Zapraszam na tę fantastyczną sesję. Dowiesz się dużo o pracy międzyjaźniowej, a także o zagadnieniach współuzależnienia, symbiozy, cierpienia i budowania dobrego samopoczucia nawet w trudnym okresie życia. Enjoy
Wstęp
Ania: Okej, cześć. Naszła mnie taka senność. Może za wcześnie się obudziłam.
Nikodem: O kurczę.
Ania: Ale poszłam wcześnie spać i już byłam wyspana. Ale po tej jelitówce to mi się dużo porobiło dziwnych rzeczy.
Nikodem: Jakich?
Ania: Brak apetytu, spadki energii, zadyszka. Emocjonalnie byłam rozjechana. Już jest lepiej, ale spadki energii zostały.
Nikodem: A to tylko po tej jelitówce, bo tu czuć coś jeszcze.
Ania: Wszystko się złożyło zapewne. Sytuacja z mamą to też emocjonalny hardkor.
Nikodem: No właśnie. Co z nią teraz jest? Jelitówka mogła ci pewne rzeczy wydalić.
Ania: Jest po tomografii, wyszło, że coś jeszcze na płucach ma, ogólnie jeszcze masa badań, ale chemia i operacja przed nią.
Nikodem: No, oni po biopsji te guzy rozwalają i się rozprzestrzenia.
Ania: Potem cała rodzina odchorowała, tylko każdy trochę inne objawy. No niestety, może to i po szczepionkach też.
Nikodem: A brała?
Ania: Trzy dawki, teraz sama nie wie po co. Ale to już było, minęło, tak jest jak się słucha tv. Także ja już jakoś się wewnętrznie pogodziłam, że ona umrze, a teraz to w sumie nie wiadomo, co będzie. Z jednej strony nie chcę sobie robić nadziei. A z drugiej, no chyba rokowania nie są takie najgorsze, nie wiem.
Nikodem: Ważne co ty przeżywasz.
Ania: Ja to się czuję jak w jakimś innym wymiarze. Jakbym się trochę odkleiła.
Nikodem: Poszukam twojego zdjęcia na e-mailu.
Ania: Ale to odklejenie to mi się zrobiło chyba w środę. Mam nowe jak coś.
Nikodem: To daj nowe.
Ania: Tamto robiłam, jak byłam jeszcze ledwo żywa z gorączką.
Nikodem: [zaskoczenie]
Ania: Trudno mi było zrobić zdjęcie, bo wychodziły nieostre.
Nikodem: To kiedy umierasz? [Po analizie zdjęcia]
Ania: No ja nie myślałam o swojej śmierci jeszcze.
Nikodem: Wiadomo. Ale masz wszystkie stany emocjonalne swojej mamy i całej rodziny w sobie i na sobie.
Ania: Acha, no tak czułam, że coś za dużo tego.
Nikodem: Faktycznie. Wybiło ciebie i jesteś odrealniona. Chwila. Muszę odczyt zrobić.
Ania: Okej.
Nikodem: I schudłaś?
Ania: Oj bardzo. Ale już jem, więc pewnie waga wróci. Jestem dobrej myśli.
Nikodem: Mam.
- Ciało fizyczne wybite z rdzenia. Na to nachodzą linki, dużo linek. Połączenia z rodziną.
- Ciało eteryczne rozrzedzone, chore.
- Ciało astralne w dziwnej fazie.
- Ciało mentalne OK, ale przesunięte. Jest świadomość zawieszona w innej fazie. Napisałem „Shift”.
Czyli mechanizm ucieczki, wyparcia. Za dużo. Umiera ktoś bliski = ja umieram.
Ania: Tak, czułam, że nastąpiło wyparcie, zapomnienie. Zresztą zaczęłam mieć problemy z pamięcią.
Nikodem: Normalne przy takiej pracy ciała eterycznego i mentalnego. To pytanie. Co by musiało się stać, żebyś wróciła do tu i teraz?
Ania: Serio nie wiem.
Nikodem: A kontakt z częścią subtelną masz?
Ania: Albo nie mam, albo czuję, że ona mi się bardziej przygląda niż ingeruje.
Nikodem: To idę do duszy.
Ania: No właśnie, ciekawe co ona na to.
Nikodem:
Cześć, duszo?
D: Cześć.
W jakiej fazie jest osobowość?
D: W tej, blisko. To tylko taka fantazja.
Co robi część subtelna?
D: Chroni się przed tym załamaniem osobowości. [Ciekawa informacja wpływu stanu psychicznego osobowości na naszą część subtelną]
Eter?
D: Załamany właśnie, wciąganie, brak zgody na własne zdrowie. Kod: jak jedno cierpi, to reszta też musi. Jak matka odejdzie, reszta też musi. Macki ośmiornicy.
Współuzależnienie, symbioza?
D: Tak.
A fizyczność, linki?
D: Łączą się z innymi. Sakra, podstawa, głowa.
A ta choroba, jelitówka i spadki energii?
D: No znalazła i przywlokła: mamo, ja też choruję, zobacz, też cierpię. Nie pokażę ci mojego szczęścia. [Dusza bezpośrednia]
Co z tym zrobić?
D: To trzeba „zatrząść” całą energetyką domu, jej pokoju, rodziny i potem jej samej. To jest jedna zbita masa. [Ważne informacje, że dom jest zainfekowany]
Ania: Jak to się robi, to zatrzęsienie?
Nikodem: Grzecznie mam napisać, czy bezpośrednio?
Ania: Jak wolisz.
Nikodem: Wszystkim wam uderzyć w głowy, bo jesteście w schizie wszyscy, zbiorowej panice, masie cierpiącej. I niestety, ale wyniszczacie siebie samych i nie pozwalacie sobie żyć. Jeśli coś się mamie stanie, zaraz będzie się sypać reszta. Stąd te „macki ośmiornicy.”
Ania: Mi się wydaje, że damy sobie radę, tzn. ja mam poczucie, że dam sobie radę, za resztę nie odpowiadam. Ale ta ośmiornica to dusza mamy, czy co to jest?
Nikodem: Czyli jest u ciebie wola postawienia siebie na pierwszym miejscu?
Ania: No tak, inaczej bym nie wmuszała w siebie jedzenia, chociaż rosło mi w buzi od samego patrzenia.
Nikodem: Bo przeżywać emocje, smutek, żal, frustracje i złość to jest naturalna rzecz w takim okresie.
Ania: I teraz już jest dobrze.
Nikodem: Ale u was to przybrało poziom niewyobrażalny. Niestety nie pomagacie mamie. Jeszcze tymi postawami i energiami obciążacie ją.
Ania: Właśnie nie wiem, dlaczego aż tak to poszło, ja wiem, że jej tym nie pomagam, ale to tak ciągnęło w dół.
Nikodem: No, ciągnęło w dół. Opisz. I…
Ania: Jakbym się miała utopić. Ech przypomniał mi się sen sprzed miesiąca.
Właśnie stałam przed rzeką, w której było dużo wody, i czułam realną panikę, jakby to się na żywo działo. I nie mogłam dać kroku na most, żeby przejść. Paraliż. Ale potem ten most zamienił się w a la tramwaj wodny i dostałam się na drugi brzeg. Ta panika była taka realna. Ale co można z tym zrobić?
Nikodem: Rzeka, to woda, woda to emocje. Jakbyś to uwolniła, duszo?
D: Nic bym z tym nie robiła. Niech to się zapadnie pod sobą.
Czyli wysuń teraz z całego ich domu, ale też podstawy astralnej, mentalnej, eterycznej blokady. Niech to runie w energiach. Stworzymy też na dole taki zbiornik wielki, tak pięćset metrów pod fundamentem domu. [Pracujemy nad energetyką domu]
D: OK. Zrobione.
Na trzy puszczasz zawory.
D: Haa. OK. Wylewa się.
Co to za rodzaj energii? A. Panika, lęk, śmierć, żal, troska.
Teraz. Duszo, zaświeć mi matkę i energię matki.
D: OK [Dusze lubią w ten sposób pracować]
Kurde, faktycznie macki i ośmiornica. A jej część subtelna? No ciemna, żal, smutek, droga krzyżowa. OK. To wpuszczamy teraz z góry energie. Weź od monady duszo, niech taki promień stworzy jasny, żywa energia. Wpuszczamy w głowy wszystkich w tym domu.
D: OK. Jest/Są.
Wpuszczamy. I macki się rozpuszczają.
Ania: Nie wiem, czy do mamy to dojdzie, bo ona jest na lekach.
Nikodem: Pierwsze poziom emocji i mentalny.
Ania: U mnie czuję, że trzeźwiej na głowie.
Nikodem: Lepiej się robi. Jaśniej. Czyli tam była taka bryła energii choroby i śmierci.
D: Ogromna. I to tylko parę osób to zasilało.
To schodzimy do eteru teraz. A te pola energetyczne w jeden zbiór.
D: Idzie.
Odpinamy to z ich nóg, podstawy, bioder, eteru wyższego i niższego.
D: Idzie. Zbieram na bok.
Wpuszczamy dalej energię buddyczną. I teraz zdejmujemy śmierć z tego domu. Wszystkie energie kostuchy na bok.
D: To mocniej siedzi. Jak filar jakiś.
Może podłączone do czegoś? Czego?
D: Szpital, coś w państwie, karma.
Wycofujesz. Były filary. Ale powiedz mi, jak to się dzieje, że coś aż tak ciężkiego w całym domu i w ich ciałach?
D: Naznaczenie, że tutaj jest cierpiętnik, i przywileje. Ale to tylko pogłębia chorobę.
[ po chwili ]
I teraz dopiero energie wracają na swoje miejsce, balansują się.
D: Tak. Wróciła trzeźwość umysłu.
To teraz ciało twojej osobowości. Mental. Robimy.
D: OK.
Jak wycofasz z tej „fazy”?
D: Drgania.
Trzeba kod wyciągnąć z ciała na ucieczkę od siebie w takich sytuacjach.
D: Patrz.
No widzę, że ona sama patrzy na siebie samą.
D: Tak i schodzi bielmo z oczu.
To uwalniaj kod z nią.
Czemu ona tak walczy?
D: No jej wzorce.
Nie chce cierpieć, więc ucieka. Ale ucieka, bo nie chce cierpieć, ale chce cierpieć, bo ma kod, którego nie chce uwolnić.
OK. Wróciła do siebie.
D: Jest kontakt z rzeczywistością. To teraz ciało astralne. Można odwirować, uspokoić. [To jest ważna informacja, bo świadomość osobowości była zawieszona w kreacji astralnej rzeczywistości, czyli w fałszu. Tam uciekała głowa, myśli. Niestety, później te obrazy wpływały na odbiór siebie i innych].
Nikodem: Niech tam się ułoży świadomość, wróci do siebie, do części subtelnej. Duszo poszukaj w niej programu na takie reagowanie, na to wszystko?
D: Symbioza, to jest zlanie, ale to działa od eteru. [To mówi nam o podświadomym i rodowym zbiorze]
Jak ma reagować ona, astralna?
D: Przez dematerializację tych wzorców utożsamiana.
Ania: Ale dziwnymi terminami dusza operuje.
Nikodem: Ja tak zapisuję, nie mam czasu pisać całych zdań. Ważne, że ja rozumiem.
Ania: Okej.
Nikodem: Bo pracę zrzucam na jej barki.
Ania: To dobrze.
Nikodem: Ciała mentalne i astralne ładne. Jedynie to eteryczne i fizyczne martwi. Porozmawiam z twoją częścią subtelną.
Cześć, jak się czujesz?
S: No teraz się lepiej czuję.
Co się działo?
S: Po prostu emocje atakowały ze wszystkich stron.
Jak sobie z nimi poradziłaś?
S: Po prostu zaczynam odcinać. Zaczęłam kręcić swoimi energiami.
Co wtedy się stało z ciałem eterycznym?
S: Zachorowało, podupadło na zdrowiu.
Czyli żeby zachować siebie w jakimś tam stanie, zrobiłaś to kosztem ciała?
S: Nie wiem, czy tak bym to nazwała. [mechanizm obronny]
Jak to można było inaczej zrobić? [zmuszam do myślenia, samoanalizy]
S: Nie wiem.
Ja bym chciał, żebyś weszła teraz w siebie i poszukała programu, który stawia nadrzędność dla cierpienia, bólu i śmierci.
S: O, tego jest dużo.
To teraz wejdź i po kolei to wyciągaj, bo to jakby tworzy zlanie w jedną bryłę z rodziną.
Tak jest. Głowa, podstawa, serce i splot.
I teraz najważniejsze, czyli twoja podstawa, która łączy w jakiś sposób z eterem.
S: Co mam zrobić?
Po prostu wejdź w siebie.
S: Jestem.
Jak widzisz swoje ciało eteryczne i fizyczne?
S: Roztrzęsione. I ja tak nigdy nie patrzałam na siebie.
Ostatnio to odkryłem. Banalne.
To teraz uspokój i z ciała eterycznego wywalaj do duszy (do góry) cząstki choroby.
S: Robię. [ładnie pracuje część subtelna]
Czemu to ciało było tak rozszarpane?
S: Przez poczucie straty, żal, takie poczucie jedności.
Co może być w miejsce tego?
S: Stałość, poczucie odrębności, bo jednak moja matka sama podejmowała wiele różnych decyzji, które były szkodliwe dla niej samej. Teraz ponosi konsekwencje. To nie są moje konsekwencje.
Czyli teraz wejdź w słowo „konsekwencje” i uwolnij z siebie.
S: Tak, jest, jestem winna. [Tutaj zachodzi głęboki proces w części subtelnej]
Wejdź teraz w to poczucie winy.
S: Trzęsie mną.
Ociepl, otul, daj miłość.
S: To taka pamięć utraty czegoś ważnego dla siebie.
Konkretnie. Dusza pomoże.
S: Utrata miłości, bliskości.
Otul, daj miłość i powiedz: jesteś, dziękuję ci, że jesteś, dziękuję, że byłaś, dziękuję, że może i będziesz. Miłość zawsze jest.
S: Ona, oni zawsze są. No tak, są. [ulatnia się coś]
Ania: A powtarzałam sobie ostatnio: miłość jest zawsze ze mną.
Trzeba pozwolić bliskim doświadczać na swój własny sposób. Zaakceptować rzeczywistość, że ludzie przychodzą i odchodzą.
S: Ale jak?
Subtelnie przecież wiesz, jak.
S: Fizycznie nie wiem.
Nie chodzi o uczestniczenie w tradycyjnej formie, ale bycie obok w pozytywnym myśleniu, radości. To wszystko wzmaga twoją akceptację co do wybranej drogi naszych bliskich. Nie ochronisz wszystkich. Nie uzdrowisz wszystkich. Ale możesz być obok, wspierać dobrym słowem i wierzyć w tę osobę. Unikaj zabijania zmartwieniem, cierpieniem, martwieniem.
S: Chyba dociera do mnie. Jestem ja i są oni. Oni przeżywają swoje i przez to ja przeżyłam swoje.
Nie. Oni przeżywają swoje i ty przeżywasz swoje. Ale przez to, że oni przeżywają w ten sposób, ty przeżywasz w sposób pobudzony, zmieniony, zintensyfikowany. Chodzi o to, żeby być w sobie, w swoich uczuciach. Nie zrównuj cudzego żalu do swojego żalu. Nie zrównuj czyjejś apatii do swojej apatii. Nie schodzisz do smutku, do cierpienia, do bólu, tylko wyciągasz rękę ze swojego poziomu i mówisz: „chodź tu do mnie, tu jest słońce.” Wszystko to opisałem w „Poza Dualnością” w rozdziale „O miłości, poświęceniu i współwinie.”
S: No tak. Rozumiem chyba już.
Ania: A jak w ogóle totalnie nowa część subtelna może dalej mieć takie obciążenia? [mechanizm obronny]
Nikodem: Bo ty masz. Ona nigdy nie jest nowa. To ciągle ty. To jest zawsze twoja esencja.
Ania: Czyli to idzie od góry? [część subtelna Ani była przebudowana parę miesięcy wcześniej]
Nikodem: Bo to twoja podświadomość, twoja psychika, twoja nieświadomość.
Ania: Już się do niej przylepiły?
Nikodem: Kto się przylepił? I na co jesteś zła?
Ania: No te wzorce ode mnie. Nie jestem zła.
Nikodem: Ale to Ty. To zawsze było w tobie. To jest coś takiego, ten temat, który przechodzisz, coś fundamentalnego dla ciebie. Dlatego żyjesz w domu rodzinnym, a nie w innym mieście czy państwie. To, co się dzieje, jest twoim fundamentem psychicznym, strukturą mentalną, emocjonalną i energetyczną. Taki po prostu plan wcieleniowy. Rozbierasz strukturę, czyli siebie jak rzeźbiarz.
Ania: Okej, to rozumiem, zresztą czułam podobnie, że to nowe kształtowanie mnie.
Nikodem: Te fundamentalne wzorce zachowania i reagowania to często jest nie do uwolnienia dla większości. Po prostu mechanizm obronny i wypieranie. Ty jednak rzeźbisz, bo musisz, a musisz, bo życie ciebie zmusza. Dlatego to uwalniasz.
Ania: Ale da się to wyrzeźbić?
Nikodem: Dlatego widać plan wcieleniowy duszy/monady, bo życie ci pokazuje i zmusza. Ale wielu ludzi życie nie zmusza, więc olewają temat. I fundament, chociaż zły, nadal podtrzymują.
Ania: Chociaż tyle, że są widoki, że będzie lepiej.
Nikodem: No, jest lepiej. Jest zupełnie inaczej. I to widać po części subtelnej.
Ania: Ufff. [mechanizm puścił]
Nikodem: Bo zobacz w samym odczycie na początku: ona nie ma podłączeń żadnych, nic. Ty masz rozwalony eter, ale ona nie. Teraz jednak chodzi o krok dalej, żeby ona ciebie wsparła bardziej, tylko nie umiała, nie rozumiała, bo chroniła ciebie, no siebie, na swoim poziomie. [Wcześniej część subtelna Ani cały czas obrywała, była kodowana, atakowana]
Ania: Fakt.
Nikodem: Mało osób to rozumie, w ogóle mało rozumie pracę i mechanizm międzyjaźniowy. Ja to dopiero tak dogłębnie pokazuję i uczę.
Ania: Tyle dobrze, że nie ma ingerencji. [korzyści osobowość zaczyna widzieć w sobie]
Nikodem: Więc teraz, jak ona puściła (ona=część subtelna), można naprawiać eter. A dusza była potrzebna, bo dusza miała na to wszystko „wyjebane.”
Ania: Standard, a jednocześnie wszystko widziała i wiedziała, co robić.
Nikodem: Tak, ale brakowało impulsu, żeby zacząć uwalniać. A dlaczego tak jest? Bo my, jako ludzie, czy nasze części subtelne, nie bierzemy, nie czerpiemy z góry. Czyli nie dajemy sobie samym. To, że ktoś jest na przykład „bless”, mówimy czasem o kimś tak, kto właśnie daje sobie samemu, czerpie z siebie.
Ania: Czyli dusza nie ma w sobie nadgorliwości, jeśli ja chcę, to da, ale nic sama od siebie.
Nikodem: Czyli jak mamy do czynienia z fundamentalną strukturą, osią psychiczną, to praca jest trudna, mozolna, to takie powolne rzeźbienie. Bo gdybym nacisnął bardziej, uciekniesz, przeklniesz, nie zrobisz. Testowałem to. Potem jak ciało zmusi, to coś takiego w psychice blokuje. Mur i koniec.
Tak. To samo dotyka monady, jeszcze bardziej monad.
Ania: Czyli się czeka na własną gotowość.
Nikodem: W sobie, ale to musi być w tobie i części subtelnej. Ale my nie wiemy, jak brać, czerpać, nikt nam tego nie pokazał. Widziałaś, jak dusza szybko robi.
Ania: Byłam w szoku.
Nikodem: Jak się cieszyła, że to robi.
Ania: Cyk pyk i zrobione.
Nikodem: Szybko gadała, szybko mówiła. Ja ledwo zapisałem (na co zwróciłaś uwagę). No właśnie. Daje, bo może, bo jest miejsce, bo zrobiło się miejsce. Tylko to miejsce ja zrobiłem, a nie ty. Więc teraz pytanie: co ty mogłaś zrobić, żeby to było, weszło, zaczęło się dziać?
Ania: Nie wiem, właśnie tu czuję jakąś bezsilność.
Nikodem: Bezsilność. No teraz z częścią subtelną wchodzicie. Bo zobacz, temat twojej mamy. Tam też jest bezsilność.
Ania: Jakbym nie umiała rozmawiać ze sobą, duszą.
Nikodem: Rozmawiać potrafisz, wielu ludzi potrafi.
Ania: Si bezsilności dużo.
Nikodem: Ale tu chodzi o egzekwowanie i wprowadzanie. Ja jestem w tym mistrzem, to widać. Monady robią, dusze robią jak mróweczki.
Ania: Jakby poczucie, że nie mogę, że nie mam siły przebicia. Coś mi zaświtał poród.
Nikodem: Co jest po drugiej stronie bezsilności? Nie możesz się sama urodzić? Muszą ciebie popchać?
Ania: Tak, bo to jest zamiar zewnętrzny, a ja bazuję na wewnętrznym, że zawsze są jakieś przeciwności. Że ja chcę, ale mur, stopują.
Nikodem: I potrzebujesz popchania, przyśpieszania zewnętrznego.
Ania: Bardziej kogoś z dobrą wolą, co pomoże, a nie zablokuje.
Nikodem: To jest OK, postawa. Czyli chodzi o kwestie ruchu.
Ania: Jakby poczucie, że ludzie, coś głównie rzucają kłody pod nogi i że świecą szukać kogoś, kto pomoże albo chociaż nie przeszkodzi. [Wcześniej Ania chodziła do wielu różnych ludzi, którzy bardziej szkodzili niż pomagali]
Nikodem: To pytamy się duszy. Pytaj się duszy. Żebyś mi pomogła w życiu to…
Ania: Żebyś mi pomogła w życiu, to co muszę zrobić? (Wyszła też moja fiksacja na robieniu).
Nikodem: Nic nie musisz zrobić. Wystarczy być.
Ania: A ja mam poczucie, że najpierw muszę coś zrobić.
Nikodem: Musisz mieć intencję. Intencja gromadzi energię. Tylko ty skupiasz się na blokadach, obiekcjach, strachu, lęku, ataku, szantażu, kodzie itp. Nie traktujesz duszy i monady jako coś, co jest bezkresne, mobilne, nieskończone, działa, robi, uwielbia kreować.
Czyli patrzysz na nie swoimi, zaślepionymi ziemskością, oczami.
Ania: Już od dziś mi się to zmieni. Jakby mam obraz duszy wciąż, która jest niekumata, obciążona itd.
Nikodem: Tak było, ale pracowaliśmy sporo. Dusza robiła. Twoja część subtelna robiła. To jest inny poziom świadomości u nich. Zrobiłaś robotę. Czerp więc z tego korzyści. To jest właśnie potęga mojego stylu pracy, który pokazuje.
Ania: Tak, teraz to widzę. Ale masz rację z tym zaślepieniem ziemskością.
Nikodem: Tak, to projekcja i przeniesienie. Po prostu patrzymy na duszę jak na rodzica lub kolegę. Jak na człowieka. Wkładamy im swoje przywary. Tak, dusze mają swoje za uszami, mają kody, programy, mylą się. Podobnie jest z monadami. Inna skala istnienia, ale też wkładamy często do ich ust coś, czego nie ma. Mama z tatą nie dali, świat nie dawał – to moja dusza i monada też nie da. No, bo jak to tak?!
Ania: No niech się układa.
Nikodem: To teraz test. Naprawiacie ciało eteryczne z duszą i częścią subtelną. Wyraź intencje w sobie, wewnętrznie.
Ania: Wyraziłam.
Nikodem: Czułaś, że to się staje i dzieje?
Ania: Czułam, że jest zgoda.
Nikodem: To już postęp. Super. To teraz poczuj, że to się dzieje, teraz.
Ania: Gotowość do naprawienia tego przez duszę i część subtelną, jakby to było oczywiste.
Nikodem: Monada i wiele dusz (ale nie wszystkie), one istnieją w wielu czasach jednocześnie, w wielu wymiarach jednocześnie. A sygnałem jest TERAZ, to poczucie, że jest TERAZ. Właśnie, jakby to było oczywiste. TAK.
Ania: Czuję, że jest naprawiane teraz. Ale w mojej postawie było tyle lęku o to, że one tego nie zrobią. Jpd.
Nikodem: Zgadza się. Zrozumiałaś coś, co w rozumieniu jest warte miliony.
Ania: Ale to jest ta projekcja z życia. Jeszcze nie mam tych milionów, ale się podzielę.
Nikodem: Tak. Rzeczywistość, ziemia, to, co widzimy i doświadczamy. To nasz taki „kramik”, który przenosimy w gęstości subtelne i dusze. Dlatego duchowość ludzi jest taka, a nie inna. Dlatego sesje duchowe wielu, wielu nic nie dają i nie przynoszą. Bo nie odnoszą się do tej ziemskiej rzeczywistości, tylko wymuszają zmianami subtelnymi zmiany w fizyczności. A tak często się nie dzieje. Dlatego kiedy pracuję, dotykam terapii klasycznej, podświadomości, ciała, i potem przeskok na duszę lub część subtelną, no i czasem niestety monadę. Musi być ten flow. I teraz drugi test. Pomyśl, że ciało mamy się leczy, że ona faktycznie przyjmuje to wsparcie. Pomyśl o jej duszy i jej części subtelnej.
Ania: Czuję, że są gotowe.
Nikodem: To teraz twoja dusza daje im informacje w formie roty (pakietu informacji), co mają zrobić. Niech dusza i część subtelna się tym zajmie/przeczyta. Pewnie kiwną głowy i niech działają.
Ania: Jakby w lekkim szoku, trochę jak taki dar to niosą.
Nikodem: Czyli zobacz. Pomyślałaś o uleczeniu mamy, ale to one musiały się zgodzić. I teraz one same to dla siebie zrobią. Tyle, ile mogą, na ile są gotowe oczywiście. A na Ziemi uczy się, że ty masz dać komuś energię, wlać w kogoś energię. Nie, to jest współuzależnienie.
Ania: Mama przez ponad miesiąc tak jeździła do bioenergoterapeuty.
Nikodem: Jej dusza i część subtelne gotowe. Niech działają. Wy obserwujcie, ale z wiarą w nią.
Ania: Si, będę obserwować. [Lepszy humor i od razu Ania lepiej widzi]
Nikodem: Idzie. Co się dzieje z jej ciałami?
Ania: Jakby coś tam jest przestawiane, tzn. jakby doprowadzane do równowagi jakiejś. Jakby jakieś systemy szły zupełnie innymi ścieżkami. Wygląda to trochę jak rurociągi.
Nikodem: Jak ciało eteryczno-fizyczne reaguje?
Ania: Wydaje się jakieś nieruchome jeszcze, jakby zastygłe w czymś.
Nikodem: Tak, bo ciało astralne mamy miał dużo sztuczności, obcej energii i niskiej energii. No, teraz niech to rozpuszczają.
Ania: Widziałam, jakby z tych płuc gdzieś zeszło powietrze, jakby gaz.
Nikodem: Najbardziej co niszczy to oczekiwanie na diagnozę i wynik.
Ania: Żebyś wiedział.
Nikodem: Dobrze, teraz wchodzi do jej ciała eterycznego energia.
Ania: Powoli jak taki miech rusza, ale to widać długo było w takim stanie. Powoli to idzie, ale widzę gdzieniegdzie przepływ.
Nikodem: Tam, gdzie jest miejsce.
Ania: Tak, w pewnych obszarach, jakby krew, soki ruszyły. Koło wątroby widzę, to dobrze.
Nikodem: OK. I teraz u twojej mamy – ona jakby potrzebuje przyjąć w brzuch, biodra i podstawę.
Ania: Faluje coś w tych obszarach, jak rozchodzenie się fali po wodzie.
Nikodem: Dlaczego tak jest?
Ania: Jakby się odbija od czegoś, jak fala dźwięku odbita.
Nikodem: Tak. Tutaj wpływały te pale wbite dookoła domu, filary, nisko eterycznie postawione. Niech teraz zmieni się częstotliwość energii na taką, która rozpuszcza. Już nie taką, która wypełnia i napełnia, ale rozpuszcza.
Ania: Poszło.
Nikodem: Niech to przechodzi jak fala i wszystko wychodzi, resztki dołem, podstawą, pod nogami.
Ania: Rozpryski jak krople wody widać. Aż zaczęło powiewać na dworze, a nie było wiatru. Łał. I ucichło.
Nikodem: Teraz powiedz jej części subtelnej lub duszy: niech z podstawy i sakry, i splotu zdejmie pieczęcie: death, śmierć w imię chwały, bóg, honor, ojczyzna, cierpienie, droga męczeńska, moja matka i babka.
Ania: Troszkę mnie to wybiło.
Nikodem: Ja powiedziałem. Po to jestem. I takie korki wychodzą z jej czakr niższych. Ludzie muszą zrozumieć, że dla człowieka najważniejszy jest eter (niższy i wyższy). Poziom astralny i wyższe nie mają znaczenia dla ciała większego. Seks to eter, to eteryczność. Zdrowie to eter, eteryczność. Całe mana, ki, chi. Podobno kiedyś w tablicy pierwiastków był eter/ether. Podobnie te wszystkie maszyny (chamber) komory eteryczne, które miały leczyć ludzi. Wszystko to poznikało z podręczników.
Ania: Nieźle. Mendelejew dostał całą tablice we śnie.
Nikodem: Bruce Moen pisał, jak „inspiracje” schodzą w swoim cyklu książek.
Eter to matryca dla ciała fizycznego. Dobrze. I teraz ze stóp niech rozpuści te czarne sznury pieczęcie na mękę pańską.
Ania: Słyszę jakiś śmiech, że co to są głupoty, żeby mękę pańską robić. Te sznury to jak węże wyglądały.
Nikodem: Duszo, jak jej idzie?
D: Dobrze, tam było przeogromne braki energii.
Ile procent miała energii?
D: Swojej? 10 procent.
A teraz?
D: Tam części były takie, które nie chciały przejmować energii nawet po rozpuszczeniu. Teraz ma 50. Ona się musi przyzwyczaić do tego ładunku energii. Ale też widzę, że zmieniło się jej pole na bardziej takie pulsujące.
D: Tak, uruchomiła leczenie, ale to leczenie kwantowe jest do poziomu wzorców podświadomych. Czyli wszystko, co zrobiliśmy dzisiaj, działa do poziomu najgłębszego wzorca w niej samej.
Czyli musi przyjąć po prostu radość i życie.
D: Tak.
A jak twoja osobowość się nauczyła?
D: Czerpać? Wie mniej więcej mechanizm, ale to musi być nawyk.
Teraz do ciała fizycznego. Niech część jej subtelna wejdzie w siebie, tak jak ty to zrobiłaś subtelnie. Ma prawo sobie dać i sobie dawać.
Ania: Tak, a tam było ciągle oddawanie nawet tej miski zupy komuś.
Nikodem: No. Droga krzyżowa: oddam wszystko i przyjmę baty, przyjmę cierpienie, oddam życie. To jest arymaniczne mocno, nie Jezusowe. Ale ludzie nie wiedzą, nie odróżniają, że czarni mocno zmienili i przekręcili nauki Jezusa, żeby energie były niskie.
Ania: Mi się nawet nie do końca w głowie mieści, że ona to puści. Ja to widziałam całe życie w niej.
Nikodem: Jasne. I to jest właśnie ten fundament w niej. Zaakceptuj ten jej szkielet, fundament, oś.
Ania: Okej. Ja to widziałam u babci, u niej. Akceptuję.
Nikodem: To całe oskryptowanie w niej. Akceptacja w miejsce martwienia. Tak myślisz, tak działasz, do tego stanu się doprowadzasz, to robisz, to ignorujesz, taka karma, taki wybór, takie decyzje. Zrobiłam, mamo, wszystko, co mogłam dla ciebie.
Ania: No tak.
Nikodem: Powiedz do niej: wybierasz życie i tak myśl i mów do niej.
Ania: Informacje mają, i dusza, i część subtelna. Mam myśleć, że wybiera życie? I jej to mówić?
Nikodem: Tak czuć. Poczuć. Niech to emanuje jako nawyk, postawa. Wystarczy emanacja bijąca od ciebie. Tak dajesz informacje jej ciału.
Ania: Okej. Czyli sobie też mówić, że wybieram życie, czuć w sobie, że wybieram życie.
Nikodem: Mówić na początku i czuć w sobie. Ale od mówienia się zaczyna, tak.
Ania: Wiem, wiem, o co chodzi, tak.
Nikodem: OK. To teraz całe stare pole mamy i jej części subtelnej rozpuszczamy, całe te fantomy, portale, ciemność.
Poszło.
Teraz dziękujesz jej za lekcje i wierzysz w jej siłę i moc sprawczą. I wracasz do swojej przestrzeni. Tam też duszy mówię, że ona ma nawyk brania jakiejś energii, ale ona ciężka jak ołów. Niech tego nie bierze już. Coś jak pluton, merkury. Ciężkie, rozbijające.
Ania: A to z konkretnego miejsca leci?
Nikodem: Ona nie odróżniała, bo to niby jej lekarz dawał. A to jakiś przebieraniec subtelny. Podlatywał ktoś.
Ania: Pewnie ten bioenergoterapeuta, co ją mamił, że tam już nic nie ma, a na tomografii wyszło, że jest, dalej jest, i już więcej do niego nie pojechała.
Nikodem: Dom zrobiony. Ty zrobiona. Mama zrobiona (zarobiona). Kreacje mniej więcej rozumiesz. Wszystko. 4 w 1.