Dzięki za odpowiedź i wyjaśnienia. Wychodzi na to, że jeszcze nic nie wiem o własnej mocy, myśleniu niedualnym, i nie mam żadnego kontaktu z duszą czy wyższą jaźnią jeszcze żeby stwierdzić że one są mną.
Sto lat temu teozofowie przedstawiali w swoich pismach, że celem człowieka jest zupełne zharmonizowanie, czyli zjednoczenie monady, ego i osobowości. Jedno życie płynące przez wszystkie trzy, bo osobowość, dusza, a nawet monada są tylko złudnymi zasłonami narzuconymi na boskie życie. Oczywiście ich prace wsparte działaniem Białego Bractwa, mistrzów od guru-jogi, czerpały również całymi garściami z prac hinduskich i indyjskich. Ich dorobek mocno przybliżył ludziom koncept troistości człowieka, chociaż jest on znany w prawie każdej religii. Niestety, teozofowie ulegli białym wpływom i wiele ich opisów gloryfikowało gęstości subtelne. Dlatego odsuwali temat zła, manipulacji, pasożytnictwa w wyższych gęstościach. Nasze badanie w latach 2007-2013 pewne koncepty Rudolfa Steinera i teozofów rozbudowały, inne obaliły, ale przede wszystkim przybliżyły trójpodział naszej istoty i dopasowały go do współczesnego człowieka. Stąd to podstawowe wyrażenie: osobowość – dusza – wyższa jaźń.
Kiedy przybliżaliśmy temat teozoficznego ego w ciele przyczynowym, czyli dla nas samoświadomej duszy oraz dodaliśmy już akceptowane w środowisku duchowym, szczególnie u Leszka Żądło (regresingu), różne rodzaje dusz – środowisko duchowe nie przyjęło tego przychylnie. Nikt nie pisał o duszy, nie mówił, nie zajmował się tym tematem, bo duchowość była „twardą linią” odcięta od tego, co jednak już przedstawiali nawet teozofowie sto lat wcześniej. Naprawdę nie było się łatwo przebić w temacie duszy, bo co nazywać duszą: trzy niższe ciała człowieka, czyli ciało eteryczne, astralne, mentalne i samą aktywność ciała astralnego z którym można rozmawiać, jak z żywym człowiekiem? Czy może owo Ego w ciele przyczynowym, owo Wyższe Ja z Huny, czy Ja Tam jak przedstawiał Robert Monroe? To obecne zinfantylizowanie w duchowości i ezoteryce można po części zawdzięczać byłej teozofce Alice Bailey, która została wyrzucona z towarzystwa teozoficznego i nieświadomie – przez swoje nauki – przyczyniła się do rozpoczęcia ruchu New Age. Sam ten ruch zamydla, rozmydla, wkłada wszystko do jednego gara tak, żeby zadowolić jak najwięcej ludzi. Większość osób, które interesują się duchowością nie odróżnia duchowości od New Age, wszystko to im stapia się w jedno. New Age to ruch, którzy używa bardzo szerokiego słownika, a duchowość to konkretne terminy, to przede wszystkim nauka kontaktu z sobą samym fizycznym, jak i duchowym. Ten plan rozmydlenia, rozwodnienia był zamysłem ciemnych sił, bo kiedy wiedza tajemna została przez teozofów odtajniona należało wsadzić kłamstwo, zająć na pobocznych sprawach, byle człowieka odciąć od jego duszy.
Oczywiście Rudolf Steiner jako twórca antropozofii, podobnie jak Bławatska jako współzałożycielka towarzystwa teozoficznego byli pod silnym wpływem Lucyfera. Ale dlaczego ten wpływ nie był tak bardzo widoczny? Ponieważ Lucyfer uległ większej sile, a mianowicie Białemu Bractwu, którym zarządzało kilka dusz archanielskich, mam tu na myśli Metatrona, Jana (ten od Apokalipsy) i był tutaj Sandalfon (połówka Metatrona, bardziej znany ze swojego wcielenia w ciało Jezusa). Lucyfer musiał ustąpić, ale tylko o krok, ponieważ jako przedstawiciel własnej ścieżki oświeceniowo-rozwojowej, siły, zawsze gdzieś współpracował z pozostałymi duszami, archaniołami. Zresztą to Białe Bractwo, poszczególni mistrzowie od guru-jogi w pewien sposób chronili niektórych teozofów przed działaniem lucyferycznych jaszczurów, które zawsze wtrącały się w tematy i badania duchowe dosłownie je przekręcając, blokując. Natomiast kiedy Alice Bailey została wyrzucona, pierwsza nazwa jej firmy brzmiała Lucifer Trust, szybko ją jednak zmieniła na Lucid Trust, bo źle się kojarzyło ludziom niewtajemniczonym. I tak się zaczęły początki ruchu New Age i całe zdziecinnienie rozwoju duchowego. To oczywiście tak w wielkim skrócie.
Dlatego okres ostatnich stu lat wcale nie przybliżył człowieka do jego duszy (wyższego ja, ja tam), już zupełnie do monady (wyższej jaźni), bo nastąpiło spłycenie duchowości, infantylizacja, odcięcie jeszcze mocniejsze osobowości od duszy (ego w ciele przyczynowym). Moja praca mimo tego, że publikuję od 2007 roku, bo wówczas napisałem pierwszy artykuł Różnica między podświadomością, duszą i wyższą jaźnią, wcale nie ma energii niesienia, reklamy, bo jest zupełnie odwrotnie. Jedno z ważniejszych obecnie opracowań, które przedstawia w niesamowicie prosty sposób etap indywidualizacji duszy1 (tu akurat był to gatunek smoka o żywiole wody) oraz obudzenie wyższej jaźni (owej teozoficznej monady) nie tylko przeszedł bez echa, bo jest najmniej czytanym opracowaniem na mojej stronie. Ale sama publikacja tej sesji przyprawiała o ból głowy: nie współpracował komputer, ataki w głowę, zawieszał się komunikator, jaszczury non stop się zmieniały, podlatywały, jak nie potrafiły nic zrobić, uruchamiały się szaraki, byle tylko zablokować. Po samej publikacji tej sesji, próbowano jeszcze odciąć energetycznie tekst (przekaz w gęstościach), wszystko po to, by czytającemu wydawało się, że energia przekazu jest zawieszona w gęstości astralnej (technicznie nazywa się to świadomość zawieszona w astralu). Po takich blokadach w miejsce czerpania inspiracji i nauki przez czytelnika, nauki dotyczącej tego, co jest możliwe, dostępne, jaki jest sam sens duchowości, naszego istnienia, po takich blokadach odcinających nie ma zrozumienia, czyli wyższe ciała subtelne czytelnika zamiast się zainspirować, rozwinąć na swoim poziomie, bo rodzą się synaptyczne atomy – nie dzieje się nic. Ja jestem sam, mnie nikt nie pomaga, nie ma za mną żadnego teamu, teozofowie mieli wsparcie bogatych rodów, nie musieli pracować, mieli ochronę Białego Bractwa. Dla mnie cały ten temat, wydarzenia, życie jest dosyć ciekawe, takie inne, bo mimo posiadania sporej wiedzy na temat genealogii, prawie każdej metody, nurtu duchowego, terapeutycznego, nietuzinkowych umiejętności – muszę pozwolić kiełkować poszczególnym nowym myślom, poglądom, które są poza siłami białymi, ciemnymi, lucyferycznymi, oświeceniowymi. Trzeba sobie wydeptać ścieżkę. No, ale jest to męczące niestety.
Co do Jezusa to jednak nie stanowczo nie zgodzę się że on należy do annunaków/archontów.
Archont to zarządca i właśnie tymi istotami są Anunnaki. Przede wszystkim nie warto traktować Anunnaków jako całkowicie złych oraz wszystkich dusz, które wcielały się w tę cywilizację, rasę, bo to chyba dobre określenie. Anunnaki pochodzą gdzieś z okolic oraz czasów, kiedy to Orion walczył z Plejadami. Były to przecież walki ciemnych z białymi. Orion (wpływ Lucyfera i Beliala szczególnie) kontra Plejady (wpływ Białego Bractwa, Białego i pozostałych utopijnie myślących istot). Skąd zaraz potem projekt Ziemia? Tak postanowiły wyższe jaźnie, których dusze wcieliły się w ciała (rasę) Anunnaków. Na początku wyszło jak zawsze, ale głównie chodziło o zderzenie się wielu różnych poglądów, nurtów, ścieżek, mitologii, gatunków dusz w jednym ujednoliconym ciele ludzkim na jakiejś zapyziałej planecie. Zamysł ich wyższych jaźni polegał na pogodzeniu tego, co nigdy przy jednym stole nie siedziało, bo od Wszechświata do Wszechświata, od świata do świata ciągle walki białych z czarnymi, śmierć. O tym planie dusze wcielające się w rasę fizyczną Anunnaków oraz innych ras kosmicznych zaangażowanych w ten projekt nie wiedziały.
Sami Anunnacy stracili władzę nad planetą już dawno temu, mimo tego, że dali podwaliny pod cywilizacje, zasiali życie. Zastanówmy się troszkę dlaczego stracili władzę. Jesteś rodzicem (nadjaźnią/wyższą jaźnią) i twoje dziecko (dusza i wcielenie) kłamie, manipuluje, wykorzystuje, bawi się w boga, stawia na piedestale. Koduje różnymi programami wyższe jaźnie (monady) jeszcze grupowe, koduje i programuje ledwo świadome dusze z tego Wszechświata, które przecież stanowią budulec, bo to jest ich dom. Co robisz jako rodzic? Szukasz rozwiązania. Napisałem rozdział, będzie on ponownie dostępny w Duchowy Matrix, pt. Fantastyka, czyli o historii światów naszych dusz. Popatrzmy na takie światy w serialach, jak:
- Babylon 5. Mamy Sheridan (Piotr) i Delenn (Maria) oraz Marcus Cole (Jezus) i Lorien (Jan) zarządzający równowagą w tym wszechświecie.
- Battlestar Galactica. Mamy William Adama (archanioł Michał), Prezydent Roslin (Maria), Lee Adama (Piotr), Dr Gaius Baltar (Jezus), Kara Trace (Tomasz/Yavanna), Number Six (Maria Magdalena/MM), Cavil (Metatron).
- Anime Bleach. Mamy: Aizen (Szatan) przeciwko Genryusai Yamamoto (archanioł Michał). Obok głównodowodzącego stoją kapitanowie: Uruhara (Jan), Yoruichi (Tomasz/Yavanna), Ukitake (Jezus), Unohana (Maria), Ichimaru (archanioł Gabriel), Mayuri Kurotsuchi (Ra), Kyōraku (Judasz/Lewiatan).
- Anunnaki. Mamy Enki (Sandalfon), Enlil (Metatron), Ninhursag (Tomasz/Yavanna), Sin (Piotr). Reszty niestety nie pamiętam, bo straciłem dyski w 2019 (podczas Przebudów), ale jest tutaj Lucyfer, Jan, Ra, MM.
Starsze istoty skaczą od Wszechświata do Wszechświata, od świata do świata i ciągle powtarzają ten sam schemat działania. Przebudowy 2019 były ważne dlatego, bo dopiero one złamały „zdartą płytę” wśród dusz tych istot oraz szczególnie ich wyższych jaźni. Również, co jest charakterystyczne w tym świecie akurat, oni „przyciągnęli” tutaj podświadomość zbiorową, którą sami wykształcili. Dlatego wiele starych istot czy dusz, które wcielały się w ciała Anunnaków jest obecnie wcielonych. Dlaczego są wcieleni? Przyglądając się obecnym czasom trudno nie zgadnąć jaką karmę przerabiają i czego doświadczają w temacie wolności i braku możliwości wpływania na decyzje rządzących (najbogatszych).
Anunnaki stracili również władzę na tej planecie nie tylko przez spryt Lucyfera, ale przez fakt oddziaływania wielu sił, wpływów, ale jako istoty są nadal wyżej postawieni od jaszczurów, szaraków, drako. Dlaczego są wyżej? Tu przychodzi z pomocą wiedza duchowa.
Z jednej strony masa duchowa, starość, ponieważ oni wydzielili się ze Źródła dużo wcześniej niż pozostali. Mogli zatem wibrować na poziomie wyższych jaźni (monad) w gęstości adi dłużej, mogli kreować na tym poziomie i z tego poziomu. Dalej wyższe jaźnie zaczęły kierować energię do niższych gęstości i tak tworzyły się ich dusze różnych gatunków, rodzajów na drzewach dusz. Teozofowie mówili, że monada nie może „zejść” poniżej gęstości anupadaka, ale w naszych badaniach granicę zlokalizowaliśmy w gęstości adi, czyli oczko wyżej. To ważne, bo gęstość anupadaka to częstotliwość wolnej woli, decyzyjności, czystej myśli i niestety większość ludzkości pochodzącej z tego Wszechświata, już szczególnie żyjąca na tej planecie, nie ma tego ciała zindywidualizowanego, a więc nie może czerpać z tego poziomu informacji, inspiracji. Czy wymieszanie aż tak bardzo różnie rozwiniętych dusz, dusz grupowych z duszami bardziej rozwiniętymi czy starymi było dobre? Czasy pandemii, ale i kolejne pokażą, że nie za bardzo, ponieważ to tworzy bezmyślną i bezwolną masę, którą łatwo sterować już z poziomu atmy (autorytetu) czy buddhi (idei). Tutaj zdjęcie gęstości subtelnych.
Trochę porozmawialiśmy o wyższych jaźniach (monadach), ale co z ich duszami. Anunnaków znamy dzięki tabliczkom sumeryjskim, ale kiedy patrzymy na dusze, które tam się wcielały, widzimy, że dużo inkarnowało tam właśnie młodszych i starszych aniołów czy nawet archaniołów. A jak wiemy, anioł i archanioł to specyficzny gatunek, który został wymyślony przez pewną starą wyższą jaźń, którą my podczas badań nazwaliśmy Białym. Dla wielu młodych dusz, nawet wyższych jaźni (monad) to Biały spełniał rolę Boga, to do Białego modlił się Jezus, ponieważ razem ze swoją połówką Metatronem, byli podlegli jego hierarchii. O tej historii mówi moja książka Poza Dualizmem i Duchowy Matrix, która skupia się na skutkach, zależnościach, wzorcach fizycznych i duchowych.
Wierzę że jest on istotą przedwieczną która powstała przed stworzeniem jeszcze pierwszego Wszechświata a zatem i upadłego anioła. Nie widzę i nie rozumiem jak jego WJ lub dusza miałaby kiedykolwiek mieć chrapkę na władzę i bawić się w egregora.
Chrapkę na władzę to może mieć człowiek, który jej nie ma. Te istoty prawie zawsze rodziły się w bogatych rodach, miały władzę z samego faktu „zaistnienia”, bo moc pochodziła z rozwiniętego każdego ciała subtelnego. Tutaj przykład różnej wielkości monad:

Większość istot, która pochodzi z tego Wszechświata ma wyższe jaźnie o wielkości od 4 do 6. Połączenie między taką wyższą jaźnią a jej duszą jest nikłe, bo dusza często nawet nie jest świadoma, że posiada własną monadę, z niej tak naprawdę pochodzi.
Dodam jedynie, że nie ma czegoś takiego jak „upadły anioł”. Mamy do czynienia jedynie z Istotami Zstępującymi i Istotami Wstępującymi, mamy także do czynienia z rozwojem inwolucyjnym i rozwojem ewolucyjnym wśród istot (tłumaczę więcej w książce Duchowy Matrix i Poza Dualizmem). Innymi słowy część istot „schodzi” coraz niżej w gęstościach subtelnych oraz część istot przez pracę nad sobą, już zindywidualizowane ciała subtelne na każdym poziomie, kieruje się wyżej w gęstościach, nie wciela się tak nisko lub w ogóle, bo taki jest cykl istnienia.
Napisałem takie opracowanie „O narcyzmie, bogach z Olimpu i twojej mocy sprawczej”. Dusza, która była czczona, piastowała wysokie stanowisko, często sama zaczyna wierzyć, że jest przedwieczna, stara, najmądrzejsza. Dodatkowo miliardy istot modli się do takiej duszy, oddaje miliony kwantów energii, czci. Dodatkowo obok takiej duszy są podobne istoty duchowe, które spełniają rolę innych bogów np. w hinduizmie. To jest obieg energii zamknięty. Udowodniono zmiany chemiczne w mózgu osób przy władzy i osób czczonych. To samo dotyka naszych dusz, mimo, że są one energetyczne, to jednak stworzone, bo nie wydzielone ze Źródła jak nasze wyższe jaźnie.
Egregor to skutek modlitw, grupowania ludzi w zbiory wyznaniowe. Jest to zablokowana, ale zaprogramowana energia. Egregor oddziałuje na ciała subtelne do czasu uwolnienia, odczepienia się od niego. I tutaj zaczyna się prawdziwy terror podczas uwalniania. Egregor sam w sobie niczego się nie boi, bo nie jest osobowy, samoświadomy, ale reaguje na utratę, dlatego często egregor ma „łamać” ludzi, którzy się sprzeciwiają. Dotyczy to wszystkich religii, większych filozofii (w tym buddyzmu), sekt, for dyskusyjnych. Każda część świata ma swój egregor. Czy poszczególne dusze specjalnie tworzyły egregory? Nie, bo jest to zwyczajny mechanizm przyciągania energii podobnej, którą odbijają istoty skupione na jednym celu, a że dusze są odcięte od świadomości człowieka – to egregory przejmują w pewnym sensie rolę i odwalają całą „robotę”. Sam egregor religii chrześcijańskiej, ale też samego Jezusa w formie statuy podtrzymuje prawa, fantazje, doktryny, wyobrażenia – łączy złotymi nićmi dawnych kapłanów, papieży, zakonnice, apostołów, ale łączy także po chrzcie, komunii, bierzmowaniu; podtrzymuje śluby, złożone zobowiązania. Silne kody zapisane w nas mogą brzmieć: „Na każdej planecie będziesz powtarzał drogę Jezusa, bo ona się nigdy nie kończy”, „Jak nie jesteś z białymi to jesteś z czarnymi”, „Nie będziesz podważał nauk Jezusa i stawiał się wyżej od niego”. Egregor chrześcijański i egregor Jezusa jest naprawdę przeogromny i trzyma ciała subtelne miliardów istot odnawiając często nieświadomie śluby złożone w innych życiach. To nam mówi, ze te egregory i statuy (interaktywne pomniki) mogą nie mieć nic wspólnego z duszą takiej istoty, bo sama dusza może być na zupełnie innym poziomie zrozumienia czy ewolucji (inwolucji w tym przypadku).
Wydaje się to dziwne, ale żeby uwolnić zależność z istotą, którą mogliśmy kiedyś traktować jako mistrza, boga, bóstwo, proroka, mesjasza, oświeconego – zawsze zaczynamy od uwolnienia naszego podświadomego odbioru danej istoty przez pryzmat ojca. Pamiętam, kiedy pomagałem dwóm kobietom uwolnić się od wpływu hinduskiego awatara Vishwanandy. Kluczowe podczas pracy było odzyskanie przez nie relacji z ojcem biologicznym, ponieważ mózg w miejsce nieobecnego ojca postawił fantazję, którą drugi człowiek i jego dusza spełniał. Kiedy udało się uwolnić na poziomie biologicznym i psychicznym, można było pracować na poziomach subtelnych. Podobnie kapłani, bramini, sufi mogą zastępować nieobecnego ojca, grać rolę autorytetu i tak nasze wewnętrzne dziecko czerpie wzorce mężczyzny, ojca właśnie od osób trzecich. Podobnie jak zakonnice, mogą zastępować nieobecną matkę lub sama Maryja ma spełniać rolę niedoścignionego wzoru kobiety, matki, rodzicielki. W to miejsce, jeśli chcemy odzyskać kontakt ze sobą, muszą być zaakceptowani i przyjęci nasi rodzice – nie ważne kim byli i jak się zachowywali, ponieważ przeniesienie w duchowości to jedna z największych pułapek. Dlatego to wyrażenie Bóg Ojciec – Syn Boży tak mocno oddziałuje na psychikę człowieka, bo mózg ma biologiczne odniesienie. To jest wielkie niebezpieczeństwo.
Zapraszam do drugiej części opracowania O Anunnakach, Jezusie, rozwoju z perspektywy duchowej – czyli jak uruchomić własny kompas wewnętrzny cz.2.
Nikodem Marszałek
marzec 2023
1 Indywidualizacja smoczej duszy i wyższej jaźni