Definicja gwałtu utożsamiana jest ze zgwałceniem. W słowniku czytamy: „zgwałcenie – zmuszenie drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną, przymusem, nadużyciem władzy, podstępem lub wykorzystujących niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę”.
W artykule pt. „Co to jest inicjacja tantryczna” wspomniałem o różnych energiach (jasnej i ciemnej). Wyobraźmy sobie teraz połączenie dwóch istot. Jedna z nich jest jasna, delikatna (tutaj „A”). Druga to ciężkie męskie energie, władcze, zawłaszczające (tutaj „B”).
Bliskość i intymność między „A” i „B” niesie różne odczucia fizyczne, psychiczne, no i, oczywiście, energetyczne. Mimo miłości i otwartości „A” w kierunku „B”, to właśnie „B” „sieje” największe spustoszenie w ciele „A”. Nie mówimy o gwałcie, ponieważ istnieje zgoda między „A” i „B”, ale to, co czyni „B” w ciele „A”, jest dosłownym gwałtem.
Wiele kobiet i wielu mężczyzn zainicjowanych w tantrę (świadomie lub nie) już podczas samego dotyku, gry wstępnej uwalnia różne energie. I tak jeden z partnerów zaczyna własnymi energiami przytłaczać, a jeśli druga istota nie ma takiej samej inicjacji lub ma lżejsze energie, rodzi się nierówna wymiana. W naszym przykładzie „A” wpuszcza w siebie energie agresji, podkręcenia „B”. Dodatkowymi odczuciami po takim zbliżeniu jest uczucie brudu, ciężkości, zamiast – jak w miłości i równości – lekkości, napełnienia. Jak widać „B” ściąga do swojego poziomu „A”.
Energie dominujące
„A” zaczyna odczuwać za dużo, mocno, ciężko, intensywnie. „B” myśli, że esencją dobrego stosunku jest szybciej, mocniej, dłużej, agresywniej, bo nie rozumie co to znaczy delikatność, wrażliwy dotyk, pozwalanie energii na samoistną wymianę w równym dawaniu i braniu. Dzieje się tak, bo „B” przez całe życie wykorzystywał dominację, zawłaszczanie, podbijanie, kontrolowanie, ustalanie, agresję, mniejszą lub większą złość. Co robią „twardzi mężczyźni”, „samce alfa”, zainicjowane kobiety posiadające odrobinę władzy? Wiele z tych osób dominuje lub ulega dominacji kogoś silniejszego. Nasze „B” w relacjach z kimś lekkim czuję się panem sytuacji, może kontrolować, podporządkowywać partnerkę „pod siebie”. Zostajemy z pytaniem: „Co w takim bądź razie robi „A” w relacji z „B?”. Odpowiedź jest prosta: karma duszy, zobowiązania, powinności, własne przyciągające wzorce. Żeby sobie poradzić z tego typu sytuacją „A” już jest lub dopiero będzie: zmrożona, zablokowana, znieczulona na własną wrażliwość, delikatność. Stworzy sobie tzw. „grubą skórę”, dostosuje się do „zwierzęcego” seksu, mocno samczego zachowania terytorialnego. Leczenie takiej osoby i jej odmrażanie z bolesnego dotyku, ciężkich energii, trwa jakiś czas.
Własne doświadczenie gwałtu
Nie zawsze dzieje się tak, że to mężczyzna gwałci energiami kobietę, równie często dochodzi do odwrotnej sytuacji, którą sam przeżyłem. Lata pracowałem nad swoimi energiami, aby nagle coś mnie naszło (chociaż wewnętrznie poczułem pytanie: czy się zgodzę na eksperyment), by spotkać się z dawno nie widzianą koleżanką, która wibrowała tantrycznymi ciężkimi energiami (na schemacie poziom minus -2-3). Spotkaliśmy się u niej, ja z jasnymi energiami, otwartym sercem, no i głodem ciała. W pierwszych chwilach nie poczułem zamknięcia swojego serca, ale potem, minuta po minucie, zacząłem czuć się coraz bardziej dziwnie, jednak nie mogłem tego przerwać, odejść. Spędziliśmy dwie lub trzy godziny. Miał miejsce bardzo silny przepływ, ale kiedy wyszedłem od niej, jeszcze tego samego dnia poczułem się wykorzystany. Dlaczego tak napisałem? Sama bliskość była ok, ale to, co otrzymałem w zamian, nie było ani miłością, ani stęsknieniem czy chęcią podzielenia się, tylko wymianą moich lekkich energii na karmiczny żal, pretensje, smutek. Można zadać pytanie: Czy nie byłem świadomy tego, co dzieje się ze mną i we mnie? Nie, bo energia seksualna (poziom eteryczny) przykrywała to, co działo się z ciałem astralnym. A nie był to seks duchowy żeby czuć wszystkie ciała. Była to wymiana typowo 'fizyczna’.
Już blisko własnego domu usiadłem na boisku i spojrzałem w gwiazdy. Zaczęły lecieć łzy, bo nie miałem świadomości jak bardzo zostałem zraniony, jak głęboko różne dziadowskie energie, przekonania, czy nawet klątwy, żale, pretensje tej osoby weszły i osadziły się we mnie. Czułem się brudny, jakbym chciał coś z siebie obmyć, nie mogłem z początku.
Podczas stosunku powstało wewnętrzne dziecko (WD), czyli ja sam sprzed tego wydarzenia i ja z obciętymi odczuciami i uczuciami po wydarzeniu. Minęło kilka tygodni, zanim wszystko uzdrowiłem, oczyściłem i scaliłem wyparte energie, jednak najtrudniejsze było wybaczenie sobie i tej osobie. Z drugiej strony poczułem to, co czują ofiary gwałtu, chociaż sam wyraziłem wewnętrzną zgodę na zbliżenie. Co wyrzucałem z siebie? Energie podobne do mazi, czerni, energie bagna, klątwy, że przynależę tylko do tej osoby i nigdy nie odejdę, że nikogo nie pokocham, że nie wiem, co to znaczy miłość, i kilogramy żalu. Wszystko to osiadło w moim ciele, w sercu, brzuchu, głowie. Długo podczas sesji odczuwałem dosłowną chęć „wymiotowania”. Teraz, gdy widzę osobę z tantrą, unikam jej; z dawnymi osobami, które mogą mieć pretensje czy żale – nie ma zbliżeń.
Podczas jednej z sesji doszliśmy z dziewczyną do jej przeżycia gwałtu, który odbył się podczas upojenia alkoholowego. Nie pamiętała nic i wszystko zostało tak mocno zepchnięte do nieświadomości, że tylko pomoc jej duszy pozwoliła na uwolnienie energii. Kiedy tylko doszło do wybaczenia, zaprosiliśmy tutaj również duszę oprawcy (czarny mag), by nagle z dziewczyny przez czakry wylały się jego czarne energie zawłaszczenia, frustracji, poczucia odrzucenia, które zastygły w jej ściankach czakr i kanale wewnątrz ciała (również w pochwie i jajnikach). Najtrudniejsze i najważniejsze w takich sytuacjach jest dopuszczenie i przypomnienie sobie sytuacji, zrozumienie, skąd ona zaistniała, czemu, po co, i zwolnienie siebie z roli ofiary.
Uwolnienie oraz wyjście z wszelkich energii zawłaszczających, przywłaszczających, dominujących, agresywnych, jest chyba istotą rozwoju, tego dążenia do miłości, połączenia w głębokich uczuciach, lekkości, równości i podobieństwie. Praktyki typu sado-maso, ciężkie energie partnera, jego zamknięcie, nieuzdrowione rzeczy z przeszłości, one mocno rzutują na całą seksualność, ale też – niestety – na zarobki, bliskość, ciepło, zażyłość między partnerami. W naszym przypadku „A” jest ofiarą, „B” katem. Kat bez ofiary i ofiara bez kata, czy jest to możliwe? Tak, należy wyjść ze schematycznego i karmicznego myślenia. Jak? Pracując nad sobą, obserwując siebie i przede wszystkim nie zgadzając się na to wszystko. I przede wszystkim należy zacząć od pracy nad własnym syndromem ofiary i autodestrukcji, bo przez te wzorce pozwalamy na niszczenie siebie.
Nikodem Marszałek
Katowice, Polska
2013-2015 r