Początek
Hania: Cześć Nikodem, jestem gotowa.
Nikodem: Dobrze, że gotowa
Hania: Czy mogę o jednym zdaniu wspomnieć? Od wczoraj tak sobie różne przemyślenia zbieram, i w momencie jak zaproponowałeś wtorek, to jedno zdanie mnie zastopowało: „O nie, tylko nie on, bo wszystko zobaczy z góry”. Skąd to poszło? Czy to dusza wpadła w panikę?
Nikodem: Piękne. Często tak jest, bo wzorce próbują przejąć kontrolę, a ty chcesz zmiany. Stąd opory przed pracą nad sobą, sesjami, analizami itp.
Hania: A dziś w czasie medytacji pomyślałam, a może ja bym spojrzała z góry, i tak zaczęłam jakby po tych ciałach się wznosić, i na buddialnym to normalnie lodówka, fale zimna, zmrożenie.
Nikodem: Ładnie. To jest piękne ciało, piękna gęstość, ale często przyblokowana u ludzi. U większości wyższe przyczynowe jest zablokowane lub wyższe mentalne. Myślisz, że to ciało buddyczne blokuje kreacje?
Hania: Właściwie, to nawet nie zdążyłam tego poukładać, bo to godzinę temu się stało, ale jakby na tym ciele wszystko zastygło, dusza się zawiesiła? Choć jak pisałam w mailu to jakbym trochę zmiękczyła podejście do tematu przez ostatnie miesiące. Czyli jeśli chciałabym pokreować inny sposób doświadczania rzeczywistości to od tego ciała się zaczyna?
Nikodem: Najlepiej od tego ciała właśnie. kreacje uruchamiać. Jak najbardziej.
Hania: A przyszło mi skojarzenie z tą lodówką, „poczekalnia”, to nie temat na to wcielenie, to dusza ma inne plany?
Nikodem: Teraz pasuje to twoje: „O nie, tylko nie on, bo wszystko zobaczy z góry”.
Hania: Ja już się trochę zapętlam w tych wszystkich poziomach ogarniania tematów, i jak miałam za dużo wątpliwości, to wg twoich wskazówek wracałam do czakry serca.
Nikodem: Czyli stawiasz na to, że zakon do końca życia, bo…..?
Hania: To najlepiej poznana opcja, więc bezpieczna, nie zliczę już razy, ile ten temat wypływał, tych ślubów, zakonów, jak już wydaje się, ze zrozumiane, ogarnięte, to kolejny poziom wyskakuje, i tak tłumaczę sobie, że może być inaczej, ciekawiej, że jest zrozumienie, by nie musieć dać się znowu wykorzystywać, tak mi się wydawało, że dusza kojarzy związki z uwiązaniem, zniewoleniem.
Nikodem: Ostatnie twoje relacje w którym roku były?
Hania: Zależy co masz na myśli „relacje”, z eks rozstałam się 15 lat temu, od tamtej pory mogłam kogoś poznawać, mam przyjaźnie z mężczyznami, ale nie związek.
Nikodem: A czemu to są przyjaźnie, a nie związki?
Hania: I nawet pisząc związki, to nie chodzi mi o męża, partnera, ale nawet taką przyjazną relację, że jest porozumienie, taka chęć spędzenia czasu.
Nikodem: Powinno to być podstawą relacji.
Hania: Wiele lat temu poznałam kilku fajnych kolegów, ale w międzyczasie zaczęłam tak się zmieniać, że nie potrafię długo z nimi przebywać, ciągle te same tematy wałkują życiowo, mało z kim mogę porozmawiać o duszy.
Nikodem: Czyli duchowość.
Hania: Jak zaczynam takie tematy, to każdy w głowę się puka, więc milknę.
Nikodem: A to ważny temat w twoim życiu, część ciebie.
Hania: I już nie chce mi się na kompromisy w stylu z samą sobą pogadam, a z kimś inne tematy, bo brakuje mi takiej wymiany myśli, że ktoś zainspiruje, wypowie swoje zdanie w temacie, no dialog, nie monolog. I żeby nie tworzyć niepotrzebnych iluzji, temat duchowości staram się od razu przemycić w rozmowie, żeby ktoś też miał jasność i nie był zaskoczony, co mnie interesuje tak wewnętrznie. Przykład sprzed tygodnia, na aluzję o „energiach” facet nowo poznany wali: a w mojej rodzinie nikt nie siedział w wariatkowie.
Nikodem: No to się robi ciekawie, bo to pokazuje że szukasz, badasz grunt, podchodzisz do mężczyzn, rozmawiasz, nawet trochę się „sprzedajesz” (tak pozytywnie).
Hania: Tak, wychodzę ze strefy komfortu, ale ciągle myślę, Czy to ja wytwarzam dystans miedzy sobą a innymi? Czy nie trafiam na wspólną platformę porozumienia?
Nikodem: Próbowałem być z osobą „nie duchową”. Nie mogłem. Był to niezły trening, ale uświadomiłem sobie, że potrzebuje odbicia, wymiany, kogoś o podobnych umiejętnościach. Teraz partnerka kiedy są ataki, przekręty stoi subtelnie obok mnie, sprawdza, bada, rozumie moje analizy bez tłumaczenia. To daje szybkość.
Hania: Badam grunt, bo nie chcę powtórki jak z eks, który zupełnie nie w temacie był, dosyć męczące na dłuższą metę, takie rozdwojenie w moim życiu. Mnie by wystarczyło, że nie wyśmiewa, że otwarty na posłuchanie jest.
Nikodem: Tak, bo jest możliwość i szansa doskoczenia, bo każdy jest duchowy. Zrozumiałe.
Hania: Tylko właśnie z jakiego klucza takie osoby spotkać? Jakie tu blokady wchodzą w grę? Bo chęci duże, ale normalnie jak powróz coś trzyma. O jakie słowo wpadło „powróz”, jak na smyczy
Nikodem: Mówisz, że jest powrót, ale do czego? Bo to tak, jakbyś była na sprężynce.
Hania: Powrót do tkwienia w „związku”, gdzie i tak jestem sama przez brak kontaktu na innych poziomach zrozumienia. Jakby zatoczone koło „do tej linii i ani kroku dalej”, a ciekawy obraz. [tutaj widać, że Hania sobie coś uświadomiła]
Nikodem: I teraz jak zobaczysz to koło z góry, to co widzisz. Zamknij oczy i powiedz, że pozwalasz sobie zobaczyć swoje pole związków i relacji. [mogę sobie pozwolić na takie bezpośrednie zadanie duchowe, bo pracowaliśmy wcześniej i znam mocne i słabe strony Hani]
Hania: Wokół widzę tylko pustynię, piach pod horyzont, ani żywej duszy, sucho, gorąco, jasno
no jak inny kosmos.
Nikodem: Mega. Jeśli jest pustynia i piach. To zbliż się do tego piasku i sprawdź jego energię. Tak jakbyś wyobrażoną ręką badała odczyt. Co za energię ma piasek. Zamknij oczy i to zrób.
Hania: ku.., Niko, jak tam nie chce być, to nawet nie jest ziemia, nie czuję powiązania z niczym znanym, jakby każde ziarno było wydestylowaną emocją rozpaczy, śmierci, smutku. [tutaj zgadza się to zmrożenie na ciele buddycznym]
Nikodem: Brawo. I duża jest ta pustynia? Czy jest gęsta, głęboka, pokop trochę w niej.
Hania: Jest tylko ta pustynia, piach, ale taki sypki, wszystko ruchome jak się ruszy, ale nie głębokie, jakby na meteorycie, taka oderwana skała w powietrzu.
Nikodem: I pierwsze skojarzenie: ta pustynia długo już jest z tobą?
Hania: Odkąd pamiętam, zanim zadałeś pytanie to uzmysłowiłam sobie, że będąc tu w tej rzeczywistości ciągle wokół mnie ten piasek jest nawet miałam fazę w życiu, że tylko klepsydry kupowałam, z piaskiem.
Nikodem: To teraz stań na tym piasku stopami i powiedz: nakazuje ci piasku przybrać formę prawdziwych mnie, prawdziwych emocji. Cała destylacja schodzi i ożywia się ten piasek, ta część mnie. [komendą odwracamy proces subtelny]
Hania: Tak zeszło, że ryczę, takie emocje rozłączenia, odrywania, rozpaczy za bliskimi, teraz bardziej w lawę przeszło, i tak wypływa ze mnie.
Nikodem: Dobrze. Powiedz, że wszystko teraz wypływa z ciebie, z twoich ciał subtelnych, z każdego atomu. Oczywiście, piasek wydawał się wysuszony, ale emocje musiały być.
Hania: Już wiem, że to zmrożenie jakby mnie trzymało w całości, żeby się nie rozpaść.
Nikodem: Tak, ale powiedz sobie: pozwalam temu zmrożeniu się rozpuścić, wybieram lawę, bo teraz lawa, a potem spokój. [to zdanie jest specjalnie tak napisane, bo oddziałuje na część podświadomą, która komunikuje się symbolami]
Hania: OK, puszczam, przepuszczam, niech płynie. [tutaj subtelnie sprawdzam czy faktycznie tak się dzieje, nie ma mechanizmu obronnego]
Nikodem: Tak i powiedz: jestem z tym bezpieczna, ze swoimi emocjami jestem bezpieczna. Moja dusza pozwala tym emocjom przepłynąć przez nią. Całe zmrożenia na naszych ciałach, w tym ciele buddycznym i atmanicznym rozpuszczamy.
Hania: Wylało się, jest lżej, pozwoliłam duszy, jakby odetchnęła.
Nikodem: Teraz. W co się zamieniła lawa? [w tym procesie chodziło o zamianę lawy w wodę, bo woda to emocje]
Hania: Staje się bardziej płynna, żywa, gorąca, tak jakby zmieniała się w wodę, wartki strumień
Nikodem: Zapytaj się duszy: „Czy to twoja moc?”. [pytaniem badam kontakt osobowość – dusza]
Hania: Z czerwieni przeszło w błękit, fajne.
Nie, nie czuję, że to moje, jakby „kupione”, wzięłam to skądś, żeby nie czuć, nie rozpaść się.
Nikodem: Kupione, bo to zbieranie „emocji” na co pozwalało?
Hania: To zbieranie emocji pozwalało mi poczuć, że jestem, że nie zniknę?
Nikodem: Tak, ale czy jak skupisz się na swoim sercu, i dusza też, czy tam nie ma też jakiś ziaren: zdrad, pozostawienia?
Hania: No pewnie że są, cały wór, do koloru do wyboru, i dusza tego już nie chciała, chciała to wyprzeć, jakoś wywalić.
Nikodem: Spokojnie teraz. Chcę żebyście to wycofały z serca, każde ziarenko do osobnego pojemnika.
Hania: OK,
Nikodem:
Miłość do…..
Ślub do….
Zdrad tego….
Pozostawienie …
Hania: Otoczyłam to miłością, poczułam ulgę, ale gdzieś jeszcze ciężar,””ile jeszcze tego będzie”.
Nikodem: Otoczyłaś miłością? Hm. Nie.
Powiedz teraz: „Dziękuję wam za to doświadczenie, ale każde wasze odejście, zdrada, pozostawienie nie mówi nic o mnie, ale o was. Dlatego z szacunku do siebie przestaję te ziarna trzymać w swoim sercu i ciałach jako pamięć relacji i mojej miłości. A tak naprawdę jako pamięć bólu po stracie”.
Hania: Aha, pożegnać, nie trzymać już.
Nikodem: Puścić. Nic nie składujemy w sobie. I jak myślisz, co robi dusza z tym, znowu na półkę wsadzi? Uwalniamy to w całości, bo wasza miłość nie jest w nich, ich sercach tylko w tobie. Wasze doświadczenie jest w was. Czyli zwalniacie kod/program: że trzymanie pamięci o rozstaniu, bólu, zdradzie jest cechą miłości.
Hania: Coś zatrybiło w środku, takie aha, to nie definiuje mnie
Nikodem: Brawo. Teraz chcę widzieć jak te szkatułki wrzucacie do ognia. Już.
Hania: Aż się roześmiałam, żadnego oporu, by to wyrzucić.
Nikodem: Teraz tak. W końcu. Czy w waszych sercach zostały dziury jakieś? Puste przestrzenie.
Hania: Chyba takie przypominające małe siteczka.
Nikodem: Właśnie. Wyciągacie ją. I niech dusza rozłoży siatkę. I patrzcie na jej wielkość.
Hania: No wielkość tej pierwszej pustyni, pasuje.
Nikodem: No widzisz. Zgadza się. Jak się duszom nudzi to tkają takie rzeczy.
Ale. Rozpuszczacie teraz całą siatkę.
Hania: Aż zaklęłam, bo poczułam to tkanie.
Nikodem: Tkanie ze smutku, apatii, pozostawienia, odrzucenia. To jest taki rodzaj energii.
Hania: Rozpuszczone, done, zrobione.
Teraz nie mogę przestać się śmiać, ale tak serdecznie.
Nikodem: Powiedz mi teraz, jak ktoś miał przyjść, pojawić się, jak ktokolwiek miał przejść przez takie bariery?
Hania: No właśnie, a już doskoczyć do tej zawieszonej pustyni.
Nikodem: Wzorzec był taki: miała przyjść rozpacz, smutek, ból, odrzucenie, bo to generowało więcej energii.
Hania: No i tak szarpało od wewnątrz, bo osobowość już chciała inaczej.
Nikodem: Teraz patrzycie w serce i czy nadal są dziury, wpustki?
Hania: I tak czułam na początku pracy z duszą, ze ona tyłem do mnie stoi i mówi zapomnij, tego nie ruszamy. W środku nie, ale jakby całe na zewnątrz otoczone taką siateczką.
Nikodem: Dlatego w rozwoju potrzebujemy wsparcia, oglądu z zewnątrz.
Powiedz: „Anuluje i cofam ze swojej przestrzeni całą siatkę, hologramy, ziarenka zakonne, rozpaczy, bólu, pozostawienia, pamięci i generowania takiej energii w swoim polu. Wszystko to cofa się do pierwotnego ziarna które staje przed mną”.
Hania: Ziarno, hehe to wygląda jak kawał skały wielkości olbrzyma, taki megalityczny.
Nikodem: Tak. Ale dlaczego chciałem żeby to było w takiej formie. Popatrzcie teraz na przestrzeń wokół was.
Hania: Zrobiło się luźniej, jaśniej, lżej.
Nikodem: Ale patrzymy na środek tej skały, co jest tym głównym ziarnem?
Hania: Złość, że nie wyszło, że ktoś odszedł, zostawił.
Nikodem: W końcu. W końcu złość. Dobrze.
Teraz wchodzisz w siebie i szukasz ziarna: dokopywania sobie po odejściu, gdzie ono jest zapisane w twoim ciele?
Hania: W samym środku brzucha.
Nikodem: Wkładacie tam rękę energetyczną i wyciągacie. Wrzucacie do ognia.
Hania: Zrobione, aż taki odruch wymiotny się pojawił, tak głęboko siedziało.
Nikodem: To teraz:
Szanuję decyzję byłych partnerów i partnerek.
Szanuję swoją decyzję, która doprowadziła do odejścia.
Akceptuję, że mogłam czuć się źle po odejściu, po rozstaniu, ale z tego powodu nie będę karać siebie. W to miejsce przyjmuję siebie bardziej niż kiedykolwiek. Bo miłość którą miałam do partnera lub partnerki, jest we mnie i zawsze była we mnie.
Hania: To ostatnie zdanie jest przepiękne…
Nikodem: Poczujcie to.
Hania: Cały czas czujemy, i się mega wzruszamy, łzy płyną.
Nikodem: Bo te wasze zakony, straty, smutki to wasza taka droga Maryjna. I czy przez taką drogę nie jest odbite w mózgu kod: odczuwam miłość kiedy przeżywam smutek. Czyli za każdym razem jak jest smutek, pozostawienie, to gdzieś w mózgu pojawia się skojarzenie z miłością. A miłość nie jest smutkiem.
Hania: Tak, jak najbardziej, kod działał, odpalany w każdym przypadku.
Nikodem: To teraz szukacie ziarna w sobie: miłość jest wtedy kiedy przeżywamy pozostawienie i smutek. Gdzie to zapisane?
Hania: Teraz bardziej w jelitach, ale też na krtani.
Nikodem: Dobrze. To z krtani wyciągnij subtelnie.
Hania: No jak szlochać to na całe gardło.
Nikodem: Ale smutek to smutek, strata to strata. To nie ma nic wspólnego z miłością.
To powiedźcie GŁOŚNO!
Hania: OK.
Nikodem: I teraz z jelit cały ten sznureczek z kuleczkami. Wszystko. Nic tu nie jest do strawienia,
do przemodlenia, do oczyszczenia. Jak partnerów nie ma, to nie ma, odchodzą i moje jelita, żołądek pozbywają się śmieci, starych rzeczy.
Hania: Tak miałam napisać, że jest kilka połączonych. No i całe życie z trawieniem były problemy, takie te mechanizmy.
Nikodem: To ma wszystko wyjść z ciała. Pozwalam swojemu ciału fizycznemu i subtelnemu to wydalić. Koniec trzymania starego, starych związków w sobie i ich roztrząsania. Niech dusza teraz przepuści energii z góry w dół.
Hania: Ale jakby fala poszła z góry, jak z wiadra.
Nikodem: Dobrze. To teraz kolejna rzecz, ale związana z wami.
Pomyślcie o czymś, co kochacie, co jest dla was cenne, poczujcie w sercu miłość do tego. [sprawdzam jak wyższe wibracje wpływają na to, co zostało uwolnione, czy energia przepływa]
Hania: Tak, poczułyśmy miłość do tańca, ruchu, wyrażania siebie przez taniec.
Nikodem: Jak tak ruszacie, to z twoich ciał bardziej wychodzi ten smutek, taki pancerz zbudowany z pozostawienia. [miałem nosa, bo wyszło z ciała, kolejna cebula]
Hania: (a tańczę na lodzie, patrz znów zmrożenie)
Nikodem: Zdejmijcie go i powiedzcie: pozwalam światu mnie zobaczyć, pozwalam sobie być widzianą.
Hania: No właśnie, ciągle czułam zasłony, oddzielenia, nawet szklane ściany.
Nikodem: Ale to podtrzymywał strach, poczucie odrzucenia. Tak naprawdę to ten płaszcz/całun przyciągał partnerów, a nie ty, twoje serce. I jak teraz bez tego?
Hania: Czyli to był ten klucz nadany, kod do przyciągania, czyli mogłam sobie głową mur rozwalać do kolejnej inkarnacji.
Nikodem: Plus ten płaszcz pozwalał Ci przeżyć w samotności. To jego druga funkcja.
Ale co by się zmieniło w następnym życiu przy takich twoich i duszy wzorcach?
Hania: Bez tego jest świeżo… nie czuję piasku.
Nikodem: Jeszcze raz: pozwalam światu mnie zobaczyć, pozwalam sobie być widziana.
Hania: Nic by się nie zmieniło, czyli ten temat niby relacji a dotyka tak naprawdę esencji mojego bycia, przejawiania się tutaj.
Nikodem: Tak. Jest tylko teraz.
Powiedz: akceptuję swoją przestrzeń w takiej formie, bo to ja, to moje, to bezpieczne, bo prawdziwe i ma kontakt z rzeczywistością.
Hania: Ale jednak ta praca nad sobą doprowadziła, że poprosiłam ciebie o pomoc, bo ciągle myślałam, że sama dam radę to ruszyć.
Nikodem: Potrzebny jest człowiek, który ma dystans. Dystans do nas i naszych problemów, wyzwań czy odbioru rzeczywistości, bo inaczej się zapętlamy. Widać to szczególnie w różnych grupach, bo wtedy tworzy się grupa wzajemnej adoracji w miejsce grupy wsparcia (tzw. echo chamber).
Hania: Tak, samemu można czasem pozapętlać, czyli „spojrzenie z góry”.
Nikodem: Jak się czujesz?
Hania: Jakbym dopiero co wylądowała na ziemi, dostosowywała się do nowej grawitacji. Nikodem, nawet nie mam słów, by tak mocno podziękować za tą pracę. Czuję, że ta dusza się raduje.
Nikodem: Uwolnienie wygląda na proste, ale dla mnie to były lata szukania: co, z czego, po co, jak podejść, jaką dźwignie zastosować itp. Dlatego to jest tak logicznie poukładane.
Hania: Jeszcze ze mnie schodzą emocje.
Nikodem: Ważne jest przyjąć emocje, radość i siebie, bo to od nas się zaczyna.
Hania: Będę o tym pamiętać. Na pewno. Jeszcze raz dziękuję.
Nikodem Marszałek
2023