Home Sesje rozwojowe Uwolnienie oczekiwań wobec rodziców – sesja

Uwolnienie oczekiwań wobec rodziców – sesja

by admin

Jest to piękna sesja, bogata w treść. Kiedy ktoś zleca cykl sesji (4 sesje), tak jak w przypadku Beaty, praca polega także na analizie procesu, snów pomiędzy sesjami, odpowiadam na pytania i podpowiadam, ponieważ jesteśmy w procesie, który ma efekt domina lub działa jak kula śnieżna. Cykl sesji daje mi też tzw. „luz psychiczny” w którym pracę możemy rozplanować np. w jednej sesji zająć się jednym tematem, aby w drugim uwolnić głębsze warstwy tematu, a sama wymiana wiadomości pomiędzy sesjami daje ważne informacje zwrotne, jak pogłębić proces, jak reaguje ciało itp.

Same sesje duchowe to tylko 30 procent zleceń dlatego postaram się opublikować więcej sesji dotyczących np. relacji, rodziny, rodu, związków, firm, przepływu, awansów, braku pracy, straty, zarządzania, życia codziennego i po prostu pracy z ciałem, rodem i podświadomością, ale w ujęciu, który pokazuję. Staram się też w każdej sesji oprócz skupienia na temacie, po prostu uczyć, przekazywać wiedzę.

Odpowiem również od razu na pytanie: „Dlaczego stosuję trzecią osobę liczby pojedynczej, zamiast zwrotów: ja, ty?”. Ponieważ tak omijamy mechanizm obronny, unikamy ataku na ja, bo dużo łatwiej mówi się o czymś zewnętrznym. Ale przy tym sposobie pracy zawsze patrzymy czy jest nawiązanie uczuciowe i psychiczne z wewnętrznym dzieckiem/cząstką (wd), tak jak w prezentowanej sesji. Zapraszam do uwolnienia.

Początek

Beata: Moja mama ostatnio dziwnie zareagowała jak tylko wspomniałam o podwyżce w pracy. To mnie mocno poruszyło, bo zamiast się cieszyć to mi zaczęli z ojcem odejmować i pogrążać żebym czuła się gorzej. A to przecież moi rodzice!

Nikodem: Jaką odczuwasz teraz najsilniejszą emocje?

Beata: Złość. Jak mam iść w świat i być pewna siebie i przygotowana na szczęście jak mam takie zachowanie w domu. Pracuję nad sobą, czytam, jest mi dobrze w życiu, widzę jak moje myśli wpływają na otoczenie, a tu wracam do domu i mi dziadują, przelewają na mnie.

Nikodem: Nie szanują?

Beata: Oni siebie też nie szanują. Odczuwałam wczoraj smutek, bo widziałam jak dają mi miłość i zainteresowanie tylko wtedy kiedy jest mi źle i cierpię.

Nikodem: A co takiego się stało wczoraj?

Beata: Jestem z rodzicami na wakacjach w Hiszpanii. Nagle słyszę od ojca, że w każdej chwili może spaść nam bomba na głowę. Odpowiedziałam: ale przecież jesteśmy na wakacjach, nie musimy o tym mówić. On krzyknął: nic cię nie interesuje, jak ty możesz się tym nie interesować! Znowu odpowiedziałam: przecież pojechaliśmy na wakacje, aby odpocząć. Ogólnie jak nie wchodzę w ich pole, emocje to mam wrażenie, że za wszelką cenę chcą przelać to wszystko na mnie, żeby mówić z nimi jednym głosem. Ogólnie mam tak z nimi często.

Nikodem: Obrzydzenie to dobra reakcja. [nawiązanie do wcześniejszej wymiany przez email]

Beata: Mamy inne rozumienie miłości… to już widzę.

Nikodem: Jest mechanizm popadania w skrajność. Przeczytaj poniższe zdanie i sprawdź jak zareaguje ciało. „Najważniejsze żeby rodzice zaczęli mówić o możliwościach, szansach, dbaniu o siebie, rozwijaniu siebie. A co jeśli nigdy tak się nie stanie, nigdy nie dadzą mi tego, co od nich oczekuję i wymagam?”.

Beata: Jest to dla mnie ważne, ale ja sobie to daje, więc jeśli nie dadzą to spoko, oby mnie nie dobijali. Mam też wrażenie, że patrzą na mnie przez jakiś filtr dziwaka. Szczególnie ojciec.

Nikodem: Czyli jest w tobie mała nadzieja (cząstka), która oczekuje tego od rodziców, ciągle liczy na to, że to od nich otrzyma? [nie wspominam o oczekiwaniu wewnętrznego dziecka tylko o cząstce, żeby dać czas ciału na reakcje]

Beata: No tak. Jakby taka cząstka, która jest dzieckiem. [od razu nawiązanie kontaktu ze sobą, z cząstką]

Nikodem: I to właśnie „cząstkę” boli to, co robią rodzice, bo ona ciągle oczekuje, wymaga, chcę od nich to dostać. [powoli oddzielamy teraźniejsze oczekiwania ciała i psychiki od oczekiwań cząstki, czyli przeszłości]

Beata: To dziecko chce mieć wpierających rodziców miłych, dobry, czułych, słuchających, a ich tam nie ma.

Nikodem: A jacy są rodzice w oczach tej cząstki? [wzmagam proces nawiązania relacji z wewnętrznym dzieckiem (wd), które trzyma żal]

Beata: Nie ma ich lub krzyczą.

Nikodem: I gdzie ta twoja cząstka się schowała przez ich działanie? [wyciągamy ręce dla tego wd]

Beata: Pojawia się tylko gdy płaczę i jest źle.

Czuję straszny ucisk na gardle. [dobry znak, bo od razu wychodzą blokady z ciała]

Nikodem: Mamy szantaż emocjonalny ze strony rodziców, miłość zależną (zrobisz jak chcemy albo cię odepchniemy). Ty komunikujesz, że pewne ich zachowania cię rani, sprawia przykrość, ale oni dalej nie słuchają, nic się nie zmienia. Bezsilność. My chcemy żeby ta cząstka zrobiła coś odwrotnego, żeby wyszła z cienia mimo zachowania rodziców. Przestała milczeć. Co ten „ucisk” mówi?

Beata: No nie słuchają jak mówię, że to mnie rani.

Nikodem: Oczekuje od rodziców tego, czego prawdopodobnie nigdy nie dostanie. Ale ona jeszcze się łudzi, że dostanie, że oni się zmienią, ty jeszcze zrobisz parę rzeczy i wszystko będzie wspaniale.

Beata: Tak, no bo w dzieciństwie tego nie było. A ja podświadomie myślę, że im więcej zrobię, osiągnę to wrócę do domu i będzie akceptacja mnie, spokój. [widać pogodzenie w energiach]

Nikodem: Ty im swoim życiem pokazujesz dużo. [tutaj informuję tak naprawdę, że już wystarczy]

Beata: Tak jak teraz. Za każdym razem gdy jadę z rodzicami to łudzę się, że będzie inaczej.

Nikodem: I to tak bardzo boli? [wzmagam, tworzę dźwignie]

Beata: Chcę mi się płakać, bo świadomość tego, że ja nigdy nie będę mieć tego w domu jest smutna. [w końcu wyszło, bez tego stwierdzenia dalsze uwolnienie nie byłoby możliwe i dalej musiałbym kontynuować rozmowę w ten sposób]

Nikodem: Jest trudna. To jest prawdopodobnie najtrudniejsze dlatego wolimy się łudzić. Ale przez oczekiwanie czegoś od innych i łudzenie cierpimy. Kiedy jednak zaakceptujemy, że nasi rodzice są jacy są, nie chcą się zmienić w zachowaniu, nie słuchają nas – zaczyna pojawiać się miejsce na akceptacje, pewną zgodę. To daje nam możliwość realizacji swoich potrzeb, bo już nie szukamy tam, gdzie tego nie ma.

Ty im pokazałaś światło, możliwości, kreacje i oni są na pewno z ciebie dumni. Ale żeby okazywać dumę z osiągnięć dziecka, to też trzeba „umieć”. A jeśli rodzic jest dzieckiem, nie zachowa się jak dorosły empatyczny człowiek. Będzie więc zazdrościł, rywalizował, poniżał. Już nie musisz być rodzicem dla swoich rodziców. I nie masz obowiązku ich wychowywania i leczenia.

Beata: Dziękuję to ważne co mi napisałeś.

Nikodem: Czuję, że ta cząstka w tobie inaczej reaguje.

Beata: Tak teraz pomyślałam o pewnych tematach i ja żyje jakimiś złudzeniami.

Nikodem: Wyrzuć to złudzenie. To jest ta sama cząstka, wyuczona reakcja.

Beata: Wiem. Chcę sobie sama dać to czego nie miałam od nich.

Nikodem: To raz. Sama sobie już dajesz. Ale też akceptujesz, że oni ci tego nie dadzą, bo nie mają w sobie. Są po prostu inne sprawy, przyzwyczajenia w nich samych. Czy twoja cząstka pyta się teraz: „To co dalej?”.

Beata: Tak dokładnie.

Ha, bo tutaj jest dużo samotności.

Nikodem: Jeśli popatrzysz na rodziców, że oni tak się zachowują, to nie reagujesz cierpieniem, żalem. Jesteśmy wrażliwymi istotami dlatego płaczemy, wzruszamy się, zależy nam na bliskich. Tutaj jednak do swojego wyuczonego reagowania dodajemy: „To ich obecna natura, to ich obecne przejawianie, akceptuje, że tak zostali ukształtowani i nic z tym nie zrobili. Kocham was mimo wszystko. I jeśli was akceptuje, wystarczy, że jesteście obok siebie tacy, jacy jesteście. Ja wiem, że wy nie zrozumiecie mnie, ale ja też wiem, że rozumiem w pewien sposób was. Was obecnie przerósł ból i cierpienie życia. Mnie nie. Dzięki waszej lekcji wiem, co wybierać i czego nie robić. Nie jestem wam nic winna i dłużna. Zwalniam się z lojalności wobec was i rodu wobec cierpienia, krzywdy i bólu, bo wiem do czego on prowadzi i w czym zatrzymuje. Odchodzi to teraz ode mnie, ze mnie. Przestaje być dla was rodzicem i opiekunem. Przyjmuje, że jestem waszym dzieckiem, ale dzieckiem, które dorosło i pozwala sobie żyć własnym życiem. Tak jak wam pozwalam żyć własnym życiem”.

[po chwili]

Dobrze. Coś się odlepia z ciebie.

Beata: Czuję więcej luzu w ciele, bo nie trzymam czegoś na siłę.

Nikodem: Właśnie. Brawo.

Beata: Tego złudzenia i usiłowania zmieniania rzeczywistości.

Nikodem: Tak jest. Rzeczywistość jest taka…

Beata: Często żyłam złudzeniami.

Nikodem: Jak każdy człowiek.

Beata: Eh.

Nikodem: Bo często złudzenia mylimy z nadzieją.

Beata: No zamiast zaakceptować coś takie jakie jest, bo jest trudne.

Nikodem: Ale złudzenie jest blisko obok słowa: ułuda. A to już oszukiwanie i szamooszukiwanie, wiara w coś, co nie istnieje.

Trudne, bo to jest cios prosto w twarz i serce, ale kiedy jest zgoda, pogodzenie, pojawia się poczucie ulgi. A to poczucie ulgi i akceptacji jest ważne dla ciebie i również dla rodziców, bo oni to poczują. Przestaną grać starą melodie.

Kiedy sobie mówimy: może nie jest tak, jak oczekuje lub oczekiwałam. Ale jeśli już tak jest, co mogę z tego wynieść (wyciągnąć) dla siebie?

Beata: To dziecko we mnie potrzebuje opieki.

Nikodem: Potrzebuje opieki i potrzebuje uwagi. Zobacz. Jesteś na wakacjach z rodzicami. A oni zajmują się sprawami świata. Są obecni fizycznie, ale chyba mało ich obecności w sercu, w ciele. Mało uwagi do chwili teraźniejszej. A ty potrzebujesz tylko chwili uwagi, wysłuchania, przytulenia i usłyszenia: „Będzie dobrze. Wierzymy w ciebie”. Zobacz jak mało jest potrzebne!

Beata: No co dzień mam tyle ludzi w okół i ich opinii, oczekiwań, że jedyne czego chcę to spokoju i czułości. [odniesienie do emocji w tym zdaniu czy odpowiadanie na nie mogłoby zablokować proces, dlatego zaraz kieruje do wykonania zadania]

Nikodem: Teraz ważne zadanie. Ponieważ twoje energie się dźwignęły, masz kontakt ze sobą to wyobraź sobie rodziców przed sobą, ukłoń im się i podziękuj za lekcję. Zrób kilka kroków do tyłu i powiedz „wychodzę z waszego pola”. Odwróć się tyłem do nich i zrób kilka kroków do przodu, w swoje własne pole i przestrzeń. I dodaj: „Już nie muszę tam schodzić i być, bo każdy ma swoją przestrzeń”. Podczas pracy na żywo robię to wielowymiarowo, ale na teraz będzie OK

Beata: Trochę się przeciwstawiali. [wykonaliśmy wcześniej tzw. odlepienie osobiste od pola karmicznego rodziny dlatego możemy zrobić krok dalej]

Nikodem: Właśnie o reakcje chodziło, bo to tylko na żywo wykonuję. Co mówili i jak reagowali?

Beata: Bali się i chcieli mnie przyciągnąć.

Nikodem: Czego się bali? [strach wbrew pozorom bardzo silnie spaja]

Beata: …że już przy nich nie będę, nie będę się nimi opiekować. Ja też się trochę boję ich zostawić.

Nikodem: To jest właśnie „clue” białych wzorców wplecionych w planetę. Jest to mistrzowsko zrobione.

Nie zostawisz ich. Ani oni ciebie. Po prostu powiedziałaś, że w taką grę już nie będziecie grali! Bo zasady nowej gry brzmią: ja jestem w swoim polu, które akceptuję i szanuję. Wy jesteście w swoim polu i ja je akceptuję i szanuję. Ja nie jestem waszym rodzicem i opiekunem, bo jesteście dorośli i odpowiedzialni za siebie. Ja nie zmieniam was. Wy nie zmieniacie mnie.

Beata: OK. Czuję to. [piękna integracja]

Nikodem: Dobrze.

Beata: Ciekawe mam myśli, bo już mnie nie trzyma to złudzenie wobec rodziców. I zaczynam myśleć nad tym czego zawsze pragnęłam. Wcześniej miałam mechanizm, że muszę coś robić żeby dostać ich uwagę i wsparcie. Udowodnić im. A teraz to nie muszę. [w miejsce starego pojawiło się szybko nowe, brawo]

Nikodem: Pięknie. Tak to duża wolność jest.

Beata: Ale nie jest to łatwe pogodzić się z faktem, że nie dostanę od nich tego wsparcia, ale dostaje je od ludzi w moim życiu. Jeszcze jak. Bardzo jestem za to wdzięczna. [pięknie wyśrodkowane]

Nikodem: Wsparcie nie w tej formie, które wynika ze starych oczekiwań. W postawie, którą masz teraz jesteś otwarta na to, żeby to było najlepsze i możliwe do zrealizowania przez nich, przez świat.

Beata: Tak.

Nikodem: Czyli w tej postawie coś od rodziców przyjdzie, ale nie będzie to takie, jak nasz mózg widzi, oczekuje, bo nie wynika to z gry wewnętrznego dziecka, deficytu, bo to łączyło z podświadomym polem rodzinnym. Albo nie przyjdzie od rodziców, ale wtedy to będzie inna forma, ktoś inny. Po prostu energia nie ma focusa.

Beata: Tak. W sumie to było bardzo ograniczające wyobrażenie, bo może przyjść coś znacznie wartościowszego dla mnie.

Nikodem: I kiedy pojawi się ochota na płacz, to płacz, bo pogodzenie i akceptacja tego wymagają. A sam żal ma już inny wymiar. Ostatnim takim etapem jest smutek, po nim pojawia się pogodzenie.
Beata: Tak popłaczę zdecydowanie.

Nikodem: Ale zmieniło się w twoim wnętrzu. Ładnie. Wyprostowało i dorosło.

Beata: Tak. Czuję serce, ale też kreacje bardzo.

Dziękuję za sesje. Czuje się dobrze. Znaczy gotowa do płaczu, ale czuję, że się to wszystko układa.

Nikodem: Dokładnie. Piękny proces.


You may also like