Zacznijmy od tego, czym jest praca nad sobą. Jak ją można zdefiniować? Definicji jest bardzo dużo, podejść prawdopodobnie jeszcze więcej, ale najprościej nazywając: praca nad sobą to zmiana przekonań świadomych i nieświadomych, dotyczących nas samych, różnych sytuacji, innych ludzi i ogólnego postrzegania rzeczywistości. Praca nad sobą dotyka wzorców myślowych, utrwalonych zachowań emocjonalnych i odziedziczonych wzorców osobistych, nazywanych wcieleniowymi (z perspektywy duchowej) oraz wpływających wzorców rodowych. Mówi się, że wszystkie wzorce są zawarte w podświadomości, ale nie jest tak do końca, bo naszą podświadomością są przecież komórki, organy, ciało, ciała subtelne czy – z duchowej perspektywy – jest to sama struktura i budowa czakr. Można powiedzieć, że wzorce, przekonania czy to, co ja nazywam kodami, bo kod to esencja wzorca, są na każdym poziomie, płaszczyźnie i trzeba podejść do wyzwania wielowymiarowo. W tym opracowaniu zajmiemy się strukturą podstawową. Niech nie zwiedzie Cię słowo „podstawowa”, bo jest to praca fundamentalna, bez której jakakolwiek podróż w głąb siebie, poznawanie siebie nie są trwałe.
Kiedy nauczysz się pracy z podstawowymi pięcioma pytaniami oraz rozbiórki wyzwania czy problemu według tych pytań, dostaniesz narzędzie do dużo bardziej zaawansowanej pracy, w której możesz dodawać kolejne elementy. Ale trzeba od czegoś zacząć. A ponieważ sam pracuję od prawie 20 lat z innymi ludźmi różnych kultur, wierzeń, o przeróżnym doświadczeniu osobistym i intelektualnym, napiszę w największym skrócie – z szacunku dla Twojego czasu – co możesz już zrobić, czego już potrzebujesz. I dostajesz to ode mnie całkowicie za darmo. Zaczynamy.
Zasada pięciu pytań
Pamiętaj, żeby na początku odpowiadać na poszczególnie pytania najogólniej i najprościej, jak potrafisz. Następnie możesz wykorzystać pytania zamieszczone w kolejnych punktach. Pomogą Ci one w Twojej podróży.
1. Co mnie boli? Gdzie mnie boli?
2. Co zamierzam z tym zrobić?
3. Co to za rodzaj emocji we mnie? Co za rodzaj uczuć przeżywam?
4. Czemu akurat teraz to się uruchomiło (ta emocja, myśl, postawa, sytuacja)?
5. Czy to jest moje, czy stare (wcieleniowe, ingerencja, wewnętrzne dziecko, nasłane)?
Odpowiadamy na pytanie intuicyjnie, nie myślimy za długo.
I. Punkt pierwszy – nazywanie problemu
Etap nazywania i identyfikowania jest zawsze najtrudniejszy. Bardzo często, kiedy odzywają się w nas dziwne głosy, zaskakujące myśli, mamy zadrę, chandrę, przeżywamy wybuchy gniewu, coś za tymi zachowaniami się kryje. Niestety nie szukamy, nie badamy, nie przyglądamy się temu, bo przeważnie nie mamy na to czasu – taka chora konstrukcja świata. Jednak to nie jest jedyny powód. Nie obserwujemy siebie, nie szukamy, nie zastanawiamy się, bo nie jesteśmy tego nauczeni. Świat pokazał nam, że problem jest na zewnątrz nas, w innych ludziach, sytuacjach, rodzinie, rodzicach, partnerze, dzieciach. Co ważniejsze, nie tylko uciekamy od wzięcia odpowiedzialności, samoobserwacji – bo tak ten proces się nazywa – ale też uciekamy w hałas, wir pracy, zleceń. Wszystko to robimy, żeby zagłuszyć to, co w nas. Wielu ludzi w obecnych czasach – naprawdę jest to skala niesłychana – boi się tego, co w nich samych, co się tam rodzi, co oni sami przeżywają wewnętrznie. Ale brak porządku wewnętrznego projektuje brak porządku na zewnątrz nas.
Siadamy i zadajemy dwa podstawowe pytania:
- „Co mnie boli? Gdzie mnie boli?
Pytania nie dotyczą stricte bólu fizycznego, cierpienia, kłucia. Absolutnie nie. Są to ogólne pytania, pt. „Co Ci jest?”, „Co się dzieje?”, „Gdzie to się dzieje w Tobie?”.
Usiądź w ciszy, weź kartkę i zapisz odpowiedzi na te pytania. Kiedy napiszesz i zobaczysz swoje słowa, inaczej zareaguje mózg, uruchomisz procesy podświadome, a Twoje ciało podziękuje Ci później. Tak zaczyna się Twoja podróż do wnętrza siebie i odblokowania tego, co w Tobie.
Odpowiedz na pytania krótko, zwięźle, np. to i to, tu i tu. Następnie zadaj kolejne pytanie.
II. Punkt drugi – czego naprawdę chcesz?
To jest taki punkt, który wymaga Twojej szczerości. Prawdopodobnie mówisz, że chcesz czegoś, wiesz, że trzeba coś uwolnić, puścić, przepracować, ale do końca nie wiesz, jaką cenę będziesz musiał zapłacić za zmianę. Nie mówię o kosztach finansowych, ale o osobistych, które wymagają wejścia w siebie, prawdziwej konfrontacji, weryfikacji pewnych wzorców. Nie jest to łatwe, ale potrzebne, ponieważ inaczej dajemy pożywkę danemu zachowaniu, wzorcowi, emocji. Popatrzmy na pytanie:
- Co zamierzam z tym zrobić?
Będziesz trzymać gniew, urazę? Nie odpuścisz i nie wybaczysz? Będziesz miał wieczny żal i pretensje? Teraz szukasz kosztu swojego zachowania i postawy. Co Ci to daje, że tak myślisz? Masz jakąś korzyść, ale może jeszcze nie jesteś tego świadomy.
Idziemy dalej.
Co Ci to daje, że tak ciągle się czujesz? Co Ci daje takie emocjonowanie? Co Ci daje emocja, którą trzymasz w sobie? Jaką historię opowiadasz sobie, kiedy przeżywasz tę emocję? I teraz odwróćmy pytanie: „Co się stanie, jeśli przestaniesz przeżywać w ten sposób?”.
Rozbijające pytania, prawda? Moim zadaniem jest zadawanie celnych pytań, bo one zmuszają do zastanowienia, czyli wejścia w siebie. Twoim zadaniem jest odpowiedzieć na nie. Czasem sesja jest warta tyle, jaką wartość wnoszą pytania, których nikt wcześniej nie zadał. Samo pytanie „Co zamierzasz z tym zrobić?” troszkę przewrotnie zmusza do poszukiwania wewnętrznej intencji.
III. Punkt trzeci – nazywanie emocji
3. Co to za rodzaj emocji we mnie? Co za rodzaj uczuć przeżywam?
Nie jesteśmy nauczeni odróżniać emocji od uczuć, ale najprościej: emocja trwa do pięciu sekund, jest silna, zaś uczucie to coś stałego, wydaje się, że jest wieczne, dużo głębsze niż emocja. Jakie przeżywamy emocje w ciele? Spektrum emocji jest szerokie, ale wystarczy, że skupimy się na podstawowych, czyli biologicznych emocjach, takich jak: radość (ogień), obrzydzenie (ziemia), smutek (metal), lęk (woda), złość (drzewo). Jest to pięć pierwotnych emocji i wszystkie pozostałe są ich kompilacją (od 2 do 5 elementów). Skupiamy się więc na pięciu: radości, obrzydzeniu, smutku, lęku, złości.
Na pytanie możesz odpowiedź np.
a) „Odczuwam obrzydzenie”,
b) „Przeżywam smutek”,
c) „Boję się”.
Twoje zadanie polega na wejściu w emocje, czyli dialog. Kartka i zapisz pytanie do swojej wcześniejszej odpowiedzi.
Ad a). Odczuwasz obrzydzenie – pytanie brzmi: „Czemu odczuwam obrzydzenie?”. Odpowiedź może brzmieć: „Bo zobaczyłam to i tamto”, „Bo Tomek zachował się tak i tak”.
Ad b) Odczuwasz smutek – pytanie brzmi: „Czemu odczuwam smutek?”. Odpowiedź może brzmieć: „Bo nie zostałem doceniony”, „Bo czuję się samotny”.
Ad c) Odczuwasz lęk – pytanie brzmi: „Czemu się boję?” lub „Czego się boję?”. Odpowiedź może brzmieć: „Boję się tego, co powie szef”, „Lękam się swojego ojca”.
Po zapisaniu odpowiedzi dzielisz je na dwie kategorie:
- Mam na to wpływ i pochodzi to ode mnie.
- Nie mam na to wpływu. Pochodzi to z zewnątrz mnie.
Segregujemy odpowiedzi na:
Ad 1) Mam na to wpływ: „Bo zobaczyłam to i tamto”, „Bo czuję się samotny”,, „Lękam się swojego ojca”.
Ad 2) Nie mam na to wpływu: „Bo Tomek zachował się tak i tak”, „Bo nie zostałem doceniony”, „Boję się tego, co powie szef”.
Zauważ, że nie mamy odruchu selekcjonowania tego, co realnie możemy zmienić i na co mamy wpływ, od tego, co jest poza naszym zasięgiem wpływu. Dzieje się tak przez społeczne współuzależnienie, czyli przejmowanie obowiązków innych (białe wzorce) oraz techniki manipulacji i kontroli (czarne wzorce). Popatrzmy na przykład. Jak odróżnić coś zewnętrznego od wewnętrznego, jeśli nasze odpowiedzi wydają się zawsze wewnętrzne, bo rodzą się w naszym ciele? „Lękam się swojego ojca” to jest coś, co jest w Tobie i trwa już pewnie długo. Jest to w Tobie i Ty podtrzymujesz tę postawę swoimi myślami, skojarzeniami, emocjami zapisanymi już w ciele. Na domiar złego pojawiły się pewnie odruchy mimowolne na samą myśl o ojcu. W „Boję się, co powie szef” widzimy, że reakcja „boję się” jest wewnętrzna, ale wprowadzamy tutaj okoliczność i wpływ drugiej osoby, czyli mamy do czynienia z lękiem opartym na oczekiwaniu: co zrobi druga osoba, co pojawi się w danej sytuacji. Nie mamy wpływu na to, co powie i jak zareaguje, nie mamy również wpływu na pogodę, polityków, partnera czy zachowanie dzieci. Podsumowując. Patrzymy na człon swojego zdania, czyli jego pierwszą i drugą część: jesteś Ty i ktoś czy jesteś Ty i Twoja utrwalona reakcja. Oczywiście nie musisz zawsze selekcjonować, przesiewać wszystkiego, ale bodźców we współczesnym świecie jest taka wiele. Mówi się, że do człowieka współczesnego w ciągu jednego dnia dociera tyle informacji, z iloma człowiek w średniowieczu miał styczność przez całe swoje życie. Selekcja eliminuje dodatkowy stres, bo współcześnie przez mass media jesteśmy zalewani informacjami, na które nie mamy wpływu, a to odbiera nam moc sprawczą i kreatywność.
Skupiamy się na odpowiedziach z punktu pierwszego „mam wpływ”. Bierzesz dodatkową kartkę i zapisujesz wszystko, co związane jest z sytuacjami wymienionymi w tych punktach, np.
- „Bo zobaczyłam to i tamto”. Bądź tutaj detektywem i zadawaj kolejne pytania: „Co konkretnie zobaczyłem, widziałem, przeżyłem, co było w tym takiego traumatycznego, co czułem, co widziałem?”. Opisz ze szczegółami.
- „Bo czuję się samotny”. „Jakie korzyści mam z tego, że jestem sam? Co takiego robię, żeby być w relacji?”.
- „Lękam się swojego ojca”. „Od kiedy się go boję? Co takiego w nim mnie przeraża? Jakie wewnętrzne dziecko jest we mnie, które się go boi? Jakie słowa czy zachowania mnie przerażają w nim? Czemu mam się bać własnego ojca? Czy czułem coś innego do niego? Czego tak naprawdę chcę od swojego ojca?”.
Wchodzisz w każdy element, odpowiedź i zawsze kończysz tak samo: uświadomieniem sobie pewnych zachowań. Jest trochę pytań i jest trochę do zapisania. Dlatego po wszystkim przeczytaj na głos to, co zapiszesz w tym punkcie. Czy jest tam jakieś zdanie wyróżniające się na tle innych? Zadaj pytanie do tego zdania (a raczej przekonania):
„Co by się stało, gdybym już tak nie myślał? Co by się stało, gdybym odpuścił?”.
Nie ma jednej zasady podejścia do problemu, bo samych odpowiedzi może być nieskończenie wiele, ale jest pewna zasada co do zadawania pytań. Muszą one być wiercące, penetrujące, szukające, otwierające. Jeśli się pojawi odpowiedź, spróbuj zawsze do niej napisać kolejne pytanie. Tak, jakbyś zapisywał dialog wyglądający w ten sposób:
Ja: (pytanie)
Odpowiedź:
Ja: (pytanie)
Odpowiedź:
Co robisz ze zbiorem odpowiedzi z punktu drugiego „nie mam wpływu”? Mówisz: „Cofam swoje dziecięce oczekiwania, lęki i energie wobec zachowania innych ludzi. Nie odpowiadam za ich zachowania, postawy, bo nie mam na nie wpływu. Jestem w sobie i ufam swoim umiejętnościom i postawom. Niech oni działają zgodnie ze swoim sumieniem, bo ja mam ogień, wodę, ziemię i powietrze w sobie”.
Tutaj możesz wszystko, co zapisałeś, spalić lub zastosować tzw. akt psychomagiczny i zakopać w ziemi. Odpuść, odpocznij. Zajmij się przez chwilę czymś innym.
IV. Punkt czwarty – szukanie przyczyn
- Czemu akurat teraz to się uruchomiło (ta emocja, myśl, postawa, sytuacja)?
Wykonałeś pracę nad sobą (nieważne, jaką metodą, stylem, podejściem). Coś zmieniło się w Tobie, energiach, inaczej podchodzisz do siebie, ludzi, sytuacji. Nagle, ni z gruszki, ni z pietruszki coś się zaczęło dziwnego dziać: kłótnia, krzyk, dziwne zachowanie bliskich, kolejna emocja i myśl. Tak jakby świat chciał Ci pokazać, że masz wrócić do starego nawyku, dać się z powrotem włożyć do małej szafki na miotłę. Napisałem o działaniu strażników (tutaj), ale obecne nasze poszukiwanie nie będą ich dotyczyć, bo Twoje zadanie polega na czym innym.
„Czemu akurat teraz ktoś coś powiedział? Czemu akurat właśnie teraz ktoś coś zrobił? Czemu akurat teraz przyszedł ten list, wiadomość, e-mail? Czemu akurat teraz dostałem telefon?” Nie możesz stosować tych pytań do każdej sytuacji, ale jeśli wykonałeś pracę nad sobą, poczułeś uwolnienie, nowy stan czy właśnie wróciło coś pierwotnego, uspokoiłeś się, to co te sytuacje chcą Ci pokazać? O czym one przypominają?
Wszyscy jesteśmy połączeni ze sobą. Dodatkowo żyjemy w komputerowym systemie, matematycznym, gdzie poszczególne warstwy się zazębiają ze sobą. Często jest tak: jeżeli Ty coś puścisz, wpłynie to na ludzi połączonych z Tobą. Kiedy oni coś puszczą, to wpłynie na Ciebie. Czasem nasze osobiste uwolnienia są traktowane przez system nieświadomy innych jako pozytywne działanie, przynoszące korzyści nie tylko Tobie. Jednak lwia część uwolnień, odpuszczeń zmienia dynamikę grupy, energię połączeń, czyli zmienia się siła odśrodkowa. Dlatego sytuacje dookoła Ciebie wskazują Ci, gdzie jeszcze jest otwarcie, gdzie jeszcze sytuacja, postawa wymaga Twojej uwagi. Sytuacje mogą być absurdalne, ciężkie, ale jeśli powiedziałeś „A”, pojawiło się „B” i często właśnie to „B” jest sztucznym utrudnieniem, wynikającym z działań innych ludzi, strażników czy – niestety – naszego wzorca połączonego z tym, co uwolniliśmy wcześniej. Musimy w takim przypadku poszukać odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie „Czemu akurat teraz?” i uświadomić sobie np.: „Miałem znowu nie wierzyć w siebie. Miałem znowu zjeść to ciastko. Mam nie wierzyć w terapię, którą przechodzę. Mam odrzucić zmiany. Mam czuć się jak śmieć. Nie ma dla mnie zbawienia. Nic na mnie nie działa”. Wszystkie te myśli są tak naprawdę wynikiem działania wewnętrznego i zewnętrznego. Ale zastanów się chwilkę! Samo to zachowanie i sytuacja, ale też nasze odczucia pokazują, że „hola, kolego i koleżanko, ja faktycznie coś zrobiłem, uwolniłem, uświadomiłem sobie, bo doszedłem do jakiejś ściany, odpowiedzi matrixa na moją zmianę. Te sytuacje nie są może tym, czego oczekuję, ale przez zmianę mojego podejścia do siebie i życia widzę, że zrobiłem krok do przodu, przeszedłem pewną drogę”.
Weźmy prosty przykład. Uwolniłeś emocje względem rodziców, wybaczyłeś, poczułeś to naprawdę głęboko. Nagle dostajesz telefon od mamy, która opowiada o jakiejś swojej głupiej decyzji, dodatkowo podchodzi do słuchawki tata, który znowu jest pijany i mówi, żebyś zabierał jakieś tam rzeczy z domu. Twoja zmiana się metabolizuje, materializuje, układa na każdym poziomie subtelnym, nie tylko przestawiają czy otwierają się nowe połączenia w mózgu. Ten wydawałoby się głupi telefon może być tak naprawdę „testem rzeczywistości” – przynajmniej ja to tak nazywam – czyli testem, w jaki sposób przepracowałeś, przerobiłeś temat, w jaki sposób odpowiesz na całą sytuację. Powiesz: „I tak was kocham, bawcie się tam dobrze” czy zareagujesz gniewem, żalem, wewnętrznym dzieckiem, które cały czegoś chce od rodziców? Uwolnienia zawsze są weryfikowane i weryfikowalne, ale jeden temat wymaga więcej nakładu pracy, inni mniej.
Tu poruszamy kolejne zagadnienie – uwolnienia typowo intelektualne, umysłowe od pracy, która angażuje ciało, psychikę, energię, czyli to wszystko, co widać w mojej pracy. Bo jedno to jest doświadczyć i uwolnić, a drugie to być przekonanym, że coś zostało uwolnione. Dlatego zawsze mówię: doświadcz, zbadaj, dotknij, sprawdź na sobie, a potem możesz wyciągnąć wnioski, bo tak zbudujesz mądrość. A jeśli chodzi o pracę nad tym, co już się stało, to musimy zawsze pamiętać, że opisujemy sytuację ze swojej perspektywy, która z góry jest zabrudzona, zaburzona, lekko zmieniona. Pamiętam, kiedy pracowałem z pewną parą. Partner opowiadał jedno, partnerka opowiadała drugie, historie zupełnie się nie zgadzały, a dotyczyły jednej sytuacji. Dlatego w tym punkcie najważniejsze jest zdanie sobie sprawy z tego, że patrzymy przez swoje filtry, inni patrzą na nas przez swoje i świat reaguje na nasze uwolnienia, na nasze zmiany. Reaguje, bo wszystko się układa i może się uruchomić kolejny negatywny wzorzec, który wymaga konfrontacji. Dlatego pytanie: „Czemu akurat teraz?” jest tak kluczowe, bo pozwala zweryfikować, znowu oddzielić własne od cudzego i nie podważać zmian, tyko zrobić kolejny krok ku nowemu, do przodu.
V. Punkt piąty – skąd, do diaska, to jest?
5. Czy to jest moje, czy obce (tu: wcieleniowe, ingerencja, wewnętrzne dziecko, nasłane)?
Mój drogi, wchodzimy już w tematy duchowo-subtelne. Wiele rzeczy w naszym życiu ma faktycznie naszą zgodę na to, żeby było, istniało, działo się, ale z drugiej strony te rzeczy, wywałki wcieleniowe, ingerencje czy nawet wewnętrzne dzieci, które coś tam szepczą lub patrzą przez nasze oczka na świat (nie raz pewnie widziałeś dorosłego ze wzrokiem dziecka) są rzeczami zewnętrznymi, obcymi lub wybitymi. A jeśli dodamy temat podsyłania myśli czy kontrolę umysłu (mind control), przez brak zrozumienia, niską świadomość wszystko nasza psychika, my sami, traktujemy jako własne ja, własny głos. Popatrzmy na pierwszą odpowiedź na pytanie.
Wewnętrzne dziecko
Jeśli traktujemy wpływ, zachowanie jako coś pochodzące od nas, ale traktujemy je jako uruchomione wewnętrzne dziecko (kilka terapii psychologicznych odrzuca termin wewnętrznego dziecka, ale są to zwykłe blokady twórców tych terapii), zaczynamy mówić do siebie wewnętrznie (w myślach), prowadzimy dziwny dialog, mogą uruchomić się myśli, emocje, pamięć z dawnego okresu czy dziwna niechęć lub strach. Najważniejsze to wiedzieć o uruchomionym wewnętrznym dziecku w sobie. Pracowałem kiedyś z dziewczyną, która przez rok terapii miała aktywne wewnętrzne dziecko w miejsce pracy z tym dzieckiem, wysłuchaniem go i scaleniem ze sobą. Terapeuta z nurtu psychoanalizy i psychodynamiki odrzucał ten temat i jej zachowanie traktował jako jej własne. Stąd niepoprawna diagnoza borderline lub dwubiegunowość.
Kiedy już wiemy lub przeczuwamy, że może to być coś wewnętrznego, bliskiego nam, zaczynamy pracować z WD (skrót od wewnętrzne dziecko). Mówimy w myślach: „Chodź do mnie, czego ci brakuje?”. Możemy nawet spróbować zobaczyć to dziecko oczami wyobraźni, jak podchodzimy do niego, przytulamy je, pytamy się go, czego szuka, czego mu brakuje, za czym tęskni. Ten proces jest szczególnie ważny, bo tak zaczynamy nawiązywać relacje z samym sobą. I czas spędzony z wewnętrznym dzieckiem zależy od tego, jak ono na nas reaguje. Im bliżej je czujemy, tym szybciej możemy je połączyć ze sobą, czyli scalić. Proces wydaje się prosty, ale WD trzyma w sobie lęki, strachy, potrzeby, nawet nienawiść. W trakcie sesji widać, że takie wewnętrzne dziecko (choćby tutaj) udaje nam się uzdrowić w ciągu jednej sesji, ale kiedy robimy to sami, wymaga to czasu, takiej naszej troski dla siebie. Kiedy już czujemy gotowość, mówimy: „Chodź do mnie, we mnie masz dom, przytul się”. Wewnętrzne dziecko to nasza energia psychiczna wybita przez traumę (silną emocję, szok, ocenę). Praca z WD to świetna nauka dawanie sobie samemu opieki i miłości.
Nasłane – zewnętrzne
Kiedy na pytanie odpowiedzieliśmy, że to nasłane, czyli atak zewnętrzny (bot, mind control, myśli innych ludzi), musimy zlokalizować, na jakim ciele subtelnym to się trzyma. Zadajemy pytanie:
„Na jakim ciele subtelnym zostało to zarzucone?”.
Mamy trzy potencjalne odpowiedzi: eterycznym, astralnym, mentalnym. Znowu odpowiadamy pierwszym skojarzeniem. Zapisujemy odpowiedź i zadajemy kolejne pytanie:
„W jakim miejscu ta myśl, emocja zostały zarzucone: podstawa, brzuch, gardło, głowa?”.
Teraz, kiedy mamy już odpowiedź na dwa pytania, kładziemy się wygodnie lub siedzimy w spokoju. Zamykamy oczy i wyobrażamy sobie rękę, którą wkładamy do danego miejsca (podstawa, brzuch, gardło, głowa). Dotykamy, badamy i nagle nasza podświadomość (wyuczona i ciekawa) da sygnał: „A tu coś chyba jest, jakaś dziwna energia”. Chwytamy to, wyciągamy i wrzucamy do ognia. To wszystko robimy w swojej wyobraźni czy raczej oczami swojej wyobraźni. Następnie znowu przykładamy rękę do tego miejsca i zadajemy pytanie: „A co jeszcze tutaj jest, jak długo to jest, co to robiło?”. Tak zaczynamy być świadomi pewnych procesów zachodzących subtelnie.
Wcieleniowe lub opętanie
Jeśli na pytanie odpowiemy, że to chyba coś wcieleniowego lub samo aktywne wcielenie albo nawet ingerencja (wpływ bytu), zadajemy pytanie:
„Jeśli wpływ tych myśli/postaw/emocji pochodzi z przeszłości lub jest bytem, to jak to wcielenie lub byt wyglądałby?”.
Zostawiamy to pytanie otwarte, bo jakieś skojarzenie powinno się pojawić. Księżniczka, smok, wąż, duch – cokolwiek, bo nie ma tutaj żadnych granic. Tym pytaniem omijamy mechanizm obronny racjonalizacji i wyparcia, również strach. Po prostu zachowujemy się jak badacz siebie. Przykładowo odpowiedzieliśmy na to pytanie: „Wyglądałby jak smok. Wyglądałby jak kobieta spalona w domu”. Duchowo wiemy, że prawdopodobnie jest to „wywałka wcieleniowa” (tak się to nazywa), która wibruje na poziomie eteryczno-astralnym, podobnie jak byt. Tutaj zaczynamy nawiązywać relację z tym „czymś”. Ponieważ już wiesz o tym „czymś”, możesz nawiązać relację, czyli zadajesz głośno pytania:
„Kim jesteś? Po co tu jesteś? Od kiedy tu jesteś?”.
Nie możesz się bać, że Twoje poprzednie wcielenie (pewnie wybita energia podświadoma lub zesłana energia z duszy) lub jakiś byt Ciebie opętają, bo to już jest w Twojej przestrzeni. Teraz robisz zwykły porządek. Możesz również spróbować to „coś” zobaczyć oczami wyobraźni. Kładziesz się, przykrywasz oczy i mówisz: „Kiedy policzę do trzech, na trzy stanę subtelnie przed tym «czymś». Raz, dwa, trzy” (i na trzy pstryknij palcami, bo to jest sygnał do ruchu dla Twojej podświadomości). Obserwuj, co zobaczysz, jakie to będzie. Nawet jeśli zobaczysz migawkę obrazu, sytuacji, już coś możesz z tym zrobić. Jeśli nic nie zobaczysz, nie ma to większego znaczenia, bo idziemy dalej.
„Jeśli wpływ tych myśli/postaw/emocji pochodzi z przeszłości lub jest bytem, to co to wcielenie lub ten byt powiedziałby?”.
Zapisz pierwszą myśl, nie analizuj, po prostu zapisz. Przeważnie będzie to zaskakujące słowo. Mogą to być postawy podszyte strachem, żalem lub nienawiścią, zazdrością. Zadaj od razu kolejne pytanie:
„Czemu to mówisz? Czego chcesz?”.
To jest ważny proces, ponieważ wcześniej nie byłeś świadomy i dla Twojej psychiki i podświadomości procesy zachodzące w Twojej przestrzeni były na poziomie nieświadomości. Teraz przez wykonywaną pracę zaczynasz uczyć się weryfikowania: co pochodzi od Ciebie, a co jest czymś zewnętrznym, sztucznym, a co dotychczas brałeś/uznawałeś za swoje. Niestety żaden terapeuta klasyczny nie ma tutaj pola do popisu, bo zwyczajnie nie traktuje poważnie tematu ingerencji, opętań, rozbić, podszeptów, ponieważ ten zestaw zachowań klasyfikowany jest jako np. rozczepienie osobowości, zaburzenie, dwubiegunowość lub schizofrenia. To jest efekt Kanta i Kartezjusza, którzy sprowadzili postrzeganie ponadzmysłowe do działań widocznych, a wszystkie zależności subtelne ignorowali. To jest też skutek działania sił arymanicznych, które wyjaźniały1 człowieka i zabijały jego ducha. Steiner mówił o zbydlęceniu człowieka. Wracajmy jednak do pracy.
Jeśli nic nie zobaczyłeś ani nic nie usłyszałeś, trzeba zweryfikować, czy na pewno problem leży w uruchomionym i aktywnym, poprzednim wcieleniu lub bycie. Może wyzwanie nie jest takie „duchowe”, jak się wydaje. Dlatego skupimy się na kolejnej przeszkodzie.
Mechanizmy obronne
Jest to największa przeszkoda w pracy nad sobą i jest ona często nierozumiana. Mechanizm obronny ma – jak sama nazwa wskazuje – funkcję ochronne, czyli są to mechanizmy redukowania, unikania lub zniekształcania odbioru sytuacji, bo to pozwala zmniejszyć nasilenie emocji negatywnych lub uniknąć potencjalnie strachu i lęku. Sam mechanizm obronny nie zmienia sytuacji stresowej, bo jest to nasza reakcja. Wszystko brzmi świetnie, wręcz idealnie, ale my sami możemy zacząć się oszukiwać, bo mechanizm obronny zamiast chronić, staje się naszym sposobem na radzenie z codziennym życiem, stresem, problemami. Zamiast uczyć się innych sposobów odpowiedzi, reakcji na codzienne wyzwania, pozwalamy, aby kontrolę przejęły mechanizmy obronne, które w ten sposób stają się naszym nawykiem działania i niestety postrzegania rzeczywistości. Najlepiej popatrzeć na rodzaje mechanizmów obronnych, bo one mówią najwięcej (wymieniłem tylko kilka):
- Wyparcie. Wymazywanie bolesnych i budzących lęk myśli;
- Zaprzeczenie. Zniekształcanie rzeczywistości. Udawanie, że czegoś nie ma. Ucieczka od faktów. Uczucia są nazywane inaczej;
- Reakcja upozorowana. Zniekształcanie rzeczywistości. Przeżywane są uczucia i zachowania inne od rzeczywiście odczuwanych. Przykład: rodzice wychodzą z domu, dziecko się boi, ale nie przeżywa lęku, który czuje, bo tłumaczy sobie, że teraz będzie robiło to, co zawsze chciało. Ten mechanizm zmienia jedno uczucie (głównie lęk, frustracja, zazdrość) w inne, żeby ukryć to prawdziwe;
- Projekcja. Zniekształcanie rzeczywistości. Jednostka przypisuje własne, nieakceptowalne impulsy/emocje/zachowania innej osobie. Przypisujemy innym ludziom lęki, przemoc, obrzydzenie, lenistwo, a w rzeczywistości są to nasze emocje i zachowania;
- Przemieszczenie. Jest to mechanizm przekierowania myśli i emocji z określonej osoby, wywołanych w kontakcie z nią, na inną osobę, która jest dla nas mniej „groźna”. Przykład: wkurzył nas szef, ale zamiast się postawić, frustrację wyładowujemy w domu; dzieci się pokłóciły między sobą, więc obrywa pies;
- Intelektualizacja. Nadmierne tworzenie logicznych czy teoretycznych wyjaśnień, które pozwalają odciąć się od trudności. W trudnych momentach ten mechanizm obronny odcina dosłownie emocje (głównie lęk, rozpacz, smutek) na rzecz chłodnego myślenia i działania;
- Racjonalizacja. Mechanizm podobny do intelektualizacji, ale tutaj dochodzi próba logicznego wytłumaczenia złego, negatywnego, niepożądanego zachowania lub uczucia, które prowadzi do ukrycia naszych prawdziwych intencji. Przykład: „To nie była moja wina, tylko egzaminatora; to on tego nie wie i nie widział”. Mechanizm ten chroni nasz wizerunek własny, pozwala zachować dobrą samoocenę, bo wina jest zepchnięta na kogoś innego lub na czynniki zewnętrzne;
- Regresja. Powrót do wcześniejszego etapu rozwoju, który jest związany z ucieczką przed trudnymi emocjami;
- Identyfikacja. Mechanizm, który przejmuje zachowania (cechy) kata, agresora, ponieważ to pozwala poradzić sobie ze strachem wobec tego, kto go wywołuje;
- Fiksacja. Trzymamy się kurczowo starych zachowań, myśli, które nie dopuszczają innego sposobu myślenia i działania. Jest to zachowanie rutynowe, mechaniczne, wszystko, żeby nie odczuwać możliwej frustracji lub lęku przed nieznanym.
Ile razy spotkałeś kogoś, kto używał racjonalizacji i intelektualizacji lub stosował reakcję upozorowaną? Ile osób spotkałeś, które stosowały przemieszczenie lub projekcję? Albo może zauważyłeś u kogoś bliskiego regresję? Ty może to zauważyłeś, ale te osoby prawdopodobnie nie wiedzą, jakiego mechanizmu używają. I co teraz dzieje się ciekawego. Chcesz przepracować jakiś temat, przejść proces, uwolnić traumę, uzdrowić sytuację, ale Twój odbiór jest zniekształcony przez np. fiksacje, regresje, zaprzeczenie, wyparcie. Kiedy pracujemy sami nad sobą, wpadamy w pułapkę wizerunku samoidealnego, który sprytnie chce zachować zawsze „dobrą twarz”. Możemy uważać, że bardzo szczerze pracujemy nad sobą, ale jeśli nie ma drugiej osoby do weryfikacji, prawdopodobnie nie tylko stosujemy parę mechanizmów obronnych, ale możemy jeszcze wzmacniać jakieś zaburzenie osobowości (wymienione tutaj).
Często widać w mojej pracy czy publikowanych sesjach pierwsze chwile z drugim człowiekiem. O co się pytam, jak się pytam, jak nazywam wyzwanie przed którym stoimy. Robię to wszystko, żeby poznać mechanizm obronny, bo pytanie nie brzmi „Jaki jest problem i jak go rozwiązać?”, bo to przeważnie nie jest trudne, ale: „Jaki mechanizm obronny i wyobrażenie chroni naruszenie pierwotnego wzorca? Czyli w jaki sposób psychika klienta obudowała wzorzec? Jak sobie osoba opisała i wytłumaczyła sytuację?”. I tutaj dopiero można odsiewać dobrych terapeutów od przeciętnych, bo skuteczny powie prosto z mostu, nazwie Twój mechanizm i nawet nie będziesz tego wiedzieć, naruszy strefę komfortu i będziesz się z tego cieszył. A zły będzie tylko sprawdzał na zegarku, ile jeszcze mamy czasu, bo zaraz kolejny klient. Przepraszam, pacjent. A proszę pamiętać, że teraz opisuję pracę typowo terapeutyczną, klasyczną, nie dotykamy jeszcze tematów zaawansowanej pracy z rodem, nie wspominając o pracy metodą międzyjaźniową.
Podsumowanie
Pamiętaj, żeby podejść do swoich wyzwań, pracy nad sobą czy ogólnie rozumianego rozwoju osobistego i duchowego w sposób lekki; nie mówię, że od razu z miłością do siebie, ale przynajmniej z troską i świadomością nauki nowego. Nie musisz również twardo stosować od początku do końca zasady pięciu pytań, bo pytań może być dużo więcej, są one plastyczne. Jednak z mojego długoletniego doświadczenia wynika, że pięć punktów pozwala zrobić rzecz najważniejszą – zdiagnozować i rozłożyć wyzwanie na elementy, mniejsze składowe. Sama diagnoza często ma charakter uwalniający.
Co z tego, jeśli zastosujemy afirmację, dekret, modlitwę, jeśli nie rozumiemy struktury problemu, zaburzenia czy wyzwania? Co gorsze, tym sposobem pokazujemy sobie, że ciągle czegoś nie widzimy, ciągle coś przed sobą ukrywamy. Jeśli tak się dzieje, to w jaki sposób ma wzrosnąć nasza świadomość rozróżniająca? Dekret, afirmacje, modlitwę stosujemy, jeśli czujemy taką potrzebę, po rozwiązaniu i zrozumieniu emocji i wzorców myślowych, bo będą one miały charakter wsparcia w budowaniu nowego nawyku w miejsce bycia sposobem na zmianę. Wiem, o czym mówię, bo przez lata zajmowałem się coachingiem, rozwojem osobistym, napisałem dwie książki motywacyjne, które świetnie się sprzedawały, ale ciągle mi czegoś w tej postawie brakowało. Element pytań i odpowiedzi uczy rozmyślania, myślenia, szukania w sobie. Nie ma lepszego sposobu na rozwinięcie swojego ciała mentalnego i przyczynowego (oraz wyższych) jak właśnie szukanie przyczyn, samoobserwacja, zadawanie pytań i szukanie odpowiedzi. Proszę się też zastanowić, dlaczego wiele osób, z którymi zacząłem pracować, na początku tej pracy nic nie widziało subtelnie, czasem nawet nie mogło odpowiedzieć na żadne pytanie, a po jakimś czasie wykonywanej wspólnie pracy widzenie subtelnie przychodziło, zrozumienie pracy wewnętrznie się zwiększało. Dzieje się tak, bo jest to element rozwoju i rozwijania swojej istoty. Wróćmy do pięciu pytań.
1. Co mnie boli? Gdzie mnie boli?
2. Co zamierzam z tym zrobić?
3. Co to za rodzaj emocji we mnie? Co za rodzaj uczuć przeżywam?
4. Czemu akurat teraz to się uruchomiło (ta emocja, myśl, postawa, sytuacja)?
5. Czy to jest moje, czy stare (wcieleniowe, ingerencja, wewnętrzne dziecko, nasłane)?
Możesz nawet zacząć od trzeciego, czwartego punktu, bo kiedy nauczysz się tej podstawy, czasem już nawet nie będziesz potrzebował kartki, zastanowienia, wchodzenia w dialog wewnętrzny, rozbijania i przechodzenia pięciu punktów. Od razu będziesz szukał kodu, esencji, na której wszystkie te pięć punktów się opiera.
Najlepiej to opracowanie sobie wydrukować i po prostu zerkać czasami, jakie pytanie możesz zastosować, w którym miejscu jesteś ze swoim problemem, wyzwaniem. Następny temat to akceptacja i wybaczenie, ale o tym porozmawiamy kiedy indziej. Powodzenia odkrywco.
Nikodem Marszałek
czerwiec 2024 r.
1 Wyrażenie „wyjaźnianie” wykorzystywane przez Rudolfa Steinera i Jerzy Prokopiuka oznacza „pozbawianie mózgu, woli, myślenia, robienie z kogoś bezmyślnego robota”.