Nikodem: Subtelnie.
Bogusia: No zero zdziwienia, że tak jest. Ja na nim wymusiłam, żeby przestał chodzić ją usypiać. Mówiłam mu, że to nie jest normalne.
Jak ja mam być dla niej matką, jeśli ona jest na moim miejscu jako żona? Stąd to poczucie u mnie odrzucenia, ale i jej wywyższanie się.
Tylko potwierdzasz to, co odbieram od lat i z czym nie umiałam zrobić porządku.
Nikodem: Czyszczę to. Zaraz zrobimy subtelną konfrontację z waszymi częściami subtelnymi. Było to latami zakopane, wyszło na powierzchnię i jest nazwane. A jak jest nazwane, to może być uzdrowione.
Bogusia: Mnie jest bardzo trudno widzieć w niej dziecko i to od bardzo wielu lat. Teraz wyrośnięta pannica, ale wcześniej to przecież mała dziewczynka była, a ja jej tak nie czułam. Bardzo się z tym męczyłam.
Nikodem: Tylko moment krytyczny będzie, kiedy pójdzie w świat lub zacznie uświadamiać sobie, że nie zastąpi ciebie i nigdy nie będzie żoną swojego ojca. To może podtrzymywać symbiozę i zależność od niego.
Bogusia: Potrzebowałam dotrzeć do takiego momentu, by się z tą prawdą mierzyć. Nie unosić się dumą, nie udawać, że jest tylko ładnie, a brzydkie to tylko u innych.
Nikodem: Od ciała eterycznego jest energia gwałtu i zgwałcenia, wejścia w kontakt z ojcem. To w zdrowej rodzinie się po prostu odbija, ubija, nic nie zachodzi nawet subtelnie. Po prostu u większości córek zachodzi chwilowa fiksacja na ojcu. Po prostu nie wchodzisz w wymianę energetyczną i stawiasz małżonka na pierwszym miejscu. Dziecko wraca do siebie, na swoje miejsce, ale tego dużo ludzi też nie zna.
Wołam subtelnie męża, córkę i ciebie.
Bogusia: Dobra.
Nikodem:
Obok mnie stoi twój mąż. Ty po jego lewej stronie, naprzeciwko córka. Od razu płynie jego sakra do niej. Teraz ty idziesz na miejsce córki, ona stoi po prawej za mną (ja po prostu odgradzam). Ona się buntuje, ale mówię, że to ćwiczenie i żeby stała. Teraz ty się zbliżasz subtelnie do męża, on jej szuka, ale nie widzi. Mówię mu: „To jest twoja żona. Ty jesteś jej mężem”. Teraz proszę córkę, żeby stanęła metr przede mną z prawej i widziała, jak się zbliżacie. On walczy i się szarpie. Mówię do niego: „Dotknij żony i przyjmij ją, bo ona ciebie przyjmuje jako swojego męża”. Mówię do niego: „Teraz cofasz wszystkie energie seksualne ze swojej córki. A ty (imię dziecka) wycofujesz z niego swoje energie”.
Powiem ci [przekleństwo], co zrobiłeś. Zaaplikowałeś swojej córce wzorce prostytucji i takiej postawy, że nigdy nie znajdzie sobie partnera.
On: Kim ty jesteś, że tak mówisz!
Twoim koszmarem.
On: [słucha]
Mówię do córki: „Wycofaj teraz wszystko od niego: z czoła, brzucha. Teraz twoi rodzice stają za tobą, a reszta rodzeństwa w kolejności urodzenia. Teraz popatrz na swoje stopy i biodra, co nakazuje ci się obracać do ojca?”
Córka: Nie wiem, samo tak się robi.
Nic samo. Zdejmij ze stóp i podstawy. To nie jest twoje, to jest manipulacja.
Córka: [zaczęła skakać]
Czy coś jeszcze obraca ciebie do niego?
Córka: Nie, nic. Czuję się lżej.
Zrób parę kroków do przodu. [Ojciec zaczął wyć, popatrzyła się na mnie, ale mówię, żeby szła do przodu]. I jak się tam czujesz?
Córka: Wolna, ale czuję obowiązek, że muszę pomagać ojcu.
Tak właśnie wyglądałoby twoje życie, przy staruszku do końca swoich dni. Wejdź w siebie i uwolnij ten nakaz. Masz go w jajnikach, pochwie, sercu.
Córka: [szok, wstydzi się, ale uwalnia] Ty przeżywasz tzw. kompleks elektry, który Jung stworzył. Powinno się to zatrzymać w wieku do sześciu lat. U ciebie już to trwa i się pogłębia. To jest wina ojca, bo ojciec powinien postawić małżonkę na pierwszym miejscu i wtedy byś przegrała. Ojciec wzmocnił u ciebie to zaburzenie.
Córka: Czyli to wina ojca?
Tak i matki, bo pozwoliła się oddalić w tym okresie, postawić siebie na drugim miejscu. Nie może być próżni, jeszcze w dynamice rodzinnej. [głupio jej]
Teraz ojciec do mnie. Tłumaczy się, że nie wiedział, nie wiedział o kompleksie elektry i że to tak ważne. Mówi, że czuł się wtedy wybrany, lepszy, że ktoś go aż tak bardzo kocha. A to zwykła biologia i nic ze szczególnością nie ma wspólnego. Wracacie teraz wszyscy do siebie, do swoich przestrzeni.
Robię dalej pokój. Czyli całe nadzieje, fantazje, wszystko leci.
Bogusia: OK. Muszę wyjść, za chwilę będę. [Tutaj czuć, że uderzyło to Bogusię bardzo mocno]
Nikodem: To, że córka zareagowała wstydem, to bardzo dobry znak. Mega ważny. On nie zareagował w ten sposób. To już problem! Dlatego musiałem wejść siłą, jak samiec alfa, i ustawić sytuację. Bo wtedy biologicznie od razu beta się uruchamia, poddanie. Dlatego powiedział: „Kim ty jesteś?”. Od razu w energiach go zdominowałem. Dużo rzeczy dzieje się subtelnie, o których nie mówię i nie piszę, bo za szybko to się dzieje.
Teraz wracają energie dziewczynki, dziecka, zabawy. Ona też musiała mocno emanować energiami seksualnymi wokół facetów. Bo eterycznie po prostu wchodziła w wymianę. Teraz już tego nie ma. Zrobione. Dalej.
Bogusia: Długo też to odbierałam jako jej „lojalkę” wobec ojca.
Nikodem: Dalej. Kolejny pokój. Sporo dorosłej osoby, ale patrzę, czy jakiś trup z szafy nie wyskoczy.
Pewnie chce wyjechać za granicę. Szuka, rozgląda się, ale z drugiej strony czuje zobowiązanie wobec ojca też. Co on harem sobie stworzył! Taki program ma dziecko: matka z ojcem w konflikcie, muszę pomóc ojcu! Dodatkowo jedyny pokój, który ma przebitkę z niższego piętra. Są dwa pokoje w jednym.
Bogusia: Jej się bardzo zmieniło w ostatnim roku, tak na plus, z postawą, zachowaniem.
Nikodem: Po naszej wcześniejszej pracy z tobą tak było, że jej się coś przestawiło, pamiętam. Jej pokój jest połączony z czymś, co jest na dole.
Bogusia: Tak. Chciałaby za granicę. Ale nie wie jaka szkoła dalej, co wybrać, gdzie iść. No ja w połączeniu ze wszystkimi. To i u każdego po trochu coś też się rusza.
Nikodem: Ale u niej właśnie reakcja była najsilniejsza. Widocznie była gotowa. Co jest pod jej pokojem?
Bogusia: Inny pokój.
Nikodem: Odcinam i domykam. Czyli z tego pokoju szły energie do jej pokoju, do brzucha dokładnie.
Bogusia: To stąd może te bolesne bardzo miesiączki.
Nikodem: Ona jakiś brud nosi w sobie, brzuch-sakra. Ona jest w zawieszeniu. Raczej ciebie nie podziwia.
Bogusia: No nie.
Nikodem: Chciałaby być silną kobietą.
Bogusia: Mocno mnie krytykuje i obwinia.
Nikodem: Też ustalać coś, ale krytykuje, bo przeniesienie: widzi po prostu słabość w tobie, a nie w sobie. Łatwiej kogoś zaatakować niż w sobie uwolnić i w sobie zobaczyć.
Bogusia: Pewnie chce być inaczej traktowana jako kobieta.
Nikodem: Czyli boi się w sobie słabości jakiejś, że ona też ma 'defekt’. To czuć w tym pokoju.
Bogusia: Stąd tona makijażu. Nie ma mowy, by wyszła z pokoju bez makijażu. Próbuje ten 'defekt’ zamalować.
Nikodem: Troszkę też chce stać się kimś innym. Nie widzieć siebie samej. Zrobimy reset po prostu, na mózg dobrze wpłynie. Wyzerujemy to całe pole.
Teraz takie pytania: kim jestem, kim jestem w środku, kim mogę się stać, jak siebie wewnętrznie umocnić. Czysta karta.
Teraz umowa z ojcem. Znowu. Jest tata i jest ona. Mówię: „Problemy rodziców nie należą do ciebie. Oddaj im ich problemy.”
Córka: Nie mogę.
Wejdź w siebie i sprawdź, gdzie to?
Córka: Cały brzuch, sakra, biodra.
Jako najstarsza czułaś się zobowiązana. Powiedz: „Wasze problemy do mnie nie należą, wasze emocje do mnie nie należą, wasze postawy do mnie nie należą. Ja mam to, co należy do mnie jako dziecko, do was należy to, co do rodziców. Ja biorę swoje, wy bierzecie swoje. Ja przyjmuję rolę dziecka, a was akceptuję jako swoich rodziców”.
[ po chwili ]
W końcu w pokoju, bo i w niej, zawitała lekkość. Najważniejsza informacja: mogę odkryć siebie, być, jak ja, jak sobie wymarzę.
U niej jest takie przekonanie: czy rodzice mnie kochają, jak oni siebie nienawidzą?
Bogusia: No mocne.
Nikodem: Tylko to znowu terapia, a nie tylko praca z domem. Wołam ją subtelnie. Za nami jest ojciec z matką [pokazuję]. Chodź w jedno miejsce.
Hong-Kong pierwsze. Poczuj się tam. Popatrz na ludzi. Teraz chodź do Zurichu. Popatrz na ludzi, poczuj ich. Teraz chodź do Afryki. Poczuj ich, popatrz na nich. A teraz chodź do Polski. Stań tu. [Teraz wołam was, subtelnych, staniecie za nią.]
Teraz zamknij oczy i przyjmij to, co ci dają.
Mimo swoich wad, mają pozytywy. Mimo swoich błędów, są i dobre decyzje. Mimo tego, jacy są, tacy są. I ty taka jesteś. Wyrzuć to obrzydzenie z siebie, ze swojego brzucha, bo ciężka miesiączka to też twoja nienawiść, twoja złość na to, gdzie jesteś i kim jesteś, jakie jest twoje pochodzenie! Dom masz w sobie.
Odwróć się do rodziców i powiedz: „Biorę od was, ale nic nie jestem wam winna.” Nienawiść wobec rodziców przenosiła się na nienawiść wobec siebie. Masz to, co masz, co wybrałaś. Czerp z tego. I z tym, co masz, możesz mieć sukces, związek, dom, biznes, cokolwiek. Bo ty siebie budujesz, ty siebie stwarzasz. Wyrzuć od ojca z siebie: z podstawy, z sakry. Nic nie jesteś im winna. To ich, ty żyj swoim życiem.
Poszło u niej, bo się zaśmiała, wcześniej płakała. Na dzisiaj skończymy, bo to trzy godziny.
Bogusia: No ja tu też płaczę. Dziękuję, Nikodemie.
Nikodem: Tak to jest u mnie. Zawsze więcej się otrzymuje. Nie tylko mieszkanie, ale wy i mieszkanie, bo tak to wygląda.
Bogusia: Dużo wzruszenia, łez. Bo to ogrom, co się zadziało. Dziękuję, choć to wydaje się tak strasznie mało, by wyrazić, co czuję.